czwartek, 18 lipca 2013

Real -rozdział 2

następny rozdział dopiero po 29 T.T niestety nie mogę nic dodać wcześniej bo jadę na wakacje a w miejscu w którym będę nie będę miała jak przepisać...  po powrocie postaram się szybko dodać nowy rozdział :) 



W końcu chłopak opuścił łazienkę w mojej różowo-niebieskiej piżamie. Wyglądał przesłodko.
Wcześniej miał całą twarz czarną jak z węgla. A teraz niesamowicie jasną Co robi mydło! 
-No od razu lepiej od ciebie pachnie! - uśmiechnąłem się do chłopaka gdy ten już kładł się na fotelu. Włożył sobie poduszkę pod głowę i okrył się grubym kocem.
-Dzięki - leżał na boku. Dopiero teraz zauważyłem pełno zadrapań na jego twarzy. Większość w okolicach uszu. Przedtem ich nie widziałem ponieważ był brudny Zapytam jutro 
Po chwili sam poszedłem się umyć i spać. Długo się wierciłem z boku na bok. A kiedy  wreszcie znalazłem pozycję w której było mi wygodnie na łóżku złamałem się. Chciałem wiedzieć. Ruszyłem do pokoju w którym spał chłopak. Chciałem aby ten właśnie wtedy mi wszystko powiedział. Niestety już spał.
Zgasiłem światło które zostawił włączone i wróciłem do swojego łóżka.

Następnego dnia obudziłem się o 9 rano. Zdziwiło mnie to że jest tak wcześnie. Sądziłem że będę spał o wiele dłużej zwłaszcza że poprzedniego dnia miałem kłopoty z zaśnięciem. Za dużo o tym wszystkim myślałem. Jeszcze bardziej zdziwiło mnie to że uciekinier już nie śpi.
Kiedy wszedłem do pokoju zobaczyłem jak ten siedzi na fotelu i głaszcze TaeMin'a. Nie wiem czy to dlatego że jakoś inaczej spał... ale jego włosy były ułożone w dziwny sposób i wyglądem przypominały grzyba.
-Myślałem że go nie lubisz -podszedłem i usiadłem obok niego
-Kiedy się na mnie nie patrzy jest w porządku -pokiwałem głową
-Rozumiem... Dość wcześnie wstałeś. Myślałem że będziesz spać o wiele dłużej
-Siła przyzwyczajenia -powtórzyłem ruch
-Dać ci już jakieś śniadanie czy... -chłopak zaczął bardzo szybko kiwać głową. Widać że chce -Ok... ale daj mi TaeMin'a. On też musi jeść -spojrzał na mnie zdziwiony
-N-nazwałeś swojego kota TaeMin? -powiedział z lekkim oburzeniem w głosie
-Tak... coś w tym złego? -zabrałem kota
-Nie nic... -powiedział już normalnie. Zaraz wraz z kotem skierowałem się w stronę kuchni i wziąłem się do roboty. Zrobiłem dla nas wszystkich jeść. Dla mnie i chłopaka zrobiłem mnóstwo kanapek które zaniosłem do pokoju na osobnych talerzach. Postawiłem oba obok siebie na stoliku przy fotelu i usiadłem.
-To opowiadaj -spojrzał na mnie gdy wybierałem kanapkę dla siebie. -Co robią twoi rodzice? Czy masz rodzeństwo... i tak dalej -dziwnie na mnie spojrzał -No to może... Masz jakichś braci? Siostry?
-Mam brata. Studiuje
-Aha. A rodzice? Mama...?
-Nie żyje -powiedział przerywając mi i zaczynając jeść jedną ze swoich kanapek
-O przykro mi... -zrobiłem krótką przerwę - A tata?
-Uciekłem od niego - przez około 5 sekund była cisza
-Rozumiem że utrata matki boli... ale żeby uciekać?
-To mnie nie boli. Zmarła gdy byłem mały. Nawet jej nie pamiętam -patrzyłem się na niego przez chwilę nie wiedząc co powiedzieć
-Dlaczego uciekłeś od ojca? -zapytałem niezbyt głośno. Chłopak odchylił głowę na bok odkrywając przy tym wiele ran na swojej twarzy. Przejechał po nich palcami
-Widzisz to? - Bił go? To nie był koniec. Chłopak odrzucił koc na bok i wstał. Zdjął bluzkę.
Na klatce piersiowej też miał kilka. - Większość zdążyła się już zagoić... - odwrócił się do mnie tyłem Boże... Jego plecy były w o wiele gorszym stanie -Te się jeszcze trochę pogoją - siedziałem nieruchomo z szeroko otwartymi oczami. Wciąż odwrócony do mnie tyłem zsunął spodnie.
On go nie tylko bił... własnemu synowi... Chłopak odwrócił się z powrotem  -Nienawidzę go - wciągnął spodnie. Jego oczy gdy to mówił były pełne łez. Jak można
Patrzyłem się na niego przez chwilę lekko przerażony. Te wszystkie rany na jego ciele... biedny chłopak.
-I to wszystko przez tą twarz! - wskazał na swoją palcem. -Może gdybym nie wyglądał jak baba to by do tego nie doszło!  Gdyby mój brat nie wyjechał...to może nie aż tak...- mówił coraz ciszej i w połowie złapał się za głowę po czym usiadł. - Nie.. -pociągnął nosem - nie wierzysz mi prawda? -pokręciłem głową
-Nie wiem.. - co miałem zrobić?  Wyrzucić go po tym co mi powiedział? Po tym co mi pokazał...? Nastała cisza

O czym teraz mamy rozmawiać? Trzeba coś wymyślić...
-Właściwie to... jak się nazywasz? - chłopak skończył wycierać swoją twarz od łez i spojrzał na mnie
-Lee TaeMin - odpowiedział po chwili To dlatego wtedy... - A ty?
-Lee JinKi... ale przyjaciele mówią do mnie Onew - skinął głową
-Będę ci mówił po imieniu
-Jak chcesz...
-Nie lubisz go? - zapytał po sekundzie
-Niespecjalnie
-Dlaczego? -przyglądał mi się
-Tak jakoś...

W porządku. Wiem o nim tyle że... nazywa się Lee TaeMin i ma 15 lat. Ma starszego brata i ojca... jego matka nie żyje. Uciekł z domu
Niewiele o nim wiem ale mam nadzieję że to się niedługo zmieni. Jak na razie zamieszka ze mną... Nie znam go i nie wiem czy to na pewno dobry pomysł ale muszę mu na to pozwolić. Przynajmniej przez pewien czas

-Skoro masz tu zostać... powinniśmy się lepiej poznać. Nie wiem może... jakie są twoje zainteresowania? Co lubisz robić?
-Tańczę... śpiewam i dużo czytam
-Ja też! Poza tańcem... nie wychodzi mi to za dobrze. Ale czytać mogę godzinami - uśmiechnęliśmy się do siebie
-Masz tu jakieś książki?-skinąłem głową
-Pełno. Ale muszę jeszcze dużo ich przywieść z mojego rodzinnego domu -spojrzałem na niego - A co ze szkołą?
-Hym? - spojrzał na mnie zdziwiony
-Do której chodzisz? Co z podręcznikami?
-W porządku... czasem do niej chodzę. A wszystkie książki i tak trzymam w szkolnej szafce...-spojrzałem na niego lekko zmartwiony
-Ok..  - trochę trudno mi było wtedy z nim rozmawiać. Ciągle chciałem go pytać o więcej. Chciałem wiedzieć jak długo się to działo i... Jestem okropny
Spojrzałem na chłopaka
-Musimy iść na zakupy. Masz tylko tamte ubrania... a wątpię żeby udało się je doprać - po chwili poszedłem do swojego pokoju i wygrzebałem jakieś ubrania dla chłopaka. Starałem się aby były jak najmniejsze a i tak wszystko na nim wisiało. Jest za chudy.  Oboje się ubraliśmy i wyszliśmy. Sądziłem że po drodze nasunie nam się jakiś temat niestety myliłem się. Prawie cały czas była cisza. Jedynie w sklepie zaczynaliśmy rozmawiać o ubraniach.
Nie spodziewałem się że będzie tak wybredny co o do ubrań. Myślałem że raczej mu będzie wszystko jedno. Nie brał byle czego.  Kupiłem mu dwie pary spodni... i obie są dziurawe.  Widać w nich całe nogi. Osobiście nie mógłbym w takich chodzić. Ale jak chce to proszę bardzo. Kupiłem mu też bluzkę bluzę i buty... Dobrze że miałem kartę bo nie miałbym przy sobie tyle pieniędzy. Rzadko jej używam w sklepach... ale to dlatego że zawsze starczy mi na wszystko pieniędzy.

Wróciliśmy do mieszkania i pokazałem mu książki które już mam w mieszkaniu. Od razu jakąś sobie wybrał usiadł i pogrążył się w lekturze. Nie minęło 5 minut i usłyszałem dzwonek do drzwi. Poszedłem w ich stronę i otworzyłem je
-Cześć co ty tu... kurde. Zapomniałem - złapałem się za głowę
-No hej! Właśnie widzę - przede mną stał mój stary przyjaciel. -Nie zaprosisz mnie do środka?- potrząsnąłem głową
-Pewnie... wchodź MinHo. - Pokażę ci jak wygląda. -chłopak ściągnął swoje budy i wszedł do środka. Od razu zacząłem go oprowadzać po mieszkaniu. Wreszcie pokazałem mój pokój
-Dobra ok -kiedy weszliśmy do niego zobaczyliśmy TaeMin'a z TaeMin'em. Leżeli razem na moim łóżku. Ten większy jedną ręką się podpierał a drugą głaskał mniejszego.  - Co to za chłopak? -spojrzał na mnie i uśmiechnął się wrednie
-Nic sobie nie myśl. To mój  nowy... kolega. Pomieszka tu trochę
-Spoko - Tylko tyle? Sądziłem że pojawią się jakieś pytania... Będzie sobie zemnie robił jaja czy coś... to w końcu Choi! A tu nic. Zamiast tego ten usiadł obok i zaczął się na niego gapić.
-Cześć - młodszy spojrzał na niego kątem oka -Jestem MinHo. Bardzo BLISKI przyjaciel Onew - to podkreślenie słowa bliski mnie dobiło
-Hej. Jestem TaeMin - wrócił wzrokiem do książki
-Aaha. Ile masz lat?
-15 -nie odrywał swoich oczu od czytanej książki
-A ja 17. - cisza - Wiesz że wyglądasz jak dziewczyna? -szok. Czego jak czego... ale tego pytania się naprawdę nie spodziewałem . -Zdajesz sobie z tego sprawę? -wtedy młodszy westchnął i się podniósł po czym pocałował chłopaka w policzek. Otworzyłem szeroko swoje oczy
-Teraz mnie zostawisz? Chcę to przeczytać - z powrotem się położył i wrócił do książki. I ja i MinHo zaniemówiliśmy
-To może pójdziemy? - powiedziałem po jakimś czasie ciszy i zabrałem chłopaka z pokoju

środa, 10 lipca 2013

Real -rozdział 1

Wybaczcie że tak długo. Mam nadzieję że się wam spodoba ^^ 


Tytuł: Real
Parirng: OnTae

-Tae... Soon? Hyun? -patrzyłem się pytająco na małego kotka o wielkich słodkich oczach który leżał obok mnie  -Nie?  To chyba nie pasuje... - leżałem brzuchem na łóżku przyglądając się małemu stworzonkowi. Był  to śliczny mały i czarny kotek którego niedawno przygarnąłem. Od kiedy wprowadziłem się do nowego mieszkania on był pierwszą żywą istotą która mnie odwiedziła. Ale jak go nazwać? Pierwsza część jest dla mnie oczywista. Musi to być Tae. Podoba mi się ale trudno dobrać do tego drugi człon. Wszystko jakoś tak dla mnie dziwnie brzmi. -Co myślisz? - zadałem pytanie zwierzęciu tak jakby faktycznie miał mi odpowiedzieć. Westchnąłem. -No cóż jak na razie będziesz Tae... Mmm... - chwilę się zastanowiłem-Mun... 
TaeMun? TaeMi...n? TaeMin? -powtórzyłem sobie cicho i spojrzałem na kota - Podoba ci się to imię? TaeMin'ie? -uśmiechnąłem się i pogłaskałem go delikatnie po głowie. 

Nazywam się Lee JinKi i mam 19 lat. Nie za bardzo lubię swoje imię więc przy poznaniu proszę aby osoba używała jakiegoś przezwiska... Większość mówi do mnie Onew. Wymyślili to kiedyś moi przyjaciele  a ja już nawet nie pamiętam od czego to się wzięło. Niedawno wyprowadziłem się z mojego rodzinnego domu i teraz mieszkam sam. Chociaż nie całkiem - mam kota. Mieszkam w mieszkaniu na 2 piętrze w bloku. Jak na jedną osobę jest całkiem duże i dla mnie to jest ok. Jestem przyzwyczajony do tego że jest dużo miejsca... Poza tym muszę gdzieś upchnąć moje książki których ilość wciąż rośnie. 
Niestety nie mam umiaru jeśli o nie chodzi i ciągle kupuje nowe.  Połowy nie przeczytałem. Albo i więcej

Wyszedłem z bloku i ruszyłem w stronę miasta. Jestem w tym miejscu bardzo krótko więc nie znam dokładnie okolicy. Trzeba się rozejrzeć 
Nie zamierzałem tego jeszcze robić ale okazało się że bardzo blisko mnie jest wiele sklepów. Więc kupiłem mnóstwo rzeczy do mieszkania. I pewnie połowy z nich i tak nie będę używał ani nie zjem... Nie zjem bo minie data ważności. Dziwne że tyle kupiłem bo zwykle jestem trochę bardziej oszczędny. Nigdy nie kupowałem tak dużo. No ale teraz mam jeszcze małego lokatora a dla niego też kupiłem. Tak to moja wymówka. Mogłem pojechać samochodem... Ale przedtem nie sądziłem że kupie te wszystkie rzeczy. 
I tak musiałem wracać obładowany zakupami. Jedyne pocieszenie było takie że przez jakiś czas nie będę musiał nic kupować.  To jest naprawdę ciężkie pomyślałem gdy już byłem coraz bliżej. Teraz do przejścia zostały mi już tylko pasy i kawałek chodnika. Stałem w tłumie ludzi czekających aż światło sygnalizatora zmieni się na zielone i będziemy mogli przejść. W okół mnie byli różni ludzie . Kobieta ubrana cała w jaskrawy róż. I chłopak też... Kilka starszych i młodszych ludzi ubranych bardzo elegancko. Niczym na jakiś ślub. Tylko jedna osoba odstawała. Nie widziałem jego twarzy ale już od tyłu nie wyglądał najlepiej. Był cały brudny a ubrania miał poszarpane. A na dodatek nie najlepiej od niego pachniało. Wyglądał jakby się z kimś bił i w czymś tarzał. Różni ludzie Bardzo różni chodzą po tych ulicach. No kiedy wreszcie ... Światło po chwili się zmieniło na zielone i razem z tłumem otaczających mnie ludzi ruszyłem przed siebie. 
Ej chwila Chłopak o nieco odmiennym wyglądzie zwolnił i przewrócił się na mnie. Zemdlał. I to na środku ulicy. 
-Ludzie...! - powiedziałem trochę głośniej aby ktoś mnie usłyszał i pomógł ale nikt nie zareagował. Nie wiedząc co mam zrobić pchnąłem chłopaka klatką piersiową na której wylądował aby się wyprostował. Szybko przeniosłem ciężką torbę do drugiej i tak już zajętej ręki i wolną objąłem chłopaka. Przeprowadziłem go przez jezdnię i na końcu razem upadliśmy na chodnik. Klęczałem obok chłopaka i klepałem go w twarz aby się ocknął. Nic. A ludzie dookoła nawet nie patrzyli. Po prostu przechodzili obok. Okropni  Nie miałem nawet jak zadzwonić. Już całkiem nie wiedząc co robić chwyciłem chłopaka jeszcze raz i z trudem doprowadziłem go do mieszkania. 
W tym momencie cieszyłem się że w budynku była winda. Pusta. Bo przecież nikt nie może jechać nią wtedy kiedy potrzebuję pomocy. Gdy już tam byłem położyłem chłopaka na fotelu. TaeMin kręcił się dookoła moich nóg i przyglądał się nam z zaciekawieniem. 
Jedyne co zrobiłem poza tym to zamknąłem drzwi. O reszcie nie myślałem. Co tam że prawie wszystko trzeba pochować do lodówki ja zostawiłem torby w przedpokoju. Za bardzo martwiłem się tym co się stało nieznajomemu chłopakowi. Szybko dałem mu trochę jedzenia i picia po czym usiadłem naprzeciwko niego. Dopiero teraz przyjrzałem mu się dokładniej. 
Był to młody chłopak o czarnych tłustych włosach zakrywających mu pół twarzy. Widziałem tylko jej część ale wydawał się być całkiem słodki... To że był młodszy ode mnie widać było od razu. Pytanie tylko ile? I dlaczego jest w takim stanie? Bił się? Uciekł?  Teraz to nieważne... musi się wykąpać! 
Gdy się obudził widać było jego zdziwienie kiedy zobaczył że jest u mnie a nie na ulicy. Spojrzał na mnie lekko przestraszony i powoli nie spuszczając ze mnie wzroku zmienił pozycję na siedzącą. Nie wiedziałem  od czego zacząć 
-Gdzie... gdzie ja jestem? - zapytał spokojnie i cicho 
-W moim mieszkaniu - rozejrzał się -Zemdlałeś na środku jezdni i upadłeś na mnie. -na chwilę na mnie spojrzał 
-Przyniosłeś mnie tu? - skinąłem głową i delikatnie się uśmiechnąłem 
-Miałeś duże szczęście że spadłeś akurat na mnie.. inni nie zwrócili na ciebie uwagi.. - to drugie powiedziałem dużo ciszej - Co ci się stało? Dlaczego jesteś w takim stanie? 
-Uciekłem z domu -powiedział jakby to była najzwyklejsza rzecz na świecie i wrócił do oglądania nowego miejsca. Zmarszczyłem swoje brwi 
-Ile masz lat? - dziwnie na mnie spojrzał 
-Dlaczego chcesz wiedzieć? 
-Po prostu powiedz
-15 -powiedział poważnym głosem . Uniosłem swoje brwi 
-Jesteś dość młody 
-A ty? 
-19... 
-Jesteś dość stary - westchnąłem i wtedy usłyszałem coś co przypominało burczenie i dochodziło od strony chłopaka 
-Jesteś głodny? - chłopak się nie odezwał -Proszę -ruszyłem głową tak aby zwrócił uwagę na talerz który leżał na przeciwko niego na stole - jedz. Zaraz wrócę - powędrowałem do kuchni i tam zacząłem wypakowywać rzeczy  z toreb i je układać.  Po chwili wróciłem do pokoju i usiadłem z powrotem na miejsce
-Ten kot mnie wkurza - spojrzałem na chłopaka 
-Czemu? 
-Nie podoba mi się... dziwnie mi się przygląda 
-To raczej ty mu -zwróciłem mu uwagę. Bo to w końcu on patrzył na TaeMin'a jakby chciał go zabić. A mały chował się ciągle pod stół. Nie rozumiem go. - Nie lubisz kotów? 
-Tylko tego -westchnąłem i pokręciłem głową jednocześnie 
-Jedz - tak zrobił Przysunął do siebie bliżej talerz i zaczął.  Wciąż mu się przyglądałem Pozwolę mu tu zostać na tę jedną noc... Chłopak w ogóle na mnie nie zwracał uwagi tylko siedział i jadł. Spojrzałem na TaeMin'a który również mu się przyglądał spod stolika. Wstałem i zacząłem iść w stronę kuchni 
-Dzisiaj będziesz tu spał... ale jutro podasz mi namiary i skontaktuję się z twoimi rodzicami -wtedy poczułem jak czarnowłosy chłopak łapie mnie za nadgarstek próbując zatrzymać. Odwróciłem się w jego stronę. Miał przerażone oczy 
-Nie. Proszę nie rób tego -powiedział drżącym głosem. Prawie wyrwałem mu mój nadgarstek 
-Zaraz przyniosę ci coś do spania -poszedłem do swojego pokoju. W mojej głowie ciągle widziałem te przerażone oczy  O co może chodzić? Podszedłem do szafy i wyjąłem duży koc oraz poduszkę. Z nimi w rękach wróciłem do chłopaka

Gdy wszedłem do pokoju jego oczy wciąż były takie same jednak tym razem utkwione w suficie. Położyłem obok niego poduszkę i koc. Chłopak skierował swoje oczy na mnie 
-Nie zrobisz tego prawda? - mówił cicho 
-Przyniosę ci jeszcze jakąś piżamę... i wykapiesz się - ruszyłem z powrotem do pokoju. Wygrzebałem z moich rzeczy jakąś moją piżamę oraz ręcznik po czym zaniosłem je do łazienki. Położyłem je na pralce i wróciłem do chłopaka -Idź się kąpać. Na pralce położyłem rzeczy dla ciebie  To tam  -wskazałem drzwi prowadzące do pomieszczenia 
-Nie rób tego proszę - powiedział cicho. Westchnąłem 
-Jutro o tym porozmawiamy - wtedy chłopak zmienił wyraz twarzy. Oczy niebyły tak przerażone i pojawiła się w nich nadzieja 
-Dziękuję - wstał i ruszył do łazienki