piątek, 20 grudnia 2013

I remember -rozdział 4

Rany nie... ludzie ! To jest straszne xD Bardziej przypominającego operę mydlaną ff nie było xD (w każdym razie u mnie) Ale dobra... ostatni rozdział mi się podoba.... 



Wampir? Że co? O co tu chodzi?! To się stało naprawdę? Myślałem powoli odzyskując przytomność. Wszędzie w okół mnie było ciemno a obraz który widziałem był zamazany. Jeśli mi się nie wydawało to przede mną stał Onew i Key  a obok siedział TaeMin cały we łzach. Widziałem jak poruszali ustami jednak zamiast ich głosów słyszałem szumy. Nie rozumiałem co mówią. KiBum pomógł wstać trzęsącemu się chłopakowi i zaczęli iść w stronę drzwi. Wtedy ten się odwrócił i powiedział
-Przepraszam - jestem tego pewny. Usłyszałem to.
Wyszli zamykając za sobą drzwi i zostawiając mnie z JinKi'm. Chłopak kucnął przede mną .
-MinHo - powiedział - Słyszysz mnie? -przełknąłem zebraną ślinę i skinąłem głową.
-Tak -udało mi się powiedzieć.
-Podnieś się -tak zrobiłem a wtedy poczułem ból w okolicach szyi. Złapałem się za nią w tedy zabolało jeszcze bardziej. - Zostaw. Zaraz ci z tym pomogę.
-On jest... wampirem? - wypowiedziałem na głos swoje myśli wciąż nie dowierzając.
-My jesteśmy wampirami. A TaeMin nie pił ludzkiej krwi od około 200 lat... - otworzyłem szeroko swoje oczy Czy ja się na pewno obudziłem? - Żebyś się nie zdziwił. Nie tylko Tae. Ja KiBum i ta brunetka SooMin też. A teraz może trochę zaboleć. -przyłożył swoją lodowatą dłoń do mojej szyi i faktycznie zabolało. I to nie trochę. Po chwili ją zabrał. - Po sprawie. Wracaj do domu reszty dowiesz się od samego TaeMin'a... albo od KiBum'a... jakby co przyjdź do mojego gabinetu. Ale teraz się wyśpij. Idź.

Tak naprawdę przez cały ten czas wciąż nie do końca kontaktowałem więc dopiero po powrocie do domu zrozumiałem to wszystko. Co naprawdę się stało. I np to że TaeMin ma więcej niż 200 lat. Dziwne.
Leżałem na swoim łóżku i patrzyłem w sufit. Rana od ugryzienia chłopaka prawie całkiem zniknęła. To zrobił Onew? Niemożliwe. Usłyszałem dzwonek do drzwi a po chwili do mojego pokoju przyszła moja mama.
-I jak ty możesz siedzieć tu tak po ciemku? Mógłbyś przynajmniej ponieść żaluzje... no już wstawaj kolega po ciebie przyszedł. - jakoś się domyśliłem kto.
Zaraz zszedłem. Byłem już ubrany więc wystarczyło że włożę buty i kurtkę.
-Hej.
-Hej KiBum. - odpowiedziałem zamykając za sobą drzwi.
-Jak się czujesz?
-Okropnie. Nie wiem co się dzieje.
-Onew cię wyleczył?
-Taak. Już prawie tego nie mam. - chłopak westchnął i poruszył głową.
-Chodź. Wytłumaczę ci to. - ruszyłem za nim. Chłopak opowiedział mi wszystkie najważniejsze rzeczy.

-JinKi to dyrektor dwóch szkół - skinął głową -Obie są mieszane. W tamtej więcej niż połowa to wampiry a w tej tylko te osoby o których wiem. A Tae...
-Przepisał się nie ze względu na mnie tylko na ciebie -dokończył. Spojrzałem na niego -Teraz z tego samego powodu przepisze się z powrotem.
-Każecie mu się przepisać?
-Nie. Na pewno sam będzie chciał to zrobić. Chcesz tego?
-N-nie. -pokręciłem głową. - Przekonam go aby został!
-No. -uśmiechnął się. - A teraz... jeśli jest coś co jeszcze chciałbyś wiedzieć...
-Dlaczego wszyscy pytają się mnie o YongMin'a? - przerwałem mu.
-Wszyscy?
-Ty i ta dziewczyna co się tu przeniosła. Gdy wspomniałem o tym przy TaeMin'ie ten znieruchomiał. I nic nie powiedział. - wziął głęboki oddech.
-Widzisz... my... znaliśmy go. - zmarszczyłem brwi.
-Znaliście? Ale
-I to był ostatni człowiek którego krew pił Mini. Około 200 lat temu. Dawno... Tae i on byli najlepszymi przyjaciółmi. Może i nie przyznawali się nawet sobie ale... wszyscy wiemy że się kochali. I to nie jak przyjaciele. -Nie rozumiem. - Miesiąc po tym jak dowiedział się o tym kim jesteśmy zginął. - otworzyłem szeroko swoje oczy - Skoczył z dachu budynku. TaeMin oczywiście uważa że to przez niego i- zmarszczył brwi - teraz ty. Nawet nie wiesz jak bardzo jesteś do niego podobny. -westchnął - No i SooMin. Ta dziewczyna pewnie cię teraz nienawidzi...
-Widać po tym jak na mnie patrzy....
-No tak. Ona też go znała. Przyjaźniła się z YongMin'em. No i jest zakochana w Mini'm. To jest powód. Po szkole porozmawiaj z nim. Przekonaj go jeśli chcesz żeby został.

Długo to w mojej głowie. Z jednej strony wszystko było dziwne i nie wiedziałem o co chodzi a z drugiej już wszystko rozumiałem. To co opowiedział mi KiBum brzmi jakby opowiadał fabułę jakiejś telenoweli...
A przez te wszystkie wydarzenia zdałem sobie z czegoś sprawę.

Przez cały dzień  w szkole Tae zachowywał się jakby nie żył. Tylko siedział nieruchomo patrząc w książkę. Czasem coś pisał gdy kazał nauczyciel. Jego twarz nie wyrażała żadnych emocji. To było okropne.
Wreszcie gdy usłyszeliśmy ostatni dzwonek ten wstał i podszedł do mojej ławki.
-Musimy pogadać... -powiedział cicho i wyszedł z klasy. Dokończyłem się pakować i jak najszybciej ruszyłem za nim.  Gdy zobaczyłem że już wyszedłem skierował się na tyły szkoły.

-Ja... chciałem cię przeprosić. Za to co się wydarzyło. -stał ze spuszczoną głową. - Nie piłem  od
-200 lat wiem. -spojrzał na mnie oczami pełnymi łez -KiBum i Onew mi powiedzieli.
-Nie panowałem nas sobą i... jeszcze raz przepraszam. Przepiszę się jak naj...
-Nie rób tego. -zmarszczył brwi - Nie chcę abyś się przepisywał. Chcę żebyś tu został. Ze mną.
-Nie. - z powrotem spuścił głowę - Już raz straciłem kontrolę i... zrobiłem to. Nie chcę ci zrobić krzywdy i... - stanąłem mały krok przednim.
-Nie obchodzi mnie to. Jeśli chcesz możesz ze mnie pić kiedy chcesz. -zrobiłem przerwę i dodałem po chwili - Kocham cię. Dlatego proszę cię zostań -dłonią delikatnie podniosłem jego podbródek aby zobaczyć jego twarz. Tylko ją zobaczyłem a on mnie objął. Płakał.

piątek, 13 grudnia 2013

I remember -rozdział 3

Kolejny krótki... piąty będzie dłuższy >.< Czekam na hejty 




Wreszcie nadszedł ten dzień. Halloween!
Do szkoły przyszliśmy dopiero na godzinę 21. TaeMin wyglądał jak prawdziwy wampir. I Key też...
Oboje mieli kredowo białe twarze i kły. Ubrani na czarno z czerwonymi dodatkami. Niby normalne ciuchy ale to wyglądało świetnie. Ja byłem jedną z tych  osób które się nie przebrało. Powód był prosty - nie chciało mi się.

Staliśmy wszyscy przed szkołą. Nie było jedynie klas trzecich bo to oni to wszystko przygotowywali.
Dookoła było mnóstwo czarownic zombi wampirów mumii i zwykłych śmiertelników. W pewnym momencie przed tłumem stanął wampir w czarnej pelerynie i zaczął mówić.
-Witam wszystkich uczniów którzy... - znałem go. Nazywał się Onew. Poznałem go tylko dzięki TaeMin'owi i KiBum'owi którzy czasem z nim rozmawiali na przerwach. Musiał być ze starszej klasy. Lubiłem go. Zawsze gdy go spotykałem było zabawnie. A po tym jak słyszałem w jaki sposób rozmawiał z tamtą dwójką domyślam się że jest z nimi blisko.
-Myślałem że wystąpi dyrektor. To w końcu był jego pomysł... Albo chociaż nauczyciel. -TaeMin spojrzał na mnie zdziwiony.
-On jest dyrektorem. Nazywa się Lee JinKi - znieruchomiałem. Niemożliwe Pomyślałem i chyba też powiedziałem bo ten mi odpowiedział.
-Możliwe.
-Myślałem że jest w naszym wieku... Zwracałem się do niego jak do kolegi...
-W porządku on tak woli. -uśmiechnął się.
-Ta-ak? - głos mi zadrżał.
-i jako dyrektor tej szkoły ... - Cholera... naprawdę JinKi właśnie wyjaśnił nam czego mamy szukać.

Naszym celem są czerwone kartki ukryte w szkole. Dyrektor nazwał tą zabawę "Cukierek albo psikus" ponieważ przy kartce z dobrą wskazówką będzie się znajdywał cukierek. Jeśli jednak natrafimy na złą... czeka nas psikus przygotowany przez inne klasy. Dlatego nie było ich z nami przed szkołą. Uczniowie ukryli się przy złych kartkach aby robić te psikusy. Zobaczymy jak to wyjdzie.
Każda kartka ma wskazówkę gdzie mamy się udać aby na końcu zdobyć ostateczną nagrodę którą jest zwolnienie z odpowiadania i pisania niezapowiedzianych kartkówek przez miesiąc.
Szkoła ma 3 piętra i każda klasa czy schowek jest otwarty.  Na początku pierwszej kartki szukamy na parterze potem kierujemy się według wskazówek.


Wreszcie zaczęliśmy zabawę. Wszystkie pary się rozdzieliły. Ja wraz z blondynem ruszyliśmy w stronę klasy matematycznej. Oczywiście musieli pozbawić nas prądu aby było nam łatwiej szukać... Porozstawiali jednak kilka latarek niestety już prawie niedziałających. Jedną znaleźliśmy za drzwiami.
-Znalazłem! -powiedział z końca klasy. Ruszyłem w jego stronę a ten podniósł  kartkę z ziemi. -Ale nie widzę nigdzie cukierka... Uwaga. - przeczytał napis z kartki mrużąc oczy.  Przez chwilę na nią patrzył.
-Uważaj! - odepchnąłem chłopaka na bok swoim ciałem gdy zobaczyłem że coś porusza się na szafce przed nim. Oboje polecieliśmy na podłogę gdy coś spadło z szafki. Uderzyłem o to swoją ręką i po chwili rozległ się po klasie wielki huk. Trzecioklasiści zrzucili na chłopaka wiadro z wodą. To był ten psikus... 
-Dziękuję... wszystko w porządku?
-Chyba tak. Chodźmy gdzieś indziej. - zignorowałem ból w mojej prawej ręce i wyszedłem z klasy. Nigdy nie lubiłem matematyki. Mogłem się domyśleć że nie będzie miło.
-Czuję krew.
-Co?  - spojrzałem na rękę w którą uderzyło wiadro. -Faktycznie... trochę krwawię... zaraz przestanie nie martw się.

Klasa od biologi.
-Jest! - krzyknął TaeMin.
-Czekaj! Nie podnoś jej. Jest cukierek?
-Tak! Biorę go. - schował go do swojej kieszeni. Podszedłem do chłopaka i skierowałem na kartkę światło latarki.
-CHOROBA -przeczytał na głos. Podrapałem się po szyi zastanawiając się.
-No to idziemy do pokoju pielęgniarki.
-Taa... - powiedział trochę niewyraźnie. Pokój znajdował się na pierwszym piętrze więc nie mieliśmy dużo do przejścia. Gdy szliśmy zauważyłem że chłopak starał się iść trochę oddalony ode mnie.
W pewnym momencie usłyszeliśmy kroki i zobaczyliśmy dziewczynę która przepisała się tu razem z blondynem. Na początku patrzyła się na mnie trochę groźnym wzrokiem  ale zaraz zobaczyłem przerażenie w jej oczach. Odruchowo rozejrzałem się za sobą jednak tam niczego nie było.
-T-TaeMin...
-W porządku! - powiedział wściekłym głosem.
-Ale - patrzyła raz na mnie raz na niego.
-Poradzę sobie! Zostaw mnie! -powiedział głośniej po czym zabrał mi latarkę wszedł do pokoju pielęgniarki i zamknął za sobą drzwi.  Dziewczyna zbliżyła się do mnie i powiedziała drżącym szeptem.
-Ty... czy twoją rodziną był Choi YongMin? -zmarszczyłem brwi.
-Taaa ale -przerwałem gdy zobaczyłem jej zabójczy wzrok. Miałem wrażenie że mnie znienawidziła. Ominęła mnie i poszła przed siebie. Szybko ruszyłem za TaeMin'em do pokoju lekarskiego.
-Ej TaeMin znalazłeś coś? -latarka która trzymał już prawie całkiem przestała działać. - Czemu wszyscy pytają mnie o Choi YongMin'a?  Przecież on już dawno nie żyje... - mówiłem do siebie.  Spojrzałem w stronę chłopaka. Stał jak skamieniały. -Ej co jest? - zbliżyłem się i pomachałem mu ręką przed oczami.
-Cz-czekaj. - zbliżył się do biurka które stało naprzeciw niego i zabrał niewielkie białe pudełeczko. Zbliżył się do mnie i drżącą dłonią mi je podał.
-Ej ty... cały się trzęsiesz. Dobrze się czujesz? Siadaj - zabrałem od niego pudełko i pociągnąłem chłopaka w stronę łóżka które stało obok. Oboje usiedliśmy i spojrzałem na to co mi podał. Plastry. Były narysowane na pudełku. Zwróciłem uwagę na moją zranioną rękę. -Dzięki. - spojrzałem na niego. Cały się trząsł i był bledszy niż wcześniej. Przysunąłem się do niego najbliżej jak mogłem i dotknąłem ręką jego czoła. Było gorące. Chłopak oparł się nim o moje ramię.
-Plastry. Zaklej to... - powiedział niewyraźnie.
-Co? Aaa.. ta już - zacząłem wypakowywać je. - Słuchaj... jak tak bardzo źle się czujesz to... - poczułem coś mokrego na mojej szyi. - T-TaeMin? Co ty- otworzyłem szeroko swoje oczy czując ból po którym straciłem przytomność.