Życzę miłego czytania :*****
Jaki jest dzisiaj dzień? Piątek... Właśnie szedłem zmęczony po w-f 'ie przez korytarz gdy nagle znalazłem się na podłodze przy ścianie. Jak to się stało? Gdy się zorientowałem szeroko otworzyłem swoje oczy. Nade mną stał ten sam co zawsze. Łysy chłopak... a zanim wiele innych chłopaków. Większości nie znałem ale już wiedziałem że nie chce ich poznać a jak już to ich nie polubię. Przez chwilę wszyscy się na mnie dziwnie patrzyli. O co znowu chodzi? Przecież nic nie zrobiłem... Nie mieli powodu a jednak. Aż tak bardzo mnie tu nie chcą?
-Nie chcesz mnie tu co? - Co? -Jak coś o mnie będziesz gadał to już się nie pozbierasz To że ze sobą gadacie nie znaczy że możesz robić co chcesz
-Co? Ale o czym ty mówisz?
-Już dobrze wiesz o co -odeszli. Co to miało być? O czym on gadał?
Poniedziałek. Po koreańskim wychodziłem z klasy i znowu znalazłem się na podłodze. Tym razem czekał na mnie z podstawioną nogą. Nachylił się nade mną nisko.
-Dobrze. Oby tak dalej - O co mu chodzi?!
Wtorek. Właśnie wychodziłem z toalety na przerwie po piątej lekcji. I znowu znalazłem się na podłodze. No ludzie... to już się robi nudne! Usłyszałem śmiech więc podniosłem głowę. Łysy chłopak stał nade mną a za nim 2 innych chłopaków. Myślałem że sobie pójdą ale ci ciągle nade mną stali. Próbowałem się podnieść ale wtedy poczułem czyjąś stopę przytrzymującą moją głowę i naciskającą na nią. Moja głowa... Noga naciskała coraz mocniej a ja znowu słyszałem śmiech.
-Co ty wyprawiasz?! Zostaw go! -usłyszałem całkiem nowy głos. A ciężar nogi zniknął. Odetchnąłem z ulgą i ostrożnie zaczynałem się podnosić jednocześnie trzymają się za wciąż bolącą głowę.
-W porządku? -przede mną stał pewien chłopak.
-Taak -wciąż pocierałem bolące miejsce na głowie jednocześnie robiąc na niej mały bałagan
-Na pewno? Może zaprowadzić cię do pielęgniarki?
-Nieee. Dziękuję
-Aaa rozumiem...
-Co rozumiesz? -zapytałem go zdziwiony
-Tyy nie pamiętasz mnie? -jego twarz faktycznie była trochę znajoma jednak tylko tyle. Nie mogłem sobie przypomnieć skąd ją znam. Potrząsnąłem głową a wtedy chłopak westchnął -Jestem Choi SonMin - Choi...? Już pamiętam. kuzyn JinRi? podał mi swoją dłoń -Coś ci to mówi?
-Lee TaeMin -uśmiechnąłem się -tak... jesteście kuzynami tak? -chłopak skinął głową
-Gdybyś wiedział ile ona nam o tobie opowiadała... -chłopak cały czas się uśmiechał a teraz nagle spoważniał -Często tak się dzieje?
-Hym?
-Chodzi mi o niego... to nie był pierwszy raz prawda? -skinąłem głową
-Wiesz dlaczego to robi? -zrobił to samo -Powiesz mi?
-Tak... ale później. Ile masz lekcji?
-Jeszcze godzinę
-Świetnie. W takim razie spotkajmy się obok szkoły w parku zaraz po lekcjach
-Ok... -Przez cały czas na tej ostatniej lekcji czułem się strasznie dziwnie Co chwilę ktoś się odwracał i na mnie gapił. Toyama też się raz odwrócił i wtedy przejechał sobie prostym palcem po szyi. O co mu chodzi? Gdy lekcje wreszcie się skończyły co dziwne całkiem spokojnie wyszedłem z klasy i szkoły. Od razu skierowałem się w stronę parku w którym umówiłem się z chłopakiem. I tak przechodzę przez niego w trakcie drogi do domu. Gdy d niego dotarłem zobaczyłem już siedzącego na ławce chłopaka.
-SonMin! -Podniósł głowę i zaczął szukać mnie wzrokiem a gdy już znalazł pomachał mi. Zaraz już przy nim byłem i zaczęliśmy rozmawiać
-JinRi. To z jej powodu
-Co? Dlaczego?
-Podoba mu się i nie chce mieć złej opinii
-Przecież to bezsensu. Przez to ją sobie właśnie psuje nie?
-Wiesz... on to robi po to żebyś jej nie powiedział. Zobaczył że się przyjaźnicie i się przestraszył. Nie chce wylecieć
-Jak to?
-No.. nie jesteś jego pierwszą ofiarą. Jest taki dla większości. A jak się jeszcze wyróżniasz to koniec. Masz u niego przerąbane.
-To chyba nauczyciele o tym wiedzą prawda?
-No tak. Mówię przecież że nie chce wylecieć. Jeszcze jedno zgłoszenie od przewodniczącego lub jakiś nauczyciel sam zobaczy zdarzenie i go wyrzucą. M... Sory.. -wyjął i odebrał komórkę która zaczęła mu dzwonić w kieszeni spodni. Słuchał rozmówcy i w pewnym momencie jakby się przestraszył i zaraz rozłączył -Ja... naprawdę przepraszam... muszę iść cześć! -i pobiegł w stronę domu.
-Cześć... -powiedziałem cicho i mimo że wiedziałem że chłopak już mnie nie słyszy ani nie widzi machałem mu. Zaraz wstałem z ławki i nie śpiesząc się zacząłem wracać do domu.
Jaki tajemniczy rozdział... Połowa szkoły jest zastraszana przez jednego dzieciaka, czy mi się wydaje? Biedny Tae tak obrywa... niesprawiedliwość się szerzy na tym świecie!
OdpowiedzUsuńCzekam na następny :D
Pozdrawiam ;3