Czytałam to już chyba z cztery razy i... wciąż uważam że wyszło to nam (pisałam razem z Hikari) bezsensu >.<
Życzę miłego czytania ;) :***
Pairing: OnKey
Ostrzeżenie: Mogą pojawić się przekleństwa
Różowy -KiBum/Key
Zielony -Onew/JinKi
-JinKi! Otwórz te drzwi!! JinKi!! -od pół godziny waliłem w drzwi od pokoju starszego jednak chłopak nie dawał znaku życia.
Do cholery zostaw mnie w spokoju! Czy chociaż raz nie można pobyć samemu ze sobą i zjeść trochę kurczaków bez dzielenia się z tymi darmozjadami?!
-Onew! Daj ten pieprzony znak życia! -westchnąłem i oparłem swoją głowę o drzwi przede mną. Co go ruszy...? -Jak chcesz to pójdziemy razem do KFC NA KURCZAKI...
KFC powiadasz? Wyczuwam jeszcze więcej jedzonka wstałem i po wyrzuceniu do kosza resztek po kurczakach otworzyłem drzwi KiBum'owi który już po chwili rzucił mi się na szyję
-Śmierdzisz -powiedziałem gdy poczułem chłopaka i zaraz się od niego odsunąłem.
-To tylko tydzień bez kąpieli... nie wiem z czego robisz taką aferę! Zachowujesz się jak perfekcyjna pani domu... -odpowiedziałem zniesmaczony jego narzekaniem
-Moja wina że jesteś taki ujebany?! -zbliżyłem się do niego tak że nasze nosy się stykały -Najpierw się umyj bo jak tego nie zrobisz to cię nie wezmę... o fuj! -złapałem się za nos i oddaliłem od starszego -I zęby też umyj! -krzyknąłem wciąż nie odtykając nosa.
Zrobiło mi się smutno... Co jak co ale takie słowa usłyszane od osoby którą się bardzo lubi bolą. Nigdy nawet nie pomyślałbym że może mi powiedzieć że nie weźmie mnie na kurczaki no ale cóż...
-Ehhhh.... no ok -odpowiedziałem lecz chyba niepotrzebnie wzdychałem bo Key naciągnęło na wymioty
-Lepiej myj się szybko.... -Jak można tak śmierdzieć?! -Zaraz zwymiotuję...
Fakt.. im szybciej się umyję tym szybciej pójdziemy. Zabrałem czyste rzeczy i skierowałem się do łazienki. Dawno tu nie byłem pomyślałem w końcu toaletę wannę mamy osobno. Wziąłem szybki prysznic za którym nigdy nie za bardzo przepadałem i ruszyłem do pokoju Bum'iego.
Co to jest...? Ten piękny zapach... kwiaty? Jakbym hasał po łączce... o tak! Z moim różowym jednorożcem! Ach...chwila Odskoczyłem gdy zobaczyłem że JinKi wszedł do mojego pokoju, To on? Zaraz do niego podbiegłem i zacząłem obwąchiwać
-Ty... się umyłeś! -
-Tak wiem... uwierz mi to nie było zbyt przyjemne ... to co idziemy? -zapytałem z nadzieją w głosie którą mam nadzieję że wyczuł.
-Jak zasłużysz -usiadłem z powrotem na łóżku i wygładziłem zachęcająco ręką miejsce obok mnie.
-Ale KiBum! Jak nie chcę iść spać tylko na kurczaki! -wydusiłem ze łzami w oczach
Westchnąłem Co za dureń...
-Idziemy... -powiedziałem trochę wściekły i zawiedziony niedomyślnością Onew
Tak! Chłopak wstał a ja ruszyłem za nim. Po dwóch krokach potknąłem się rozwiązane sznurówki i poleciałem prosto na seksowny tyłek Kim'a jednocześnie ściągając z niego spodnie.
Co to ma kurwa być?! Coś co poczułem właśnie w swoim tyłku to..? Podniosłem i odwróciłem swoją głowę w stronę chłopaka. Miał... nos pomiędzy moimi pośladkami?!
-JinKi!!!
-Przepraszam! -wykrzyknąłem spanikowany po czym zabrałem szybko swoją głowę i się podniosłem. Jak na takie miejsce to nawet ładnie pachniało...
Również się podniosłem nawet nie wciągając z powrotem spodni stanąłem bardzo blisko chłopaka
-Aż tak cię tam ciągnie co? W takim razie... -schyliłem i się sprawnie zsunąłem jego spodnie do kostek po czym wróciłem do niego na górę
-Ale... KFC... mieliśmy tam iść i dlaczego ściągnąłeś mi spodnie? Tu jest zimno... -powiedziałem chcąc jak najszybciej mieć w ustach ten cudowny smak który bądź co bądź niedawno czułem ale... drobiu nigdy nie za dużo!
Czy on naprawdę jest takim durniem!? Czy tylko udaje...? Wciągnąłem swoje spodnie
-Idziemy -skierowałem się w stronę drzwi
Poszedłem w ślady KiBum'a i również wciągnąłem swoją odzież. Zawołałem resztę i po chwili byliśmy już w drodze do fast food'a.
Dlaczego on jest takim idiotą? Nie rozumie tych sygnałów które mu ciągle wysyłam? I na dodatek wziął ze sobą resztę... świetnie... po prostu świetnie! Wreszcie doszliśmy do tego miejsca...Jaja sobie robicie?!
-Zamknięte?!!? -do oczu zaczęły napływać łzy -Ma ktoś chusteczkę? -rozhisteryzowawszy zacząłem pytać i krzyczeć jednocześnie a za sobą usłyszałem dialog pomiędzy TaeMin'em a MinHo
-Mamy przejebane... -młodszy
-Nie... to KiBum ma przejebane
-Oj przestań ryczeć! Po prostu przyjdziemy tu kiedy indziej!
-Ale... moje kurczaki! -wybuchłem jeszcze większym płaczem i wtuliłem się w tors młodszego Kim'a przez co usmarkałem mu nowy T-shirt
-Ej! Opierdol się ode mnie!- spojrzałem na swoje brudne od łez i glutów ubranie -Cholera! Wracam do domu!
-Bumciu! Poczekaj.. muszę się wysmarkać! -krzyczałem i zacząłem za nim lecieć. Odwrócił się w moją stronę a wtedy ja i moje kochane szczęście potknęliśmy się o wystającą kostkę chodnikową... i znów padłem na Key ale tym razem trochę inaczej... jak dla mnie lepiej
-Idiota!! -krzyczałem i zrzuciłem z siebie chłopaka. Tym razem udało mi się wrócić do domu. Wszedłem do swojego pokoju i zamknąłem się w nim na klucz.
-Przepraszam.. znowu-nie za bardzo lubiłem tą swoją niezdarność ale musiałem się z nią w końcu pogodzić.Raz gdy śledziłem mojego przyjaciela SiWon'a bo chciałem wiedzieć gdzie tak często znika zaglądnąłem przez dziurkę od klucza do jakiejś kaplicy do której się udał i zobaczyłem jak goły modli się o większe przyrodzenie. Chciałem się odwrócić i jak najszybciej stamtąd odejść ale wtedy niechcący nacisnąłem klamkę od drzwi które okazały się niezamknięte i wpadłem tam z hukiem pokazując przy tym bladą dupę chłopaka wszystkim przechodnią. Na dodatek wyszedłem na wielkiego zboczeńca... Nie fajnie ale się zdarza. Teraz najważniejsze jest to żeby dogonić Key.
Jaki idiota... dureń i kretyn! Jak można nie zauważyć takich rzeczy?
Wleciałem do domu jak strzała i od razu dorwałem się do drzwi od pokoju chłopaka. -KiBum otwórz prosze! -moje prośby nie dawały efektu- Kim KiBum otwieraj!! -podniosłem głos lecz usłyszałem tylko ciche Kretyn i nic więcej. Zdenerwowany kopnąłem w te drzwi a one całe wyleciały z nawiasów i mocno uderzyły w stojącą za nimi postać. Słysząc krzyk wiedziałem że nie jest dobrze.
Cholera! To boli... Bolało... i to bardzo. Ale żyłem i to się liczyło. Włamanie..? Starałem z siebie zdjąć ciężki przedmiot.
Pomogłem mu ściągnąć ten kawałek drewna a po chwili wstać.Chwiał się trochę ale żył i to było teraz dla mnie najważniejsze.
Wreszcie gdy zrozumiałem co się stało i kto to...
-Idioto!!! Chcesz mnie zabić?! -walnąłem go w głowę. Chciałem z liścia w twarz ale szkoda mi było tej ślicznej buźki.
-To nie tak! Przepraszam -to słowo użyłem dzisiaj już chyba trzeci raz i nie miałem zamiaru więcej. Stał tak blisko mnie... czułem jakby przyciągał mnie niczym magnez. Zbliżałem się coraz bardziej i bardziej aż w końcu złączyłem nasze usta w cudownym pocałunku który działał na mnie odurzająco. A może to było to zioło które dostałem rano od JongHyun'a? Nie wiem ważne że było cudownie
Teraz co...? A kiedy ja chciałem to nie...
yyyy... hahaha ale porąbana akcja hahaha ^^
OdpowiedzUsuńJakie to pokręcone. xD
OdpowiedzUsuńJjongie rozprowadza prochy? O.o
Psychika Onew jest jednak ponad moje możliwości. x3
A tak ogólnie mówiąc to nie wiem jak innym, ale mi się podobało. ^^
Powiem, że bardzo ciekawe :D
OdpowiedzUsuńNieźle się uśmiałam czytając to xD Onew myśli tylko o kurczakach <3 Ale bardzo mi się podobało.
OdpowiedzUsuń