środa, 5 grudnia 2012

Summer Adventure -rozdział 4

Jak obiecałam jest nowy rozdział:) Zapraszam do czytania :** 

Gorąco...! Dlaczego ja tu zawsze zapominam o otwarciu okna na noc?! Duszę sie... 
Otworzyłem je i wciągnąłem świeże powietrze. Spojrzałem na swój telefon aby dowiedzieć się która jest w tej chwili godzina. Ósma rano? Jak wcześnie... Załatwiłem swoje sprawy w toalecie i poszedłem do kuchni zjeść śniadanie. Tam spotkałem babcie która powiadomiła mnie że zaraz idziemy na plażę i mam się szykować.  A dokładniej jechać ponieważ tym razem bierzemy trochę więcej rzeczy.  Jak powiedziała tak zrobiłem i zaraz byłem gotowy. Gdy już byliśmy obok morza i wyjmowaliśmy rzeczy z samochodu zauważyłem że było ich faktycznie trochę więcej. Wzięli nawet leżaki... Gdzie oni je przedtem spakowali? Poza masą różnych zabranych rzeczy oczywiście nie mogła się znajdować moja ulubiona parasolka. Dumnie ją trzymałem po wyjściu z auta. Zawsze ją mam w takich miejscach. W końcu nie chcę się opalić. Lubię moją bladą skórę.
Leżałem sobie na całkiem wygodnym ale niestety niebieskim leżaku i oglądałem co się dzieje dookoła.  Spojrzałem na wprost ...zobaczyłem bawiące się dzieci w wodzie... dorosłych też. Na lewo ludzi którzy się  opalają... jest gorąco ale czasem zawieje chłodny wiatr. Spojrzałem w prawo No i jakaś para... chwila... myślałem że to para... a to rodzeństwo. Dokładniej JongHyun i SongDam... szli przez plażę wesoło rozmawiali i trzymali się za ręce. Gdybym nie wiedział że to rodzeństwo...  Tak wyglądali całkiem jak para. Chyba mnie nie zauważyli  więc żeby tak zostało zakryłem się trochę bardziej z ich strony parasolką. Nie żebym nie chciał pogadać z SongDam...  po prostu niezbyt mnie ciągnie do JongHyuna. Jest trochę dziwny.
-KiBum! -  Cholera...  myślałem że do mnie podejdą ale ci tylko mi pomachali poszli gdzieś dalej. Ufff... 
Minął jakiś czas a ja usypiałem. Było tak tylko z tego powodu że zapomniałem gdzie położyłem swój odtwarzacz i teraz nie miałem czym się zająć. Chociaż...i tak bym pewnie zasnął.
-Idź się pokąpać   - usłyszałem cichy głos babci
-Muszę..?
-Tak. Leżysz tu już prawie dwie godziny -niezbyt chętnie wstałem wyprostowałem się i ruszyłem do wody. Bardzo powoli przechodziłem na coraz głębszą wodę aż dochodziła mi do klatki piersiowej.  Powoli ponieważ ta woda wcale niebyła taka ciepła na jaką się wydawała. Gdy wchodziło się do niej pierwszy raz i zanurzało choćby stopę można było doznać szoku. Schodziłem i powoli się przyzwyczajałem. Gdy już byłem na głębokości o której wspomniałem wcześniej przestałem się ruszać.
-Aaa! -poczułem jakby coś bardzo małego ugryzło w moją łydkę. Co to było? zacząłem się powoli poruszać. Zgiąłem się wpół tak że teraz woda zakrywała mnie poszyję i westchnąłem. To jest nudne.. Posiedziałem tak jeszcze około 3 minuty i nagle poczułem jak coś szybko ale delikatnie przejeżdża po mojej ręce aż przeszły mnie ciarki.  Zaraz stało się dokładnie to samo z drugą ręką. Ryby...? Przez minutę było spokojnie. Zaraz wracam na leżak...  -Aaa! -poczułem jak coś mnie łapie za pośladki aż podskoczyłem. Odwróciłem się aby zobaczyć co to było jednak nic nie zastałem. No to już raczej nie mogły być ryby... Zaraz stało się dokładne to samo.  -JongHyun zboczeńcu! - z wody wyłonił się chłopak z maską i wielkim uśmiechem na twarzy. Przytulił się do mnie ślinie i pociągnął pod wodę.  Stało się to tak strasznie szybko że nie zdążyłem zamknąć swoich oczu i naleciało mi do nich pełno słonej wody. Na szczęście prawie że od razu  razem ze mą się z niej wynurzył wciąż mnie nie puszczał.  -Idioto! -zacząłem przecierać piekące oczy a tamten odsunął się ode mnie zdjął  swoją maskę i teraz zwisała mu z szyi. Gdy już przestały mnie piec oczy spojrzałem na niego.  Przedtem tego nie zauważyłem ale był bardzo umięśniony.
W promieniach słońca wyglądał cudownie. A ta woda która spływała po  jego ciele... STOP! O czym ja myślę?! 
Ale to prawda... wyglądał świetnie.  Nagle uśmiechnął się jeszcze szerzej. O nie... wiem do czego zmierza! Już zaczął wyciągać swoje ręce z wody... Zrobiłem pierwsze co przyszło mi namyśl aby uniknąć dalszego obmacywania i ochlapałem go wodą.  Ten sobie tylko szybko przetarł twarz oraz oczy i zaraz mi oddał. No i tak na zmianę... Wesoło chlapaliśmy się wodą  jednocześnie się przy tym przewracając. To trwało kilka minut aż wreszcie przewróciłem JongHyun'a i razem z nim poleciałem. Na szczęście byliśmy na tyle płytkiej wodzie aby można było leżeć na dnie jednocześnie nie tonąć. Leżałem na chłopaku podpierając się jedynie dłońmi.  Obaj się śmialiśmy a w pewnym momencie tamten przestał i zamiast tego  mi się przyglądał.  Zaraz ja też przestałem i teraz patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Znowu się uśmiechnął... jednak już nie tak ja przedtem.  Ten uśmiech był... słodki... i delikatny. Ale zaraz zmienił się w ten co zawsze a ja już kolejny raz poczułem jego dłoń na swoich pośladkach.
-Zboczeniec! -krzyknąłem i zaraz wróciłem na swój leżak. Skuliłem się na nim i tak leżałem.
-Widzę że znalazłeś sobie kolegę. To bardzo dobrze -usłyszałem dziadka a babcia chyba gdzieś poszła
-To nie jest mój kolega... to zboczeniec
-Czemu tak mówisz? Przecież widziałem jak dobrze się bawiliście
-C-co? To zboczeniec! On mnie obmacywał... łapał za tyłek! Czy to jest normalny kolega?
-E tam... ja za młodu ze swoimi kolegami robiłem podobnie - Co kurwa?  -widziałem twoją minę. Dobrze się bawiłeś
-Ja wcale się dobrze nie...! -No w sumie... było całkiem zabawnie...  skuliłem się jeszcze bardziej niż wcześniej i jak zwykle zasnąłem

-KiBum!!!
-Aaa! -po około 1 h spania ktoś mi krzyknął do uha przez co ja też to zrobiłem.  Wtedy usłyszałem śmiech a po otwarciu oczu zobaczyłem zboczeńca. - Z czego się śmiejesz  -powiedziałem trochę groźnym tonem ale ten ominął odpowiedz
-Grasz z nami? -pokazał mi kolorową piłkę plażową którą trzymał w rękach
-Z nami..? - rozejrzałem się. Trochę daleko od nas w wodzie stała jego siostra i mi machała. Zaraz jej odmachałem.
-Idź  grać. Trochę się poruszasz -usłyszałem dziadka i westchnąłem
-No dobra - chłopak wyraźnie ucieszony faktem że z nimi zagram uśmiechnął się szeroko. Wstałem z leżaka   wyprostowałem się  i ruszyłem za ciemnowłosym do wody w której zaczęliśmy grać. Na początku było to tylko zwykłe podawanie sobie piłki ale później zamieniło się w... sam nie wiem.  To co się działo było tak dziwne że nawet nie potrafię  nadać temu zbliżonej nazwy a na dodatek przez cały czas się śmialiśmy. W pewnym momencie dziewczyna nas opuściła i przez to zostaliśmy bez piłki.
-Co robimy?
-Poróbmy zamki z pisaku! - Fajnie by było ale...
-To jest kamienista plaża matole... - chłopak się przez chwilę zastanowił i rozejrzał
-To może chodźmy na lody?
-A masz kasę? Bo ja nie... -skinął głową i pobiegł  chyba w stronę miejsca gdzie leżał z siostrą. Po chwili wrócił z kilkoma kunami w rękach
-A teraz.. gdzie je można kupić co? - rozejrzałem się
-Tam -pokazał ruchem głowy - wiem gdzie jest -i poszliśmy. Po drodze zrobiło mi się tak gorąco... pocieszałem się myślą że zaraz będzie lepiej. Po około 5 minutach drogi wzdłuż morza dotarliśmy do małej budki z lodami. Chłopak kupił sobie i mi po jednej naprawdę dużej gałce a w trakcie drogi powrotnej je jedliśmy. Ja wziąłem truskawkowe a on śmietankowe.  Gdy chciałem zacząć jeść tamten złapał mnie za rękę w której trzymałem loda przysunął ją do siebie i sam trochę liznął. Stałem skamieniały. Co to było... 
-Mój lepszy - powiedział i wrócił do swojej gałki. Nie wiedziałem co powiedzieć a wtedy tamten na mnie spojrzał -Yyyy... sory zapomniałem się. Też chcesz? - wyciągnął rękę w moją stronę a ja tylko pokręciłem głową On jest naprawdę dziwny Gdy już wróciliśmy do miejsca w którym się kąpaliśmy lodów już nie było. Musieliśmy je szybciej jeść ponieważ od tego słońca wszystkie by wylądowały na ziemi.  Chwila... stanąłem w miejscu gdzie leżeli dziadek i babcia. Teraz już ich tam nie było... nawet leżaków. I mojej parasolki też! Samochodu też brak.  Pojechali beze mnie... 
-SongDam też poszła -powiedział jednocześnie podchodząc do mnie JongHyun.
Za bardzo nie chciało nam się już nic robić więc skierowaliśmy się w stronę drogi prowadzącej do naszych apartamentów.  Szliśmy pewną drogą... nawet jej nie poznawałem ponieważ zwykle ze słuchawkami w uszach i parasolką na ramieniu idę za dziadkami. I mało zwracałam uwagę na to którędy idę. Po kilku minutach.
-Zgubiliśmy się ...prawda? - chodziliśmy w kółko wciąż próbując nowych dróg. Chyba... wszystkie wyglądały  tak samo. W końcu po kolejnych minutach
-Znam ten sklep! -spojrzałem w drugą stronę -To tu! -byliśmy przed budynkiem. Wreszcie szczęśliwie wróciliśmy do swoich apartamentów.

4 komentarze:

  1. Uwielbiam Jonghyuna w tym opowiadaniu! xD
    Mam tylko nadzieję, że szybko przeciągnie Key na yaoistowską stronę mocy. x3
    Rozdział świetny i czekam z niecierpliwością na następny. ;)
    Hwaiting!

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo podoba mi się to opowiadanie^^
    Czekam na więcej i weny życzę ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Witam! ;D
    Wybacz,że odzywam się dopiero teraz, ale jestem leniem jeśli chodzi komentowanie :(
    Nominowałam cię do Liebster Award :D Pytania u mnie w poście.
    Jeśli chodzi o Stand by me, to kocham to opowiadanie, za resztę się wezmę w wolnym czasie, bo mam go baaardzo mało na czytanie :D
    Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeju strasznie podoba mi się to opowiadaniee~ czekam na kolejny rozdział *____*
    życzę weny :3

    OdpowiedzUsuń