poniedziałek, 24 grudnia 2012

Wesołych świąt! ^^


Z okazji Wigilii Bożego Narodzenia i zbliżającego się nowego roku chciałabym wam życzyć 
zdrowia szczęścia ... i spełnienia wszystkich(!) marzeń ;D
 I oczywiście spotkania z biasami ^^ xD  Bo tego chyba wszystkie chcemy :3 

      Mam nadzieję że się nie nudzicie i miło spędzacie czas ze swoimi bliskimi. A żeby jeszcze umilić wam ten czas niżej dodałam kilka obrazków z lśniących chłopców:)
+informacja niżej 



KLIKNĄĆ ABY POWIĘKSZYĆ!







Niedługo pojawi się nowy rozdział ;) :***


piątek, 21 grudnia 2012

Summer Adventure -rozdział 7

Proszę... wybaczcie mi że takie krótkie:/ 
Zapraszam do czytania :*** 







Była 9 rano. Jak zwykle cały spocony ponieważ nie otworzyłem okna na noc wstałem z łózka i trochę się chwiejąc powędrowałem do łazienki. Zaraz po tym już całkiem obudzony do kuchni coś zjeść.  Dziadkowie chyba już jedli. Chyba ponieważ kiedy wszedłem do pomieszczenia powiedziałem tylko dzień dobry i nawet na nich nie patrząc poszedłem w stronę lodówki. Wyjąłem mleko talerz łyżkę i płatki.  Złożyłem to jakoś szybko w kupę i i poszedłem do stołu jeść.
-Smacznego - usłyszałem gdy nabrałem pierwszą łyżkę
-Ach tak smacznego -odpowiedziałem. Chwila.. Podniosłem swoją głowę w stronę rozmówcy Co on tu robi?  Po drugiej stronie stołu siedział mój sąsiad JongHyun i jadł to samo co ja.
-Co tu robisz? - Uśmiechnął się szeroko i jadł dalej. Jeszcze przez krótką chwilę wpatrywałem się w niego po czym wróciłem do jedzenia. Po kilku minutach dowiedziałem się jak tamten się tu znalazł.
Siedział prawie godzinę pod naszymi drzwiami i czekał aż się obudzę. W pewnym momencie moja babcia niewytrzymała i dosłownie wepchnęła go siłą do środka. Ale nie denerwowało  ją to że tam siedział tylko to że śpiewał jakieś piosenki których się normalnie uczy w przedszkolu. Powiedziała że ma nawet całkiem dobry głos. Ale nie do takich piosenek!
W pewnym momencie chłopak silnie złapał mnie w pasie i powiedział że mnie niepuści. Chyba że spędzę z nim cały ten dzień.  
Jakbym normalnie tyle z nim nie siedział... on nawiedza mnie nawet w trakcie snu! Po kilku minutach gdy czułem już że nie wytrzymam i pewnie wyrzygam z siebie wszystkie wnętrzności zgodziłem się. Nie było nic do roboty więc jak zwykle poszliśmy na plażę i tam... można powiedzieć że się bawiliśmy. Jak bardzo małe dzieci. Mijały godziny i około 13 zaczęliśmy być trochę głodni. Właśnie wtedy przypomniało mi się że przecież całkiem niedaleko stąd jest budka w której mogę kupić pizzę a ja mam przy sobie dużo kasy. Ale oczywiście taką bez grzybów bo ich nie cierpię... Wybraliśmy pizzę  usiedliśmy na murku przed budką i zaczęliśmy czekać. Wszystko było tam tak zrobione że mogliśmy się dokładnie przyjrzeć jak kobieta robi ciasto itd. Po około 20 minutach zajadaliśmy się pizzą obok morza. Była pyszna a jej ciasto było niesamowicie cienkie. W czasie kiedy jedliśmy straszy zaczął mi opowiadać o swoim śnie. Nawet jak się go o niego nie pytałem i nie chciałem go znać on i tak mi go opowiedział.
Śniło mu się że ja byłem kobietą... miałem cycki i martwiłem się tym że mi nie staje. Ta opowieść tylko  doprowadziła do tego że znowu go przezywałem od zboczeńców. A on się tylko śmiał.  Powiedział też że to nie wszystko... ale najlepszych szczegółów mi nie zdradzi  .Mam się bać? Gdy już skończyliśmy jeść wyrzuciliśmy pudełko po pizzy do kosza obok i zaczęliśmy spacerować wzdłuż morza. Znaleźliśmy mały plac zabaw obok którego znajdował się niewielki bar. Było nam goręcej niż zwykle więc zamówiliśmy sobie tak zimne napoje. JongHyun'a coś wzięło na rozśmieszanie mnie przez co kilka razy prawie się poplułem i popłakałem. Najlepsze w tym było to że to niebyły jakieś głupie wymyślone kawały tylko prawdziwe historie z jego życia. Bardzo szybko nam mijał czas. Nawet nie zauważyliśmy kiedy wybiło 18 wieczorem. Znowu zaczęliśmy gdzieś iść a starszy prowadził przez całą drogę. Wreszcie zobaczyłem znajomy budynek. Weszliśmy do niego i zobaczyłem mnóstwo ludzi oraz kolorowe światła. Byliśmy w tej samej dyskotece przed którą wczoraj spotkałem JongHyun'a. Powiedział mi tylko żebym się bawił i zniknął gdzieś w tłumie. Posłuchałem go i dałem się ponieść muzyce. Było tam tak ciemno że widziałem tylko rozmazane sylwetki ludzi tańczących dookoła. Kolorowe światła które migały od czasu do czasu niewiele pomagały. Tańczyłem a z czasem muzyka robiła się coraz wolniejsza. Gdy była już naprawdę wolna a dookoła tańczyły już prawie same pary zacząłem iść wprzód . Wiedziałem że gdzieś tam jest bar i krzesło na którym niedługo będę mógł się znaleźć. Nie sądziłem że ten budynek jest tak duży Wiąż szedłem i szedłem a baru jeszcze nie było. Nagle poczułem jak ktoś mnie obejmuje i zaczyna mną powoli kołysać na boki. Przez chwilę bardzo chciałem wiedzieć kim jest ta osoba ale było tak ciemno że nie byłem w stanie zobaczyć twarzy. Nawet nie wiedziałem czy to chłopak czy dziewczyna. Jedyne o mogłem zauważyć to to że ta osoba była ode mnie trochę niższa. To dziewczyna Wtedy poczułem jak ręka tej osoby powoli się przesuwa i ściska mój tyłek. Nie to JongHyun Tylko on ma taką łapę. Nawet jeżeli złapał mnie za pośladki nie miałem zamiaru ani go policzkowa ani na niego krzyczeć. Jakoś tak nie miałem na to ochoty. W pewnym momencie chłopak przeniósł swoje dłonie z pośladków na moje i splótł je ze sobą. Na początku trochę się zdziwiłem ale szybko przyzwyczaiłem i sam mocno zacząłem ściskać jego dłonie.
-Bumi... -usłyszałem cichy głos chłopaka
-Hym?
-Wiesz... że cię lubię? Bardzo bardzo lubię.... -oparłem swoją głowę o jego
-Tak tak wiem. Też cię lubię. Też cię bardzo bardzo lubię...

sobota, 15 grudnia 2012

Dla MinHo - one shot

Pisałam to razem z Hikari... mam nadzieję że przynajmniej w małym stopniu będzie to dla was zabawne ;D 


Tytuł: Dla MinHo
Pairing: 2min


Niebieski - MinHo
Żółty -TaeMin

Siedzieliśmy w pokoju. TaeMin nagle poczuł ogromną chęć wzięcia do ust tego cudownego płynu którym rozkoszował się niemal codziennie. Ową rozkoszą było oczywiście mleko bananowe.

-Tae co się tak trzęsiesz? -złapałem chłopaka za ramię
-Czuję się nienasycony... porcja którą dałeś mi dzisiaj była o wiele za mała  MinHo! Daj mi mleka proszę!-krzyczałem rozpaczliwie
-Ale ja nie mam cycków! -odruchowo zdjąłem rękę z jego ramienia 
-Dobrze wiesz że nie oto mi chodzi! Proszę nie drocz się już ze mną! Zawsze tak robisz mam dość! -byłem już bliski płaczu 
Uśmiechnąłem się pod nosem i nachyliłem obok jego ucha.
-Nie zasłużyłeś -wyszeptałem po czym wstałem i skierowałem się w stronę drzwi prowadzących na przedpokój.
-Bo nie miałem okazji... -wypowiedziałem półszeptem lecz tak  aby usłyszał. Może w końcu wynagrodzi mi te kilka dni przez które spał jak kłoda... 
Odwróciłem swoją głowę i spojrzałem na prawie płaczącego chłopaka. Podszedłem do niego i nachyliłem się tak że nasze twarze były teraz oddalone od siebie o około 9 cm.
-Teraz masz -uśmiechnąłem się. 
Uśmiech starszego i słowa zachęty sprawiły że naszła mnie wielka ochota abyśmy odpracowali ostatnie nocy. W jego oczach widać było iż też niema zamiaru dalej siedzieć w salonie i patrzyć w telewizor pełen podtekstów i debilnych programów. Złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę swojego pokoju.
Usiadłem na swoim łóżku i spojrzałem na twarz młodego. Wydawała się być bardzo zdecydowana. Usiadł obok  mnie a po chwili zeskoczył z łózka spoglądając na wypukłą w pewnym miejscu kołdrę. 
-MinHo co to jest? -zapytałem trochę bojąc się odpowiedzi bo gdy na to usiadłem przypominało trochę... penisa? 
-To? - Cholera... zapomniałem schować -Nic... to tylko kołdra! -zakryłem ręką to miejsce -Usiądź proszę obok -wygładziłem miejsce po drugiej stronie 
-MinHo kochanie. Dobrze wiesz że i tak dowiem się co to jest więc lepiej żebyś powiedział mi teraz -stwierdziłem trochę półżartem lecz szczerze chciałem wiedzieć czy to jest to o czym myślę
-Ale o czym ty mówisz? Przecież to tylko kawałek kołdry lub prześcieradła który się zwinął i wyglądem przypomina... - Cholera 
Rzuciłem się na kawałek kołdry który coś pod sobą ukrywał. Coś co według Choi'a nie powinien zobaczyć nikt poza nim. Próbował mnie powstrzymać ale średnio mu to wychodziło. W końcu włożyłem rękę pod kołdrę i wyciągnąłem przedmiot.
-To jest moje! -krzyknąłem zdenerwowany tym że rusza moje osobiste rzeczy. Fakt jest moim chłopakiem ale to nie zmienia  faktu że takich rzeczy się nie robi! 
Chłopak wziął go do rąk i spojrzał na mnie wściekłym wzrokiem.
-O czym ty gadasz?! To mój wib....-wyjąłem mu go z rąk Że niby on ma...? 
-On nie jest twój tylko mój! Dostałem go na 19-ste urodziny od Key-ummy... -byłem trochę zawstydzony mówiąc o tym jemu no ale skoro już mówimy o tym to cieszę się że nie tylko ja muszę się zaspokajać... No ale żeby tak czyimś?! To obrzydliwe... 
-Przecież to mój! Patrz! -przysunąłem mu go pod twarz tak żeby mógł przeczytać wygrawerowany napis "Dla MinHo" Na klapce od wejścia na baterie.
-To znaczy że my... mamy wibratory dla par?! -byłem tym zdziwiony. Nie wiem kto dał to jemu ale mam 50% pewności że jest w to zamieszany KiBum.
-Co? W ogóle dlaczego ty...? Idę pogadać z KiBum'em! -zacząłem iść w stronę drzwi 
Po tych słowach już na 100% widziałem kto jest sprawcą całej sytuacji. Usłyszałem głęboki głos MinHo który krzyczał coś do młodszego Kim'a. Po chwili wrócił. Wziąłem do ręki rzecz przeznaczoną do umilenia sobie chwili. Poszedłem po swój i oba schowałem do skrzynki zamykając  ją na klucz.Wróciłem do żabci i biorąc go za rękę skierowałem się na strych. Schowałem przedmiot do jednej z szaf po czym się uśmiechnąłem pod nosem. 
-Myślę że w przyszłości już  nam się to nie przyda -powiedziałem po czym ucałowałem lekko jego wargi i skierowałem się do miejsca jego wypoczynku. 
Nie przyda... a czemu niby nie przyda? Wyjąłem skrzynkę z szafy i bardzo szybko powędrowałem z nią do toalety. Schowałem ją w mojej szafce i jakby nigdy nic wróciłem do pokoju w którym czekał na mnie TaeMin. 
-No to może kontynuujmy -podszedłem do niego jednocześnie  się nachylając 
Wreszcie wróciliśmy do wykonywanej czynności. Położyłem się na nim i zdjąłem koszulę. Badają rękami jego plecy wziąłem się do pracy. 

Z sypialni chłopaków wydobywały się przeróżne dźwięki. Jedno było pewne - to były dźwięki przyjemności.

Zmęczony i spełniony opadłem z chłopakiem na łóżko.
-Tae to było... wspaniałe -pocałowałem go w policzek -Jesteś w tym coraz lepszy  -dyszałem -Musisz częściej tak... zasłużać.
-Dobrze wykonałem swoją pracę -powiedziałem uśmiechając się wrednie  -Więc należy mi się nagroda -przypomniałem Choi'emu że masaż był nie za darmo. Spojrzał na mnie i wstał tylko po to by za chwilę wrócić ze słodkim napojem o smaku bananów dla mnie. Trochę ciężkiej pracy ale się opłacało. 

Summer Adventure -rozdział 6

Przepraszam bardzo że ten rozdział jest tak... normalny i nudny...
Zapraszam do czytania :**






Tym razem było jeszcze goręcej niż zwykle Nie wiem o co tu chodzi ale nie podoba mi się to Nie tylko gorąco ale też ciężko. Powoli otworzyłem swoje oczy aby je przyzwyczaić do światła w pokoju. Próbowałem się ruszyć jednak bezskutecznie. W miarę możliwości podniosłem swoją głowę aby sprawdzić co mi przeszkadza. Ok... Wysoko na mojej klatce piersiowej leżała głowa śpiącego JongHyun'a. Reszta jego ciała też.. Mono mnie obejmował..... a jego noga byłą wciśnięta pomiędzy moje. Czułem się trochę niezręcznie. I na dodatek prawie w ogóle nie mogłem się ruszać.
-JongHyun -sam nie wiem czemu powiedziałem to prawie szeptem. Zacząłem go szturchać aby zareagował. Wtedy zobaczyłem jak jego głowa powoli się podnosi. Nareszcie Zaspane oczy chłopaka teraz patrzyły prosto w moje. Widać było że jeszcze się całkiem nie obudził. -Ej -powiedziałem już normalnym tonem. Po dwóch czy trzech sekundach był już świadomy. Przez chwilę jeszcze się na mnie patrzył a po chwili uśmiechnął. Wyciągnął spode mnie swoje ręce jednocześnie przestając mnie przytulać oraz pozwalając na większy  swobodniejszy ruch i położył je na mojej klatce piersiowej jednocześnie podpierając swój podbródek .
-Jakiś ty śliczny -Wiąż się uśmiechał i patrzył mi w oczy. Co? . Nie wiedziałem o co chodzi. Wtedy ten bardzo szybko ułożył się na mnie wygodnie -Śpimy dalej... dobranoc
-Spadaj! -już teraz zdolny do wykonywania ruchów zrzuciłem z siebie starszego na podłogę obok. A ten niezbyt głośno zawył z bólu. Wreszcie wolny wstałem i powędrowałem do toalety. A zaraz po tym do kuchni w której spotkałem babcię. Zapytała się mnie co mój kolega chce na śniadanie. No tak... wróciłem do pokoju aby go oto zapytać. Oo zasnął... I nawet się przykrył Na łóżku zawinięty w cienkie okrycie spał JongHyun. Westchnąłem  podszedłem do łózka po czym przyjrzałem się mu.  Przedtem też to robiłem ale nie gdy śpi. Jego twarz wyglądała wtedy zupełnie inaczej. Zaraz wróciłem do kuchni i zrobiłem sobie śniadanie. Myśleliście że będę na niego czekał ? Phi! Przecież ja się dopiero obudziłem. Jestem głodny! Po zjedzeniu znowu wróciłem do pokoju. Kiedy usiadłem na łóżku dopiero wtedy zorientowałem się jak gorąco jest w tym pokoju. Jak zwykle nie otworzyłem  okna na noc. Wstałem podszedłem do niego  i je otworzyłem.  Zawsze o tym zapominam.. Niedługo później wstał JongHyun a później wyszedł. Oczywiście przed tym musiał mnie poinformować o tym że mu się śniłem a sen był dla niego wspaniały. Trochę się przestraszyłem ale... po nim mogę się spodziewać różnych ...dziwnych rzeczy. Po tym poszedłem z dziadkami na plażę. Znowu... Ale tym razem nie spotkałem tam starszego. Ani nawet jego siostry. Wciąż leżąc na leżaku z parasolką dużo myślałem. Chwila... skoro ona jest starsza od JongHyun'a   a on jest ode mnie straszy o rok to... ile ona ma lat?! Nieważne to na przykład W pewnym momencie zasnąłem. Co mi się śniło? JongHyun. Za dużo z nim spędzam czasu to dlatego Śniło mi się że... nieważne. Nawet nie chcę o tym myśleć. Jak nie o tym śnie to o JongHyun'ie. Ciągle mi się wbijał przez co nie mogłem się kupić na innych myślach. To mnie trochę wkurzało. Ale im bardziej próbowałem tym bardziej się wpychał. Wreszcie mi się udało kiedy zostałem trafiony twardą piłką przez pewne mały dzieci. I potem goniłem je po całej plaży... byłem naprawdę zdenerwowany. Nie tylko przez tą piłkę ona to był pikuś. Musiałem za nimi biegać to oto chodzi. A ja nienawidzę biegać! Chociaż może trochę przesadzam... ale to nie zmienia faktu że nienawidzę! Kiedy wracaliśmy z plaży idąc drogą zauważyłem zaparkowaną obok kolejkę. Tą samą co widziałem za pierwszym razem kiedy wracałem z plaży. Tym bardziej miałem szansę bardziej się jej przyjrzeć. Była prawie cała zielona a w każdym wagoniku znajdowały się po 2 ławki w których na oko zmieściły by się 4-5 osób. Ominąłem ją i poszedłem dalej. Gdy wróciłem do apartamentu nie wiedziałem co ze sobą zrobić.Najpierw leżałem potem słuchałem muzyki a jeszcze później szukałem nawet sam nie wiem czego w swoich rzeczach. Oglądałem telewizję rozmawiałem z dziadkami. Nawet chodziłem w kółko! Dosłownie. Nic mnie nie zajmowało na więcej niż 5 minut. Aż wreszcie.. sam nie mogłem uwierzyć w to co zrobiłem.
Zapukałem i zadzwoniłem do drzwi apartamentu na górze. Nikt nie otworzył. Zadzwoniłem jeszcze raz ale nic się nie zmieniło. Westchnąłem. Było już po 18 więc na plaży nie powinno ich być. Poza tym zobaczyłbym ich. Zszedłem z powrotem na dół i się położyłem. Zacząłem się zastanawiać gdzie może być to rodzeństwo. Chociaż bardziej skupiłem się na chłopaku. Zauważyłem że ostatnio bardzo dużo o nim myślę. To mnie wkurza. I już nawet sam chcę się z nim spotkać... Niczym przyjaciel... ale na pewno nie taki jak ci moi z Korei. Myślą że nie wiem ale tak nie jest. Tak naprawę udają że mnie lubią i przyczepiają się do mnie dla szpanu. Tylko kilka osób mogę nazwać prawdziwymi przyjaciółmi. A dokładniej trzech... tak jak tamten są idiotami. Mijała godzina po godzinie a ja nudziłem się coraz bardziej. W końcu nie mogłem wytrzyma i wyszedłem. Poszedłem nad morze. Usiadłem na ławce obok i tak myślałem. Zaraz jednak wstałem i zacząłem szukać czegoś ciekawego. Szukałem i oglądałem co się dzieje dookoła. Było trochę atrakcji, Ale większość dla dzieci i nie wpuszczano na nie starszych. Znalazłem pewną drogę przy której stała niewielka budka. Chyba pizzeria. Była zamknięta ale nic w tym dziwnego w kocu to była już 22 a na tabliczce było napisane że jest czynna od 11 rano do 15 popołudniu. Może kiedyś... Mogę ją sam sobie kupić. W końcu dziadkowie dali mi tyle kun...  i jeszcze dawali mi całą resztę która pozostawała po tym jak szedłem do sklepów. Poszedłem jeszcze gdzieś. Nieważne że było ciemno i późno nudziło mi się. Przeszedłem obok małego Konzuma i tak dalej. Szedłem i szedłem. Aż w końcu zatrzymałem się przed całkiem dużym budynkiem. To chyba była dyskoteka ponieważ ze środka dobiegała głośna muzyka i obok było pełno różnych ludzi. To był już koniec drogi więc zacząłem zawracać. 
-KiBum?! -usłyszałem więc odwróciłem się aby sprawdzić kto mnie woła. W moją stronę biegł JongHyun z uśmiechem na twarzy. Trochę się zdziwiłem ponieważ był w samych krótkich spodniach i jakiś klapkach. 
-Gdzie twoja bluzka? -starszy zrobił zdziwioną minę i spojrzał na swoją klatkę piersiową
-Faktycznie... ktoś mi ją zabrał...? -Co za debil... Zaraz zapytałem o co  chodzi z tym wszystkim. Znalazł to miejsce razem z siostrą gdy kilka dni temu byli na spacerze. I dzisiaj tu przyszli. Dyskoteka odbywa się prawie cały dzień i całą noc codziennie. SongDam już dawno poszła do domu. Chłopak próbował mnie namówić żebym się tam z nim teraz cofnął i bawił ale odmówiłem. Nie chciało mi się w tej chwili już nic robić. Aż wreszcie po wielu prośbach zgodziłem się na to że kiedyś tam z nim przyjdę. W trakcie drogi do domu jak zwykle miło rozmawialiśmy. Co prawda mówił jak idiota ale dobrze widziałem że żaden alkohol nie jest temu winien. On już po prostu tak ma. 

niedziela, 9 grudnia 2012

Summer Adventure -rozdział 5






Siedziałem z dziadkiem w salonie i oglądałem telewizję w nieznanym prze zemnie języku.  To nie był angielski... ani też chorwacki. W jego słowach było pełno takich liter jak h lub g. W pewnym momencie dziadek wstał i wyszedł drzwiami na taras a ja zostałem sam. Z tego samego miejsca wyszła babcia i powędrowała prosto do lodówki.
-KiBum'ie słonko nie chciałbyś wyjść do sklepu po coś do picia i lody?
-Tak tak... -ta zaraz mi dała potrzebne pieniądze. Włożyłem buty i opuściłem apartament. Zacząłem schodzić po schodach w dół i iść w stronę furtki kiedy nagle usłyszałem czyjś głos. Odwróciłem się i zobaczyłem JongHyun'a prawie biegnącego w moją stronę.
-Czekaj. Pójdziemy razem -westchnąłem No niech idzie przeszliśmy przez bramkę i skierowaliśmy się do małego sklepu obok. W środku razem z chłopakiem wybrałem swoje produkty i już mieliśmy iść do kasy
-A ty co kupujesz? -zapytałem zdziwiony tym że chłopak nic nie bierze
-Ja? Nic. Siostra mnie wygoniła i powiedziała że mam iść do ciebie - Facepalm... 
-Nieważne...chodź - Nawet nie wiem czemu pozwoliłem mu na to. Wrócił ze mną  do apartamentu. Oczywiście nie obyło się bez komentarza dziadka o tym że wspaniale że mam kolegę. Wzięliśmy pudełko lodów dwie łyżki i nie rozumiejąc  o czym mówią w tv oglądaliśmy ją. jedząc jednocześnie. Ostatnio nie jest tak źle nawet go trochę polubiłem. Ale tylko trochę... Tak minęła godzina. Tu jednak niema za dużo zajęć... Nawet nie wiem jak to się stało że wyszliśmy razem na spacer. Szliśmy gdzieś. Nieważne gdzie i pewnie znowu się zgubimy ale co mogliśmy zrobić? Przeszliśmy nawet obok takiego jednego dużego sklepu... Konzum się chyba nazywał. Szkoda tylko że był tak strasznie daleko od naszego apartamentu.  Były w nim nie tylko produkty spożywcze... Poszliśmy dalej. Po kliku minutach szliśmy wzdłuż morza rozmawiając i nawet nie zauważyłem kiedy zaczęło się ściemniać. Chociaż nie tylko tego... nie zauważyłem również tego że chłopak przez cały czas miał ze sobą aparat. Gdy go zapytałem skąd go ma powiedział że siostra miała go dość i mu go dała.  Nie dziwię się że niewytrzymała..  Trochę dalej od morza był rząd ławek i kolejny Konzum tylko tym razem o wiele mniejszy. Czyli jednak sklep obok nas nie jest jedyny..  Szliśmy sobie zwykle pustą drogą i nagle usłyszeliśmy zbliżające się warczenie i klakson. Na wiecznie pustej ulicy teraz jechał mini traktorek a prowadził go chłopak który wyglądał na około 17 lat. Wyglądał trochę śmiesznie... miał gęste wąsy i długie czarne włosy... Jakby młody chłopak przebierał się za starca. I już nie tylko osiołek mnie zainteresował.. teraz też jest traktorek! Czadowy mały traktorek.
A gdyby go jeszcze przemalować na różowo...?  Jak podejrzewałem trochę zabłądziliśmy... a przy szukaniu drogi rozbolały nas nogi więc zaraz po jej odnalezieniu zaczęliśmy wracać do domu. Przez cały czas całkiem normalnie rozmawialiśmy.   Nie było żadnego łapania za tyłek nic podobnego NIC!  Trochę się o nim dowiedziałem... on o mnie również. Chociażby to że jest ode mnie starszy o rok! Szczerze?
Nie spodziewałem się tego. Myślałem że jest młodszy lub równego wieku. Sam nie wiem dlaczego. Kiedy rozmawialiśmy okazało się że jest całkiem zabawny czego przedtem nie zauważyłem. Nawet bardzo.. Potrafił powiedzieć coś tak dziwnego.. i mimo że wiedziałem że to jest głupie i dla innych w ogóle niezabawne ja się śmiałem. Naprawdę mnie to  bawiło.  Ale nic dziwnego że tego nie zauważyłem.... byłem za bardzo skupiony na jego zboczonej stronie.  Pożegnaliśmy się przed moimi drzwiami. Ja poszedłem do mojego a on do swojego apartamentu. Zamiast do sypialni popędziłem prosto do toalety. W końcu chodziliśmy tak kilka godziny i nie było gdzie się załatwić. Zaraz po tym skierowałem się do swojego pokoju i opadłem na łóżko. No i co teraz będę robić? Nie chce mi się spać.. Usłyszałem pukanie więc wstałem i podszedłem do drzwi. Wreszcie gdy już przy nich byłem zorientowałem się że to nie stąd  dochodzi dźwięk. Odwróciłem się w stronę okna podszedłem do niego i je otworzyłem. Przede mną na schodach stał JongHyun z miną jak u słodkiego porzuconego szczeniaczka.
-Co tu robisz?
-Bumie...
-Mówiłem ci żebyś..
-Mogę u ciebie dziś przenocować? -spojrzałem na niego zdziwiony
-C-co? Dlaczego?
-SongDam mnie znowu wyrzuciła... Zaprosiła chłopaka którego poznała tu rok temu i teraz nie chce mnie wpuścić... -westchnąłem
-Chodź.. -zamknąłem okno i wpuściłem drzwiami chłopaka -Po co ci ona? -zapytałem gdy zobaczyłem torebkę zwisającą z ramienia starszego.
-Udało mi się ją wziąć przed wyjściem... żeby nam się nie nudziło -delikatnie się uśmiechnął. Weszliśmy do mojego pokoju i usiedliśmy na łóżku
-No to co tam masz? -znowu zapytałem
-Zaraz zaraz... po kolei -chłopak zaczął grzebać po swojej torbie i po chwili  wyciągnął z niej małe prostokątne pudełko. W myślach przeczytałem jego nazwę Bierki...?
-Ile ty masz lat?
-Oj przestań. Co z tego że mamy tyle ile mamy? Grać możemy! -westchnąłem i za chwilę zagraliśmy pierwszą rundę. Tylko pierwszą... ponieważ za bardzo się wkurzałem na te małe durne patyczki. Rzecz jasna... starszy wygrał.  Kolejna gra którą wyciągnął ... Chińczyk. Na początku myślałem że sobie żartuje ale mówił całkiem serio. Znowu wygrał. Kiedy to się stało tak się zdenerwowałem że aż zapragnąłem rewanżu. I tak minęło kilaka kolejnych godzin. Była już 23. Oboje w ogóle nie ziewaliśmy i po prostu graliśmy. Gdy ta gra nam się już znudziła powiedziałem żeby wyjął kolejne zabawki.  Myślałem że to będzie kolejna bardzo  odpowiednia na nasz wiek gra ale ta była całkiem w porządku. Wyjął karty. Pierwszą zaproponowaną przez niego grą był rozbierany poker...  Ale ja no to go tylko zwyzywałem od zboczeńców . W końcu   skończyło się na tym że graliśmy w wojnę. I to było dobre. Karty to jest coś w co zawsze wygrywam. Nieważne co to za gra zawsze wygrywam! Zagraliśmy w pierwszą rundę... niesamowite. Jest dobry... jest naprawdę dobry kilka minut później Co?! Pierwsza osoba...  Wygrał zemną. Niesamowite.. Znowu się zdenerwowałem i znowu zapragnąłem rewanżu. Ten facet jest dobry we wszystko
-Może i lepiej że nie zagraliśmy w tego pokera...-powiedział jakby do siebie
-A to niby czemu? Przecież ciągle wygrywasz
-Ale w pokera idzie mi średnio.. a ty widzę jesteś całkiem dobry
-Nie wiem czy mam mu wierzyć czy też mnie wkręca abym się poczuł lepiej po tych wszystkich przegranych.. Gdy już była 2 w nocy i ta gra nam się znudziła. Zapytałem jakie ma jeszcze ale powiedział że na nie jest za mało miejsca w pokoju np. twister... Mata była za duża
-Co masz do picia? -zastanowiłem się przez chwilę
-Colę... i wodę -zaraz poszliśmy do kuchni i ją sobie zalaliśmy. Jeść nam się nie chciało. Po około 5 minutach wróciliśmy do pokoju i położyliśmy się na łóżku. Przez chwilę leżeliśmy w ciszy ale zaraz znaleźliśmy temat do rozmów.  No może nie temat bo rozmawialiśmy o wszystkim i niczym..Większość była bez sensu ale przy tym były bardzo zabawne. Przez cały czas leżeliśmy i patrzyliśmy się w sufit.
-JongHyun -sam nie wiem dlaczego mówiliśmy szeptem
-Hym?
-Jesteś gejem? -pytanie które... sam nie wiem czemu je zadałem. Odwróciłem głowę w jego stronę i poczekałem na odpowiedź
-A jak myślisz?
-Że nie jesteś gejem... tyko pedałem -uśmiechnąłem się jednocześnie wystawiając mu język
-No to masz odpowiedz -zrobił dokładnie to samo co ja. A zaraz znowu oboje zwróciliśmy swoje twarze ku sufitowi i tak leżeliśmy bez słowa.. Minęła chwila
-M-mogę się do ciebie przytulić?
-Co? -zaskoczyło mnie to pytanie. Przedtem po prostu się na mnie rzucał. Skinąłem głową w wtedy ten zrobił to co chciał. Położył swoją głowę na mojej klatce piersiowej i po chwili zasnęliśmy.

środa, 5 grudnia 2012

Summer Adventure -rozdział 4

Jak obiecałam jest nowy rozdział:) Zapraszam do czytania :** 

Gorąco...! Dlaczego ja tu zawsze zapominam o otwarciu okna na noc?! Duszę sie... 
Otworzyłem je i wciągnąłem świeże powietrze. Spojrzałem na swój telefon aby dowiedzieć się która jest w tej chwili godzina. Ósma rano? Jak wcześnie... Załatwiłem swoje sprawy w toalecie i poszedłem do kuchni zjeść śniadanie. Tam spotkałem babcie która powiadomiła mnie że zaraz idziemy na plażę i mam się szykować.  A dokładniej jechać ponieważ tym razem bierzemy trochę więcej rzeczy.  Jak powiedziała tak zrobiłem i zaraz byłem gotowy. Gdy już byliśmy obok morza i wyjmowaliśmy rzeczy z samochodu zauważyłem że było ich faktycznie trochę więcej. Wzięli nawet leżaki... Gdzie oni je przedtem spakowali? Poza masą różnych zabranych rzeczy oczywiście nie mogła się znajdować moja ulubiona parasolka. Dumnie ją trzymałem po wyjściu z auta. Zawsze ją mam w takich miejscach. W końcu nie chcę się opalić. Lubię moją bladą skórę.
Leżałem sobie na całkiem wygodnym ale niestety niebieskim leżaku i oglądałem co się dzieje dookoła.  Spojrzałem na wprost ...zobaczyłem bawiące się dzieci w wodzie... dorosłych też. Na lewo ludzi którzy się  opalają... jest gorąco ale czasem zawieje chłodny wiatr. Spojrzałem w prawo No i jakaś para... chwila... myślałem że to para... a to rodzeństwo. Dokładniej JongHyun i SongDam... szli przez plażę wesoło rozmawiali i trzymali się za ręce. Gdybym nie wiedział że to rodzeństwo...  Tak wyglądali całkiem jak para. Chyba mnie nie zauważyli  więc żeby tak zostało zakryłem się trochę bardziej z ich strony parasolką. Nie żebym nie chciał pogadać z SongDam...  po prostu niezbyt mnie ciągnie do JongHyuna. Jest trochę dziwny.
-KiBum! -  Cholera...  myślałem że do mnie podejdą ale ci tylko mi pomachali poszli gdzieś dalej. Ufff... 
Minął jakiś czas a ja usypiałem. Było tak tylko z tego powodu że zapomniałem gdzie położyłem swój odtwarzacz i teraz nie miałem czym się zająć. Chociaż...i tak bym pewnie zasnął.
-Idź się pokąpać   - usłyszałem cichy głos babci
-Muszę..?
-Tak. Leżysz tu już prawie dwie godziny -niezbyt chętnie wstałem wyprostowałem się i ruszyłem do wody. Bardzo powoli przechodziłem na coraz głębszą wodę aż dochodziła mi do klatki piersiowej.  Powoli ponieważ ta woda wcale niebyła taka ciepła na jaką się wydawała. Gdy wchodziło się do niej pierwszy raz i zanurzało choćby stopę można było doznać szoku. Schodziłem i powoli się przyzwyczajałem. Gdy już byłem na głębokości o której wspomniałem wcześniej przestałem się ruszać.
-Aaa! -poczułem jakby coś bardzo małego ugryzło w moją łydkę. Co to było? zacząłem się powoli poruszać. Zgiąłem się wpół tak że teraz woda zakrywała mnie poszyję i westchnąłem. To jest nudne.. Posiedziałem tak jeszcze około 3 minuty i nagle poczułem jak coś szybko ale delikatnie przejeżdża po mojej ręce aż przeszły mnie ciarki.  Zaraz stało się dokładnie to samo z drugą ręką. Ryby...? Przez minutę było spokojnie. Zaraz wracam na leżak...  -Aaa! -poczułem jak coś mnie łapie za pośladki aż podskoczyłem. Odwróciłem się aby zobaczyć co to było jednak nic nie zastałem. No to już raczej nie mogły być ryby... Zaraz stało się dokładne to samo.  -JongHyun zboczeńcu! - z wody wyłonił się chłopak z maską i wielkim uśmiechem na twarzy. Przytulił się do mnie ślinie i pociągnął pod wodę.  Stało się to tak strasznie szybko że nie zdążyłem zamknąć swoich oczu i naleciało mi do nich pełno słonej wody. Na szczęście prawie że od razu  razem ze mą się z niej wynurzył wciąż mnie nie puszczał.  -Idioto! -zacząłem przecierać piekące oczy a tamten odsunął się ode mnie zdjął  swoją maskę i teraz zwisała mu z szyi. Gdy już przestały mnie piec oczy spojrzałem na niego.  Przedtem tego nie zauważyłem ale był bardzo umięśniony.
W promieniach słońca wyglądał cudownie. A ta woda która spływała po  jego ciele... STOP! O czym ja myślę?! 
Ale to prawda... wyglądał świetnie.  Nagle uśmiechnął się jeszcze szerzej. O nie... wiem do czego zmierza! Już zaczął wyciągać swoje ręce z wody... Zrobiłem pierwsze co przyszło mi namyśl aby uniknąć dalszego obmacywania i ochlapałem go wodą.  Ten sobie tylko szybko przetarł twarz oraz oczy i zaraz mi oddał. No i tak na zmianę... Wesoło chlapaliśmy się wodą  jednocześnie się przy tym przewracając. To trwało kilka minut aż wreszcie przewróciłem JongHyun'a i razem z nim poleciałem. Na szczęście byliśmy na tyle płytkiej wodzie aby można było leżeć na dnie jednocześnie nie tonąć. Leżałem na chłopaku podpierając się jedynie dłońmi.  Obaj się śmialiśmy a w pewnym momencie tamten przestał i zamiast tego  mi się przyglądał.  Zaraz ja też przestałem i teraz patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Znowu się uśmiechnął... jednak już nie tak ja przedtem.  Ten uśmiech był... słodki... i delikatny. Ale zaraz zmienił się w ten co zawsze a ja już kolejny raz poczułem jego dłoń na swoich pośladkach.
-Zboczeniec! -krzyknąłem i zaraz wróciłem na swój leżak. Skuliłem się na nim i tak leżałem.
-Widzę że znalazłeś sobie kolegę. To bardzo dobrze -usłyszałem dziadka a babcia chyba gdzieś poszła
-To nie jest mój kolega... to zboczeniec
-Czemu tak mówisz? Przecież widziałem jak dobrze się bawiliście
-C-co? To zboczeniec! On mnie obmacywał... łapał za tyłek! Czy to jest normalny kolega?
-E tam... ja za młodu ze swoimi kolegami robiłem podobnie - Co kurwa?  -widziałem twoją minę. Dobrze się bawiłeś
-Ja wcale się dobrze nie...! -No w sumie... było całkiem zabawnie...  skuliłem się jeszcze bardziej niż wcześniej i jak zwykle zasnąłem

-KiBum!!!
-Aaa! -po około 1 h spania ktoś mi krzyknął do uha przez co ja też to zrobiłem.  Wtedy usłyszałem śmiech a po otwarciu oczu zobaczyłem zboczeńca. - Z czego się śmiejesz  -powiedziałem trochę groźnym tonem ale ten ominął odpowiedz
-Grasz z nami? -pokazał mi kolorową piłkę plażową którą trzymał w rękach
-Z nami..? - rozejrzałem się. Trochę daleko od nas w wodzie stała jego siostra i mi machała. Zaraz jej odmachałem.
-Idź  grać. Trochę się poruszasz -usłyszałem dziadka i westchnąłem
-No dobra - chłopak wyraźnie ucieszony faktem że z nimi zagram uśmiechnął się szeroko. Wstałem z leżaka   wyprostowałem się  i ruszyłem za ciemnowłosym do wody w której zaczęliśmy grać. Na początku było to tylko zwykłe podawanie sobie piłki ale później zamieniło się w... sam nie wiem.  To co się działo było tak dziwne że nawet nie potrafię  nadać temu zbliżonej nazwy a na dodatek przez cały czas się śmialiśmy. W pewnym momencie dziewczyna nas opuściła i przez to zostaliśmy bez piłki.
-Co robimy?
-Poróbmy zamki z pisaku! - Fajnie by było ale...
-To jest kamienista plaża matole... - chłopak się przez chwilę zastanowił i rozejrzał
-To może chodźmy na lody?
-A masz kasę? Bo ja nie... -skinął głową i pobiegł  chyba w stronę miejsca gdzie leżał z siostrą. Po chwili wrócił z kilkoma kunami w rękach
-A teraz.. gdzie je można kupić co? - rozejrzałem się
-Tam -pokazał ruchem głowy - wiem gdzie jest -i poszliśmy. Po drodze zrobiło mi się tak gorąco... pocieszałem się myślą że zaraz będzie lepiej. Po około 5 minutach drogi wzdłuż morza dotarliśmy do małej budki z lodami. Chłopak kupił sobie i mi po jednej naprawdę dużej gałce a w trakcie drogi powrotnej je jedliśmy. Ja wziąłem truskawkowe a on śmietankowe.  Gdy chciałem zacząć jeść tamten złapał mnie za rękę w której trzymałem loda przysunął ją do siebie i sam trochę liznął. Stałem skamieniały. Co to było... 
-Mój lepszy - powiedział i wrócił do swojej gałki. Nie wiedziałem co powiedzieć a wtedy tamten na mnie spojrzał -Yyyy... sory zapomniałem się. Też chcesz? - wyciągnął rękę w moją stronę a ja tylko pokręciłem głową On jest naprawdę dziwny Gdy już wróciliśmy do miejsca w którym się kąpaliśmy lodów już nie było. Musieliśmy je szybciej jeść ponieważ od tego słońca wszystkie by wylądowały na ziemi.  Chwila... stanąłem w miejscu gdzie leżeli dziadek i babcia. Teraz już ich tam nie było... nawet leżaków. I mojej parasolki też! Samochodu też brak.  Pojechali beze mnie... 
-SongDam też poszła -powiedział jednocześnie podchodząc do mnie JongHyun.
Za bardzo nie chciało nam się już nic robić więc skierowaliśmy się w stronę drogi prowadzącej do naszych apartamentów.  Szliśmy pewną drogą... nawet jej nie poznawałem ponieważ zwykle ze słuchawkami w uszach i parasolką na ramieniu idę za dziadkami. I mało zwracałam uwagę na to którędy idę. Po kilku minutach.
-Zgubiliśmy się ...prawda? - chodziliśmy w kółko wciąż próbując nowych dróg. Chyba... wszystkie wyglądały  tak samo. W końcu po kolejnych minutach
-Znam ten sklep! -spojrzałem w drugą stronę -To tu! -byliśmy przed budynkiem. Wreszcie szczęśliwie wróciliśmy do swoich apartamentów.

sobota, 1 grudnia 2012

Summer Adventure -rozdział 3

Przepraszam że taki krótki... następny jest już w trakcie pisania i   będzie trochę dłuższy ;) 
Zapraszam do czytania :*** 


Jak gorąco... już drugi raz obudziła mnie ta sama rzecz... temperatura. Dlaczego tu musi być tak gorąco?! Otworzyłem oczy i zdjąłem z siebie cienkie okrycie a dokładniej prześcieradło wstałem i poszedłem prosto do kuchni. Wziąłem sobie oś do picia i miałem wracać kiedy zobaczyłem swojego dziadka oglądającego telewizję.
-Dzień dobry -odpowiedziałem tym samym
-Wiecie że zamknęliście mnie wczoraj w pokoju? Musiałem tam siedzieć cały wieczór sa... -Chwila..  jak najszybciej mogłem odłożyłem szklankę i wróciłem do swojego pokoju. Gdy już w nim byłem od razu spojrzałem na łóżko.  Odetchnąłem Jednak nie kogo tu nie było ... usiadłem na łóżku ten durny typ to był tylko sen 
-Aaa! -krzyknąłem gdy zobaczyłem że po drugiej stronie łózka coś się porusza. Powoli i ostrożnie wychyliłem się aby zobaczyć co to jest.
-Dalej krzyczysz jak baba.... -usłyszałem zaspany i znajomy głos. Czyli jednak nie... cholera -Ej... czemu ja leżę na podłodze!?!?  -podniósł się przytrzymując o kawałek łózka  -Bumie... gdzie są moje spodnie?
-C-co?! -przerażony automatycznie wstałem z łóżka. Nie patrzyłem  się w jego stronę
-Hahah żartowałem -zaśmiał się a ja odetchnąłem
-Niemów tak do mnie! -usłyszałem pukanie w moje okno więc podszedłem do niego i je otworzyłem
-Hej -usłyszałem od dziewczyny stojącej po drugiej stronie okna -przyszłam po brata. Jest tu prawda?
-Hej... tak jest -pokazałem jej delikatnym obróceniem głowy w jego stronę a ona tam spojrzała
-Już idę -opuściliśmy mój pokój i podeszliśmy do drzwi wyjściowych które znajdują się obok. Kiedy byliśmy przy jeszcze zamkniętych ten się odwrócił jakby chciał coś powiedzieć. Spojrzałem na niego trochę zdziwiony a wtedy ten się do mnie przytulił. O co chodzi?
-Mięciutko -powiedział cicho a ja poczułem jak jego ręka ląduje na moim pośladku
-Spadaj zboczeńcu! -dosłownie wypchnąłem go za drzwi A ja się zastanawiałem o co mu chodziło... 

Około 15 po obiedzie siedziałem sobie przy otwartym oknie na swoim łóżku.
-Przepraszam za niego, Mam nadzieję że nie było z nim i tak źle -podniosłem oczy i po drugiej stronie na schodach zobaczyłem SongDam
-To zboczeniec... -dziewczyna się zaśmiała
-No to widzę że się nie nudziliście. Ale jak to się dokładnie stało że spędził tu całą noc? Nie chciał mi powiedzieć -westchnąłem
-Moja babcia i dziadek... nie dość  że zamknęli apartament to jeszcze mój pokój...
-A... to dlatego. Wiesz że mogliście spokojnie wyjść przez okno? Widocznie cię polubił skoro nic nie mówił Co?! automatycznie zrobiłem coś co myślę że przypominało facepalm'a Okno... 
-Świetnie... -wtedy dziewczyna spojrzała na górę schodów i z powrotem w moją stronę
-Ja już muszę iść. Cześć
-Pa -ciemnowłosa zeszła po schodach a po chwili to samo zrobił jej brat jednocześnie mi machając On jest dziwny 

Około pół godziny później do mojego pokoju przyszedł dziadek z pytaniem czy chcę jechać z nim do miasta bo tu są tylko 2 czy nawet 1 sklep i to z samym jedzeniem.  Jechaliśmy przez około 6 minut. Chodziliśmy po sklepach. No cóż.... Nie powiem że coś mnie tam bardziej zainteresowało.  Głównie przez to że większość rzeczy była damska. Jedyne co tam zobaczyłem bardziej dla chłopaka to... czapki. I tak były paskudne.  Znalazłem sobie jakąś budkę z lodami i kupiłem sobie 2 gałki za 7 kun(około 3,50zł)  Trzeba przyznać... były pyszne.  A jedna gałka była jak prawie 3 te które jadłem w Korei. Sam nie wiem jak mi samemu udało się je zjeść całe.  Dziadkowie w gołe nie pozwalali mi się oddalać. Chociaż ...i tak gdzie mógłbym pójść?  Dookoła nic ciekawego. Raz gdy przechodziłem obok takiego yyy posągu? Zobaczyłem osiołka. Tak mi się spodobał że aż psiknąłem.  Wcisnąłem babci do rąk aparat i powiedziałem żeby zrobiła mi z nim zdjęcie. Jego właściciela nigdzie w tej chwili nie było  więc zdjęcie było za darmo. A może płaci się za przejażdżkę...? Nie wiem Widziałem też wiele innych rzeczy jednak żadna z nich niebyła warta mojej większej uwagi. A osiołek był uroczy. Poco mi zdjęcie z jakimś posągiem rzeźbą czy wierzą jak mnie one wcale nie interesują! A osiołek mnie bardzo interesował. Jak dotąd tylko on...
Gdy wróciliśmy do domu odetchnąłem. Koniec łażenia...  Spojrzałem na zegarek była ósma. Jakim cudem tu tak szybko mija czas? Byłem tym wszystkim bardzo zmęczony więc poszedłem pod prysznic a potem spać.

wtorek, 27 listopada 2012

Summer Adventure -rozdział 2

Jak mówiłam jest nowy rozdział ;D Dziękuję za te wszystkie nominacje^^



Wróciliśmy do apartamentu a ja od razu się położyłem. Już usypiałem kiedy nagle usłyszałem głośny huk i krzyki. Nie wiedziałem o co chodziło i chociaż jestem tak strasznie leniwy byłem wtedy na tyle ciekawy by to sprawdzić. Ponieważ z tej strony dochodził hałas podszedłem i otworzyłem okno. Po schodach przede mną przebiegł szybko jakiś chłopak  a zanim dziewczyna która zatrzymała się w ich połowie tak że nie widziałem tylko jej twarzy.
-A spróbuj teraz wrócić! -krzyknęła. Znowu koreański... Dziewczyna jeszcze przez chwilę tak stała i zaczęła się obracać. Chyba mnie zauważyła ponieważ zamiast iść na górę tak się schyliła tak że teraz patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Jej głos... i twarz są jakieś takie znajome 
-Hej to ty z plaży prawda? Jeszcze raz przepraszam za tamto nad wodą. Jestem SongDam  a ty?-wyciągnęła  rękę  z pod poręczy schodów
-KiBum.... -podałem swoją - Kto to był?
-To...? Aaaa mój młodszy brat -skinąłem głową - długo tu jesteś?
-Przyjechałem wczoraj rano
-My też. Ale... byłeś wczoraj na plaży? Nie widziałam  cię
-Pewnie dlatego że tak naprawdę przespałem cały dzień... -dziewczyna delikatnie się zaśmiała- Czekaj tam zaraz przyjdę..- tak zrobiłem .  Zaraz siedzieliśmy razem na ciepłych od słońca schodach i rozmawialiśmy. SongDam była bardzo miła i trzeba przyzna zabawna. W pewnym momencie zapytałem się jej dlaczego tamten chłopak uciekał.  Powiedziała mi wtedy że grzebał po jej komórce i bawił się aparatem.  A gdy przegląda zdjęcia to czasem podobno niechcący wchodzi w wiadomości. Ma bzika na punkcie robienia zdjęć a zapomniał wziąć z domu swojego ukochanego aparatu.  Teraz nie daje jej spokoju.  W pewnym momencie dziewczyna zaczęła sobie przecierać oczy  a wtedy ten sam chłopak co przedtem nie zauważony przez nią pobiegł na górę pokazują mi palcem żebym był cicho. On naprawdę go nie zauważyła.. po prostu mówiła dalej. Minęły około 2MINuty i usłyszeliśmy głośne PSTRYK! dobiegające z apartamentu na drugim piętrze.
-Co..? Jak on?! -zrobiła zdziwioną minę -JongHun! - i ruszyła na górę. Znów usłyszałem kilka jakby huków i  zobaczyłem chłopaka dosłownie wyrzucanego za drzwi przez siostrę. Nie zrobił sobie z tego większego problemu podszedł na ten sam poziom schodów co ja i bez słowa usiadł obok mnie.  Przez chwilę siedzieliśmy tak w ciszy. Patrzyłem się na chłopaka z zainteresowaniem. Szczerze? Był całkiem przystojny 
Nagle odwrócił głowę w moją stronę i szeroko się uśmiechnął
-Masz aparat?
-No...tak mam - Do czego on zmierza? 
-Pokażesz? - Nie nam go.. mogę to zrobić? -no weź... pokaż -szturchnął mnie ramieniem -pokaaaaaaaż -robił słodkie oczka a to było trochę dziwne... westchnąłem
-Chodź -pokazałem mu ręką i poszliśmy do mojego pokoju. Chłopak usiadł na łóżku i z naprawdę przerażająco wielkim uśmiechem na twarzy przyglądał się moim poszukiwaniom. Szukałem i szukałem i nagle usłyszałem moją ulubioną piosenkę.  Gwałtownie się odwróciłem aby zobaczyć skąd dochodzi ten wspaniały dźwięk i zobaczyłem bruneta przeglądającego moją komórkę.
-Ej! -krzyknąłem i rzuciłem się aby odebrać mu telefon. Niby nie mam tam nic wielkiego ale jest kilka prywatnych wiadomości...  wolę żeby ludzie ich nie czytali. Trochę potrwało zanim  odebrałem mu to małe urządzenie.  Wtedy usłyszałem pewien dźwięk. A dokładniej przekręcającego się klucza. Podszedłem do drzwi i spróbowałem je otworzyć. NIC. Zamknięte na klucz. Zaraz też usłyszałem dźwięk zamykających się drzwi od całego apartamentu.
-Cholera... - walnąłem głową w zamknięte drzwi
-Co jest?
-Zamknęli nas...Zmuszeni do zostaniu w pokoju siedzieliśmy na łóżku.
-Nie przedstawiłem się. Jestem JongHyun  -wyciągnął rękę w moją stronę
-KiBum - podałem mu swoją. I tyle. Ni więcej nie rozmawialiśmy zapadła martwa cisza. O czym ja mam z nim rozmawiać?  W końcu skończyło się tym że on bawił się moim aparatem a ja słuchałem muzyki na mp3
Jakoś tak nie mieliśmy żadnego tematu do rozmowy. Zwyczajne przedstawienie się w zupełności nam wystarczyło. No przynajmniej mi.  Z jego siostrą o wiele lepiej mi się rozmawiało
-Cholera... -syknąłem gdy moja mp3 się rozładowała i równo z tym przestała gra muzyka
-Co jest? - zapytał chłopak podnosząc głowę z ogromnym uśmiechem na twarzy
-Rozładowała się...
-Aaa - Chwila...
-Ej zostaw mnie! - krzyknąłem gdy wreszcie się zorientowałem że od dłuższego czasu chłopak leży przytulony do mojej klatki piersiowej. Próbowałem go od siebie odczepić jednak ten mocno się mnie trzymał -No weź...! Zboczeńcu..!!
-Ale ty jesteś taki cieplutki i mięciutki...
-Zboczeńcu.... - wciąż próbowałem jednak jego silne ramiona na to nie pozwalały.  Czując że nic nie mogę zrobić westchnąłem.
-Wiesz... -poniósł głowę tak że jego twarz była trochę mniej  niż 15cm oddalona od mojej. -jak sobie porobimy razem zdjęcia to cię puszczę  -z jego twarzy wciąż nie znikał uśmiech. Westchnąłem i chwilę się zastanowiłem
-No dobra... - chłopak uśmiechnął się jeszcze szerzej wreszcie mnie puści a po chwili robiłem z nim słodkie minki do do obiektywu aparatu.  Dobra... wtedy zrobiło się TROCHĘ zabawnie...  Szczerze? Nie sądziłem  ze istnieje ktoś kto wychodzi na zdjęciach lepiej ode mnie. A jednak! On na nich wychodził świetnie.
-Kolejne - powiedział jednocześnie ustawiając aparat nad naszymi głowami
-Aaaaaa!!! -krzyknąłem gdy nagle zgasło światło w pokoju. A brunet zaczął się śmiać... - z czego się śmiejesz?!
-Hahahah... przepraszam ale ty... hahaha śmiejesz się jak baba!
-Spadaj! Przestraszyłem się... - na zewnątrz też było ciemno więc już ni nie widzieliśmy. Po omacku wstałem z łóżka i powoli podszedłem do pstryczka od światła. Włączyłem i wyłączyłem. Nic
-Niema prądu... -usłyszałem jak chłopak wzdycha i też wstaje z łóżka   Zacząłem iść w jego stronę aby usiąść ale zanim do niego doszedłem...
-Aaaaaaaaaa! -poczułem jak ręka JongHyun'a ściska mój tyłek
-Tu też jesteś jak baba -usłyszałem delikatny śmiech
-Zboczeńcu! -chciałem mu dać w twarz jednak ten delikatnie mnie pchnął na łóżko na które poleciał razem zemną. Przytulił się do mojego brzucha
-Mięciutko....
-JongHyun! - przez dłuższy czas się JAKBY biliśmy. I.... muszę przyznać że stało się naprawdę zabawnie.

niedziela, 25 listopada 2012

Day after day -rozdział 3

Przepraszam was bardzo że tak długo nie dodawałam tej historii;/ 
Zapraszam i życzę miłego czytania ;D :*** 

Stanąłem przed moim blokiem i westchnąłem. Wyjąłem z kieszeni klucz i otworzyłem drzwi. Przeszedłem przez nie i ruszyłem na drugie piętro po schodach. Skierowałem się do mieszkania i pierwsze co zobaczyłem to mama szykująca się do wyjścia.
-Hej mamo -zbliżyłem się do niej i delikatnie objąłem a ta pocałowała mnie w  czoło.
-Hej... -zdjąłem buty a przez otwarte drzwi do kuchni zobaczyłem zegarek na kuchence wskazujący 3:30
-Już wychodzisz? - zapytałem trochę zdziwiony
-Taa... Dostałam pracę w jednej restauracji.. i muszę już tam iść.
-Już?! Przecież... w szkole skończyłaś o 2:30...
-Idę... kochanie pa! -i tyle ją widziałem. Westchnąłem Ona o wiele za dużo pracuje...! Wszedłem do salonu. Wszędzie było pełno wszystkiego... najwyraźniej mama chciała sprawdzić jakieś sprawdziany... wszędzie były porozrzucane jakieś kartki ołówki i długopisy. A oprócz tego jeszcze wiele innych rzeczy sprawiało że w pokoju panował bałagan. Westchnąłem odłożyłem swój plecak po czym zacząłem sprzątać. Minął jakiś czas i pokój był już czysty. Odetchnąłem i poszedłem do kuchni aby coś zjeść. Otworzyłem lodówkę i zacząłem się po niej rozglądać za czymś do jedzenia. Jest jeszcze wczorajszy obiad...  wyjąłem odgrzałem i po chwili zacząłem jeść. Jak zwykle było pyszne. Nieważne jak długo leży jedzenie  zrobione przez moją mamę zawsze jest bardzo dobre. A zwykle muszę sam sobie je robić. Może i nie jest takie złe ale... niema to jak od mamy. Po zjedzeniu przez jakieś 2 godziny posiedziałem nad książkami i usłyszałem otwierające się drzwi mieszkania. Gdy wyszedłem ze swojego pokoju kolejny raz ujrzałem matkę.
-Hej kochanie
-Hej mamo - podszedłem do niej i już chciałem zamknąć za nią drzwi ale zauważyłem jakąś postać która za nimi stała i mi pomachała
-JinRi? Co tu robisz? - zapytałem gdy już zrozumiałem kim jest
-Spotkałam ją jak wracałam. Dostałam prezent od szefowej i... kochana JinRi zaproponowała mi pomoc w noszeniu -dziewczyna się uśmiechnęła i podała mi torbę którą trzymała przez ten cały czas
-Dziękuję... wejdziesz? -zapytałem jednocześnie zapraszając ją gestem do środka
-Nie... nie. Teraz za bardzo nie mam czasu. Ale może jutro ty do mnie wpadniesz? Po szkole. Co ty na to?  - trochę się zdziwiłem ale... fajnie by się spotkać z przyjaciółką
-Ok.. ty...
-Ile masz jutro lekcji? -zastanowiłem się chwilę
-Chyba siedem... tak siedem - powiedziałem już zdecydowany
-Ja też. To podejdę po ciebie . Pa do widzenia! - pomachał i poszła
-Pa kochanie dziękuję za pomoc! - powiedziała jeszcze mama kierując się do salonu.  Zamknąłem drzwi i zaraz zobaczyłem jak mama do mnie wraca i całuje mnie w czoło - dziękuję że posprzątałeś- pogłaskała mnie po policzku i mi się przyjrzała. Zaraz w jej oczach pojawiło się jakby... zmartwienie -  TaeMin kochanie... co ci się stało w twarz? - Całkiem o tym zapomniałem
-Yyyy... przewróciłem się ..przez nieuwagę - powiedziałem trochę nerwowo i jednocześnie pocierając ręką swój policzek. Kobieta westchnęła
-To następnym razem uważaj jak chodzisz... dobrze?


Właśnie skończyła się ostatnia lekcja - angielski. Mogłem się z tego cieszyć ponieważ po tej lekcji nic mi nie groziło. Przynajmniej tak myślę... I chodź nie lubię tego przedmiotu... z wiadomych powodów... z drugiej strony jestem wdzięczny że istnieje.Mam jakiś spokój...
To nie teraz miała przyjść? Jestem ciekawy jak mnie znajdzie... Czekałem na nią pod klasą. Wolę tu na nia poczekać bo potem będzie... szukanie!  Nie minęły nawet 3 minuty i zobaczyłem dziewczynę. Miała na sobie mundurek z takim samym logiem co ja. Niesamowite... nie tylko mieszkamy całkiem blisko siebie ale też chodzimy do tej samej szkoły. Zupełnie jak kiedyś!  Zeszliśmy na parter i wesoło ze sobą rozmawiając zmierzaliśmy w stronę wyjścia.
-Ej! JinRi! Ej! - podbiegł do nas jakiś chłopak. Gdy się przy nas zatrzymał cały dyszał ze zmęczenia. -Masz - podał kartkę dziewczynie i bez słowa odszedł. Ciemnowłosa przejrzała kartkę.
-Tak! - krzyknęła - Tak tak tak! - bardzo szczęśliwa
-Co się stało? -zapytałem. A dziewczyna przysunęła mi przed nos kartkę papieru. Szybko się jej przyjrzałem. Karkówka... 5 z... matematyki?! Otworzyłem szeroko swoje oczy.
Ona.. jeszcze nigdy niedostała 5 z matematyki... 4 zdarzało się raz na rok lub półrocze..
-Brawo! Jak ci się to udało? -uśmiechnąłem się
-Ko-re-pe-ty-cje!
Minęło około 5 minut i byliśmy w domu dziewczyny. Był bardzo duży i ładny. Maił ogród i mnóstwo okien. Wyglądał jakby było co najmniej dwurodzinny. Ledwo wszedłem do budynku a pewna kobieta się  na mnie rzuciła
-TaeMin! Kochanie  Jak ja cię dawno nie widziałam ! -mama Sulli... ściskała mnie tak mocno że chciało mi się wymiotować. Zawsze tak na mnie reagowała.
-Dzień dobry-powiedziałem delikatnie odsuwając od siebie kobietę
-Jak ty się zmieniłeś!-zaczęła mnie głaskać po głowie

Już w pokoju dziewczyny.
-Widzisz jak bardzo ucieszyła się na twój widok? -uśmiechnęła się
-Taa... -nagle usłyszeliśmy odgłosy kroków a wtedy dziewczyna zerwała się i otworzyła drzwi jednocześnie wybiegając na korytarz. Otworzyła usta jakby chciała coś powiedzieć jednak sie powstrzymała
-C-co? - przez otwarte drzwi które zostawiła  widziałem postać która stała obok niej To ten sam chłopak 
obok pokoju Sulli stał chłopak który do nas podbiegł kiedy wracaliśmy z szkoły.
-Ach... myślałam że to on
-Aaaa
-Chciałam mu pokazać ocenę
-To trochę poczekasz. Mówił mi że nad czymś pracują i dzisiaj wróci później- dziewczyna westchnęła
-Dobra... -wróciła i zamknęła za sobą drzwi po czym usiadła obok mnie. Spojrzałem na nią trochę zdziwiony ponieważ niezbyt wiedziałem o co  chodzi. -Aa.. sory. To był mój kuzyn. - skinąłem głową - a ten o którym rozmawialiśmy to też mój kuzyn... dawał mi korki. Dlatego dostałam tak dobrą ocenę. - uśmiechnęła się
=No to brawa dla niego! Pamiętam jak ja próbowałem ci coś kiedyś wytłumaczyć....

czwartek, 22 listopada 2012

Summer Adventure -rozdział 1


Jak obiecałam nowa historia^^ Zapraszam i życzę miłego czytania :***






Tytuł: Summer Adventure
Parring: JongKey


Było to początek wakacji. Mam 17 lat a rodzice z tego powodu że pracują wysyłają mnie z dziadkami na wakacje do Chorwacji. Jestem już prawie dorosły a oni i tak nie potrafią  zostawić mnie w domu samego... czy ja jestem małym dzieckiem które nie potrafi o siebie zadbać?! To będą najnudniejsze wakacje w moim życiu... Nie żebym nie lubił z nimi przebywać... Kocham ich! W końcu to moja rodzina. Ale codzienne przebywanie z nimi... i wysłuchiwanie tych nudnych rozmów.... nie to nie dla mnie. Dojechaliśmy około 6 rano przed domem w którym mieliśmy mieszkać przez 2 tygodnie. Był bardzo ładny i miał 2 piętra. Na parterze mieszkali właściciele na pierwszym  piętrze my a na drugim inni wczasowicze.  No... przynajmniej mam własny pokój...  pomyślałem oglądając apartament. W środku też było całkiem znośnie. Moje wielkie dwuosobowe łózko... a raczej dwa jednoosobowe równo ze sobą połączone. Były całkiem wygodne tylko miały jedną okropną wadę... cholernie śmierdziały lawendą.  Było ją czuć przez chwilę po położeniu się a później już się do niej przyzwyczajało. Zacząłem się rozpakowywać. Chciałem schować  swoje ubrania do szafy ale najpierw musiałem w niej zrobić miejsce. Było w niej trochę rzeczy właścicieli ale nieważne... nie będę  do nich schodził. Po pierwsze dlatego że jestem za bardzo leniwy a po drugie nie znam i nie rozumiem chorwackiego... Bardzo dobrze umiem mówić po angielsku jednak ten język jest dla mnie męczący. Położyłem się na łóżku i  chwilę po przyzwyczajeniu się do zapachu pościeli zasnąłem. Obudziłem się cały spocony Jak gorąco... Było mi tak gorąco i duszno że myślałem że umrę!  Drzwi zamknięte... okna i żaluzje też. Delikatnie się kiwając wstałem z łózka podszedłem do jedynego w pokoju okna i je otworzyłem. Wystawiłem głowę za okno i wpuściłem do płuc oraz pokoju świeże powietrze. Prawie umarłem.. Mimo że otworzyłem okno dalej było mi gorąco... w końcu to Chorwacja. Przed moim oknem stały schody prowadzące do drugiego mieszkania na górze a na ich poręczy wisiał termometr. 40°C... jak oni mogą tak żyć?! A ja jeszcze byłem w długim rękawku... Podczas drogi było zimno!! Podszedłem do szafy wyjąłem krótsze spodnie oraz bluzkę bez rękawków i zaraz się w nie przebrałem.  Wyszedłem z sypialni i skierowałem się do pokoju obok w którym był salon kuchnia i jadalnia jednocześnie. Podszedłem do lodówki otworzyłem ją zawisłem na jej drzwiach i patrzyłem się w jej wnętrze z nadzieją że zaraz się w niej coś pojawi. 
-Coś taki smutny? - usłyszałem głos babci przechodzącej obok mnie i siadającej na fotelu w części salonu. 
-Wody... - zamknąłem lodówkę jednak nie przestałem się o nią opierać. Kobieta westchnęła sięgnęła po torebkę która leżała obok niej i wyciągnęła swój portfel. Zacząłem się jej uważnie przyglądać. Podeszła do mnie i wręczyła mi  kilka papierowych banknotów. 

Z budynkiem w którym mieszkaliśmy stał bardzo mały sklepik. Były w nim takie rzeczy jak soki wody słodycze papier toaletowy i wiele innych. Chwyciłem 4 butelki wody mineralnej i podszedłem z nimi do kasy. Kobieta stojąca obok niej skasowała produkty powiedziała coś dla  mnie zupełnie niezrozumiałego i spojrzała na mnie czekającym wzrokiem. Co ona powiedziała...? Ile mam zapłacić? sprzedawczyni wciąż na mnie patrzyła a ja starałem się powiedzieć coś co ona może zrozumieć 
-I don't understand ...- jak się mówi chorwacki...? a w dupę -chorwacki!  - dziewczyna delikatnie się zaśmiała po czym odwróciła w moją stronę ekranik z napisaną ceną. Szybko wybrałem odpowiednią kwotę i ją jej wręczyłem. Zabrałem resztę podziękowałem oczywiście po angielsku... i z 4 butelkami wody opuściłem sklep. Nie doceniłem i nawet nie zauważyłem przyjemnego chłodu panującego w środku.. Gdy z niego wyszedłem myślałem że niczym lód się po prostu roztopię. Siła z którą uderzyło mnie ciepło słońca była przerażająca! Gdyby nie to że nie miałem wolnej ręki a woda była przeznaczona do picia wylałbym w tamtej chwili ją na siebie całą. Jak najszybciej wróciłem do swojego apartamentu wstawiłem 3 butelki do lodówki a z pozostałej przelałem sobie wodę do szklanki. Chciałem się napić od razu z butelki ale jak już się za to zabierałem babcia zaczęła się mnie czepiać że skoro mamy szklanki to mam ich używać. A mi było wszystko jedno... a poza tym... jak już mówiłem jestem strasznie leniwy i nie chciało mi się ich szukać. Ta... jestem strasznie leniwy... i to może przyznać każda osoba która spędziła ze mną trochę więcej czasu. Pierwszy dzień w nowym kraju minął dla mnie bardzo szybko. Może to dlatego że większość czasu przespałem? Bardzo możliwe. 

Następnego dnia poszliśmy na plaże. Nie chciałem się opalać. Nie lubię się opalać! A poza tym zawsze lubiłem swoją bladą skórę. Przez cały czas siedziałem pod moją ulubioną różową parasolką w cieniu. Czasami chodziłem się kąpać ale tylko chwilę. Nie miałem co robić samemu w wodzie. A w okół było pełno ludzi. Każdy był czymś zajęty... a była to zazwyczaj druga osoba. Wszyscy byli z kimś! Tylko ja siedziałem sam w wodzie lub na ręczniku. Trochę dziwnie się z tym czułem. w okół było tyle ludzi... a tylko ja i dziadkowie rasy azjatyckiej. Śmieszne jest dla mnie to że wszyscy ludzie zawsze mówią że Azjaci to ci niżsi... a tu większość ludzi była ode mnie  o wiele niższa. Leżałem pod wielkim parasolem ze słuchawkami od mp3 w uszach i nawet nie zauważyłem kiedy zasnąłem. 

-Aaaa! - krzyknąłem gdy oblał mnie strumie chłodnej wody. 
-Przepraszam! Bardzo przepraszam! - Koreański...? gdy  otworzyłem swoje oczy zobaczyłem szczupłą ładną i o długich włosach Koreankę.
-Nie szkodzi... - powiedziałem jednocześnie zdejmując mokre kosmyki włosów z moich oczu i przecierając całą twarz. 
-JongHyun!? Gdzie jesteś?! - krzyknęła dziewczyna rozglądając się dookoła i przy tym wymachując pistoletem na wodę który trzymała. - Tu... Jeszcze raz przepraszam! - i tyle ją widziałem Czyli jednak nie jestem jedynym przedstawicielem... Jeszcze chwilę tak poleżałem. No dobra może z 1h... i usłyszałem głos dziadka że już się zbieramy.  Spakowałem ręczniki i z wciąż rozłożoną parasolką w ręku ruszyłem za starszymi. Po drodze znalazła się jedna rzecz na którą zwróciłem uwagę. A dokładniej kolejka z tłumem ludzi w środku która nam machała i piszczała. Do puki nie straciliśmy ich z oczu też im machaliśmy.  Wydaje się być zabawnie..

środa, 21 listopada 2012

Stand By Me -rozdział 14 KONIEC

No to jest ostatni rozdział... Stand By Me. Szkoda... w końcu to był pierwszy wieloczęściowy fick który dodałam na tego bloga. Chciałabym tworzyć go dalej ... jednak pomysł od którego zaczęłam go pisać już wykorzystałam a jak sami wiecie coraz trudniej mi pisać to opowiadanie... Chciałabym jeszcze trochę tu powiedzieć ale wiem że jak będzie za długie to nie przeczytacie xD 
Zdaję sobie sprawę że większość tu odwiedzających przychodzi  tylko żeby czytać SBM i statystki spadną mi o połowę... ale...

Jutro albo pojutrze dodam nową historię... JongKey ;D O ile nie dostanę szlabanu na komputer... moja mama jutro idzie na wywiadówkę... -.-"  Zapraszam:** 


Umówiliśmy się na 15 blisko domu JongIn'a w parku. To niedługo więc zacząłem się szykować i później wyszedłem. Odpowiedziałem mu na wszystkie pytania dotyczące tamtego zdarzenia które zakończyło się moją dłuższą drzemką. Ja za to zapytałem się go co sądzi o Mitsune... powiedział że bardzo go lubi. Jest zabawny pomocny i miły dla wszystkich. Powiedział mi też jak on i Tae się poznali... bo to właśnie młody poznał go z Kai'em i wszystkimi innymi.  Mitsune.. chciał się zabić. TaeMin znalazł go gdy chciał się przewietrzyć na tyłach budynku dyskoteki. Nie obchodziło go poco ani dlaczego chciał to zrobić po prostu podszedł do niego i dał mu w pysk. Zaczął na niego wrzeszczeć mimo że w ogóle go nie znał a potem (chyba) spokojnie rozmawiał z nim ok. 40 minut. i to... o 4 rano. Następnego dnia pojawił się z nim na dyskotece i ze wszystkimi poznał. Gdy mi to powiedział sam nie wiedziałem jak zareagować.  Młody przekonał go żeby nie popełniał samobójstwa... 
-Taa też się zdziwiłem - uśmiechnął się - ale on też mu pomaga - spojrzałem na niego pytająco - nie wiem dokładnie w czym... tak tylko słyszałem - powiedział tak jakby coś palnął i chciał to odkręcić. Zaraz zaczęliśmy pogłębiać temat tych wszystkich dyskotek i ludzi którzy tam chodzą.  Powiedział że jak chcę to moge to wszystko sam zobaczyć. Dzisiaj tam idzie i może mnie zabrać bo jest niedaleko jego domu. Zgodziłem się a po około 1h później znaleźliśmy się u niego w domu. Zjedliśmy coś jeszcze trochę pogadaliśmy pooglądaliśmy TV i wreszcie o 19 wyszliśmy. Faktycznie nie było daleko od jego domu. Prawie ulicę dalej.  Mimo tak wczesnej godziny było już tam mnóstwo bawiących się ludzi. Ciągle wydawało mi się że przynajmniej połowę z nich już gdzieś widziałem... Pewnie byli na zdjęciach z płyty TaeMin'a którą kiedyś znalazłem. Młodego jeszcze tam nie było  ale JongIn powiedział że pewnie pojawi się ze starszym gdzieś o 20 może o 21... zacząłem rozmawiać z różnymi ludźmi. Chyba była ich setka ale żaden nie zdradził mi swojego imienia ani nie zapytał o moje.  ale Kai powiedział że to normalne.... Zapytają jak pojawię się drugi raz... nawet jeśli może to się wydawać dziwne. Wszyscy byli dla siebie bardzo mili... rozmawiali ze mną i innymi i jakby mnie znali nawet jeśli było na odwrót. Wydawało się że nawet jeśli jestem sławny to i tak nawet nikomu się nie będzie się nawet zdawało że mnie zna! I muszę przyznać że bardzo mi się to podobało. Trochę po 20 grupka dziewczyna zaczęła piszczeć niczym moje fanki. Zapytałem o co chodzi i usłyszałem
-TaeMin się zbliża  - Że co?! Nie sądziłem że aż tak na niego zareagują.
-One wiedzą że on...?  - powiedziałem do siebie
-Jest gejem? Pewnie wszystkie to wiedzą! - dokończył za mnie jeden z chłopaków z którym rozmawiałem. Muszę przyznać że ... trochę się zdziwiłem. Przez chwilę zobaczyłem sylwetkę młodego w oddali. Przez chwilę ponieważ w okół chłopaka zebrał się tłum ludzi jednocześnie zakrywając go. Podszedłem bliżej tak abym mógł zobaczyć i usłyszeć co się dzieje jednak tak aby tamten mnie nie zauważył.
-I jak gadałeś z nim? - powiedział ktoś ktoś z tłumu a młody Lee spojrzał na podłogę.
-Nie..  - przez chwilę wśród tłumu zapadła cisza
-Znowu się pokłóciliście?!  - krzyknął ktoś inny a ten tylko skinął głową
-Myślał że Mitsune chce mi coś zrobić
-Co? Przecież on jest łagodny jak baranek - tłum zaczął się delikatnie śmiać a po chwili - pogódź się z nim i wreszcie mu to powiedz! - tamten znów skinął głową delikatnie się uśmiechnął i poszedł gdzieś w tłum ludzi tak że już go nie widziałem.  Ale chwila... to o mnie teraz mówili! Co ma mi niby powiedzieć?! Poszedłem w tą samą stronę co on i gdy wreszcie go zobaczyłem Mitsune pojawił się jak znikąd i mi go gdzieś zabrał. Zupełnie jakby wiedział że tam jestem i nie chciał dopuścić do naszego spotkania. Chociaż.. może  i faktycznie to nie był za dobry pomysł z mojej strony.. Podszedłem do pierwszej dziewczyny która stała niedaleko mnie i zapytałem się jej o co tu teraz dokładniej chodziło ta zrobiła na mnie tylko wielkie oczy i można powiedzieć że uciekła... Chyba wiedziała kim jestem... może lepiej żebym nikogo jednak nie pytał sam w końcu mi powie co miał.. a póki jest z Mitsune wolę ich obserwować choćby z daleka

Minął pewien czas a ja ciągle i wszędzie słyszałem imię TaeMin. Wszyscy go tu kochają... Aż w końcu dołączyłem do jakiejś rozmowy przy barze.
-Który dzisiaj jest? - zapytał się mnie jakiś różowo włosy chłopak
-dwudziesty ...
-To dzisiaj?! Tak więc trzymajmy kciuki - uśmiechnął się
-Za kogo? - zapytałem a ten spojrzał na mnie zdziwiony moją niewiedzą - yyy... jestem tu nowy i nie wszytko  do końca wiem - tamten skinął głową i zaczął mówić
-No bo widzisz... wiesz który to Mitsune? - przytaknąłem - no a TaeMin? głupie pytanie każdy go tu zna! no to... Mitsune powiedział że właśnie dzisiaj wyzna mu swoje uczucia - otworzyłem szeroko swoje oczy
-Co..? - powiedziałem po części tego nieświadomy
-No.. wszyscy im tu kibicujemy. -zrobił krótką przerwę- tylko żeby Tae zapomniał o tym drugim... nie chcemy żeby chłopak znowu chciał się zabić...  - delikatnie się zaśmiał i zamówił sobie piwo. Od razu wstałem i znowu zacząłem szukać młodego. Ja.. już zupełnie nic nie rozumiem...! Nigdzie nie mogłem go znaleźć więc zapytałem najbliżej stojącą osobę czy ich widział.  Pokazał mi ręką w stronę schodów znajdujących się bardzo daleko ode mnie a ja skierowałem się w ich stronę. Był tam tłum dziewczyn i kilku chłopaków. Podszedłem do nich i zapytałem co się dzieje. Ktoś powiedział  że czekają na Lee i Mitsune i że trzymają kciuki... Wtedy też zapytałem gdzie aktualnie się znajduje ta dwójka. Odpowiedział że na górze w 3 pokoju.
-Nie sądziłem że tu mogą być pokoje...
-Ta... są. Dla par. - delikatnie sie zaśmiał. Wtedy naprawdę szeroko otworzyłem oczy.  Pobiegłem tam i próbowałem otworzyć drzwi. Szarpałem za klamkę ile sił jednak bezskutecznie  - były zamknięte na klucz. Szarpnąłem jeszcze raz mocno zapukałem i jeszcze raz szarpnąłem.  Usłyszałem kroki. Drzwi się otworzyły jednak nie za szeroko ponieważ poza kluczem były jeszcze zamknięte na łańcuch. Osobą którą zobaczyłem za drzwiami był - Mitsune
-Kto to? - usłyszałem delikatny głos zza chłopaka
-TaeMin?! - krzyknąłem aby ten mnie usłyszał, Nic więcej nie zdołałem zrobić ponieważ starszy z powrotem zamknął drzwi.  Gdy się wtedy od nich odsuwał mignęła mi twarz blondyna siedzącego na łóżku ze zdziwioną miną. Co?! Przez chwilę waliłem i wrzeszczałem do zamkniętych drzwi. Starałem się uspokoić i pomyśleć Co mogę zrobić?! 


*Onew*

-On jest naprawdę.. idiotą... jak w ogóle można  pomyśleć że on jest w stanie coś komuś zrobić?! - powiedział KiBum siedząc ze mną i Dino w salonie 
-A ja tam mu się wcale nie dziwię... sam mu do końca nie ufam - JongHyun  a ja wcale nie reagowałem  tylko oglądałem program TV
-Co? A tobie co zrobił? - wokalista nic nie mówiąc wstał i chciał upuścić pokój ale młodszy Kim złapał go za nadgarstek jednocześnie na to nie pozwalając - Dlaczego taki jesteś...? O co ci chodzi? 
-O co mi chodzi?! Raczej tobie! Od kiedy pojawił się ten facet  już prawie w ogóle nie zwracasz na mnie uwagi. Gdy ktoś powie jego imię ty tracisz głowę! Co się dzieje?! O co chodzi!? - zrobił krótką przerwę a jego twarz miała wyraz jakby ktoś zadał mu ogromny  ból -Kochasz go...?
-C-co?! - patrzył na niego z nie do wierzeniem - Ja nie... on jest moim przyjacielem a ty....
-Skoro jest tylko twoim przyjacielem to dlaczego tak się zachowujesz?! Nawet na mnie tak nie reagujesz jak na niego ...  
-Ja.... on... pomógł mi.. A poza tym jest wspaniałym człowiekiem. Ja... 
-Jak to pomógł? O co chodzi ? Co takie się stało że on mógł ci pomóc a ja nie?! - przerwał mu starszy natomiast  ja wciąż milczałem
-On... 
-No co on?! Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć?! 
-Nie mogę... 
-Dlaczego nie możesz?! O co chodzi?
-Ja...
-Z reszta wiesz co...? Zapomnij o tym Nieważne... -odwrócił się i zaczął kierować w stronę wyjścia
-On... -chłopak się zatrzymał i powoli odwrócił. Młodszy miał łzy w oczach - ja miałem problem... Związany z tobą... - chłopak mu się przyglądał -ja... 
-Skoro związany zemną to mam prawo wiedzieć jaki....A wić?! -  chłopak spojrzał w podłogę 
-Ja...
-KiBum! - krzyknął wyraźnie zdenerwowany
-Pomagał m się z tobą nie przespać! - wyrwał Key a to sprawiło że BligBlinga zamurowało   
-C-co? 
-No bo my... Robimy to tak rzadko... a ja.. - resztę powiedział tak że nikt w pokoju nie zrozumiał  
-Co? Czekaj. Co powiedziałeś? 
-Chcę... - znowu powiedział niewyraźnie 
-Nie słyszę
-Chcę to z tobą robić cały czas! - krzyknął - chcę to z tobą robić cały czas... ja.. rozumiem że ty wcale nie musisz ... nie chciałem tego zniszczyć...  - chłopak mówił a JongHyun zaczął iść w jego stronę i zatrzymał się niecałe 2 kroki przednim  -I on pomógł...
-O czym ty gadasz?! - otworzył szeroko oczy - Dlaczego ty z nim...?? Oczywiście że chcę! -młodszy spojrzał zdziwiony 
-C-co? 
-Po co się pytasz innych?! Możemy się pieprzyć kiedy chcesz! ...zawsze!! Nawet teraz!  - zrobił oczy jakby dopiero teraz się zorientował co powiedział 
-N-naprawdę...? 
-Tak! - dosłownie w tym samym momencie oboje się na siebie rzucili i zaczęli całować  Oni wiedzą że ja tu jestem...? Wstałem z fotela i gdy tamci już leżeli na podłodze i zaczynali się rozbierać ja bezszelestnie i na paluszkach opuściłem pokój. Teraz to będzie pisania... 

*TaeMin*


Co się dzieje...? Ja nic nie rozumiem...! Czułem to. Jego usta na swoich...Ale to nie był taki pocałunek jak te z moimi przyjaciółmi... Z nim nigdy się nie całowałem a tera... To boli..! Jego ręce silnie ściskały moje nadgarstki tak że nie mogłem nimi poruszać.   Dlaczego...? Wreszcie udało mi się wyrwać z pocałunku
-Co ty robisz?! - wtedy chłopak znów zamknął moje usta -Mitsune! - udało mi się jakimś cudem powiedzieć
-Jak to co... - powiedział i znów mnie pocałował  - Kocham cię - znów pocałował mnie w usta i zaczął szyję
-Z-zostaw mnie...! P-pomocy! - zacząłem krzyczeć Ten wtedy za drzwiami... to był MinHo..?! - Pomocy! - chłopak znowu mnie pocałował po czym zasłonił mi usta swoją ręką
-Kocham cie... ale teraz możesz się zamknąć - powiedział i z powrotem zaczął całować moją szyję. Ciągle próbowałem się jakoś wyrwać jednak bezskutecznie. Jest silniejszy    Był silniejszy i umięśniony a ja... chudy i słaby Co robić?! Przez jego rękę nie mogłem oddychać i byłem coraz słabszy. Czułem jak wszystko zemnie ulatuje a moje oczy same się zamykają. Mitsune... co ty wyprawiasz..? 


Wreszcie mogłem wziąć głęboki oddech. Gdy już normalnie oddychałem zorientowałem się że chłopak zniknął .  Usłyszałem jakby odgłosy bicia. Złapałem się za głowę i podniosłem na łokciach. M-MinHo?! chłopak szarpał się i bił na podłodze z drugim Co się dzieje...? czułem jak po moich policzkach od jakiegoś czasu płyną łzy.
-MinHo... - Choi przestał bić chłopaka i wstał zostawiając go przy tym leżącego na podłodze. Widać było że nie potrafił się ruszyć. Wstałem z łóżka i zrobiłem jeden krok w ich stronę. Nic więcej... potrafiłem się tyko przyglądać. Po tym co miało właśnie miejsce nie potrafiłem  się do niego odezwać.  I pomyśleć że miał rację...  (chlip) Raper zwrócił się w moją stronę podszedł złapał mnie za rękę i bez słowa pociągnął za sobą. Gdy już byliśmy w dyskotece
-MinHo! - nie reagował . Być może dlatego że w tle leciała strasznie głośnia muzyka. Albo może... najzwyczajniej na świecie mnie nie słuchał? -MinHo! - wymachiwałem moją silnie ściśniętą przez niego dłonią. Zero reakcji. Opuściliśmy budynek i byliśmy na jego tyłach.  -MinHo! - szarpałem jego ręką - MinHo! Zatrzymaj się...  - tak zrobił jednak wciąż stał do mnie tyłem i ściskał moją dłoń -MinHo... dlaczego przyszedłeś?  - nic nie odpowiedział  - Ja... nie wiem  co w niego wstąpiło... nigdy się tak nie zachowywał . Mitsune...  - poczułem że chłopak ściska moją dłoń jeszcze mocniej.
-Przestań o nim gadać! - odwrócił się i teraz patrzył mi prosto w oczy Ja... nigdy nie widziałem u niego takiego wyrazu twarzy...  takiego spojrzenia.. -ciągle tylko on! Ja też tu jestem!!! Zrozum wreszcie to że się martwię i..... - dziwnie na mnie spojrzał
-Hyun... - próbowałem coś powiedzieć ale stało się coś dziwnego. Bardzo dziwnego... On.. pocałował mnie... Dlaczego? jego usta... one... odwzajemniłem pocałunek. Nie wiedziałem  o co mu wtedy chodziło ale.... kochałem go i ... szkoda by przegapić taką okazję... Czułem jak jego ręka przestaje tak mocno ściskać moją i powoli splata się z moją.  Nic nie rozumiem ... Po chwili chłopak się ode mnie  odsunął.  Już nie patrzył mi w oczy tylko na ziemię.
-Ja... przepraszam. Nie powinienem - podniósł trochę głowę i wtedy to ja go pocałowałem. Odsunąłem się od niego i poczułem jak po moich policzkach znowu spływają łzy. Na twarzy Choi'a widać było zaskoczenie
-To ja przepraszam... - mocno się przytuliłem do starszego a po jakimś czasie wróciliśmy do domu...

A to co zobaczyliśmy po wejściu do salonu nie było zbyt ciekawe... 

wtorek, 13 listopada 2012

Przeciwności - one shot

Macie... taki jeden one shot'cik ;D Jak ja lubię jak mnie ogarnia wena w szkole! Przy najmniej mi się nie nudzi... ;D   

Tytuł: Przeciwności 
Parring: 2min 




Zawsze byliśmy przyjaciółmi. Najlepszymi. Nigdy się nie kłóciliśmy... zawsze wspieraliśmy. I mimo że był ode mnie młodszy o te 2 lata rozmawiało mi się z nim jak z równym swojego wieku. Widywaliśmy się prawie codziennie. Najlepsi przyjaciele... całkiem od siebie różni. Muzyka jedzenie styl ubierania się.... wszystko.  On był... delikatny... i słabszy od innych natomiast ja całkiem na odwrót. A coś zawsze sprawiało że chciałem być przy nim i go bronić. Niema w tym dla mnie nic dziwnego. Wręcz przeciwnie dla mnie to całkiem normalne.  I... mówiłem już że się nigdy nie kłóciliśmy...?  No... może nie do końca.  Zdarzyło nam się to tylko jeden jedyny i ostatni raz. Już więcej nigdy się to nie zdarzyło.  A jej powód... może i teraz wydaje mi się z jednej strony głupi ale... wtedy mało nad tym myślałem. Chodziło o dziewczynę. O jego dziewczynę... Chłopak zaczął się spotykać z taką jedną... Nie zacząłem tej kłótni ponieważ już nie spędzał ze mą tyle czasu co kiedyś. Chociaż to bolało... W szkole usłyszałem... no dobra podsłuchałem rozmowę jej z grupką innych dziewczyn na korytarzu.  Nie zaczęła z nim chodzić ponieważ go lubiła... założyła się z innymi koleżankami na pieniądze że będzie z nim chodziła przy najmniej przez miesiąc  a potem zerwie. Chłopak zawsze bardzo się angażował w tego typu rzeczy więc wolałem mu to powiedzieć jak najszybciej czyli zaraz jak się spotkaliśmy. Nigdy nie lubiłem widoku smutnego Lee..   Gdy mu to powiedziałem on najwyraźniej pomyślał że żartuję... powiedział że jestem idiotą jednak tylko tyle. Normalnie rozmawialiśmy. Następnego dnia umówiliśmy się i spotkaliśmy w parku blisko dużego centrum handlowego. I znowu poruszyłem ten temat. Kolejny raz powiedziałem mu to wszystko.  Chłopak ciągle mi nie wierzył. I wtedy się zaczęło... nasza pierwsza od początku znajomości kłótnia. Myślał że chce go zatrzymać tylko dla siebie... że wiem że gdy jest w związku jest szczęśliwy a ja chcę to zniszczyć... tak to są jego słowa. Nasza pierwsza kłótnia....  Chłopak wyraźnie się wściekł i odszedł ode mnie gdzieś w stronę centrum. A ja oczywiście poszedłem za nim.
-No weź... TaeMin. Nie wygłupiaj się! - mówiłem gdy szedłem zanim jednak w pewnym oddaleniu. Brak reakcji... szedł wciąż przed siebie . -Tae! - powtarzałem ale ten w ogóle  nie reagował. Byliśmy już bardzo blisko galerii. Tam jest pełno ludzi... pewnie chce mnie tam po prostu zgubić! zacząłem przyspieszać jednak ten wciąż był daleko. Żeby dostać się do budynku trzeba było jeszcze przejść przez jezdnię.  Spojrzałem na sygnalizator Zielone światło... muszę się pospieszyć bo zaraz się zmieni!  a potem z powrotem w stronę młodszego. 
-TaeMin poczek....! -stanąłem skamieniały  przed jezdnią. I poczułem coś dziwnego... potworny ból przenikający  mnie... jakby coś we mnie pękło - TaeMin! - krzyczałem - TaeMin!!! -mimo już czerwonego światła  zacząłem biec na drogę  w kierunku leżącego nieruchomego ciała prawie pod samochodem -TaeMin!!! - krzyczałem. Gdy już byłem przy chłopaku podniosłem go delikatnie na swoje kolana. A obok jego głowy zaczęła się pojawić ogromna plama krwi.... chłopak nie oddychał...   Ja... nie obroniłem... go... On zginął a ja.... (chlip) to ja powinienem umrzeć!!! (chlip) To moja wina... jestem zabójcą... Jak mam z tym żyć...? Bez niego....  Nie. Nie będę...    Właśnie w tym momencie w tym jednym momencie gdy ... umarł... zrozumiałem że go kocham.

poniedziałek, 12 listopada 2012

Stand By Me -rozdział 13

Trochę dłużej oczekiwany 13 rozdział ;D Proszę wybaczcie mi te wielokropki... xD 
Życzę miłego czytania:** 

Obudziłem się w sowim pokoju, Dziwne... za oknem było ciemno a ja w ogóle nie pamiętałem kiedy się położyłem! Podniosłem się na łokciach i zobaczyłem 3 puste kartoniki po mleku bananowym leżące obok mojego budzika na mojej szafce.  Chwila... mleko bananowe?  zacząłem rozglądać się po pokoju. Obok mojego łóżka stało krzesło którego przedtem nie było nawet w tym pokoju.  Poza tym nic się nie zmieniło. Po chwili zauważyłem też że jestem ubrany w swoją piżamę. Kiedy się w nią przebrałem też nie pamiętałem! Upiłem się...? Z przyzwyczajenia wziąłem do ręki komórkę która również leżała obok budzika i odblokowałem ją żeby sprawdzić godzinę. Pierwsze co mi się rzuciło w oczy po odblokowaniu ekranu była liczba wiadomości którą dostałem. 28... później przeczytam... Zaraz spojrzałem na godzinę 4 rano... 
-2 dni?! -krzyknąłem zdziwiony gdy zobaczyłem datę napisaną obok godziny.  Jak to się stało?! Ostatni raz tyle spałem ...u kolegi po jego urodzinach... Złapałem się za głowę.  Nie byłem już w ogóle śpiący... za to głodny... owszem. Ale... byłem tak słaby. Ledwo się podniosłem i jeszcze kręciło mi się w głowie. Powoli i ostrożnie podszedłem do drzwi i odtworzyłem je. A jeszcze ostrożniej zszedłem po schodach i do kuchni. Trochę się bałem że zaraz się przewrócę albo coś... ale byłem tak głodny!  Podszedłem i otworzyłem lodówkę a zaraz szeroko swoje oczy.  Nigdy przedtem niebyła taka pełna! Tyle jedzenia...! Nie dość że tyle tego było to jeszcze jedno zakrywało drugie i ciężko było cokolwiek zobaczyć.  Na drzwiach zobaczyłem mnóstwo kartoników mleka bananowego. TaeMin jest w domu... Wtedy przypomniało mi się wszystko aż do momentu kiedy 2 dni temu wyszedłem z domu aby szukać młodego. A potem nic... pustka. Przedtem w ogóle tego nie pamiętałem... nawet o tym bardziej nie myślałem.... I może faktycznie lepiej nad tym nie myśleć? Zaraz wziąłem sobie coś szybko do jedzenia. Nieważne co to było ważne że było tego dużo! Zacząłem jeść. Gdy już skończyłem i wstałem wreszcie poczułem się lepiej.  Nie chciałem budzić chłopaków  o tak wczesnej porze.. ale spać to już raczej też mi się nie chciało.  Więc wróciłem do swojego pokoju i odpaliłem laptopa. Może dowiem się czegoś na jakimś moim fanklubie? Wiem... to głupi pomysł ale fanki to fanki! Wiedzą wszystko!  Choć to dziwne... często dowiaduję się o czymś właśnie od nich... jak to możliwe...? Włączyłem stronę mojego największego dotąd fanklubu w Korei.  Wszędzie było pełno wpisów typu... Gdzie jest MinHo?!  Nieźle... czyli i tu się niczego nie dowiem. Ale... to przecież tylko 2 dni!  Westchnąłem i położyłem się na łóżku. Chwyciłem telefon w dłoń. Kiedyś w końcu je muszę przeczytać....  Poła tych wszystkich sms była od moich znajomych i przyjaciół. Niektóre typu Jak się czujesz? lub Co tam u ciebie?... natomiast druga połowa była od osób których nie miałem w kontaktach... wątpię  żebym te osoby chociaż znał! Myślę że to fanki... niby skąd miały by mój numer ale... żaden z moich znajomych nie mówi do kotku! A w tych w wiadomościach był to bardzo wyraźnie napisane...Z dwie lub trzy były od menadżera z pytaniami co ja wyprawiam.  Jak tylko któryś z nich się obudzi wypytam go co się stało...  Tą osobą był JongHyun który wstał o 7... pierwsze co powiedział gdy mnie zobaczył było
-Ooo... krótko spałeś! - Are you fucking kidding me? Natomiast gdy zapytałem o powód dla którego jest aż tyle jedzenia w lodówce odpowiedział - Pomyśleliśmy że jak się obudzisz to możesz być trochę głodny - w mojej głowie pojawiło się  już drugi raz to samo pytanie...  a przy żadnym z tych zdań nawet się nie uśmiechnął. Zaraz zapytałem go co się stało. Ten powiedział że nie wie i żebym spytał KiBum'a  jak już się wygramoli z łózka. W końcu to jemu zwierza się TaeMin. Gdy to usłyszałem trochę się przestraszyłem.
Wreszcie około 1 h po tym wstał młodszy Kim a ja i jego zacząłem męczyć pytaniami.  I... chyba można powiedzieć że dowiedziałem się wszystkiego.... Powiedział mi że kiedy Mitsune chciał wyjść z domu do sklepu ja stałem przed jego drzwiami  cały blady... i podobno cały się trząsłem. I zaraz z niewiadomego powodu próbowałem go pobić... Ale ten mnie powstrzymał. Zaraz po tym straciłem przytomność.... i spałem tak aż do dziś. Podobno przez dłuży czas Tae siedział przy moim łóżku i coś do mnie gadał .... Nic z tego nie rozumiem. 
-A gdzie jest teraz młody?
-Pewnie jeszcze śpi - Key
Jeszcze trochę z nim pogadałem i wróciłem do swojego pokoju. A gdy minęły kolejne minuty usłyszałem jakieś szepty dochodzące z pod moich drzwi które zaraz szybko i szeroko się otworzyły a zza nich jak strzała wyskoczył TaeMin który zaraz rzucił się mi na szyję. Zaczęliśmy rozmawiać. A gdy dowiedziałem się że to wszystko co mi powiedział Diva to prawda zacząłem go przepraszać.  Zaraz chłopak zapytał się mnie dlaczego to zrobiłem.  A ja mu oczywiście na to odpowiedziałem.... wszystko powiedziałem. A wszystko znaczy się wszystko. Powiedziałem że myślałem że mógł mu coś zrobić. Wtedy ten się zapytał co niby mógł... Powiedziałem to co pierwsze mi isę nasunęło na język - zgwałcić. Wtedy ten wybuchł. Zaczał na mnie wrzeszczeć że przecież są przyjaciółmi i co mógłby mu zrobić... na koniec wyszedł głośno trzaskając drzwiami. Westchnąłem Przynajmniej wiem co się stało... A temu Mitsune... dalej nie ufam... Nie wiem jak JongHyun i JinKi ale reszta ma mnie za idiotę....

Było około 13 a ja siedziałem sam w salonie i myślałem. Nad wszystkim i o niczym.

Może ja faktycznie za bardzo się martwię? Jak z nim rozmawiałem wydawał się być w porządku... Eh... będę go chyba musiał jakoś... przeprosić? Nie....nie zrobię tego dopóki nie będę pewien. Ja... naprawdę za dużo się martwię...   Siedziałem jeszcze tak chwilę całkiem pochłonięty swoimi myślami z których wyciągnął mnie odgłos zamykających się drzwi od pokoju Odruchowo odwróciłem się w ich stronę i zobaczyłem gotowego do wyjścia maknae.  Szybko wstałem
-Gdzie idziesz? - ten tylko na mnie spojrzał i zaczął iść w stronę drzwi prowadzących na zewnątrz.
-Niemów że do niego...? - ten nie zareagował więc zamknąłem mu drogę swoją ręką opartą o ścianę a on spojrzał na mnie wściekły -Nierób tego. Dobrze wiesz jak się martwię.
-To mój przyjaciel...a ty.... nawet go nie znasz. - ominął mnie i poszedł . Westchnąłem.

Zaczynam myśleć że po prostu jestem zazdrosny... .... Zazdrosny?!  O młodego..? To nawet logiczne... kiedyś byliśmy najlepszymi przyjaciółmi.... a teraz on ciągle siedzi z kimś innym.  Znalazł sobie nowego kumpla... I co zrobić? 

Nagle poczułem wibrację w okolicach mojej lewej kieszeni spodni. Wyjąłem z niej swój telefon i odblokowałem klawiaturę. Dostałem sms od JongIn'a... przeczytałem go. Pisał że słyszał od młodego Lee że się obudziłem. I czy chce się z nim spotkać bo chce zemną pogadać.  Zaraz wcisnąłem odpisz.A chwilę po wysłaniu tej wiadomości dostałem odpowiedz.