czwartek, 3 stycznia 2013

Day after day -rozdział 4

Ojej... wybaczcie że tak krótko.. >.< Ale ważne że jest prawda? :D Coś myślę że ten fick będzie miał naprawdę dużo rozdziałów i będzie dodawany w odległościach około 3-4 tygodnie xD Ale ja mam wenę... ! Tylko po prostu nigdy nie wiem jak to napisać...
Życzę miłego czytania :*****






Jaki jest dzisiaj dzień? Piątek... Właśnie szedłem zmęczony po w-f 'ie przez korytarz gdy nagle znalazłem się na podłodze przy ścianie.  Jak to się stało? Gdy się zorientowałem szeroko otworzyłem swoje oczy. Nade mną  stał ten sam co zawsze. Łysy chłopak... a zanim wiele innych chłopaków. Większości nie znałem ale już wiedziałem że nie chce ich poznać a jak już to ich nie polubię.  Przez chwilę wszyscy się na mnie dziwnie patrzyli.  O co znowu chodzi? Przecież nic nie zrobiłem... Nie mieli powodu a jednak.  Aż tak bardzo  mnie tu nie chcą? 
-Nie chcesz mnie tu co? - Co? -Jak coś o mnie będziesz gadał to już się nie pozbierasz To że ze sobą gadacie nie znaczy   że możesz robić co chcesz
-Co? Ale o czym ty mówisz?
-Już dobrze wiesz o co -odeszli. Co to miało być? O czym on gadał? 

Poniedziałek. Po koreańskim wychodziłem z klasy i znowu znalazłem się na podłodze.  Tym razem czekał na mnie z podstawioną nogą.  Nachylił się nade mną nisko.
-Dobrze. Oby tak dalej - O co mu chodzi?! 

Wtorek. Właśnie wychodziłem z toalety na przerwie po piątej lekcji. I znowu znalazłem się na podłodze. No ludzie... to już się robi nudne! Usłyszałem śmiech więc podniosłem głowę. Łysy chłopak stał nade mną  a za nim 2 innych chłopaków. Myślałem że sobie pójdą ale ci ciągle nade mną stali. Próbowałem się podnieść ale wtedy poczułem czyjąś stopę przytrzymującą moją głowę i naciskającą na nią. Moja głowa...  Noga naciskała coraz mocniej a ja znowu słyszałem śmiech.
-Co ty wyprawiasz?! Zostaw go! -usłyszałem całkiem nowy głos. A ciężar nogi zniknął. Odetchnąłem z ulgą i ostrożnie zaczynałem się podnosić jednocześnie trzymają się za wciąż bolącą głowę.
-W porządku?  -przede mną stał pewien chłopak.
-Taak -wciąż pocierałem bolące miejsce na głowie jednocześnie robiąc na niej mały bałagan
-Na pewno? Może zaprowadzić cię do pielęgniarki?
-Nieee. Dziękuję
-Aaa rozumiem...
-Co rozumiesz? -zapytałem go zdziwiony
-Tyy nie pamiętasz mnie? -jego twarz faktycznie była trochę znajoma jednak tylko tyle. Nie mogłem sobie przypomnieć skąd ją znam. Potrząsnąłem głową a wtedy chłopak westchnął -Jestem Choi SonMin - Choi...? Już pamiętam. kuzyn JinRi? podał mi swoją dłoń -Coś ci to mówi?
-Lee TaeMin -uśmiechnąłem się -tak... jesteście kuzynami tak? -chłopak skinął głową
-Gdybyś wiedział ile ona nam o tobie opowiadała... -chłopak cały czas się uśmiechał a teraz nagle spoważniał -Często tak się dzieje?
-Hym?
-Chodzi mi o niego... to nie był pierwszy raz prawda? -skinąłem głową
-Wiesz dlaczego to robi? -zrobił to samo -Powiesz mi?
-Tak... ale później. Ile masz lekcji?
-Jeszcze godzinę
-Świetnie. W takim razie spotkajmy się obok szkoły w parku zaraz po lekcjach
-Ok... -Przez cały czas na tej ostatniej lekcji czułem się strasznie dziwnie  Co chwilę ktoś się odwracał i na mnie gapił. Toyama też się raz odwrócił i wtedy przejechał sobie prostym palcem po szyi.  O co mu chodzi?  Gdy lekcje wreszcie się skończyły co dziwne całkiem spokojnie wyszedłem z klasy i szkoły. Od razu skierowałem się w stronę parku w którym umówiłem się z chłopakiem. I tak przechodzę przez niego w trakcie drogi do domu. Gdy d niego dotarłem zobaczyłem już siedzącego na ławce chłopaka.
-SonMin! -Podniósł głowę i zaczął szukać mnie wzrokiem a gdy już znalazł pomachał mi. Zaraz już przy nim byłem i zaczęliśmy rozmawiać
-JinRi. To z jej powodu
-Co? Dlaczego?
-Podoba mu się i nie chce mieć złej opinii
-Przecież to bezsensu.  Przez to ją sobie właśnie psuje nie?
-Wiesz... on to robi po to  żebyś jej nie powiedział. Zobaczył że się przyjaźnicie i się przestraszył. Nie chce wylecieć
-Jak to?
-No.. nie jesteś jego pierwszą ofiarą. Jest taki dla większości. A jak się jeszcze wyróżniasz to koniec. Masz u niego przerąbane.
-To chyba nauczyciele o tym wiedzą prawda?
-No tak. Mówię przecież że nie chce wylecieć. Jeszcze jedno zgłoszenie od przewodniczącego lub jakiś nauczyciel sam zobaczy zdarzenie i go wyrzucą. M... Sory.. -wyjął i odebrał komórkę która zaczęła mu dzwonić w kieszeni spodni. Słuchał rozmówcy i w pewnym momencie jakby się przestraszył i zaraz rozłączył -Ja... naprawdę przepraszam... muszę iść cześć! -i pobiegł w stronę domu.
-Cześć... -powiedziałem cicho i mimo że wiedziałem że chłopak już mnie nie słyszy ani nie widzi machałem mu. Zaraz wstałem z ławki i nie śpiesząc się zacząłem wracać do domu.

1 komentarz:

  1. Jaki tajemniczy rozdział... Połowa szkoły jest zastraszana przez jednego dzieciaka, czy mi się wydaje? Biedny Tae tak obrywa... niesprawiedliwość się szerzy na tym świecie!
    Czekam na następny :D
    Pozdrawiam ;3

    OdpowiedzUsuń