Przepraszam was wszystkich że tak długo ale wena mnie całkowicie opuściła i przez dłuższy czas nie chciała wrócić chociażby w najmniejszym stopniu... :/ No ale jak widać wróciła^^ Zapraszam do czytania :***
Gdy wróciłem do domu matka od razu zapytała się mnie jak mi się podoba w nowej szkole... Skłamałem mówiąc że całkiem nieźle. Już pierwszego dnia znalazł się ktoś kto zaczął mnie dręczyć. No cóż... trzeba będzie się znowu przyzwyczaić... No ale jednak chodź raz ktoś mi pomógł! No ale pewnie tylko ten jeden raz... W końcu to był przewodniczący i jak ciągle powtarzają wszyscy nauczyciele musi dawać dobry przykład. I tak przecież nikt tak nie zrobi... a ten chłopak pewnie będzie jeszcze specjalnie starał się przejść daleko dokoła żeby niby było że nie widzi....
Dzisiaj jest kolejny dzień kiedy muszę iść do tego miejsca. Tylko... dzisiaj już czekają na mnie normalne lekcje... Jak zwykle wcześnie rano wstałem zjadłem śniadanie ubrałem się i wyszedłem podążając tą samą droga co poprzedniego dnia. Wreszcie doszedłem do szkoły... chociaż wcale się tak do niej nie spieszyłem.
Pierwsza lekcja - matematyk. Razem z dzwonkiem westchnąłem. Co prawda zawsze byłem dobry z tego przedmiotu ale jakoś tak nigdy specjalnie go nie lubiłem. No... może dobry to mało powiedziane... szóstka na koniec roku i pierwsze lub drugie miejsca w konkursach...krajowych. Klasa dziś zaczynała zupełnie nowy temat lekcje po sprawdzianie. Sam go jeszcze nie znałem. Nauczyciel zaczął tłumaczyć... ta tłumaczyć... ja tam wszystko zrozumiałem jak przeczytałem regułkę w podręczniku ale reszta klasy najwyraźniej nie. Nasz nauczyciel tłumaczył wszystko tak jakby nie chciał żebyśmy zrozumieli! Brał każdego po kolei do kolejnych przykładów które i tak robił za nich... ponieważ ci nie umieli. Zaczynam myśleć że jestem w tej klasie jedyną inteligentną osobą... Aż wreszcie nadeszła kolej na mnie. Gdy nauczyciel przeczytał moje imię wstałem od ławki podszedłem do wielkiej czarnej tablicy. Chwyciłem swoją dłonią kredę i poczekałem aż nauczyciel podyktuje przykład. Od razu po zapisaniu zacząłem go rozwiązywać. Gdy już skończyłem odłożyłem kredę odszedłem od tablicy i usiadłem z powrotem w swojej ławce. Cała klasa wraz z nauczycielem całkowicie zamilkła.
Wiem że później będę miał przerąbane u reszty uczniów ale moja wina że jestem mądry?
Patrząc na moje a oceny tej klasy to dziwie się czemu przydzielili mnie właśnie do tej...
Jak oni w ogóle przechodzili do następnej klasy?! Z 2 na koniec...? Wszyscy...?
Do końca tej lekcji wszyscy oczywiście poza nauczycielem patrzyli się na mnie wilkiem. Specjalnie się do mnie odwracali by wzrokiem pokazać mi jak mnie nienawidzą. Gdy lekcja się skończyła odetchnąłem z ulgą. Pierwsza lekcja już za mną Co teraz? ...geografia Nauczycielka była przez cały czas zachwycona moimi umiejętnościami i ocenami z poprzedniej szkoły z tego przedmiotu. Jednak reakcja klasy na to była taka sama jak na lekcji poprzedniej. Angielski . Miałem przeczytać i przetłumaczyć na koreański tekst... angielski... jedyny przedmiot z którym nie szło mi tak dobrze jak z resztą... Widać było że klasa była z tego bardzo zadowolona... Jak to się dzieje że ze wszystkich przedmiotów mam zawsze oceny 5 lub 6 a z angielskiego zawsze 3?! Najwyżej dostaję 4... Gdy zrobiłem najdrobniejszy błąd w czytanym tekście już słyszałem ciche śmiechy. Natomiast gdy zapytałem nauczyciela co znaczy słowo ponieważ widziałem je pierwszy raz na oczy cała klasa wybuchła wcale nieukrywanym śmiechem. Gdy i ta lekcja się skończyła ucieszyłem się jeszcze bardziej niż poprzednio. Zaraz po tym Koreański. Już na mojej pierwszej lekcji dostałem od nauczycielki 5 za aktywność. I znowu to samo. Ciągle się odwracali i patrzyli się na mnie jakby zaraz mieli mnie zabić... No i ostatnie 2 ostatnie lekcje.. 5 i 6 lekcja - wf Na początku trener kazał nam biegać. Niema problemu! Biegam całkiem szybko i wolno się przy tym męczę. Ale na drugiej lekcji... zbijak. Cała klasa się na mnie uwzięła! Gdy nauczyciel zauważył że wszystkie bez wyjątku piłki kierują się w moją stronę zaczął krzyczeć. Jednak to nie pomogło... Wszystkie piłki i tak były wycelowane w moją stronę. Tak to nie cieszyłem się jeszcze nigdy na koniec lekcji jak teraz! Zaraz poszedłem z resztą chłopaków do szatni gdzie się zaczęliśmy przebierać. Zrobiłem to najszybciej jak mogłem wpakowałem wszystko do mojego plecaka i równie szybko opuściłem pomieszczenie. Zaraz skierowałem się ku wyjściu. Gdy już byłem na tyle do blisko dostrzegłem kto obok niego stoi. Dokładnie to... prawie wszyscy chłopacy z mojej klasy... wszyscy z wściekłymi minami. Z jednej strony wiedziałem o co może chodzić... ale z drugiej... jak nie oto to porostu ich ominę i wrócę do domu. Tak zrobiłem. Kiedy już byłem przy drzwiach wszyscy ruszyli ze swoich miejsc i stanęli przede mną jednocześnie uniemożliwiając mi przejście dalej.Ten sam łysy co przedtem wyłonił się z ich tłumu i podszedł w moją stronę. Silnie pchnął mnie na ścianę obok i chwycił za kołnierz pod szyją.
-Co ty sobie myślisz? - powiedział zbliżając twarz do mojej tak blisko że mogłem poczuć zapach wydobywający się z jego ust. a trzeba przyznać że nie był zbyt przyjemny... zrobił krótką przerwę - Wydaje ci się że jak jesteś nowy to można ci wszystko?! Popisujesz się przed wszystkimi nauczycielami a z nas robisz idiotów! - zrobił kolejną przerwę - Ma się to już więcej nie powtórzyć! Jasne?! - spuściłem wzrok Co mogłem zrobić? na jego twarzy znów pojawił się ten sam irytujący uśmieszek co ostatnio - No... - już myślałem że da mi spokój ponieważ puścił mój kołnierz. Ale gdy to zrobił uderzył mnie w twarz. Z bólu zjechałem po ścianie a tamten wraz ze swoimi kolegami zaczął się śmiać jednocześnie pokazując na mnie palcem żeby wszyscy zobaczyli. A potem sobie poszli... ty razem nikt mi nie pomógł. I miałem rację że przykładny przewodniczący drugi raz się nie pojawi i mi nie pomoże. Pfff... wszyscy są tacy sami... Wstałem pocierając bolące miejsce po twarzy i jakby nigdy nic opuściłem budynek szkoły. Najwyraźniej chłopak nie uderzył mnie gołą dłonią ponieważ z miejsca w które mnie uderzył pociekła krew... jednak nie miałem przy sobie nawet telefonu w którego odbiciu mógłbym zobaczyć w jakim stanie jest moja twarz... Wzruszyłem ramionami. A po drodze mogłem się tylko modlić by to nie było nic poważniejszego. Nie chce martwić matki... i tak ma dużo na głowie. Po drodze zatrzymałem się w parku i usiadłem na ławce. Spojrzałem w niebo nade mną na wpół zakryte gałęziami i liśćmi drzew. Zraz zamknąłem swoje oczy i skupiłem się na wspaniałej ciszy panującej dookoła. Cisza... długa i wspaniała cisza... którą nagle przerwało głośne szczekanie psa. Jednak nie zwróciłem na to większej uwagi po prostu pogrążyłem się w sowich myślach...
-TaeMin...? -po chwili usłyszałem znajomy głos na który zareagowałem delikatnie otwierając oczy. A zaraz zobaczyłem znajomą twarz - no pewnie że to ty! TaeMin! - postać rzuciła mi się na szyję a ja wreszcie zrozumiałem kim jest
-JinRi?! - powiedziałem pierwsze co mi przyszło na myśl .Dziewczyna się ode mnie odsunęła z szerokim uśmiechem na twarzy-Co ty tu robisz? - zapytałem po chwili a dziewczyna usiadła obok mnie na ławce
-Jak to co? Mieszkam. O tam - powiedziała jednocześnie pokazując palcem w stronę dużego domu stojącego obok i widocznego z parku. -I raczej co ty robisz w tej części Seulu?! -no tak... Sulli 2 lata temu wyprowadziła się tu ze swoimi rodzicami do rodziny ponieważ jej dom się zawalił... musiała też więc zmienić szkoły a przez to mój kontakt z nią się urwał... Tak naprawdę... to ta dziewczyna była jedną z niewielu ludzi którzy mnie nie dręczyło... była i mam nadzieję że dalej jest moją przyjaciółką.
-Kilka dni temu przeprowadziłem się tu z mamą.. i chodzę tu do szkoły - pokazałem w stronę budynku widocznego z parku. dziewczyna skinęła głową po czym zrobiła jakby zmartwioną minę
-Co ci się stało w twarz...? - przygryzła swoją wargę -... znowu? - skinąłem głową a dziewczyna westchnęła - widziałeś to chociaż? -pokręciłem głową a wtedy ona wyjęła z kieszeni od spodni swój telefon i mi go podała. Przysunąłem go sobie przed twarz i przyjrzałem się obiciu. Na policzku miałem kilka czerwonych od krwi zadrapań skumulowanych mniej więcej w jednym miejscu, Przygryzłem swoją wargę
-Jak się zapyta to najwyżej jej powiem że się przewróciłem...
Super!!
OdpowiedzUsuńCiesze się, że w końcu napisałaś ^^
Czekam na c.d tak samo jak i na 11 rozdział "Stand by me"
Zapraszam do mnie:
love-and-scary.blogspot.com
lovecandoanything-yaoi.blogspot.com
Życzę weny ^^
Hwaiting ~!
~Akemisan
Strasznie podoba mi się to opowiadanie <3 Ale wybacz... Nie przepadam za Sulli ;/ Mam nadzieję, że Minho tak przywali temu łysemu, że odechce mu się żyć!!No i oczywiście musi rozkochać w sobie Taemina ;3 Czekam na następne rozdziały ^^ Hwaiting ;) Weny życzę ;p
OdpowiedzUsuńczemu nie lubisz Sulli? Co ci zrobiła? T^T xD
UsuńNic mi nie zrobiła^^ Po prostu od początku wydawała mi się trochę sztuczna, ale to nie znaczy, że jej nienawidzę. Podziwiam ją za to co robi ;) No i mam drugi powód który wydaje się ludziom najważniejszy -_- a to w cale nie prawda... Otóż grała w dramie razem z Minho, który jest moim biasem xD
Usuńaaa rozumiem xD zazdrosna żona..;) Miałam podobnie bo to i mój mąż ... któryś z kolei... xD Ale wybaczyłam jej to bo to tylko drama a ją zawsze lubiłam:)
UsuńNo to ja za nią nie przepadałam jeszcze zanim Minho stał się moim mężem i tak mi jakoś zostało ;P No trudno ^^ Czekam na następny rozdział ślicznie piszesz <3
Usuńdziękuję :3
UsuńŚwietne! Jak bym złapała tego łysego to bym mu tak wpierdzieliła,że własna matka by go nie poznała!
OdpowiedzUsuńWidze są tu dwie żony Minho ;D
Moim biasem jest Onew <3
Wcześniej był nim Key XD
Postanowiłam jednak zostawić go Jjongowi ;P
A rozdział jest naprawdę świetny i czekam na nexta <3333
Jokie
Kaooori blagam Cie dawaj kolejny rozdzial Day after Day!! nie wiem czemu ale bardziej przypadlo mi do gustu niz stand by me. nie mowie ze stand by me jest Fuuu czy cos. JEST genialne!!!! I czekam na wiecej :D Swietnie piszesz. I mam prosbe... naucz mnie pisac takie dlugie rozdzialy xd
OdpowiedzUsuń