wtorek, 27 listopada 2012

Summer Adventure -rozdział 2

Jak mówiłam jest nowy rozdział ;D Dziękuję za te wszystkie nominacje^^



Wróciliśmy do apartamentu a ja od razu się położyłem. Już usypiałem kiedy nagle usłyszałem głośny huk i krzyki. Nie wiedziałem o co chodziło i chociaż jestem tak strasznie leniwy byłem wtedy na tyle ciekawy by to sprawdzić. Ponieważ z tej strony dochodził hałas podszedłem i otworzyłem okno. Po schodach przede mną przebiegł szybko jakiś chłopak  a zanim dziewczyna która zatrzymała się w ich połowie tak że nie widziałem tylko jej twarzy.
-A spróbuj teraz wrócić! -krzyknęła. Znowu koreański... Dziewczyna jeszcze przez chwilę tak stała i zaczęła się obracać. Chyba mnie zauważyła ponieważ zamiast iść na górę tak się schyliła tak że teraz patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Jej głos... i twarz są jakieś takie znajome 
-Hej to ty z plaży prawda? Jeszcze raz przepraszam za tamto nad wodą. Jestem SongDam  a ty?-wyciągnęła  rękę  z pod poręczy schodów
-KiBum.... -podałem swoją - Kto to był?
-To...? Aaaa mój młodszy brat -skinąłem głową - długo tu jesteś?
-Przyjechałem wczoraj rano
-My też. Ale... byłeś wczoraj na plaży? Nie widziałam  cię
-Pewnie dlatego że tak naprawdę przespałem cały dzień... -dziewczyna delikatnie się zaśmiała- Czekaj tam zaraz przyjdę..- tak zrobiłem .  Zaraz siedzieliśmy razem na ciepłych od słońca schodach i rozmawialiśmy. SongDam była bardzo miła i trzeba przyzna zabawna. W pewnym momencie zapytałem się jej dlaczego tamten chłopak uciekał.  Powiedziała mi wtedy że grzebał po jej komórce i bawił się aparatem.  A gdy przegląda zdjęcia to czasem podobno niechcący wchodzi w wiadomości. Ma bzika na punkcie robienia zdjęć a zapomniał wziąć z domu swojego ukochanego aparatu.  Teraz nie daje jej spokoju.  W pewnym momencie dziewczyna zaczęła sobie przecierać oczy  a wtedy ten sam chłopak co przedtem nie zauważony przez nią pobiegł na górę pokazują mi palcem żebym był cicho. On naprawdę go nie zauważyła.. po prostu mówiła dalej. Minęły około 2MINuty i usłyszeliśmy głośne PSTRYK! dobiegające z apartamentu na drugim piętrze.
-Co..? Jak on?! -zrobiła zdziwioną minę -JongHun! - i ruszyła na górę. Znów usłyszałem kilka jakby huków i  zobaczyłem chłopaka dosłownie wyrzucanego za drzwi przez siostrę. Nie zrobił sobie z tego większego problemu podszedł na ten sam poziom schodów co ja i bez słowa usiadł obok mnie.  Przez chwilę siedzieliśmy tak w ciszy. Patrzyłem się na chłopaka z zainteresowaniem. Szczerze? Był całkiem przystojny 
Nagle odwrócił głowę w moją stronę i szeroko się uśmiechnął
-Masz aparat?
-No...tak mam - Do czego on zmierza? 
-Pokażesz? - Nie nam go.. mogę to zrobić? -no weź... pokaż -szturchnął mnie ramieniem -pokaaaaaaaż -robił słodkie oczka a to było trochę dziwne... westchnąłem
-Chodź -pokazałem mu ręką i poszliśmy do mojego pokoju. Chłopak usiadł na łóżku i z naprawdę przerażająco wielkim uśmiechem na twarzy przyglądał się moim poszukiwaniom. Szukałem i szukałem i nagle usłyszałem moją ulubioną piosenkę.  Gwałtownie się odwróciłem aby zobaczyć skąd dochodzi ten wspaniały dźwięk i zobaczyłem bruneta przeglądającego moją komórkę.
-Ej! -krzyknąłem i rzuciłem się aby odebrać mu telefon. Niby nie mam tam nic wielkiego ale jest kilka prywatnych wiadomości...  wolę żeby ludzie ich nie czytali. Trochę potrwało zanim  odebrałem mu to małe urządzenie.  Wtedy usłyszałem pewien dźwięk. A dokładniej przekręcającego się klucza. Podszedłem do drzwi i spróbowałem je otworzyć. NIC. Zamknięte na klucz. Zaraz też usłyszałem dźwięk zamykających się drzwi od całego apartamentu.
-Cholera... - walnąłem głową w zamknięte drzwi
-Co jest?
-Zamknęli nas...Zmuszeni do zostaniu w pokoju siedzieliśmy na łóżku.
-Nie przedstawiłem się. Jestem JongHyun  -wyciągnął rękę w moją stronę
-KiBum - podałem mu swoją. I tyle. Ni więcej nie rozmawialiśmy zapadła martwa cisza. O czym ja mam z nim rozmawiać?  W końcu skończyło się tym że on bawił się moim aparatem a ja słuchałem muzyki na mp3
Jakoś tak nie mieliśmy żadnego tematu do rozmowy. Zwyczajne przedstawienie się w zupełności nam wystarczyło. No przynajmniej mi.  Z jego siostrą o wiele lepiej mi się rozmawiało
-Cholera... -syknąłem gdy moja mp3 się rozładowała i równo z tym przestała gra muzyka
-Co jest? - zapytał chłopak podnosząc głowę z ogromnym uśmiechem na twarzy
-Rozładowała się...
-Aaa - Chwila...
-Ej zostaw mnie! - krzyknąłem gdy wreszcie się zorientowałem że od dłuższego czasu chłopak leży przytulony do mojej klatki piersiowej. Próbowałem go od siebie odczepić jednak ten mocno się mnie trzymał -No weź...! Zboczeńcu..!!
-Ale ty jesteś taki cieplutki i mięciutki...
-Zboczeńcu.... - wciąż próbowałem jednak jego silne ramiona na to nie pozwalały.  Czując że nic nie mogę zrobić westchnąłem.
-Wiesz... -poniósł głowę tak że jego twarz była trochę mniej  niż 15cm oddalona od mojej. -jak sobie porobimy razem zdjęcia to cię puszczę  -z jego twarzy wciąż nie znikał uśmiech. Westchnąłem i chwilę się zastanowiłem
-No dobra... - chłopak uśmiechnął się jeszcze szerzej wreszcie mnie puści a po chwili robiłem z nim słodkie minki do do obiektywu aparatu.  Dobra... wtedy zrobiło się TROCHĘ zabawnie...  Szczerze? Nie sądziłem  ze istnieje ktoś kto wychodzi na zdjęciach lepiej ode mnie. A jednak! On na nich wychodził świetnie.
-Kolejne - powiedział jednocześnie ustawiając aparat nad naszymi głowami
-Aaaaaa!!! -krzyknąłem gdy nagle zgasło światło w pokoju. A brunet zaczął się śmiać... - z czego się śmiejesz?!
-Hahahah... przepraszam ale ty... hahaha śmiejesz się jak baba!
-Spadaj! Przestraszyłem się... - na zewnątrz też było ciemno więc już ni nie widzieliśmy. Po omacku wstałem z łóżka i powoli podszedłem do pstryczka od światła. Włączyłem i wyłączyłem. Nic
-Niema prądu... -usłyszałem jak chłopak wzdycha i też wstaje z łóżka   Zacząłem iść w jego stronę aby usiąść ale zanim do niego doszedłem...
-Aaaaaaaaaa! -poczułem jak ręka JongHyun'a ściska mój tyłek
-Tu też jesteś jak baba -usłyszałem delikatny śmiech
-Zboczeńcu! -chciałem mu dać w twarz jednak ten delikatnie mnie pchnął na łóżko na które poleciał razem zemną. Przytulił się do mojego brzucha
-Mięciutko....
-JongHyun! - przez dłuższy czas się JAKBY biliśmy. I.... muszę przyznać że stało się naprawdę zabawnie.

niedziela, 25 listopada 2012

Day after day -rozdział 3

Przepraszam was bardzo że tak długo nie dodawałam tej historii;/ 
Zapraszam i życzę miłego czytania ;D :*** 

Stanąłem przed moim blokiem i westchnąłem. Wyjąłem z kieszeni klucz i otworzyłem drzwi. Przeszedłem przez nie i ruszyłem na drugie piętro po schodach. Skierowałem się do mieszkania i pierwsze co zobaczyłem to mama szykująca się do wyjścia.
-Hej mamo -zbliżyłem się do niej i delikatnie objąłem a ta pocałowała mnie w  czoło.
-Hej... -zdjąłem buty a przez otwarte drzwi do kuchni zobaczyłem zegarek na kuchence wskazujący 3:30
-Już wychodzisz? - zapytałem trochę zdziwiony
-Taa... Dostałam pracę w jednej restauracji.. i muszę już tam iść.
-Już?! Przecież... w szkole skończyłaś o 2:30...
-Idę... kochanie pa! -i tyle ją widziałem. Westchnąłem Ona o wiele za dużo pracuje...! Wszedłem do salonu. Wszędzie było pełno wszystkiego... najwyraźniej mama chciała sprawdzić jakieś sprawdziany... wszędzie były porozrzucane jakieś kartki ołówki i długopisy. A oprócz tego jeszcze wiele innych rzeczy sprawiało że w pokoju panował bałagan. Westchnąłem odłożyłem swój plecak po czym zacząłem sprzątać. Minął jakiś czas i pokój był już czysty. Odetchnąłem i poszedłem do kuchni aby coś zjeść. Otworzyłem lodówkę i zacząłem się po niej rozglądać za czymś do jedzenia. Jest jeszcze wczorajszy obiad...  wyjąłem odgrzałem i po chwili zacząłem jeść. Jak zwykle było pyszne. Nieważne jak długo leży jedzenie  zrobione przez moją mamę zawsze jest bardzo dobre. A zwykle muszę sam sobie je robić. Może i nie jest takie złe ale... niema to jak od mamy. Po zjedzeniu przez jakieś 2 godziny posiedziałem nad książkami i usłyszałem otwierające się drzwi mieszkania. Gdy wyszedłem ze swojego pokoju kolejny raz ujrzałem matkę.
-Hej kochanie
-Hej mamo - podszedłem do niej i już chciałem zamknąć za nią drzwi ale zauważyłem jakąś postać która za nimi stała i mi pomachała
-JinRi? Co tu robisz? - zapytałem gdy już zrozumiałem kim jest
-Spotkałam ją jak wracałam. Dostałam prezent od szefowej i... kochana JinRi zaproponowała mi pomoc w noszeniu -dziewczyna się uśmiechnęła i podała mi torbę którą trzymała przez ten cały czas
-Dziękuję... wejdziesz? -zapytałem jednocześnie zapraszając ją gestem do środka
-Nie... nie. Teraz za bardzo nie mam czasu. Ale może jutro ty do mnie wpadniesz? Po szkole. Co ty na to?  - trochę się zdziwiłem ale... fajnie by się spotkać z przyjaciółką
-Ok.. ty...
-Ile masz jutro lekcji? -zastanowiłem się chwilę
-Chyba siedem... tak siedem - powiedziałem już zdecydowany
-Ja też. To podejdę po ciebie . Pa do widzenia! - pomachał i poszła
-Pa kochanie dziękuję za pomoc! - powiedziała jeszcze mama kierując się do salonu.  Zamknąłem drzwi i zaraz zobaczyłem jak mama do mnie wraca i całuje mnie w czoło - dziękuję że posprzątałeś- pogłaskała mnie po policzku i mi się przyjrzała. Zaraz w jej oczach pojawiło się jakby... zmartwienie -  TaeMin kochanie... co ci się stało w twarz? - Całkiem o tym zapomniałem
-Yyyy... przewróciłem się ..przez nieuwagę - powiedziałem trochę nerwowo i jednocześnie pocierając ręką swój policzek. Kobieta westchnęła
-To następnym razem uważaj jak chodzisz... dobrze?


Właśnie skończyła się ostatnia lekcja - angielski. Mogłem się z tego cieszyć ponieważ po tej lekcji nic mi nie groziło. Przynajmniej tak myślę... I chodź nie lubię tego przedmiotu... z wiadomych powodów... z drugiej strony jestem wdzięczny że istnieje.Mam jakiś spokój...
To nie teraz miała przyjść? Jestem ciekawy jak mnie znajdzie... Czekałem na nią pod klasą. Wolę tu na nia poczekać bo potem będzie... szukanie!  Nie minęły nawet 3 minuty i zobaczyłem dziewczynę. Miała na sobie mundurek z takim samym logiem co ja. Niesamowite... nie tylko mieszkamy całkiem blisko siebie ale też chodzimy do tej samej szkoły. Zupełnie jak kiedyś!  Zeszliśmy na parter i wesoło ze sobą rozmawiając zmierzaliśmy w stronę wyjścia.
-Ej! JinRi! Ej! - podbiegł do nas jakiś chłopak. Gdy się przy nas zatrzymał cały dyszał ze zmęczenia. -Masz - podał kartkę dziewczynie i bez słowa odszedł. Ciemnowłosa przejrzała kartkę.
-Tak! - krzyknęła - Tak tak tak! - bardzo szczęśliwa
-Co się stało? -zapytałem. A dziewczyna przysunęła mi przed nos kartkę papieru. Szybko się jej przyjrzałem. Karkówka... 5 z... matematyki?! Otworzyłem szeroko swoje oczy.
Ona.. jeszcze nigdy niedostała 5 z matematyki... 4 zdarzało się raz na rok lub półrocze..
-Brawo! Jak ci się to udało? -uśmiechnąłem się
-Ko-re-pe-ty-cje!
Minęło około 5 minut i byliśmy w domu dziewczyny. Był bardzo duży i ładny. Maił ogród i mnóstwo okien. Wyglądał jakby było co najmniej dwurodzinny. Ledwo wszedłem do budynku a pewna kobieta się  na mnie rzuciła
-TaeMin! Kochanie  Jak ja cię dawno nie widziałam ! -mama Sulli... ściskała mnie tak mocno że chciało mi się wymiotować. Zawsze tak na mnie reagowała.
-Dzień dobry-powiedziałem delikatnie odsuwając od siebie kobietę
-Jak ty się zmieniłeś!-zaczęła mnie głaskać po głowie

Już w pokoju dziewczyny.
-Widzisz jak bardzo ucieszyła się na twój widok? -uśmiechnęła się
-Taa... -nagle usłyszeliśmy odgłosy kroków a wtedy dziewczyna zerwała się i otworzyła drzwi jednocześnie wybiegając na korytarz. Otworzyła usta jakby chciała coś powiedzieć jednak sie powstrzymała
-C-co? - przez otwarte drzwi które zostawiła  widziałem postać która stała obok niej To ten sam chłopak 
obok pokoju Sulli stał chłopak który do nas podbiegł kiedy wracaliśmy z szkoły.
-Ach... myślałam że to on
-Aaaa
-Chciałam mu pokazać ocenę
-To trochę poczekasz. Mówił mi że nad czymś pracują i dzisiaj wróci później- dziewczyna westchnęła
-Dobra... -wróciła i zamknęła za sobą drzwi po czym usiadła obok mnie. Spojrzałem na nią trochę zdziwiony ponieważ niezbyt wiedziałem o co  chodzi. -Aa.. sory. To był mój kuzyn. - skinąłem głową - a ten o którym rozmawialiśmy to też mój kuzyn... dawał mi korki. Dlatego dostałam tak dobrą ocenę. - uśmiechnęła się
=No to brawa dla niego! Pamiętam jak ja próbowałem ci coś kiedyś wytłumaczyć....

czwartek, 22 listopada 2012

Summer Adventure -rozdział 1


Jak obiecałam nowa historia^^ Zapraszam i życzę miłego czytania :***






Tytuł: Summer Adventure
Parring: JongKey


Było to początek wakacji. Mam 17 lat a rodzice z tego powodu że pracują wysyłają mnie z dziadkami na wakacje do Chorwacji. Jestem już prawie dorosły a oni i tak nie potrafią  zostawić mnie w domu samego... czy ja jestem małym dzieckiem które nie potrafi o siebie zadbać?! To będą najnudniejsze wakacje w moim życiu... Nie żebym nie lubił z nimi przebywać... Kocham ich! W końcu to moja rodzina. Ale codzienne przebywanie z nimi... i wysłuchiwanie tych nudnych rozmów.... nie to nie dla mnie. Dojechaliśmy około 6 rano przed domem w którym mieliśmy mieszkać przez 2 tygodnie. Był bardzo ładny i miał 2 piętra. Na parterze mieszkali właściciele na pierwszym  piętrze my a na drugim inni wczasowicze.  No... przynajmniej mam własny pokój...  pomyślałem oglądając apartament. W środku też było całkiem znośnie. Moje wielkie dwuosobowe łózko... a raczej dwa jednoosobowe równo ze sobą połączone. Były całkiem wygodne tylko miały jedną okropną wadę... cholernie śmierdziały lawendą.  Było ją czuć przez chwilę po położeniu się a później już się do niej przyzwyczajało. Zacząłem się rozpakowywać. Chciałem schować  swoje ubrania do szafy ale najpierw musiałem w niej zrobić miejsce. Było w niej trochę rzeczy właścicieli ale nieważne... nie będę  do nich schodził. Po pierwsze dlatego że jestem za bardzo leniwy a po drugie nie znam i nie rozumiem chorwackiego... Bardzo dobrze umiem mówić po angielsku jednak ten język jest dla mnie męczący. Położyłem się na łóżku i  chwilę po przyzwyczajeniu się do zapachu pościeli zasnąłem. Obudziłem się cały spocony Jak gorąco... Było mi tak gorąco i duszno że myślałem że umrę!  Drzwi zamknięte... okna i żaluzje też. Delikatnie się kiwając wstałem z łózka podszedłem do jedynego w pokoju okna i je otworzyłem. Wystawiłem głowę za okno i wpuściłem do płuc oraz pokoju świeże powietrze. Prawie umarłem.. Mimo że otworzyłem okno dalej było mi gorąco... w końcu to Chorwacja. Przed moim oknem stały schody prowadzące do drugiego mieszkania na górze a na ich poręczy wisiał termometr. 40°C... jak oni mogą tak żyć?! A ja jeszcze byłem w długim rękawku... Podczas drogi było zimno!! Podszedłem do szafy wyjąłem krótsze spodnie oraz bluzkę bez rękawków i zaraz się w nie przebrałem.  Wyszedłem z sypialni i skierowałem się do pokoju obok w którym był salon kuchnia i jadalnia jednocześnie. Podszedłem do lodówki otworzyłem ją zawisłem na jej drzwiach i patrzyłem się w jej wnętrze z nadzieją że zaraz się w niej coś pojawi. 
-Coś taki smutny? - usłyszałem głos babci przechodzącej obok mnie i siadającej na fotelu w części salonu. 
-Wody... - zamknąłem lodówkę jednak nie przestałem się o nią opierać. Kobieta westchnęła sięgnęła po torebkę która leżała obok niej i wyciągnęła swój portfel. Zacząłem się jej uważnie przyglądać. Podeszła do mnie i wręczyła mi  kilka papierowych banknotów. 

Z budynkiem w którym mieszkaliśmy stał bardzo mały sklepik. Były w nim takie rzeczy jak soki wody słodycze papier toaletowy i wiele innych. Chwyciłem 4 butelki wody mineralnej i podszedłem z nimi do kasy. Kobieta stojąca obok niej skasowała produkty powiedziała coś dla  mnie zupełnie niezrozumiałego i spojrzała na mnie czekającym wzrokiem. Co ona powiedziała...? Ile mam zapłacić? sprzedawczyni wciąż na mnie patrzyła a ja starałem się powiedzieć coś co ona może zrozumieć 
-I don't understand ...- jak się mówi chorwacki...? a w dupę -chorwacki!  - dziewczyna delikatnie się zaśmiała po czym odwróciła w moją stronę ekranik z napisaną ceną. Szybko wybrałem odpowiednią kwotę i ją jej wręczyłem. Zabrałem resztę podziękowałem oczywiście po angielsku... i z 4 butelkami wody opuściłem sklep. Nie doceniłem i nawet nie zauważyłem przyjemnego chłodu panującego w środku.. Gdy z niego wyszedłem myślałem że niczym lód się po prostu roztopię. Siła z którą uderzyło mnie ciepło słońca była przerażająca! Gdyby nie to że nie miałem wolnej ręki a woda była przeznaczona do picia wylałbym w tamtej chwili ją na siebie całą. Jak najszybciej wróciłem do swojego apartamentu wstawiłem 3 butelki do lodówki a z pozostałej przelałem sobie wodę do szklanki. Chciałem się napić od razu z butelki ale jak już się za to zabierałem babcia zaczęła się mnie czepiać że skoro mamy szklanki to mam ich używać. A mi było wszystko jedno... a poza tym... jak już mówiłem jestem strasznie leniwy i nie chciało mi się ich szukać. Ta... jestem strasznie leniwy... i to może przyznać każda osoba która spędziła ze mną trochę więcej czasu. Pierwszy dzień w nowym kraju minął dla mnie bardzo szybko. Może to dlatego że większość czasu przespałem? Bardzo możliwe. 

Następnego dnia poszliśmy na plaże. Nie chciałem się opalać. Nie lubię się opalać! A poza tym zawsze lubiłem swoją bladą skórę. Przez cały czas siedziałem pod moją ulubioną różową parasolką w cieniu. Czasami chodziłem się kąpać ale tylko chwilę. Nie miałem co robić samemu w wodzie. A w okół było pełno ludzi. Każdy był czymś zajęty... a była to zazwyczaj druga osoba. Wszyscy byli z kimś! Tylko ja siedziałem sam w wodzie lub na ręczniku. Trochę dziwnie się z tym czułem. w okół było tyle ludzi... a tylko ja i dziadkowie rasy azjatyckiej. Śmieszne jest dla mnie to że wszyscy ludzie zawsze mówią że Azjaci to ci niżsi... a tu większość ludzi była ode mnie  o wiele niższa. Leżałem pod wielkim parasolem ze słuchawkami od mp3 w uszach i nawet nie zauważyłem kiedy zasnąłem. 

-Aaaa! - krzyknąłem gdy oblał mnie strumie chłodnej wody. 
-Przepraszam! Bardzo przepraszam! - Koreański...? gdy  otworzyłem swoje oczy zobaczyłem szczupłą ładną i o długich włosach Koreankę.
-Nie szkodzi... - powiedziałem jednocześnie zdejmując mokre kosmyki włosów z moich oczu i przecierając całą twarz. 
-JongHyun!? Gdzie jesteś?! - krzyknęła dziewczyna rozglądając się dookoła i przy tym wymachując pistoletem na wodę który trzymała. - Tu... Jeszcze raz przepraszam! - i tyle ją widziałem Czyli jednak nie jestem jedynym przedstawicielem... Jeszcze chwilę tak poleżałem. No dobra może z 1h... i usłyszałem głos dziadka że już się zbieramy.  Spakowałem ręczniki i z wciąż rozłożoną parasolką w ręku ruszyłem za starszymi. Po drodze znalazła się jedna rzecz na którą zwróciłem uwagę. A dokładniej kolejka z tłumem ludzi w środku która nam machała i piszczała. Do puki nie straciliśmy ich z oczu też im machaliśmy.  Wydaje się być zabawnie..

środa, 21 listopada 2012

Stand By Me -rozdział 14 KONIEC

No to jest ostatni rozdział... Stand By Me. Szkoda... w końcu to był pierwszy wieloczęściowy fick który dodałam na tego bloga. Chciałabym tworzyć go dalej ... jednak pomysł od którego zaczęłam go pisać już wykorzystałam a jak sami wiecie coraz trudniej mi pisać to opowiadanie... Chciałabym jeszcze trochę tu powiedzieć ale wiem że jak będzie za długie to nie przeczytacie xD 
Zdaję sobie sprawę że większość tu odwiedzających przychodzi  tylko żeby czytać SBM i statystki spadną mi o połowę... ale...

Jutro albo pojutrze dodam nową historię... JongKey ;D O ile nie dostanę szlabanu na komputer... moja mama jutro idzie na wywiadówkę... -.-"  Zapraszam:** 


Umówiliśmy się na 15 blisko domu JongIn'a w parku. To niedługo więc zacząłem się szykować i później wyszedłem. Odpowiedziałem mu na wszystkie pytania dotyczące tamtego zdarzenia które zakończyło się moją dłuższą drzemką. Ja za to zapytałem się go co sądzi o Mitsune... powiedział że bardzo go lubi. Jest zabawny pomocny i miły dla wszystkich. Powiedział mi też jak on i Tae się poznali... bo to właśnie młody poznał go z Kai'em i wszystkimi innymi.  Mitsune.. chciał się zabić. TaeMin znalazł go gdy chciał się przewietrzyć na tyłach budynku dyskoteki. Nie obchodziło go poco ani dlaczego chciał to zrobić po prostu podszedł do niego i dał mu w pysk. Zaczął na niego wrzeszczeć mimo że w ogóle go nie znał a potem (chyba) spokojnie rozmawiał z nim ok. 40 minut. i to... o 4 rano. Następnego dnia pojawił się z nim na dyskotece i ze wszystkimi poznał. Gdy mi to powiedział sam nie wiedziałem jak zareagować.  Młody przekonał go żeby nie popełniał samobójstwa... 
-Taa też się zdziwiłem - uśmiechnął się - ale on też mu pomaga - spojrzałem na niego pytająco - nie wiem dokładnie w czym... tak tylko słyszałem - powiedział tak jakby coś palnął i chciał to odkręcić. Zaraz zaczęliśmy pogłębiać temat tych wszystkich dyskotek i ludzi którzy tam chodzą.  Powiedział że jak chcę to moge to wszystko sam zobaczyć. Dzisiaj tam idzie i może mnie zabrać bo jest niedaleko jego domu. Zgodziłem się a po około 1h później znaleźliśmy się u niego w domu. Zjedliśmy coś jeszcze trochę pogadaliśmy pooglądaliśmy TV i wreszcie o 19 wyszliśmy. Faktycznie nie było daleko od jego domu. Prawie ulicę dalej.  Mimo tak wczesnej godziny było już tam mnóstwo bawiących się ludzi. Ciągle wydawało mi się że przynajmniej połowę z nich już gdzieś widziałem... Pewnie byli na zdjęciach z płyty TaeMin'a którą kiedyś znalazłem. Młodego jeszcze tam nie było  ale JongIn powiedział że pewnie pojawi się ze starszym gdzieś o 20 może o 21... zacząłem rozmawiać z różnymi ludźmi. Chyba była ich setka ale żaden nie zdradził mi swojego imienia ani nie zapytał o moje.  ale Kai powiedział że to normalne.... Zapytają jak pojawię się drugi raz... nawet jeśli może to się wydawać dziwne. Wszyscy byli dla siebie bardzo mili... rozmawiali ze mną i innymi i jakby mnie znali nawet jeśli było na odwrót. Wydawało się że nawet jeśli jestem sławny to i tak nawet nikomu się nie będzie się nawet zdawało że mnie zna! I muszę przyznać że bardzo mi się to podobało. Trochę po 20 grupka dziewczyna zaczęła piszczeć niczym moje fanki. Zapytałem o co chodzi i usłyszałem
-TaeMin się zbliża  - Że co?! Nie sądziłem że aż tak na niego zareagują.
-One wiedzą że on...?  - powiedziałem do siebie
-Jest gejem? Pewnie wszystkie to wiedzą! - dokończył za mnie jeden z chłopaków z którym rozmawiałem. Muszę przyznać że ... trochę się zdziwiłem. Przez chwilę zobaczyłem sylwetkę młodego w oddali. Przez chwilę ponieważ w okół chłopaka zebrał się tłum ludzi jednocześnie zakrywając go. Podszedłem bliżej tak abym mógł zobaczyć i usłyszeć co się dzieje jednak tak aby tamten mnie nie zauważył.
-I jak gadałeś z nim? - powiedział ktoś ktoś z tłumu a młody Lee spojrzał na podłogę.
-Nie..  - przez chwilę wśród tłumu zapadła cisza
-Znowu się pokłóciliście?!  - krzyknął ktoś inny a ten tylko skinął głową
-Myślał że Mitsune chce mi coś zrobić
-Co? Przecież on jest łagodny jak baranek - tłum zaczął się delikatnie śmiać a po chwili - pogódź się z nim i wreszcie mu to powiedz! - tamten znów skinął głową delikatnie się uśmiechnął i poszedł gdzieś w tłum ludzi tak że już go nie widziałem.  Ale chwila... to o mnie teraz mówili! Co ma mi niby powiedzieć?! Poszedłem w tą samą stronę co on i gdy wreszcie go zobaczyłem Mitsune pojawił się jak znikąd i mi go gdzieś zabrał. Zupełnie jakby wiedział że tam jestem i nie chciał dopuścić do naszego spotkania. Chociaż.. może  i faktycznie to nie był za dobry pomysł z mojej strony.. Podszedłem do pierwszej dziewczyny która stała niedaleko mnie i zapytałem się jej o co tu teraz dokładniej chodziło ta zrobiła na mnie tylko wielkie oczy i można powiedzieć że uciekła... Chyba wiedziała kim jestem... może lepiej żebym nikogo jednak nie pytał sam w końcu mi powie co miał.. a póki jest z Mitsune wolę ich obserwować choćby z daleka

Minął pewien czas a ja ciągle i wszędzie słyszałem imię TaeMin. Wszyscy go tu kochają... Aż w końcu dołączyłem do jakiejś rozmowy przy barze.
-Który dzisiaj jest? - zapytał się mnie jakiś różowo włosy chłopak
-dwudziesty ...
-To dzisiaj?! Tak więc trzymajmy kciuki - uśmiechnął się
-Za kogo? - zapytałem a ten spojrzał na mnie zdziwiony moją niewiedzą - yyy... jestem tu nowy i nie wszytko  do końca wiem - tamten skinął głową i zaczął mówić
-No bo widzisz... wiesz który to Mitsune? - przytaknąłem - no a TaeMin? głupie pytanie każdy go tu zna! no to... Mitsune powiedział że właśnie dzisiaj wyzna mu swoje uczucia - otworzyłem szeroko swoje oczy
-Co..? - powiedziałem po części tego nieświadomy
-No.. wszyscy im tu kibicujemy. -zrobił krótką przerwę- tylko żeby Tae zapomniał o tym drugim... nie chcemy żeby chłopak znowu chciał się zabić...  - delikatnie się zaśmiał i zamówił sobie piwo. Od razu wstałem i znowu zacząłem szukać młodego. Ja.. już zupełnie nic nie rozumiem...! Nigdzie nie mogłem go znaleźć więc zapytałem najbliżej stojącą osobę czy ich widział.  Pokazał mi ręką w stronę schodów znajdujących się bardzo daleko ode mnie a ja skierowałem się w ich stronę. Był tam tłum dziewczyn i kilku chłopaków. Podszedłem do nich i zapytałem co się dzieje. Ktoś powiedział  że czekają na Lee i Mitsune i że trzymają kciuki... Wtedy też zapytałem gdzie aktualnie się znajduje ta dwójka. Odpowiedział że na górze w 3 pokoju.
-Nie sądziłem że tu mogą być pokoje...
-Ta... są. Dla par. - delikatnie sie zaśmiał. Wtedy naprawdę szeroko otworzyłem oczy.  Pobiegłem tam i próbowałem otworzyć drzwi. Szarpałem za klamkę ile sił jednak bezskutecznie  - były zamknięte na klucz. Szarpnąłem jeszcze raz mocno zapukałem i jeszcze raz szarpnąłem.  Usłyszałem kroki. Drzwi się otworzyły jednak nie za szeroko ponieważ poza kluczem były jeszcze zamknięte na łańcuch. Osobą którą zobaczyłem za drzwiami był - Mitsune
-Kto to? - usłyszałem delikatny głos zza chłopaka
-TaeMin?! - krzyknąłem aby ten mnie usłyszał, Nic więcej nie zdołałem zrobić ponieważ starszy z powrotem zamknął drzwi.  Gdy się wtedy od nich odsuwał mignęła mi twarz blondyna siedzącego na łóżku ze zdziwioną miną. Co?! Przez chwilę waliłem i wrzeszczałem do zamkniętych drzwi. Starałem się uspokoić i pomyśleć Co mogę zrobić?! 


*Onew*

-On jest naprawdę.. idiotą... jak w ogóle można  pomyśleć że on jest w stanie coś komuś zrobić?! - powiedział KiBum siedząc ze mną i Dino w salonie 
-A ja tam mu się wcale nie dziwię... sam mu do końca nie ufam - JongHyun  a ja wcale nie reagowałem  tylko oglądałem program TV
-Co? A tobie co zrobił? - wokalista nic nie mówiąc wstał i chciał upuścić pokój ale młodszy Kim złapał go za nadgarstek jednocześnie na to nie pozwalając - Dlaczego taki jesteś...? O co ci chodzi? 
-O co mi chodzi?! Raczej tobie! Od kiedy pojawił się ten facet  już prawie w ogóle nie zwracasz na mnie uwagi. Gdy ktoś powie jego imię ty tracisz głowę! Co się dzieje?! O co chodzi!? - zrobił krótką przerwę a jego twarz miała wyraz jakby ktoś zadał mu ogromny  ból -Kochasz go...?
-C-co?! - patrzył na niego z nie do wierzeniem - Ja nie... on jest moim przyjacielem a ty....
-Skoro jest tylko twoim przyjacielem to dlaczego tak się zachowujesz?! Nawet na mnie tak nie reagujesz jak na niego ...  
-Ja.... on... pomógł mi.. A poza tym jest wspaniałym człowiekiem. Ja... 
-Jak to pomógł? O co chodzi ? Co takie się stało że on mógł ci pomóc a ja nie?! - przerwał mu starszy natomiast  ja wciąż milczałem
-On... 
-No co on?! Dlaczego nie chcesz mi powiedzieć?! 
-Nie mogę... 
-Dlaczego nie możesz?! O co chodzi?
-Ja...
-Z reszta wiesz co...? Zapomnij o tym Nieważne... -odwrócił się i zaczął kierować w stronę wyjścia
-On... -chłopak się zatrzymał i powoli odwrócił. Młodszy miał łzy w oczach - ja miałem problem... Związany z tobą... - chłopak mu się przyglądał -ja... 
-Skoro związany zemną to mam prawo wiedzieć jaki....A wić?! -  chłopak spojrzał w podłogę 
-Ja...
-KiBum! - krzyknął wyraźnie zdenerwowany
-Pomagał m się z tobą nie przespać! - wyrwał Key a to sprawiło że BligBlinga zamurowało   
-C-co? 
-No bo my... Robimy to tak rzadko... a ja.. - resztę powiedział tak że nikt w pokoju nie zrozumiał  
-Co? Czekaj. Co powiedziałeś? 
-Chcę... - znowu powiedział niewyraźnie 
-Nie słyszę
-Chcę to z tobą robić cały czas! - krzyknął - chcę to z tobą robić cały czas... ja.. rozumiem że ty wcale nie musisz ... nie chciałem tego zniszczyć...  - chłopak mówił a JongHyun zaczął iść w jego stronę i zatrzymał się niecałe 2 kroki przednim  -I on pomógł...
-O czym ty gadasz?! - otworzył szeroko oczy - Dlaczego ty z nim...?? Oczywiście że chcę! -młodszy spojrzał zdziwiony 
-C-co? 
-Po co się pytasz innych?! Możemy się pieprzyć kiedy chcesz! ...zawsze!! Nawet teraz!  - zrobił oczy jakby dopiero teraz się zorientował co powiedział 
-N-naprawdę...? 
-Tak! - dosłownie w tym samym momencie oboje się na siebie rzucili i zaczęli całować  Oni wiedzą że ja tu jestem...? Wstałem z fotela i gdy tamci już leżeli na podłodze i zaczynali się rozbierać ja bezszelestnie i na paluszkach opuściłem pokój. Teraz to będzie pisania... 

*TaeMin*


Co się dzieje...? Ja nic nie rozumiem...! Czułem to. Jego usta na swoich...Ale to nie był taki pocałunek jak te z moimi przyjaciółmi... Z nim nigdy się nie całowałem a tera... To boli..! Jego ręce silnie ściskały moje nadgarstki tak że nie mogłem nimi poruszać.   Dlaczego...? Wreszcie udało mi się wyrwać z pocałunku
-Co ty robisz?! - wtedy chłopak znów zamknął moje usta -Mitsune! - udało mi się jakimś cudem powiedzieć
-Jak to co... - powiedział i znów mnie pocałował  - Kocham cię - znów pocałował mnie w usta i zaczął szyję
-Z-zostaw mnie...! P-pomocy! - zacząłem krzyczeć Ten wtedy za drzwiami... to był MinHo..?! - Pomocy! - chłopak znowu mnie pocałował po czym zasłonił mi usta swoją ręką
-Kocham cie... ale teraz możesz się zamknąć - powiedział i z powrotem zaczął całować moją szyję. Ciągle próbowałem się jakoś wyrwać jednak bezskutecznie. Jest silniejszy    Był silniejszy i umięśniony a ja... chudy i słaby Co robić?! Przez jego rękę nie mogłem oddychać i byłem coraz słabszy. Czułem jak wszystko zemnie ulatuje a moje oczy same się zamykają. Mitsune... co ty wyprawiasz..? 


Wreszcie mogłem wziąć głęboki oddech. Gdy już normalnie oddychałem zorientowałem się że chłopak zniknął .  Usłyszałem jakby odgłosy bicia. Złapałem się za głowę i podniosłem na łokciach. M-MinHo?! chłopak szarpał się i bił na podłodze z drugim Co się dzieje...? czułem jak po moich policzkach od jakiegoś czasu płyną łzy.
-MinHo... - Choi przestał bić chłopaka i wstał zostawiając go przy tym leżącego na podłodze. Widać było że nie potrafił się ruszyć. Wstałem z łóżka i zrobiłem jeden krok w ich stronę. Nic więcej... potrafiłem się tyko przyglądać. Po tym co miało właśnie miejsce nie potrafiłem  się do niego odezwać.  I pomyśleć że miał rację...  (chlip) Raper zwrócił się w moją stronę podszedł złapał mnie za rękę i bez słowa pociągnął za sobą. Gdy już byliśmy w dyskotece
-MinHo! - nie reagował . Być może dlatego że w tle leciała strasznie głośnia muzyka. Albo może... najzwyczajniej na świecie mnie nie słuchał? -MinHo! - wymachiwałem moją silnie ściśniętą przez niego dłonią. Zero reakcji. Opuściliśmy budynek i byliśmy na jego tyłach.  -MinHo! - szarpałem jego ręką - MinHo! Zatrzymaj się...  - tak zrobił jednak wciąż stał do mnie tyłem i ściskał moją dłoń -MinHo... dlaczego przyszedłeś?  - nic nie odpowiedział  - Ja... nie wiem  co w niego wstąpiło... nigdy się tak nie zachowywał . Mitsune...  - poczułem że chłopak ściska moją dłoń jeszcze mocniej.
-Przestań o nim gadać! - odwrócił się i teraz patrzył mi prosto w oczy Ja... nigdy nie widziałem u niego takiego wyrazu twarzy...  takiego spojrzenia.. -ciągle tylko on! Ja też tu jestem!!! Zrozum wreszcie to że się martwię i..... - dziwnie na mnie spojrzał
-Hyun... - próbowałem coś powiedzieć ale stało się coś dziwnego. Bardzo dziwnego... On.. pocałował mnie... Dlaczego? jego usta... one... odwzajemniłem pocałunek. Nie wiedziałem  o co mu wtedy chodziło ale.... kochałem go i ... szkoda by przegapić taką okazję... Czułem jak jego ręka przestaje tak mocno ściskać moją i powoli splata się z moją.  Nic nie rozumiem ... Po chwili chłopak się ode mnie  odsunął.  Już nie patrzył mi w oczy tylko na ziemię.
-Ja... przepraszam. Nie powinienem - podniósł trochę głowę i wtedy to ja go pocałowałem. Odsunąłem się od niego i poczułem jak po moich policzkach znowu spływają łzy. Na twarzy Choi'a widać było zaskoczenie
-To ja przepraszam... - mocno się przytuliłem do starszego a po jakimś czasie wróciliśmy do domu...

A to co zobaczyliśmy po wejściu do salonu nie było zbyt ciekawe... 

wtorek, 13 listopada 2012

Przeciwności - one shot

Macie... taki jeden one shot'cik ;D Jak ja lubię jak mnie ogarnia wena w szkole! Przy najmniej mi się nie nudzi... ;D   

Tytuł: Przeciwności 
Parring: 2min 




Zawsze byliśmy przyjaciółmi. Najlepszymi. Nigdy się nie kłóciliśmy... zawsze wspieraliśmy. I mimo że był ode mnie młodszy o te 2 lata rozmawiało mi się z nim jak z równym swojego wieku. Widywaliśmy się prawie codziennie. Najlepsi przyjaciele... całkiem od siebie różni. Muzyka jedzenie styl ubierania się.... wszystko.  On był... delikatny... i słabszy od innych natomiast ja całkiem na odwrót. A coś zawsze sprawiało że chciałem być przy nim i go bronić. Niema w tym dla mnie nic dziwnego. Wręcz przeciwnie dla mnie to całkiem normalne.  I... mówiłem już że się nigdy nie kłóciliśmy...?  No... może nie do końca.  Zdarzyło nam się to tylko jeden jedyny i ostatni raz. Już więcej nigdy się to nie zdarzyło.  A jej powód... może i teraz wydaje mi się z jednej strony głupi ale... wtedy mało nad tym myślałem. Chodziło o dziewczynę. O jego dziewczynę... Chłopak zaczął się spotykać z taką jedną... Nie zacząłem tej kłótni ponieważ już nie spędzał ze mą tyle czasu co kiedyś. Chociaż to bolało... W szkole usłyszałem... no dobra podsłuchałem rozmowę jej z grupką innych dziewczyn na korytarzu.  Nie zaczęła z nim chodzić ponieważ go lubiła... założyła się z innymi koleżankami na pieniądze że będzie z nim chodziła przy najmniej przez miesiąc  a potem zerwie. Chłopak zawsze bardzo się angażował w tego typu rzeczy więc wolałem mu to powiedzieć jak najszybciej czyli zaraz jak się spotkaliśmy. Nigdy nie lubiłem widoku smutnego Lee..   Gdy mu to powiedziałem on najwyraźniej pomyślał że żartuję... powiedział że jestem idiotą jednak tylko tyle. Normalnie rozmawialiśmy. Następnego dnia umówiliśmy się i spotkaliśmy w parku blisko dużego centrum handlowego. I znowu poruszyłem ten temat. Kolejny raz powiedziałem mu to wszystko.  Chłopak ciągle mi nie wierzył. I wtedy się zaczęło... nasza pierwsza od początku znajomości kłótnia. Myślał że chce go zatrzymać tylko dla siebie... że wiem że gdy jest w związku jest szczęśliwy a ja chcę to zniszczyć... tak to są jego słowa. Nasza pierwsza kłótnia....  Chłopak wyraźnie się wściekł i odszedł ode mnie gdzieś w stronę centrum. A ja oczywiście poszedłem za nim.
-No weź... TaeMin. Nie wygłupiaj się! - mówiłem gdy szedłem zanim jednak w pewnym oddaleniu. Brak reakcji... szedł wciąż przed siebie . -Tae! - powtarzałem ale ten w ogóle  nie reagował. Byliśmy już bardzo blisko galerii. Tam jest pełno ludzi... pewnie chce mnie tam po prostu zgubić! zacząłem przyspieszać jednak ten wciąż był daleko. Żeby dostać się do budynku trzeba było jeszcze przejść przez jezdnię.  Spojrzałem na sygnalizator Zielone światło... muszę się pospieszyć bo zaraz się zmieni!  a potem z powrotem w stronę młodszego. 
-TaeMin poczek....! -stanąłem skamieniały  przed jezdnią. I poczułem coś dziwnego... potworny ból przenikający  mnie... jakby coś we mnie pękło - TaeMin! - krzyczałem - TaeMin!!! -mimo już czerwonego światła  zacząłem biec na drogę  w kierunku leżącego nieruchomego ciała prawie pod samochodem -TaeMin!!! - krzyczałem. Gdy już byłem przy chłopaku podniosłem go delikatnie na swoje kolana. A obok jego głowy zaczęła się pojawić ogromna plama krwi.... chłopak nie oddychał...   Ja... nie obroniłem... go... On zginął a ja.... (chlip) to ja powinienem umrzeć!!! (chlip) To moja wina... jestem zabójcą... Jak mam z tym żyć...? Bez niego....  Nie. Nie będę...    Właśnie w tym momencie w tym jednym momencie gdy ... umarł... zrozumiałem że go kocham.

poniedziałek, 12 listopada 2012

Stand By Me -rozdział 13

Trochę dłużej oczekiwany 13 rozdział ;D Proszę wybaczcie mi te wielokropki... xD 
Życzę miłego czytania:** 

Obudziłem się w sowim pokoju, Dziwne... za oknem było ciemno a ja w ogóle nie pamiętałem kiedy się położyłem! Podniosłem się na łokciach i zobaczyłem 3 puste kartoniki po mleku bananowym leżące obok mojego budzika na mojej szafce.  Chwila... mleko bananowe?  zacząłem rozglądać się po pokoju. Obok mojego łóżka stało krzesło którego przedtem nie było nawet w tym pokoju.  Poza tym nic się nie zmieniło. Po chwili zauważyłem też że jestem ubrany w swoją piżamę. Kiedy się w nią przebrałem też nie pamiętałem! Upiłem się...? Z przyzwyczajenia wziąłem do ręki komórkę która również leżała obok budzika i odblokowałem ją żeby sprawdzić godzinę. Pierwsze co mi się rzuciło w oczy po odblokowaniu ekranu była liczba wiadomości którą dostałem. 28... później przeczytam... Zaraz spojrzałem na godzinę 4 rano... 
-2 dni?! -krzyknąłem zdziwiony gdy zobaczyłem datę napisaną obok godziny.  Jak to się stało?! Ostatni raz tyle spałem ...u kolegi po jego urodzinach... Złapałem się za głowę.  Nie byłem już w ogóle śpiący... za to głodny... owszem. Ale... byłem tak słaby. Ledwo się podniosłem i jeszcze kręciło mi się w głowie. Powoli i ostrożnie podszedłem do drzwi i odtworzyłem je. A jeszcze ostrożniej zszedłem po schodach i do kuchni. Trochę się bałem że zaraz się przewrócę albo coś... ale byłem tak głodny!  Podszedłem i otworzyłem lodówkę a zaraz szeroko swoje oczy.  Nigdy przedtem niebyła taka pełna! Tyle jedzenia...! Nie dość że tyle tego było to jeszcze jedno zakrywało drugie i ciężko było cokolwiek zobaczyć.  Na drzwiach zobaczyłem mnóstwo kartoników mleka bananowego. TaeMin jest w domu... Wtedy przypomniało mi się wszystko aż do momentu kiedy 2 dni temu wyszedłem z domu aby szukać młodego. A potem nic... pustka. Przedtem w ogóle tego nie pamiętałem... nawet o tym bardziej nie myślałem.... I może faktycznie lepiej nad tym nie myśleć? Zaraz wziąłem sobie coś szybko do jedzenia. Nieważne co to było ważne że było tego dużo! Zacząłem jeść. Gdy już skończyłem i wstałem wreszcie poczułem się lepiej.  Nie chciałem budzić chłopaków  o tak wczesnej porze.. ale spać to już raczej też mi się nie chciało.  Więc wróciłem do swojego pokoju i odpaliłem laptopa. Może dowiem się czegoś na jakimś moim fanklubie? Wiem... to głupi pomysł ale fanki to fanki! Wiedzą wszystko!  Choć to dziwne... często dowiaduję się o czymś właśnie od nich... jak to możliwe...? Włączyłem stronę mojego największego dotąd fanklubu w Korei.  Wszędzie było pełno wpisów typu... Gdzie jest MinHo?!  Nieźle... czyli i tu się niczego nie dowiem. Ale... to przecież tylko 2 dni!  Westchnąłem i położyłem się na łóżku. Chwyciłem telefon w dłoń. Kiedyś w końcu je muszę przeczytać....  Poła tych wszystkich sms była od moich znajomych i przyjaciół. Niektóre typu Jak się czujesz? lub Co tam u ciebie?... natomiast druga połowa była od osób których nie miałem w kontaktach... wątpię  żebym te osoby chociaż znał! Myślę że to fanki... niby skąd miały by mój numer ale... żaden z moich znajomych nie mówi do kotku! A w tych w wiadomościach był to bardzo wyraźnie napisane...Z dwie lub trzy były od menadżera z pytaniami co ja wyprawiam.  Jak tylko któryś z nich się obudzi wypytam go co się stało...  Tą osobą był JongHyun który wstał o 7... pierwsze co powiedział gdy mnie zobaczył było
-Ooo... krótko spałeś! - Are you fucking kidding me? Natomiast gdy zapytałem o powód dla którego jest aż tyle jedzenia w lodówce odpowiedział - Pomyśleliśmy że jak się obudzisz to możesz być trochę głodny - w mojej głowie pojawiło się  już drugi raz to samo pytanie...  a przy żadnym z tych zdań nawet się nie uśmiechnął. Zaraz zapytałem go co się stało. Ten powiedział że nie wie i żebym spytał KiBum'a  jak już się wygramoli z łózka. W końcu to jemu zwierza się TaeMin. Gdy to usłyszałem trochę się przestraszyłem.
Wreszcie około 1 h po tym wstał młodszy Kim a ja i jego zacząłem męczyć pytaniami.  I... chyba można powiedzieć że dowiedziałem się wszystkiego.... Powiedział mi że kiedy Mitsune chciał wyjść z domu do sklepu ja stałem przed jego drzwiami  cały blady... i podobno cały się trząsłem. I zaraz z niewiadomego powodu próbowałem go pobić... Ale ten mnie powstrzymał. Zaraz po tym straciłem przytomność.... i spałem tak aż do dziś. Podobno przez dłuży czas Tae siedział przy moim łóżku i coś do mnie gadał .... Nic z tego nie rozumiem. 
-A gdzie jest teraz młody?
-Pewnie jeszcze śpi - Key
Jeszcze trochę z nim pogadałem i wróciłem do swojego pokoju. A gdy minęły kolejne minuty usłyszałem jakieś szepty dochodzące z pod moich drzwi które zaraz szybko i szeroko się otworzyły a zza nich jak strzała wyskoczył TaeMin który zaraz rzucił się mi na szyję. Zaczęliśmy rozmawiać. A gdy dowiedziałem się że to wszystko co mi powiedział Diva to prawda zacząłem go przepraszać.  Zaraz chłopak zapytał się mnie dlaczego to zrobiłem.  A ja mu oczywiście na to odpowiedziałem.... wszystko powiedziałem. A wszystko znaczy się wszystko. Powiedziałem że myślałem że mógł mu coś zrobić. Wtedy ten się zapytał co niby mógł... Powiedziałem to co pierwsze mi isę nasunęło na język - zgwałcić. Wtedy ten wybuchł. Zaczał na mnie wrzeszczeć że przecież są przyjaciółmi i co mógłby mu zrobić... na koniec wyszedł głośno trzaskając drzwiami. Westchnąłem Przynajmniej wiem co się stało... A temu Mitsune... dalej nie ufam... Nie wiem jak JongHyun i JinKi ale reszta ma mnie za idiotę....

Było około 13 a ja siedziałem sam w salonie i myślałem. Nad wszystkim i o niczym.

Może ja faktycznie za bardzo się martwię? Jak z nim rozmawiałem wydawał się być w porządku... Eh... będę go chyba musiał jakoś... przeprosić? Nie....nie zrobię tego dopóki nie będę pewien. Ja... naprawdę za dużo się martwię...   Siedziałem jeszcze tak chwilę całkiem pochłonięty swoimi myślami z których wyciągnął mnie odgłos zamykających się drzwi od pokoju Odruchowo odwróciłem się w ich stronę i zobaczyłem gotowego do wyjścia maknae.  Szybko wstałem
-Gdzie idziesz? - ten tylko na mnie spojrzał i zaczął iść w stronę drzwi prowadzących na zewnątrz.
-Niemów że do niego...? - ten nie zareagował więc zamknąłem mu drogę swoją ręką opartą o ścianę a on spojrzał na mnie wściekły -Nierób tego. Dobrze wiesz jak się martwię.
-To mój przyjaciel...a ty.... nawet go nie znasz. - ominął mnie i poszedł . Westchnąłem.

Zaczynam myśleć że po prostu jestem zazdrosny... .... Zazdrosny?!  O młodego..? To nawet logiczne... kiedyś byliśmy najlepszymi przyjaciółmi.... a teraz on ciągle siedzi z kimś innym.  Znalazł sobie nowego kumpla... I co zrobić? 

Nagle poczułem wibrację w okolicach mojej lewej kieszeni spodni. Wyjąłem z niej swój telefon i odblokowałem klawiaturę. Dostałem sms od JongIn'a... przeczytałem go. Pisał że słyszał od młodego Lee że się obudziłem. I czy chce się z nim spotkać bo chce zemną pogadać.  Zaraz wcisnąłem odpisz.A chwilę po wysłaniu tej wiadomości dostałem odpowiedz.


poniedziałek, 5 listopada 2012

Stand By Me -rozdział 12

No...eee... trochę długie wyszło^^ W każdym razie... zapraszam was do czytania :** 

Od tamtego czasu już w ogóle nie widywałem się z młodym... unikał mnie. Chciałem si go zapytać czemu się wtedy tak bardzo na mnie wściekł... i... co chciał mi wtedy powiedzieć? To mogło być coś ważnego!  Nie wiem... co się z nim dzieje wiem najwyżej od reszty chłopaków! I mimo że wiem że jest to niedorzeczne bo przecież mieszkamy pod jednym dachem ... tak właśnie jest! Nie mam już z nim najmniejszego kontaktu! Jakby go nie było! Drzwi do jego pokoju są ciągle zamknięte... nawet jak byłem już we wszystkich pomieszczeniach w domu  i został tylko jeden... jemu zawsze uda się uciec! Nic...! Kilka razy próbowałem do niego zadzwonić albo przynajmniej napisać sms'a... nic! Co mogę zrobić...? Pomyślałem że... Spróbuję jeszcze raz! Poszedłem do jego pokoju i wziąłem głęboki oddech i zapukałem. NIC cisza... Poszedłem więc do pokoju lidera ale ten powiedział że sam nie widział go od dłuższego czasu ale za to ma dla mnie nowe opowiadanie...  Poszedłem do JongHyun'a ale ten odpowiedział mi dokładnie to samo. No... może poza skończonym  opowiadaniem do przeczytania... Został KiBum.. a jak on nie wie to... Musi wiedzieć w końcu teraz to on jest osobą z którą spędza najwięcej czasu w zespole. Kiedyś to byłem ja... Podszedłem do drzwi jego pokoju zapukałem i  wszedłem do pomieszczenia.  Jego też nie było... Cholera...pewnie  poszli razem na zakupy... no cóż... poczekam. Poszedłem do salonu i włączyłem telewizor... trzeba przecież zabić czymś czas. A przy okazji TaeMin nie będzie mógł mi już uciec! W końcu tu jest jedyne wejście... a przez okno raczej nie będzie próbował  wejść! Minęło około 40 minut oglądania niby śmiesznego a i tak strasznie nudnego teleturnieju w telewizji i usłyszałem przekręcający się klucz w drzwiach. Wstałem z fotela na którym siedziałem wyłączyłem pilotem telewizor i rzuciłem go niedbale na opuszczone siedzenie. Szybko podszedłem do drzwi i poczekałem.  Te się otworzyły a przede mną stanął Key cały obładowany torbami ze sklepów z ubraniami... Same najdroższe ubrania z najbardziej znanych sklepów... i nic do jedzenia... westchnąłem i zacząłem się rozglądać za maknae. Ale.. nigdzie go nie było...
-O co chodzi? - zapytał patrząc za czym się rozglądam
-Gdzie TaeMin?
-Na dyskotece a co? - złapałem się za głowę Że też wcześniej o tym nie pomyślałem... z resztą...jak on może tak często tam chodzić..? Wtedy Diva wcisnął mi do rąk torby.
-Zanieś mi je do pokoju jestem zmęczony... - zrobiłem niedowierzającą minę Naprawdę? Ty który odpoczywasz chodząc po sklepach? -No co? Umma też potrzebuje czasami odpoczynku... - po czym podszedł i opadł na stojący niedaleko fotel. No dobra... nic innego przecież nie miałem do roboty
Następnego dnia już powinien być więc znowu zacząłem go szukać po domu. To samo... tym razem od Onew dowiedziałem się czegoś innego a dokładniej tego że jeszcze nie wrócił ale tego to sam się domyśliłem ... Minął cały dzień... nic. Żadnego znaku życia... za bardzo się martwię... on przecież jest już dorosły! Nie wiem co jest zemną nie tak...  Siedziałem z resztą w salonie i oglądałem telewizję. Nagle telefon KiBum'a zaczął dzwonić.
-Łoo młody do mnie napisał!  - powiedział widocznie zdziwiony chłopak jednocześnie czytając wiadomość w  myślach
-Co napisał?! - zapytałem od razu
-Napisał że... przez kilka dni będzie spał u kolegi... ma urodziny i będzie impreza... - Co kurwa?! westchnąłem Fajnie... to mega z nim porozmawiam... -C-co?! - krzyknął po chwili z jakby przerażoną  miną
-Co jest? -zapytał JinKi
-Urodziny... i kolega u którego będzie spał to Mitsune! Ja też chcę...! - JongHyun spojrzał na niego zmieszany po czym bez słowa wstał i wyszedł z pokoju ale młodszy Kim nawet tego nie zauważył. Był zbyt zajęty zadawaniem sobie pytań typu Czemu mnie nie zaprosił? lub Nielubi mnie?
-Zapytaj się go kiedy wróci! - wyrwałem
-Ok.. - i zaczął   pisać opowiedz. Minęła niecała minuta i dostał odpowiedz - Nie wie - powiedział po przeczytaniu No ładnie... Takie "nie wie"... a ja  się i tak strasznie martwię...  temu Mitsune to od początku do końca nie ufałem... a to mi teraz wcale w niczym nie pomaga...  
Minął tydzień. A chłopaka jak nie było tak niema... nie odpisuje na moje sms i nie odbiera telefonów. Sam menager się zaczął denerwować. Bo przecież on nie tylko śpiewa w zespole ale też jest głównym tancerzem... trudno go zastąpić. A na dodatek niedługo mamy koncert... ale i tak wydaje mi się że to ja sie najbardziej  martwię... A ostatnio ciągle zaliczam kolejne nieprzespane noce... Raz na jakiś czas uda mi się zasnąć na może 1 lub 2 godziny... ale tylko tyle... reszta ciągle powtarza Przestań się tak martwić! W końcu jest dorosły! ale dla mnie on jest wciąż dzieckiem... tak mi się wydaje... I ciągle się obwiniam... ale to prawda! Gdyby nie te ciągłe kłótnie pewnie bym wiedział gdzie jest... a gdyby nie to stare nagranie  z f(x)... gdyby oni się nie poznali... pewnie bym z  nim teraz siedział i gadał... pił mleko bananowe...
Leżałem na swoim łóżku i myślałem... gdzie jest?  Wtedy poczułem wibracje w okolicach lewej kieszeni spodni. Szybko wyjąłem z niej swoją komórkę.  Dzwonił Kai... odebrałem.
-Hej... sory że ci tym zawracam głowę ale... wiesz może czemu TaeMin nie odbiera moich telefonów? Znowu go zgubił? - Że co?! 
-Jest na urodzinach... chyba Mitsune....
-Co...? Przecież one były prawie tydzień temu... Sam przecież na nich byłem! Mieliśmy się potem jeszcze umówić ale od tamtego czasu nie odbierał... - w tym momencie całkowicie przystałem go słuchać Czy coś się mu mogło stać...?! Po chwili wróciłem do słuchania - Może JinRi będzie wiedziała... ona też tam była...
-Zadzwonię do niej - po czym się rozłączyłem. Szybko wybrałem numer dziewczyny poczekałem aż odbierze. Gdy już to zrobiła nawet się nie przywitałem tylko od razu zapytałem
-Kiedy ostatnio widziałaś się z TaeMin'em? -chwilę się zastanowiła
-Na... imprezie... u kolegi. Mitsune. A co?- ostatnie co usłyszałem ponieważ się rozłączyłem. Moje ciało już się samo ruszało. Poszedłem do KiBum'a...
-Co? -zapytał trochę wystraszony moim nagłym i gwałtownym wejściem do pokoju
-Gdzie mieszka?!
-Kto?
-Mistune! -wrzasnąłem A ten spojrzał na mnie przerażony. Wyjął kartkę i długopis po czym szybko ją zapisał i mi ją podał.
-Wytłumaczysz mi chociaż o co chodzi...? - szybko przeczytałem adres To przecież na drugim końcu miasta! i bez odpowiedzi wybiegłem z pokoju. Najszybciej jak mogłem ubrałem buty i wybiegłem z budynku w poszukiwaniu chłopaka.

*KiBum*
Co jest? pomyślałem gdy chłopak mi zniknął z przed oczu/ Poco jest mu jego adres...? Położyłem się na łóżku. Zaraz do mojego pokoju wparował JongHyun. Zamknął za sobą drzwi i stanął przede mną
-KiBum... - mój telefon zaczął dzwonić  więc go odebrałem i zaraz usłyszałem głos JongIn'a  . Powiedział mi co się stało i że teraz to i MinHo nie odbiera.  Gdy skończyłem rozmawiać 
-MinHo... co za idiota... 
-Co? O czym ty mówisz? 
-Poszedł szukać TaeMin'a... bo myśli że Mitsune może mu coś zrobić... -chłopak otworzył szeroko oczy
-Nawet tak niemów. Przez to sam zaczynam się o niego bać...
-Niema czego. On jest dobrym człowiekiem pomagał mi i młodemu... nie mógłby mu zrobić czegokolwiek
-Ale on się bardzo martwi.... jak nie on młodemu to on może mu coś zrobić... jest strasznie blady... i nie spał od kilku dni... nie wiadomo co może teraz myśleć -przygryzłem swoją wargę

*TaeMin*
-Gdzie moje mleko bananowe?! - krzyczałem stojąc przed otwartą lodówką w kuchni 
-Czemu tak krzyczysz? - zapytał jednocześnie podchodząc do mnie. A ja mu pokazałem zawartość lodówki- No co? 
-Gdzie mleko? 
-Chyba u krowy prawda? - uśmiechnął się a ja zrobiłem smutną minkę wtedy ten się podrapał po głowie 
-Wydaje mi się że wszystko wypiłeś... 
- Kurczę... ja nawet tego nie zauważam ...  - wtedy ten się uśmiechnął i poczochrał mi włosy 
-No dobra... Zaraz pójdę i ci kupię nowe... - na mojej twarzy zaraz pojawił się uśmiech. Chwilę później ciemnowłosy był już gotowy do wyjścia.Tak naprawdę.. to jedyne co zmieniło się w jego ubiorze to to że ubrał... buty. 
-Iść z tobą? -zapytałem 
-Nie trzeba wiem co kupić... a poza tym gdybym poszedł z tobą to nagle te kilka mlek bananowych zamieniło by się w jeszcze wiele innych rzeczy - delikatnie się uśmiechnąłem a wtedy ten przekręcił klamkę aby otworzyć drzwi. Chłopak stanął przednimi jak skamieniały. Zdziwiłem się że się nie rusza więc wychyliłem się żeby zobaczyć o co chodzi a wtedy zareagowałem podobnie. 
-M-minho?! - powiedziałem przerażony gdy zobaczyłem stojącego przed nami o kredo białej cerze i ogromnych worach pod oczami chłopaka który  wyglądał jakby zaraz miał umrzeć. - C-co ty tu robisz? -wtedy Choi zaczął powoli iść w stronę starszego chłopaka.A ten zaczął się cofać nie wiedząc  o co chodzi i z drobnym strachem w oczach.



piątek, 2 listopada 2012

Stand By Me -rozdział 11

Tak! Wena wróciła!^^ Zapraszam do czytania :**  

Gdy się obudziłem poczułem że jest mi strasznie zimno i niewygodnie.... przetarłem swoje oczy i zaraz poznałem przyczynę - leżałem na podłodze obok swojego łózka. Podniosłem się i zobaczyłem rozłożonego i śpiącego na nim w najlepsze przyjaciela.
-Mitsune! -krzyknąłem i zacząłem mocno nim trząść aby się obudził
-C-co...? -zapytał nie otwierając oczu
-Zrzuciłeś mnie z MOJEGO łóżka!  Spadaj!  - i sam go z niego zrzuciłem na podłogę obok. Może przesadzam ale... sam nie wiem dlaczego strasznie się denerwuję gdy ktoś mnie tak zrzuci w trakcie snu... Kiedyś.. nocował u mnie kolega  i przez przypadek w nocy zepchnął mnie z łóżka... a ja go wtedy wyrzuciłem z pokoju... a to była 4 rano... Chłopak który teraz leżał na zimnej podłodze nie zrobił sobie z tego większego problemu zaczął sobie przecierać oczy i się rozciągać. Wstał podpierając się o koniec łózka a gdy się wyprostował spojrzał na mnie zamulonym wzrokiem. Nie gniewał  się na mnie... ale to chyba tylko dlatego że jeszcze nie do końca kontaktował.
Wczoraj całkowicie o wszystkim zapomnieliśmy i zasnęliśmy w trakcie rozmowy nawet nie wiem dokładnie kiedy... Zresztą nieważne... bo i tak wydaje mi się że to on pierwszy zasnął i gadałem sam do siebie aż przyszła kolej i na mnie. Starszy przez jakąś minutę patrzył wciąż tym zamulonym wzrokiem na budzik po czym otworzył szeroko oczy.
-No młody muszę się już zbierać jest 10... za kilka minut mam autobus - powiedział wskazując dłonią na zegarek i podchodząc do wielkiego lustra od mojej szafy zaczął mniej więcej poprawiać swój wygląd.
-Dać ci coś do ogarnięcia się? zapytałem siadając na łóżku i przyglądając mu się
-Nie... muszę się spieszyć bo autobus mi ucieknie... a na piechotę to trochę daleko nie sądzisz?
-Jak chcesz - zaraz już zeszliśmy po schodach na dół a ten zaczął ubierać swoje buty. Zaproponowałem mu żeby wziął chociaż to jabłko na drogę ale ten odmówił. I poszedł ale przedtem się cofnął i jak zwykle pocałował mnie w czoło. Zamknąłem za nim i sam poszedłem do kuchni żeby samemu zjeść jakieś śniadanie. A tam spotkałem KiBum'a robiącego sobie kanapki.
-Kiedy poszedł?  - zapytał nie odrywając się od tego co przedtem robił
-Przed chwilą - nie spuszczałem swojego wzroku z kanapek
-C-co?! - spojrzał na mnie - myślałem że poszedł jeszcze wczoraj w nocy dlatego się nie pożegnał... -wrócił do kanapek
-Nie pożegnał się dlatego że się śpieszył na autobus a wstaliśmy przed chwilą więc...- przyjrzałem się jeszcze   tym smakowicie wyglądającym kanapką po czym zawiesiłem się mu na ramieniu obejmując je mocno - umma.... też mi zrobisz takie kanapeczki? - spojrzałem na niego słodko proszącymi oczkami
-Spadaj! - powiedział jednocześnie potrząsając ramieniem żebym się odczepił. Jednak nieskutecznie
-Prosię.... tak bardzo cię prosię umma....  - ścisnąłem jego ramię mocniej a ten westchnął
-No dobra ale mnie zostaw. I przestać wreszcie tak do mnie mówić! - puściłem  jego ramię i z wielkim uśmiechem na twarzy zająłem miejsce przy stole czekając na swoje jedzenie . Minęła niecała minuta a do kuchni wszedł JongHyun i czule objął Key od tyłu.
-Kochanie-e...? A zrobisz mi takie kanapeczki...? - zapytał opierając swój podbródek o jego ramię i kołysząc nim delikatnie na obie strony
-Oczywiście -cmoknął starszego w usta na co ten odpowiedział uśmiechem. Zaraz też zajął miejsce obok mnie.
-A mi nie chciałeś  ich zrobić! -Diva prychnął -umma! - powiedziałem głośniej jednocześnie się śmiejąc. Minęły kolejne 2 minuty a do pomieszczenia wszedł MinHo z Onew. Oboje zaraz spojrzeli do lodówki sprawdzając co w niej jest co można by zjeść. Choi na chwilę zawiesił swój wzrok na kanapach robionych przez młodszego Kim'a oparł się o blat obok niego i zrobił prawie dokładnie to co ja.
-Umma... zrobisz m... - Key westchnął
-Dobra synusiu zrobię ci kanapki - widać było że starał się mówić spokojnie. JinKi próbował coś powiedzieć ale gdy otworzył swoje usta by to zrobić tamten go uprzedził -Dobrze! Dziadziusiowi Lee też zrobię kanapki..! - już groźniejszym tonem

Jaką ja mam fajną rodzinkę!  Mam kochającą ummę... małpiego tatę żabiego brata i dziadka kurczaka... super rodzina! 

Po kilu minutach wreszcie dostaliśmy przepyszne kanapeczki od kochającej i ubranej w różową piżamkę ummy. Od razu gdy skończyłem jeść wróciłem do swojego pokoju. Położyłem się na swoim łóżku i zacząłem myśleć nad moją wczorajszą rozmową z Mitsune. Znaczy... nad tym co z niej pamiętam... Wreszcie pomyślałem że mogę to zrobić! Wyszedłem z pokoju i  skierowałem się do pokoju froggy'iego. Położyłem się na jego łóżku i zacząłem czekać aż ten wróci do sypiali. Minęło około 5- 8 min i starszy pojawił się w pokoju. Nic nie powiedział gdy mnie zobaczył po prostu usiadł obok mnie oparł się o ścianę i zaczął czytać jakąś gazetę. Wtedy ja też usiadłem i starałem się jeszcze pomyśleć jak z nim o tym pogadać.
Aż w końcu zacząłem mówić
-Rozmawiałem wczoraj z Mitsune i... - chłopak nie reagował -Hyung?  - ten podniósł głowę
-Co? - zapytał trochę zdziwiony
-Mitsune.. -przerwał mi
-Właśnie o której wczoraj wyszedł? Nie widziałem go...
-Chwilę przed tym jak zaczęliśmy jeść śniadanie. Posłu... -chłopak zrobił na mnie wielkie oczy  -C-co? -  zapytałem
-C-czyli to prawda...? - niezbyt wiedziałem o co mu teraz chodzi
-Co jest prawdą? - nie wiedziałem też czego mam się spodziewać...
-No wiesz no... -zaczął drapać się za uchem - no... jesteście parą..? - teraz to ja sam zrobiłem wielkie oczy
-Że co?! O czym ty do mnie mówisz?!  Kto ci takich głupot naopowiadał?!  -wstałem z łóżka
-Nikt.. to ja sam tak myślałem...
-Co? Dlaczego tak myślałeś...?
-No wiem... to przez ten twój zwyczaj okazywania sobie uczuć ze wszystkimi... myślałem że się z nim przespałeś.... - patrzył w podłogę - że go kochasz...
-Co?.. Ja go nie... - zarobiłem krótką przerwę - ja kocha... - podniósł na mnie swój wzrok a ja już zupełnie nic nie potrafiłem powiedzieć. Poczułem jak do moich oczu napływają łzy - zresztą nieważne... myśl co chcesz...  - machnąłem ręką i opuściłem pokój zanim już całkowicie się rozpłakałem Co za dureń...