sobota, 15 grudnia 2012

Summer Adventure -rozdział 6

Przepraszam bardzo że ten rozdział jest tak... normalny i nudny...
Zapraszam do czytania :**






Tym razem było jeszcze goręcej niż zwykle Nie wiem o co tu chodzi ale nie podoba mi się to Nie tylko gorąco ale też ciężko. Powoli otworzyłem swoje oczy aby je przyzwyczaić do światła w pokoju. Próbowałem się ruszyć jednak bezskutecznie. W miarę możliwości podniosłem swoją głowę aby sprawdzić co mi przeszkadza. Ok... Wysoko na mojej klatce piersiowej leżała głowa śpiącego JongHyun'a. Reszta jego ciała też.. Mono mnie obejmował..... a jego noga byłą wciśnięta pomiędzy moje. Czułem się trochę niezręcznie. I na dodatek prawie w ogóle nie mogłem się ruszać.
-JongHyun -sam nie wiem czemu powiedziałem to prawie szeptem. Zacząłem go szturchać aby zareagował. Wtedy zobaczyłem jak jego głowa powoli się podnosi. Nareszcie Zaspane oczy chłopaka teraz patrzyły prosto w moje. Widać było że jeszcze się całkiem nie obudził. -Ej -powiedziałem już normalnym tonem. Po dwóch czy trzech sekundach był już świadomy. Przez chwilę jeszcze się na mnie patrzył a po chwili uśmiechnął. Wyciągnął spode mnie swoje ręce jednocześnie przestając mnie przytulać oraz pozwalając na większy  swobodniejszy ruch i położył je na mojej klatce piersiowej jednocześnie podpierając swój podbródek .
-Jakiś ty śliczny -Wiąż się uśmiechał i patrzył mi w oczy. Co? . Nie wiedziałem o co chodzi. Wtedy ten bardzo szybko ułożył się na mnie wygodnie -Śpimy dalej... dobranoc
-Spadaj! -już teraz zdolny do wykonywania ruchów zrzuciłem z siebie starszego na podłogę obok. A ten niezbyt głośno zawył z bólu. Wreszcie wolny wstałem i powędrowałem do toalety. A zaraz po tym do kuchni w której spotkałem babcię. Zapytała się mnie co mój kolega chce na śniadanie. No tak... wróciłem do pokoju aby go oto zapytać. Oo zasnął... I nawet się przykrył Na łóżku zawinięty w cienkie okrycie spał JongHyun. Westchnąłem  podszedłem do łózka po czym przyjrzałem się mu.  Przedtem też to robiłem ale nie gdy śpi. Jego twarz wyglądała wtedy zupełnie inaczej. Zaraz wróciłem do kuchni i zrobiłem sobie śniadanie. Myśleliście że będę na niego czekał ? Phi! Przecież ja się dopiero obudziłem. Jestem głodny! Po zjedzeniu znowu wróciłem do pokoju. Kiedy usiadłem na łóżku dopiero wtedy zorientowałem się jak gorąco jest w tym pokoju. Jak zwykle nie otworzyłem  okna na noc. Wstałem podszedłem do niego  i je otworzyłem.  Zawsze o tym zapominam.. Niedługo później wstał JongHyun a później wyszedł. Oczywiście przed tym musiał mnie poinformować o tym że mu się śniłem a sen był dla niego wspaniały. Trochę się przestraszyłem ale... po nim mogę się spodziewać różnych ...dziwnych rzeczy. Po tym poszedłem z dziadkami na plażę. Znowu... Ale tym razem nie spotkałem tam starszego. Ani nawet jego siostry. Wciąż leżąc na leżaku z parasolką dużo myślałem. Chwila... skoro ona jest starsza od JongHyun'a   a on jest ode mnie straszy o rok to... ile ona ma lat?! Nieważne to na przykład W pewnym momencie zasnąłem. Co mi się śniło? JongHyun. Za dużo z nim spędzam czasu to dlatego Śniło mi się że... nieważne. Nawet nie chcę o tym myśleć. Jak nie o tym śnie to o JongHyun'ie. Ciągle mi się wbijał przez co nie mogłem się kupić na innych myślach. To mnie trochę wkurzało. Ale im bardziej próbowałem tym bardziej się wpychał. Wreszcie mi się udało kiedy zostałem trafiony twardą piłką przez pewne mały dzieci. I potem goniłem je po całej plaży... byłem naprawdę zdenerwowany. Nie tylko przez tą piłkę ona to był pikuś. Musiałem za nimi biegać to oto chodzi. A ja nienawidzę biegać! Chociaż może trochę przesadzam... ale to nie zmienia faktu że nienawidzę! Kiedy wracaliśmy z plaży idąc drogą zauważyłem zaparkowaną obok kolejkę. Tą samą co widziałem za pierwszym razem kiedy wracałem z plaży. Tym bardziej miałem szansę bardziej się jej przyjrzeć. Była prawie cała zielona a w każdym wagoniku znajdowały się po 2 ławki w których na oko zmieściły by się 4-5 osób. Ominąłem ją i poszedłem dalej. Gdy wróciłem do apartamentu nie wiedziałem co ze sobą zrobić.Najpierw leżałem potem słuchałem muzyki a jeszcze później szukałem nawet sam nie wiem czego w swoich rzeczach. Oglądałem telewizję rozmawiałem z dziadkami. Nawet chodziłem w kółko! Dosłownie. Nic mnie nie zajmowało na więcej niż 5 minut. Aż wreszcie.. sam nie mogłem uwierzyć w to co zrobiłem.
Zapukałem i zadzwoniłem do drzwi apartamentu na górze. Nikt nie otworzył. Zadzwoniłem jeszcze raz ale nic się nie zmieniło. Westchnąłem. Było już po 18 więc na plaży nie powinno ich być. Poza tym zobaczyłbym ich. Zszedłem z powrotem na dół i się położyłem. Zacząłem się zastanawiać gdzie może być to rodzeństwo. Chociaż bardziej skupiłem się na chłopaku. Zauważyłem że ostatnio bardzo dużo o nim myślę. To mnie wkurza. I już nawet sam chcę się z nim spotkać... Niczym przyjaciel... ale na pewno nie taki jak ci moi z Korei. Myślą że nie wiem ale tak nie jest. Tak naprawę udają że mnie lubią i przyczepiają się do mnie dla szpanu. Tylko kilka osób mogę nazwać prawdziwymi przyjaciółmi. A dokładniej trzech... tak jak tamten są idiotami. Mijała godzina po godzinie a ja nudziłem się coraz bardziej. W końcu nie mogłem wytrzyma i wyszedłem. Poszedłem nad morze. Usiadłem na ławce obok i tak myślałem. Zaraz jednak wstałem i zacząłem szukać czegoś ciekawego. Szukałem i oglądałem co się dzieje dookoła. Było trochę atrakcji, Ale większość dla dzieci i nie wpuszczano na nie starszych. Znalazłem pewną drogę przy której stała niewielka budka. Chyba pizzeria. Była zamknięta ale nic w tym dziwnego w kocu to była już 22 a na tabliczce było napisane że jest czynna od 11 rano do 15 popołudniu. Może kiedyś... Mogę ją sam sobie kupić. W końcu dziadkowie dali mi tyle kun...  i jeszcze dawali mi całą resztę która pozostawała po tym jak szedłem do sklepów. Poszedłem jeszcze gdzieś. Nieważne że było ciemno i późno nudziło mi się. Przeszedłem obok małego Konzuma i tak dalej. Szedłem i szedłem. Aż w końcu zatrzymałem się przed całkiem dużym budynkiem. To chyba była dyskoteka ponieważ ze środka dobiegała głośna muzyka i obok było pełno różnych ludzi. To był już koniec drogi więc zacząłem zawracać. 
-KiBum?! -usłyszałem więc odwróciłem się aby sprawdzić kto mnie woła. W moją stronę biegł JongHyun z uśmiechem na twarzy. Trochę się zdziwiłem ponieważ był w samych krótkich spodniach i jakiś klapkach. 
-Gdzie twoja bluzka? -starszy zrobił zdziwioną minę i spojrzał na swoją klatkę piersiową
-Faktycznie... ktoś mi ją zabrał...? -Co za debil... Zaraz zapytałem o co  chodzi z tym wszystkim. Znalazł to miejsce razem z siostrą gdy kilka dni temu byli na spacerze. I dzisiaj tu przyszli. Dyskoteka odbywa się prawie cały dzień i całą noc codziennie. SongDam już dawno poszła do domu. Chłopak próbował mnie namówić żebym się tam z nim teraz cofnął i bawił ale odmówiłem. Nie chciało mi się w tej chwili już nic robić. Aż wreszcie po wielu prośbach zgodziłem się na to że kiedyś tam z nim przyjdę. W trakcie drogi do domu jak zwykle miło rozmawialiśmy. Co prawda mówił jak idiota ale dobrze widziałem że żaden alkohol nie jest temu winien. On już po prostu tak ma. 

5 komentarzy:

  1. super i wcale nienudny ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Omnomnom *__________* świetny ten rozdział tak jak reszta opko. Wyczuwam, że zbliża się już Jongkey <3 Życzę weny i czekam na kolejny rozdział .
    ~Hisako~

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam wszystko na twoim blogu i jest Loool 3:40 x___x
    No ale weź pisz szybko kolejną część :)
    Hm.. Fajnie stworzyłaś ich charaktery :] Key jest taki keyowy a Jonghyun taki.... Dinowy xD
    Lool pierdziele od rzeczy x__o to przez tą godzinę ;]
    No ale spędziłam tu caaaały dzień :D jednak jestem leniwa jak Kibum i nie chciało mi sie pod wszystkim zostawiać komentarza. Fajnie, że akcja powoli i stopniowo sie rozkręca, a nie tak szybko, byle jak i bez sensu.

    Rose

    Ps: dlaczego te one-shoty są takie smutaśne ;__;
    Dobrze, że wieloczęściówki są pogodne ^.^~

    OdpowiedzUsuń
  4. Cicho tam! Pisz a nie poprawiaj mnie xD

    OdpowiedzUsuń