środa, 30 stycznia 2013

Summer Adventure -rozdział 11






Co we mnie wstąpiło? Jak to się stało? Tak naprawdę poza pocałunkiem do niczego więcej nie doszło... Nie wiem czy się z tego cieszyć czy nie... Ale kiedy się obudziłem i zobaczyłem jego twarz.... poczułem się trochę dziwnie. Aczkolwiek to było miłe uczucie które od razu wywołało uśmiech na mojej twarzy. Głównie patrzyłem na jego usta... na te piękne usta które wczorajszego wieczoru i nocy dotykałem swoimi. Minęło już tak dużo czasu od kiedy to się działo a ja wciąż je czułem.
Moje oczy spojrzały w jego i... chwila. On nie śpi! Uśmiechnął się gdy spojrzałem mu w oczy. Coś czuję że zrobiłem się wtedy cały czerwony...
-Długo nie śpisz?
-Bardzo -odpowiedział. A jak długo się na mnie gapisz? -Jak ci się spało?
-Dobrze... bardzo dobrze
-No na pewno... -uśmiech na jego twarzy się poszerzył. Zrobiłem zdziwioną minę a wtedy tamten pokazał mi gestem gdzie mam spojrzeć. Moja noga obejmowała jego a moja ręka... leżała na jego tyłku. Dopiero teraz zdałem sobie z tego sprawę więc szybko zabrałem moje ręce i nogi z chłopaka który jak wywnioskowałem po jego minie starał się powstrzymać od śmiechu.
-A tobie się to oczywiście podobało co?
-Bardzo -powiedział jednocześnie obnażając swoje zęby. Westchnąłem i walnąłem twarzą w poduszkę -Kochasz mnie?
-Co?! -krzyknąłem jednocześnie odrywając się od poduszki
-Pytałem czy mnie kochasz. A wiec? -jego uśmiech choć był delikatny nie schodził z twarzy
-Nie wiem -znowu walnąłem twarzą w poduszkę i poczułem jak tamten bardzo delikatnie głaszcze mnie po głowie
-A wiem że jesteś całkiem słodki?
-Co ty nie powiesz? -obróciłem głowę w jego stronę. Chłopak teraz podpierał się ręką i patrzył na mnie z lekkim uśmiechem
-Jesteś. Twoje usta też -przysunął się do mnie i delikatnie pocałował.  Znów go poczułem i było cudownie. Odsunął się ode mnie -No a teraz dawaj śniadanie - Ech... zaraz wygramoliliśmy się z łóżka i poszliśmy coś zjeść do kuchni. Ostatnio budzę się bardzo wcześnie i dopiero gdy weszliśmy do kuchni zorientowałem się że jest dopiero 8 rano A on się obudził przede mną... nienormalny. Gdy już skończyliśmy jeść starszy chciał włączyć telewizor ale usłyszałem że ktoś jest w przedpokoju i ma zamiar zaraz wejść do kuchni więc szybko chwyciłem chłopaka za rękę i pociągnąłem za sobą drugimi drzwiami i do mojej sypialni. Dobrze że to zrobiłem ponieważ gdy wpychałem JongHyun'a do pokoju kątem oka widziałem zwiotczały tyłek dziadka... Po jego minie widziałem że jest trochę zdziwiony ale nie za bardzo się przejął moim zachowaniem.Po zamknięciu drzwi oparłem się o nie czułem i odetchnąłem. Tamten położył się na łóżku i teraz układał pod głową poduszki. Odwróciłem się z powrotem w jego stronę złapałem za swoje pośladki i zmarszczyłem brwi.
-JongHyun ... uważasz że mam ładny tyłek? -zapytałem jednocześnie podchodząc i odwracając się do niego tyłem. Delikatnie się zaśmiał
-Czy masz ładny co...? Co to za pytanie?
-No normalne! Mam ładny czy nie?
-Jest śliczny i taki... -poczułem jak chłopak przytula się do mojego tyłka ... jego twarz była zwrócona w moją stronę - mięciutki -westchnąłem i odepchnąłem go od swojej okrąglejszej części ciała. Usiadłem obok i spojrzałem na niego Cholera znowu chcę ich dotknąć... Podniosłem się i usiadłem na chłopaku okrakiem. Spojrzał na mnie zdziwiony a wtedy ja go pocałowałem. Siedziałem tak przez dłuższą chwilę rozkoszując się smakiem jego ust. Prawi że od razu poczułem dłonie JongHyun'a zaciskające się na moich pośladkach ale przestało mi to już przeszkadzać. Kiedyś bym na niego krzyczał ale już mi się to odechciało. I pomyśleć że to prze jeden wieczór Odsunąłem się od niego i cicho jęknąłem trochę przestraszony ponieważ poczułem coś dziwnego. Co jest? Spojrzałem na niego zdziwiony. Mu stanął...! Od razu z niego zszedłem ale przy tym straciłem równowagę i zamiast normalnie usiąść upadłem obok.  Ja go... podniecam? Starszy spojrzał w to miejsce po czym złapał się za głowę zamknął na chwilę oczy i przysunął do klatki piersiowej nogi.
-Przepraszam...
-Nie nie... to przecież nie twoja wina...
-Tak to jest kiedy się tak na mnie rzuca -uśmiechnął się. Racja... nie powinienem. Przedtem nie było takich sytuacji więc nie było i tego...  Przedtem prawie w ogóle nie dawałem mu się dotknąć. A teraz sam zacząłem się do niego przytulać... całować. Stałem się taki nagle. Przez jedno uczucie... To dziwne.
Leżeliśmy tak jeszcze przez chwilę i wtedy starszy zadał mi dość nietypowe pytanie. Czy już to robiłem? Nie nigdy tego nie robiłem. Jak ii kiedy mogłem to zrobić skoro mój pierwszy pocałunek przeżyłem kilka dni temu?!  On tego też nie robił.  Przynajmniej mi tak powiedział ale wydaje mi się że mówił prawdę.  Dlaczego on się mnie o to pyta? Czy on... chce to zrobić zemną?! Nie żeby coś... bardzo go lubię... może nawet kocham. Czemu nie? Chciałbym zrobić to... akurat z nim... chociaż to trochę dziwne.
-Nie robiłem tego.  Ale jakbym miał to... chciałbym żebyś właśnie był osobą z którą bym to... robił- Co ja pierdolę? Na te słowa chłopak na mnie spojrzał lekko zdziwiony
-Tak? -skinąłem głową -Mówisz serio? -powiedział jakby nie dowierzał a wtedy ja powtórzyłem ruch. To faktycznie było dziwne. Coraz dziwniejsze ale... chciałem.
-Dzisiaj - Ta... bardzo chciałem
-Dzisiaj? -kolejny raz skinąłem głową. No i się umówiliśmy. To było więcej niż dziwne.... bo w końcu kto normalny umawia się drugą osobą na swój pierwszy raz?  JongHyun... chyba się zawstydził czy co ponieważ kilka minut po tym wrócił do siebie.  Mam naprawdę ciekawe wakacje  Możliwe że to będą najprzyjemniejsze w moim życiu... to się okaże.
Z jednej strony byłem podekscytowany z drugiej trochę zdenerwowany.

Wyszedłem z domu ponieważ babcia kazała mi kupić kilka rzeczy. Kiedy już wszystko wybrałem i stałem przy kasie w sklepie moją uwagę przyciągnęło kartonowe kolorowe pudełko stojące obok. Kondomy?  Przez chwilę się na nie patrzyłem. Będą nam potrzebne? Już chciałem wyciągnąć po nie rękę Idiota! Przecież oboje jesteśmy facetami... poco nam prezerwatywy?! Zrobiłem coś co przypomniało facepalm'a. I wyjąłem pieniądze ponieważ pani za ladą już wszystko skasowała i zacząłem wszystko zbierać. Zaraz wróciłem do apartamentu z workiem zakupów. Jestem idiotą i... muszę przestać o tym myśleć 
Uważam że to wszystko stało się dość szybko i pomyśleć że to ja to przyspieszyłem. Moja wina że go zapragnąłem?  Moja wina że mi się to spodobało? Chce go... tu i teraz....  Co tam... gówno mnie obchodzi to że za szybko! Jestem nienormalny 

Siedziałem w swoim pokoju przy oknie. No dobra leżałem i myślałem.  To wszystko jest takie dziwne.. Nagle usłyszałem delikatny śmiech więc podniosłem swoją głowę i skierowałem swoje oczy w stronę otwartego okna.
-Ty też? -oparta się o poręcz schodów za oknem stała siostra JongHyun'a
-Hej SongDam. Co ja też?
-JongHyun kiedy wrócił też leżał z taką miną. Potem zaczął chodzić dookoła stołu aż w końcu gdzieś poszedł. Niezbyt wiem o co chodzi. -nagle zrobiła jakby zdziwioną minę -Ej... czy wy... no wiesz. Coś się pomiędzy wami stało?
-Co? To ty wiesz że on...? -zaśmiała się
-Czy wiem? Mieszkamy razem od zawsze. To mój młodszy brat jak mogłam tego nie zauważyć? -no niby racja
-I wyszedł?
-Taa pewnie niedługo wróci- Ciekawe co robi -Musze kupić kilka rzeczy do domu a jego niema... pójdziesz zemną i pomożesz?
-Spoko i tak nie mam nic do roboty -po około 5 minutach byliśmy już w drodze do dużego Konzuma. A te kilka rzeczy... było ich więcej niż kilka. Ja sam niosłem  dwie pełne torby zakupów.
Wszedłem na górę po schodach przeszedłem przez przedpokój i położyłem torby  na stole w kuchni w apartamencie dziewczyny. Byłem tam pierwszy raz więc dokładniej się przyjrzałem nowemu miejscu.
Przedpokój był dokładnie taki sam jak mój ale kuchnia z jadalnią były oddzielone ścianą od salonu. W niej zamiast drzwi był łuk dzięki któremu mogłem zobaczyć pewną cząstkę pomieszczenia za nią.Zaraz słuchając dziewczyny co gdzie mam kłaść pomogłem jej również w rozkładaniu zakupów. Powiedziała żebym zaniósł i położył wodę na małym stoliku w salonie więc chwyciłem przez nią wskazaną butelkę i ruszyłem do pokoju obok. Stolik był już widoczny z kuchni więc nie musiałem się za nim długo rozglądać. Ten pokój też się trochę różnił od mojego gdy do niego wszedłem obok mnie stał telewizor a naprzeciw niemu fotel. JongHyun? Leżał brzuchem na fotelu i uderzał głową w poduszkę. On się dobrze czuje?
-SongDam? -zapytał trochę niepewnie już z głową i twarzą ukrytą w poduszce - Kupiłaś mi tego batona?
-Taaa -krzyknęła z kuchni i zaraz pojawiła się w łukowym wejściu i rzuciła nim w niego. Ten aż podskoczył zdziwiony.
-Ty tu nie byłaś? -pokręciła głową
-On -wskazała ruchem głowy w moją stronę a wtedy on tam spojrzał. Kiedy mnie wreszcie zobaczył znowu podskoczył na fotelu -KiBum!  Hej... - pomachałem mu a tedy ten znowu walnął w poduszkę Co to za reakcja? Skończyłem pomagać starszej w układaniu zakupów i wróciłem do siebie.

Siedziałem opierając się o parapet okna patrząc się w niebo i czekając na nie wiadomo co. Zaraz zobaczyłem zbiegającego po schodach JongHyun'a który chyba mnie nie zauważył i usłyszałem pukanie w drzwi. Wstałem i skierowałem się w ich stronę aby wpuścić chłopaka. Ledwo otworzyłem drzwi a poczułem usta chłopaka na swoich.Poprowadził mnie jakoś do pokoju nie przestając całować. Już...?! Tak bez niczego? Po prostu?  Rzucił się ze mną na łóżko i zaczął zdejmować mój T-shirt.  Co mu się stało? 
-JongHyun... poczekaj -udało mi się jakoś powiedzieć w trakcie pocałunku jednak ten nie reagował.
Po prostu tu wpadł i wsadził mi język do gardła!  I to dosłownie Duszę się.... Było by to przyjemne gdyby nie to. Jego język jest dlaczego taki długi? Przestań... Dusiłem się jak nigdy a jego język w moich ustach... robił się wciąż coraz dłuższy i dłuższy. Przestań...!

To tylko sen... otworzyłem swoje oczy i po chwili odetchnąłem z ulgą. Przetarłem dłońmi swoje oczy. Było około 15 popołudniu a ja teraz siedziałem opierając się o parapet okna patrząc się w niebo. Zaraz zobaczyłem zbiegającego po schodach JongHyun'a który chyba mnie nie zauważył i usłyszałem pukanie w drzwi. Wstałem i skierowałem się w ich stronę aby wpuścić chłopaka. Ledwo otworzyłem drzwi i usłyszałem głos chłopaka
-Chodź się przejść!
-Dobra.... -wtedy ten wpadł do mojego apartamentu z jakąś niewielką czarną torbą i pobiegł z nią w stronę tarasu. Zaraz do mnie wrócił ale już jej nie miał. Kiedy wszyliśmy i zapytałem się go co jest w tej torbie on tylko powiedział że dowiem się później. Ale ja chcę wiedzieć teraz!
Jak zwykle chodziliśmy wzdłuż morza i jak zwykle nie zauważyliśmy kiedy się ściemniło. W pewnym momencie starszy pchnął mnie do wody a ja oczywiście odwdzięczyłem się mu tym samym. Zaczęliśmy się chlapać i śmiać przy tym. Nasze ubrania bardzo szybko całkiem zamokły.
W pewnym momencie ja sam chyba pierwszy raz rzuciłem się na niego jednocześnie obejmując w pasie tak że wylądowaliśmy w połowie w wodzie w połowie na kamieniach. Znaczy się to on wylądował na kamieniach i wodzie a ja na nim i wodzie. Podniosłem głowę która wylądowała na jego klatce piersiowej i spojrzałem na jego twarz. Szeroko się do mnie uśmiechał i chociaż na początku nie zdawałem  sobie z tego sprawy ja też to robiłem. Nie zauważyłem też nawet kiedy tamten złożył na moich ustach delikatny pocałunek który sprawił że przez chwilę nie potrafiłem wydobyć z siebie nawet najcichszego jęknięcia co dopiero całego słowa. Zaraz wstaliśmy i znowu gdzieś poszliśmy. Nawet jak było już trochę później było tak gorąco że nasze ubrania wyschły w bardzo krótkim czasie.
Szliśmy pustą drogą prawie w ogóle się do siebie nie odzywając. Po jakimś czasie już w ogóle nic nie mówiliśmy. Zapadła cisza. Może z kimś innym byłoby niezręcznie ale nie z nim... Jest tak spokojnie... Spojrzałem na moją dłoń którą właśnie złapał starszy. Czułem bijące od niego ciepło.
Wreszcie po jakimś czasie zaczęliśmy wracać co apartamentu. Wreszcie ponieważ zaczynały mnie już boleć nogi....dziwne bo jakoś zawsze chodziłem całymi dniami po centrach handlowych i nic mi nigdy nie było... Kiedy już byliśmy w moim apartamencie i chłopak chciał chciał już pójść do mojego pokoju szybko stanąłem mu na drodze jednocześnie opierając się od drzwi.  Dlaczego to zrobiłem? Sam nie wiem.  Być może bałem się tego co mogło się stać w tym pomieszczeniu z udziałem tej osoby...
-Chcesz coś zjeść? -powiedziałem pierwsze co mi przyszło do głowy
-Nie dzięki. Nie jestem głodny
-Oj na pewno jesteś... - złapałem chłopaka za nadgarstek i pociągnąłem za sobą do kuchni obok. Kazałem mu usiąść przy stole a sam poszedłem w stronę lodówki. Pusta? Przecież dzisiaj sam robiłem zakupy! 
-No widzisz? Nie musisz nic robić. Chyba że sam jesteś głodny -usłyszałem głos chłopaka który mnie najwyraźniej nie posłuchał i teraz stał za mną.
-Nie... -sam usiadłem przy stole -To może pooglądajmy telewizję?! -powiedziałem z nagłym i udawanym entuzjazmem
-W porządku -powiedział tak jakby nie do końca rozumiał o co mi chodzi.
-Wiesz... tu chociaż nic nie rozumiem lecą bardzo zabawne programy... -zaraz włączyłem i zacząłem przełączać pilotem kanały w poszukiwaniu czegoś co by nas wciągnęło i sprawiło że nie musielibyśmy iść do pokoju...  Niestety nie było niczego zabawnego... zajęcia też nie mieliśmy więc skończyło się tym że i tak tam poszliśmy. Leżeliśmy jak zwykle na łóżku a ja denerwowałem się nie wiadomo czym.
-J-JongHyun... -chłopak szybko się do mnie przysunął i złożył na moich ustach krótki i delikatny pocałunek-Porobimy zdjęcia?! -wystrzeliłem nagle jeszcze bardziej podenerwowany i od razu odwróciłem się do szafki nocnej obok w poszukiwaniu aparatu.
-KiBum - Szybko go wygrzebałem i wróciłem do chłopaka.
-Hym?
-Coś się stało?
-Stało? Co nie... nic się nie stało  - Cholera 
-Dziwnie się zachowujesz
-Nie.. tak ci się tylko wydaje -wymusiłem uśmiech
-W takim razie... -zaczął swoje usta do moich. Sam nie wiem... byłem przestraszony? Zacisnąłem swoje powieki bardzo mocno czekając na chłopaka -Widzisz? Zachowujesz się dziwnie. Dlaczego? -nasze nosy były od siebie oddalone tylko o kilka centymetrów. Nagle zrobił zdziwioną minę i szeroko się uśmiechnął- To dlatego? Serio...? - zrobił krótką ale wyraźną przerwę -Boisz się?
-Nie! To nie tak że się boję.... -zmarszczył brwi i na chwilę spuścił swój wzrok
-Nie chcesz tego zrobić zemną? Rozmyśliłeś się?  -bardzo odznaczył słowo zemną 
-Nie! Chcę... bardzo... ale...
-Ja też. Ale?
-No wiesz to... pierwszy raz i...
-Boisz się
-Taa boję się... -znowu się uśmiechnął
-Niema czego. Nie jesteś przecież dziewczyną. Prawda...? -ostatnie pytanie wywołało na mojej twarzy uśmiech
-Może faktycznie niema... -przysunąłem się i tym razem sam go pocałowałem. A gdy już się zaczynałem rozkręcać
-Czekaj czekaj czekaj -powiedział bardzo szybko oderwał się z ode mnie  wstał z łóżka i prawie wybiegł z pokoju. Zdziwiłem się. Po chwili wrócił ale przedtem nie miał tego co teraz.  Przyniósł ze sobą tą samą czarną plastikową torbę co przedtem.
-Co to jest? -wtedy ten włożył rękę do torby i wyjął z niej zawartość Głośno przełknąłem ślinę
-Czekolada -widziałem że jej nie ściskał  tylko bardzo delikatnie trzymał a jednak ona sama się wyginała. Była bardziej płynna niż poprzednio. Dziwne że się nie wylała z opakowania... W drugiej ręce trzymał coś jeszcze ale zrozumiałem co to jest dopiero po chwili ponieważ w pokoju było zgaszone światło. Miska. To była miska tylko... Poco mu ona? Wyjął klucz z drugiej strony drzwi i włożył go po naszej po czym przekręcił.  Nikt nam nie przeszkodzi...

Usiadł obok mnie na łóżku i się uśmiechnął.
-P-poco ci tam miska?
-Zaraz zobaczysz -wyjął czekolady z torby. Miał dwie i obie były tak samo  płynne. Rozerwał kawałek sreberka pierwszej i można powiedzieć że wlał do miski zawartość. Tylko miejscami była gęściejsza. Kiedy ją tak rozpuścił? Patrzyłem zdziwiony na powoli napełniająca się miskę. Przysunął się obok mnie i z uśmiechem patrzył na rozpuszczoną czekoladę.
-Poco nam jej tyle? -po chwili dodałem - Poco ją wciąłeś? -uśmiech wciąż nie schodził z jego twarzy. Zanurzył swój palec do połowy w brązowym płynie po czym go wyjął i postawił sobie przed twarz. Przez chwilę tak na niego patrzył i odwrócił swoją głowę w moją stronę. Uważnie obserwowałem co robi. Przejechał tym palcem po mojej wardze i pocałował mnie jednocześnie zlizując z niej pozostawioną czekoladę.Innymi słowy... zrobił to co dzień wcześniej. Odsunął się ode mnie wciąż patrząc na usta
-Nigdy mi się to nie znudzi -powiedział niezbyt głośno. Czekolada wciąż była ciepła a to było przyjemne... bardzo jak poprzednio. Biby tak się bałem... ale chciałem... go.  Zrobiłem dokładnie to samo co on przez chwilą  i się uśmiechnąłem szeroko. Potem odstawiliśmy czekoladę na bok i po prostu się całowaliśmy. Nasze języki pieściły się nawzajem...to dopiero było przyjemne.
Siedział na mnie okrakiem i rękami błądził po moim T-shirt'cie. Nagle poczułem jak tamten zaczyna zjeżdżać dłońmi niżej. Ulżyło mi że nie TAM tylko wsunął je pod górną część mojej garderoby chociaż już to wywołało na moim ciele gęsią skórkę. To było przyjemne jak masował dłońmi moją klatkę piersiową... bardzo. Miał ciepłe dłonie a jednak wywoływał u mnie delikatne ciarki i gęsią skórkę.
Muszę się wreszcie do tego przyznać kocham jego dotyk... jego usta.... no dobra go. Chwila... co on? Jego dłonie znowu zeszły niżej.  Na moje biodra. Przymrużyłem na chwilę swoje oczy. Chłopak robił to co chciał. Tu mnie całował a tu... dotykał. A to było wciąż przyjemne... a jak dla mnie całkiem nowe. A teraz... O ja pierdole... Jego dłoń dotknęła mojego... no automatycznie otworzyłem oczy i przestałem go całować gdy poczułem jego dłoń masującą mojego członka przez materiał cienkich spodni.
-Ym? Coś się stało? -trochę się ode mnie odsunął i spojrzał jakby zmartwionym wzrokiem
-T-twoja ręka... -odwróciłem nerwowo wzrok. Kątem oka zobaczyłem jak tamten patrzy na nią i się uśmiecha
-A co? Nie lubisz tego? -patrzyliśmy się sobie w oczy
-No podoba się... ale
-Boisz się -westchnąłem
-Ta... -cicho się zaśmiał
-Ale z ciebie... uke
-Uke?
-No tak. Mój ukeś -uśmiech na jego tworzy się powiększył. Boli mnie to że wiem kim jest uke. A jeszcze bardziej to że miał racje -Jest sztywny -wyszeptał  po czym cmoknął mnie w usta i znowu się uśmiechnął. Spojrzałem w to miejsce... oba były sztywne. Oboje mieliśmy takie napięte miejsce w spodniach które mi się całkiem podobało. Mimo że światło było wyłączone i było ciemno widziałem to. Bałem się... -Nie martw się będzie dobrze -tylko go widziałem ponieważ cały zszedł niżej. Zasłoniłem swoją twarz dłońmi. Poczułem jak tamten rozpina i powoli ściąga dół moje garderoby. Automatycznie ścisnąłem ze sobą swoje nogi. Przełknąłem ślinę. Kiedy go dotykał przechodziły mnie ciarki.  -Sztywny jak nigdy co? -usłyszałem. Przez chwilę go jeszcze gładził  a drugą ręką przejechał po moim udzie -Masz ładne nogi - i tak już byłem czerwony... Już dobrze... rozluźniłem je -A podobno Azjaci mają małe .. on jest ogromny!-tak. wiem że mam dużego... naprawdę dużego. Trzymał go w swojej dłoni którą przesuwał w górę i w dół -Zawsze chciałem to zrobić- powiedział i wziął go do ust.Otworzył szeroko swoje oczy On... zrobił to Ale to było przyjemne jak cholera! Delikatnie pieścił go swoim językiem i wzdłuż i po główce... To było obłędne! Wspaniałe uczucie! Nie mogłem się powstrzymać w końcu odsłoniłem swoją twarz i na niego spojrzałem. To co ujrzałem sprawiło że czułem się jeszcze lepiej... podniecony! Jak mówiłem  obłędnie. Chłopak zaczął poruszać głową i dłońmi coraz szybciej dając mi przy tym niesamowitą i wielką przyjemność. Czułem jak to coś bo nie wiem ... nie potrafię tego nazwać rozprzestrzenia się po moim ciele. Sprawia że moje ciało samo wygina się pod wpływem tego uczucia przez co już nie mogłem patrzeć na chłopaka. Moja głowa również wygięła się do tyłu. Oddychałem ustami a raczej dyszałem. Czułem że...
-JongHyun.. - jęczałem. Chłopak nie przestawał nawet na chwilę -Ja zaraz.... -było mi gorąco na całym ciele a najbardziej w tym jednym miejscu na którym zaciskały się jego usta
-Wiem. Właśnie takiego efektu pragnę -tylko powiedział i wrócił do czynności. Językiem przejechał wzdłuż mojego penisa i znowu całego włożył do ust  Nie masz dla mnie litości co? Czułem że zaraz coś wybuchnie... czułem że zaraz będzie mi jeszcze lepiej.
Wydobyłem z siebie cichy jęk gdy z mojego członka wystrzelił biały strumień. A on go miał w ustach... Podniosłem głowę aby zobaczyć jak to wszystko wygląda. Chłopak go wciąż masował ręką ale to dobrze wiedziałem zanim zobaczyłem -czułem. Patrzyłem na niego. Na ustach miał pełno białego płynu... na jednej z dłoni również .Aż tyle?! Zaczął oblizywać sobie z tego palce a na jego twarzy widniał uśmiech. Podparłem się łokciami wciąż ciężko dysząc a wtedy ten na mnie spojrzał
-I co ? Podobało się? -wciąż się uśmiechał a na te słowa ja z powrotem opadłem. Wtedy zobaczyłem go nad sobą -Hym?
-Pocałuj mnie -wydobyło się z moich ust
-Na pewno?  Właśnie lizałem twojego fiuta i zajadałem się twoją spermą. Na pewno tego chcesz? -lekko rozbawiony
-Pocałuj mnie! - trochę groźnie
-Jak chcesz -siedząc na mnie okrakiem pochylił się bardziej i połączył nasze usta w pocałunku.
-Przestań - warknąłem gdy tamten znowu zaczął masować mojego penisa. Odsunął się ode mnie jakby zdziwiony -Bo oszaleję - oboje się do siebie uśmiechnęliśmy i wróciliśmy do pocałunku. Ale nie zostawił  mojego penisa. Zacząłem błądzić rękami po pościeli dookoła i na coś się natknąłem.  To była miska z czekoladą  Odsunąłem ręką siedzącego na mnie chłopaka.  -Trzymaj -włożyłem mu ją do rąk dzięki czemu wreszcie zostawił moją biedną męskość w spokoju
-Czekolada? -uśmiechnął się jakby z niedowierzaniem.
-Nie może  się przecież zmarnować nie?- nabrałem jej dużą ilość na palec. Była już o wiele gęściejsza niż przedtem ale wciąż ok. Łatwo nałożyłem ją no jego usta a jeszcze łatwiej ją zlizałem. No co? Lubię to. A czekolada jest pyszna -Nie chce być uke -powiedziałem poważnie
-Hym? -spojrzał zdziwiony -Dlaczego? -lekko się zaśmiał przy tym i odłożył na bok miskę
-Bo nie...
-Nie podoba ci się to?  -spojrzałem w sufit
-Nie tak że... -otworzyłem szeroko i zjechałem oczami na chłopka gdy poczułem że ten znowu go włożył do ust. Po chwili odsunął się od niego
-Nie podoba ci się?
-Podoba... -Jak cholera..  uśmiechnął się i znowu nie przestawał go masować. Naprawdę cieszyłem się że było ciemno -Ale tobie chyba też powinno nie? -nie mogłem uwierzyć w to co zrobiłem. Rozpiąłem mu spodnie i go wyjąłem  masując jedną dłonią.
-Ki-KiBum -wziąłem go do ust. Czy ja jestem nienormalny? Tak właściwe to to też było całkiem fajne. Podobało mi się to ale starszemu chyba bardziej. Dyszał jeszcze bardziej niż ja. To było całkiem satysfakcjonujące. A jego też był bardzo duży. Chwali mojego nie pokazując  swojego. Nigdy nie sądziłem że będę robił kiedykolwiek coś takiego i na dodatek będzie mi się to tak podobało . Poczułem jak po pewnym czasie tamten mnie do siebie odsuwa.
-Koniec tego -ciężko dyszał -Gdzie masz kosmetyczkę? -pokazałem mu dłonią w stronę dolnej szuflady szafki która stała obok. Przekręcił się i schylił do niej. Słyszałem jak zaczyna w niej grzebać Skąd on wie że mam kosmetyczkę? To aż tak oczywiste...?
-Poco ci moja kosmetyczka? -nie odpowiedział.  Wyjął z niej niewielkie białe okrągłe pudełeczko z napisem Wazelina Czasami smaruję sobie nią usta... Utkwiłem w nie wzrok myśląc poco mu ona Aaaaha...  zrozumiałem.
-KiBum... to twoja decyzja. Powiedz nie a nic nie zrobię. -wpatrywał się w białe pudełeczko
-Nie powiem tego -uśmiechnąłem się bardzo delikatnie

-Wiesz że wcale nie musimy... jeśli nie chcesz
-W porządku. Chcę
-Powiedz jeśli będzie... boleć -powiedział cicho -cicho jęknąłem gdy to wreszcie zrobił i go w sobie poczułem.  -Ok? -skinąłem głową. Bolało... tylko odrobinę. Tak że prawie w ogóle. Wazelinka pomogła
-Rób to wreszcie -warknąłem i po chwili poczułem go jeszcze bardziej.  Zaczął poruszać się we mnie wprzód i w tył co sprawiło że znowu byłem bliski orgazmu. On chyba też... dźwięki które z siebie wydobywał mówiły same za siebie. Z resztą... nie byłem lepszy.  Czuł się świetnie tak jak ja a może nawet lepiej. Poruszał się coraz szybciej i szybciej
-JongHyun -sam nie wiem czemu wymówiłem jego imię.  Być może z powodu uczucia które właśnie mnie przepełniało. Wszystko jedno... było wspaniałe. Poruszał się jeszcze szybciej niż wcześniej. A może mi się tylko wydawało?
Można to nazwać jękiem lub czymś w rodzaju cichego krzyku... zrobiliśmy to w tym samym czasie. Czułem jak jego sperma wypełnia mnie od środka.  Zaraz obaj padliśmy na łóżko ciężko dysząc jak po nie wiadomo  jak długim biegu na świeżym powietrzu.
-Kocham cię -wyszeptałem i złożyłem motyli pocałunek na jego ustach

poniedziałek, 14 stycznia 2013

Summer Adventure -rozdział 10










Już kiedy się obudziłem na mojej twarzy gościł uśmiech. Byłem szczęśliwy ponieważ pogodziłem się z przyjacielem. Ledwo wstałem z łóżka i usłyszałem pukanie w moje okno. Już? Chłopak przyszedł niedługo po mojej pobudce a była 8:30
-Wiem że jest wcześnie ale powiedziałeś że nie jesteś pewien swojej orientacji... trzeba walczyć od rana -powiedział uśmiechnięty. Kazałem mu na mnie poczekać w pokoju a sam poszedłem coś szybko zjeść i ogólnie się przygotować. Starszy wyciągnął mnie gdzieś... ale sam dokładnie nie wiedział gdzie idziemy. Po prostu chciał ze mną spędzić trochę czasu. Bardzo się przy tym starał.... Co jakiś czas pytał się mnie jak się czuję i czy wszystko w porządku. Tylko powiedziałem do siebie że jest mi gorąco a ten od razu kupił mi za swoje pieniądze lody w najbliższej budce. Normalnie by mnie to irytowało ale nie tym razem. Teraz... to było dla mnie całkiem słodkie. Sam się sobie dziwię... Nawet jeśli ja NIE JESTEM gejem.On naprawdę mnie kocha? Tak się stara... 

Lataliśmy tu i tam wesoło ze sobą rozmawiając. Kupił mi nawet pizze....  była pyszna przez co naprawdę bardzo szybko zniknęła z pudełka. Po namówieniu wróciłem z nim do apartamentu gdzie się przebraliśmy. Oczywiście osobno. I zaraz wróciliśmy  na plaże by się kąpać.  Wesoło chlapaliśmy się w wodzie. Oczywiście nie obyło się bez wyzwania przynajmniej raz starszego od zboczeńca ponieważ podobno niechcący zsunęła mu się ręka. Szkoda tylko że na mój tyłek.  Sam nie wiem czy faktycznie mówił prawdę i ta ręka niechcący mu zjechała... wydawał się mówić szczerze. Po tym znowu poszliśmy się przejść jednak tym razem wzdłuż morza. Usiedliśmy na wielkich kamieniach przy brzegu i zostaliśmy tam na jakiś czas.
Gdy było dość spokojnie na wodzie spróbowaliśmy puszczać kaczki... jednak niezbyt nam się to udawało. Nawet nie zauważyliśmy kiedy wybiła 19.
Dobrze się bawiłem. Nawet bardzo dobrze... ale wszystko wydawało mi się jakieś takie inne niż zwykle. Być może dlatego że chłopak wcale mnie nie obmacywał i... w ogóle mnie nie dotykał. Tylko gdy chlapaliśmy się w wodzie zdarzało  mu się... ale i tak głównie to ja się na niego rzucałem. Jestem przyzwyczajony do innego zachowania z jego strony więc to teraz sprawiało że czułem się trochę dziwnie.
Kiedy znowu chodziliśmy wzdłuż morza
-KiBum... mówiłeś mi że przyjechałeś tu na dwa tygodnie prawda? Zostały...
-3 dni... -dokończyłem za niego. Nie za bardzo się z tego cieszyłem ponieważ bądź co bądź lubię JongHyun'a.  W końcu jest moim przyjacielem i nie chciałem się z nim żegnać. Westchnąłem. Gdy starszy to mówił wydawał się być przez krótką chwilę trochę smutny.
-To już wiem ale...kocham cię i... będę za tobą tęsknić -powiedział po chwili a ja podniosłem na niego wzrok.
-Ta wiem. Ja za tobą też -przez chwilę trwała niezręczna cisza którą przerwał mój piska na widok słodkiego szczeniaczka.  Jakaś kobieta przyszła na plaże ze słodziutkim małym szczeniaczkiem. a ja bez  pytania czy czegokolwiek innego podbiegłem do niego i zacząłem głaskać oraz przytulać. Był przesłodki!! Ani ja ani starszy nie wiedzieliśmy o to za rasa ale machnęliśmy na to ręką i po prostu bawiliśmy się z psem.

-On był śliczny! -powtarzałem gdy już wracaliśmy.
Od pewnego czasu miałem straszną ochotę na mleczną czekoladę więc po drodze wstąpiliśmy do małego Konzum'a i ją tam kupiliśmy. Znaczy... to JongHyun mi ją kupił... gdy mu o tym powiedziałem tamten od razu zmienił kierunek i wszedł do pierwszego sklepu z którego zaraz wyszedł z naprawdę dużą tabliczką czekolady.  Podziękowałem mu i powiedziałem że nie musiał. Kilka kroków później otworzyliśmy ją i zjedliśmy po dwa tafelki po czym zwinęliśmy ją w sreberko z opakowania i przez dalszą drogę już jej nie braliśmy. Nie zwróciłem tym razem uwagi na to że chłopak wszedł razem ze mną do mojego pokoju. Dałem mu czekoladę aby gdzieś ją schował a sam skierowałem się w stronę kuchni gdzie nalałem nam po szklance czegoś zimnego do picia. Zaraz wróciłem z dwiema pełnymi szklankami do sypialni w której czekał na mnie starszy leżąc na łóżku i przeglądając zdjęcia na moim różowym aparacie. Gdzie on go znalazł? O ile pamiętam gdzieś go wsadziłem.Ale gdzie? Tego nie pamiętam.
-Gdzie go znalazłeś? -zapytałem jednocześnie kładąc obok niego szklankę z napojem.
-Tu -wskazał palcem na szufladzie w mojej szafce obok łózka.
-Ładnie to tak grzebać po cudzych szafkach? -chłopak uśmiechnął się ale nie oderwał swoich oczu od małego ekraniku z tyłu aparatu.
-Jesteś popularny co?
-Hym? -usiadłem obok niego i również spojrzałem w malutki ekranik.  Starszy teraz przeglądał moje zdjęcia z różnymi znajomymi. Wielu miejsc i osób.. nie poznawałem.  Zraz znowu za namową chłopaka zaczęliśmy sobie robić salki. Zrobiliśmy ich sobie chyba ze sto! Muszę przyznać że to było całkiem zabawne.  Zaraz zaczęliśmy je wszystkie przeglądać i śmiać się jeszcze bardziej.
-Ej! Ty tu wyglądasz jak dinozaur! -powiedziałem śmiejąc się jednocześnie i przyglądają zdjęciu.
-Ta wiem. Będzie jeszcze takich dużo- I faktycznie było ich mnóstwo. Dinozaury nie wyginęły  Gdy sprawdzaliśmy ile zdjęć narobiliśmy okazało się że 96... całe szczęście że mam bardzo pojemną kartę pamięci. Może i było ich dużo ale każde było inne i przy tym zabawniejsze. Po obejrzeniu wszystkich schowałem aparat  z powrotem do szafki ale i tak dalej nabijaliśmy się z zdjęć.

W pewnym momencie spojrzeliśmy sobie prosto w oczy i... poczułem się trochę dziwnie. Nie znałem tego uczucia przedtem ale miałem wrażenie że było podobne do tego gdy ma się ochotę na czekoladę....
-JongHyun... gdzie dałeś czekoladę?
-Eeee tam -pokazał w stronę parapetu obok okna. Zaraz wstałem i podszedłem do wskazanego miejsca. Wziąłem ją do rąk i... zacząłem się śmiać
-Idioto... -powiedziałem śmiejąc się
-Co? -zapytał zdziwiony a wtedy ja podszedłem do niego z tabliczką. Stanąłem przed nim  złapałem za dwa rogi tabliczki i bez najmniejszego problemu zacząłem ją wyginać na wszystkie strony. Zaraz otworzyliśmy opakowanie aby sprawdzić w jakim stanie jest czekolada. Gdy odchylaliśmy sreberko pewna część czekolady prawie się wylała.W niektórych miejscach to była prawie woda ale i tak zaczęliśmy ją jeść. Szczerze? Taka rozpuszczona smakowała lepiej niż taka w jednym twardym kawałku. JongHyun wyglądał zabawnie z takim pasmem czekolady na policzku więc zaraz starłem mu go dłonią.  Gdy to robiłem jego wzrok utkwił w miejscu za moim nadgarstkiem. Złapał za niego i przybliżył do siebie a ja przez chwilę patrzyłem się na niego zdziwiony próbując zrozumieć o co chodzi. Wtedy zobaczyłem jak ten przybliża ją jeszcze bliże swojej twarzy i... zlizuje czekoladę której nie zauważyłem na mojej ręce. Już  nie byłem zdziwiony ... przestraszony też nie... nic z tych rzeczy. Znowu ogarnęło mnie to dziwne uczucie które przedtem zmusiło mnie do zjedzenia czekolady. Teraz było o wiele silniejsze.
Chłopak nagle odsunął się ode mnie  z przerażoną miną i spuścił swój wzrok
-Przepraszam ja... nie powinienem - Znowu.... to samo uczucie. Uderzyło we mnie z podwojoną siłą i pokierowało moim ciałem.
Co zrobiłem zorientowałem się dopiero w trakcie. ... Pocałowałem go. Przysunąłem się do niego i po prostu pocałowałem. Zaraz odsunąłem się od niego i teraz oboje patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Nie minęło nawet 5 sekund a starszy znowu się przysunął i ponowił pocałunek. Czułem jego język na swoim. Jego usta... spodobało mi się to. O wiele bardziej niż poprzednio... bardzo. Tak jak poprzednio teraz również leżeliśmy. Kiedy starszy odsunął się na chwilę ode mnie żebyśmy oboje mogli nabrać powietrza dotknąłem swoją ręką mojej dolnej wargi.  Zaraz ją zdjąłem i wróciliśmy do pocałunku. Palce którymi dotknąłem ust były brudne z roztopionej czekolady która została na moich ustach. Teraz dokładnie ją czuliśmy.
-Tak jest nawet lepiej... o ile to możliwe -powiedział cicho. Zraz sięgnął ręką do roztopionej czekolady w sreberku namoczył w niej palce i wysmarował mi nią dolną wargę po czym zlizał. To było cudowne uczucie. Nie dość że zlizał to jeszcze delikatnie przygryzł moją wargę a to sprawiło że nagła fala ciepła ogarnęła moje ciało. Faktycznie to było jeszcze lepsze. Niesamowite.  Zaraz zrobiłem mu dokładnie to samo.
Przez bardzo długi czas na różne sposoby bawiliśmy się tak i na różne sposoby czekoladą swoimi językami i wargami. W końcu zasnęliśmy.
Jak to się stało? Dlaczego to zrobiłem? Myślałem że nie jestem gejem... a może to dlatego że spędzam z nim tak dużo czasu? Kocham go? Będę go widział jeszcze tylko przez jakiś czas... to dlatego? Co się zemną dzieje? ...

środa, 9 stycznia 2013

Summer Adventure -rozdział 9








Około 8 wstałem i wyszedłem z apartamentu. Zacząłem chodzić bez większego celu po drodze z wetkniętymi do uszu słuchawkami od mp3. W pewnym momencie zobaczyłem wychodzącego z apartamentu JongHyun'a ze swoją siostrą. Dziewczyna coś do niego mówiła a ale on nie za bardzo zwracał na to uwagę tylko szedł z poważną miną. Nie zauważyli mnie ale nie wiem czy mam się z tego powodu cieszyć czy na odwrót.  Bo w końcu co miałbym mu powiedzieć?  Niedługo po tym wróciłem do apartamentu i przez cały dzień się nudziłem. Nie poszedłem z dziadkami na plażę  a teraz kiedy ja i JongHyun... przez cały czas leżałem na łóżku i gapiłem się w biały sufit lub ściany. Około 16 babcia mnie wygoniła ...
Po tym co zobaczyłem i usłyszałem dzisiejszego ranka wolałem nie pytać... i w ogóle nie myśleć  o tym dlaczego tak jest więc bez większego sprzeciwu wyszedłem. I wolałem tam nie wracać.
Można powiedzieć że trochę się tego bałem.  Łaziłem tu i tam całkiem bez celu aż powędrowałem w stronę budynku niedaleko plaży gdzie odbywają się dyskoteki.
tej chwili nie miałem za wielkiej ochoty by tańczyć więc po znalezieniu dobrze schowanego baru w środku usiadłem i zamówiłem coś do picia. Czasem wydawało mi się  że wiedzę gdzieś JongHyun'a ale było tam tak strasznie ciemno i wszędzie było tyle ludzi... to na pewno był ktoś podobny.  Co chwilę widziałem kogoś podobnego do osoby którą już kiedyś gdzieś widziałem... raz wydawało mi się że widzę moją mamę a później Britney Spears... za ciemno.
 W pewnym momencie gdy skończyłem pić jakiś napój pewna dziewczyna złapała mnie za rękę i pociągnęła w głąb ludzi. W końcu moje niechcenie skończyło się tym że i tak tańczyłem. Z naprawdę różnymi ludźmi  czasami zastanawiałem się jak bardzo można być do kogoś podobnym. Bo ile może być osób aż tak do niego podobnych? Same klony! Trochę mnie to denerwowało ale cóż poradzić że ludzie są do siebie aż tak przerażająco podobni...  Teraz tańczyłem sam przy szybkiej muzyce. Z jednej strony byłem za leniwy by tańczyć a z drugiej za leniwy by znowu szukać tego baru wolałem zostać w jednym miejscu.
Gdy piosenka się skończyła puścili jakąś wolną wtedy ktoś złapał mnie za ramię i przyciągnął do siebie. Na początku myślałem że to dziewczyna bo była niższa ode mnie ale szybko zorientowałem się że to znowu chłopak a na dodatek podobny do JongHyun'a!  To naprawdę bardzo dobijające... Przez to jego uderzające podobieństwo znowu zacząłem myśleć co bym mu powiedział gdybym go faktycznie teraz lub w najbliższym czasie spotkał.  Gdybym z nim rozmawiał... co bym mu powiedział? Na pewno przeprosił za too jak go potraktowałem... Cicho westchnąłem.
-Jesteś chłopakiem prawda? -powiedział przytulony do mnie chłopak.
-Yhym -przytaknąłem trochę zdziwiony
-Bo płasko... to się pytam -usłyszałem po chwili. Oparł swoją głowę o moją kletkę piersiową i tak kołysaliśmy się w rytm muzyki.W sumie... to jego głos też był całkiem podobny. Same klony 
Otworzyłem szeroko swoje oczy gdy poczułem jego  dłonie na swoim tyłku. Na to ja automatycznie go od siebie odepchnąłem i dałem w twarz aż ten upadł na podłogę. Podobny co...? I wtedy zorientowałem się co zrobiłem. Ukląkłem obok chłopaka i się do niego przytuliłem.
-Przepraszam! JongHyun przepraszam! - Co za idiota... chcę go przeprosić a zamiast tego go biję... idiota! Ten spojrzał na mnie zdziwiony.
-KiBum? -To on... jestem tego pewny ale... chcę go zobaczyć... chcę zobaczyć jego twarz! 
Mocno złapałem go za rękę i pociągnąłem za sobą jednocześnie podnosząc i wyprowadzając z tłumu ludzi na zewnątrz. Patrzył na mnie zdziwiony gdy wreszcie ujrzeliśmy swoje twarze.
-Ja... -nerwowo zacząłem mówić. Wciąż do końca nie wiedziałem co mówić.
-Chciałem cię jeszcze raz przeprosić - powiedział starszy -Nie sądziłem że tak na to zareagujesz...- westchnąłem
-Nie... ja też chciałem cię przeprosić - spojrzał na mnie jeszcze bardziej zdziwiony niż wcześniej -za to że... na początku cię nie zrozumiałem i tak wygoniłem -zapadła cisza. W tej chwili było słychać tylko muzykę dochodzącą z budynku obok. Staliśmy tak z 10-20 sekund aż starszy zrobił kilka kroków w moją stronę i zatrzymał się jeden przede mną. Rozłożysz szeroko swoje ręce przede mną.
-Mogę? -trochę się zdziwiłem ale skinąłem głową. Wtedy ten zrobił ten ostatni krok i mnie objął. -I za co ty mnie przepraszasz?  To ja cię przepraszam. Bardzo bardzo przepraszam -znowu zapadła cisza.  Tylko tym razem staliśmy tak o wiele wiele dłużej.  Odetchnąłem z ulgą.
-JongHyun. Możesz przestać? To krępujące -chłopak nie zareagował a zamiast mnie puścić ścisnął jeszcze mocniej. -JongHyun! -starałem się go od siebie odepchnąć a wtedy ten mnie puścił a ja zobaczyłem ogromny uśmiech na jego twarzy
-Idiota... -powiedziałem niezbyt głośno.

Poszliśmy gdzieś razem i rozmawialiśmy tak jak wcześniej. Nie dziwię się że cały dzień tak się nudziłem... dopiero w tej chwili zrozumiałem ile się dzięki niemu uśmiecham.  - Czemu... nie powiedziałeś mi że jesteś gejem? -zapytałem w pewnym momencie kiedy szliśmy drogą
-Mówiłem nie pamiętasz? Ale ty wziąłeś to za żart- faktycznie jak tak bardziej pomyślałem to było coś takiego...  I teraz to ja jestem idiotą...  -A ty... wolisz dziewczyny czy chłopaków?
-Nie wiem -spojrzał na mnie jakby zdziwiony -ale nic sobie nie myśl! Po prostu nigdy... nie zakochałem się w dziewczynie
-Nie jesteś pewien?
-Mówię że...
-Czyli mogę próbować -puścił mi oczko a ja zmieniłem odległość która była pomiędzy nami.
Kiedy już wracaliśmy chłopak chciał pójść do mojego apartamentu. Nie pozwoliłem mu na to ponieważ zawsze idziemy do mojego pokoju. A tam jest łóżko... a ja... trochę boję się o swój tyłek.

niedziela, 6 stycznia 2013

O kurcze! - one shot

Czytałam to już chyba z cztery razy i... wciąż uważam że wyszło to nam (pisałam razem z Hikari) bezsensu >.< 
Życzę miłego czytania ;) :***  

Tytuł: O kurcze!
Pairing: OnKey

Ostrzeżenie: Mogą pojawić się przekleństwa 


Różowy -KiBum/Key
Zielony -Onew/JinKi


-JinKi! Otwórz te drzwi!! JinKi!! -od pół godziny waliłem w drzwi od pokoju starszego jednak chłopak nie dawał znaku życia.
Do cholery zostaw mnie w spokoju! Czy chociaż raz nie można pobyć samemu ze sobą i zjeść trochę kurczaków bez dzielenia  się z tymi darmozjadami?! 
-Onew! Daj ten pieprzony znak życia! -westchnąłem i oparłem swoją głowę o drzwi przede mną. Co go ruszy...?  -Jak chcesz to pójdziemy razem do KFC NA KURCZAKI... 
KFC powiadasz? Wyczuwam jeszcze więcej jedzonka wstałem i po wyrzuceniu do kosza  resztek po kurczakach otworzyłem drzwi KiBum'owi który już po chwili rzucił mi się na szyję
-Śmierdzisz -powiedziałem gdy poczułem chłopaka i zaraz się od niego odsunąłem. 
-To tylko tydzień bez kąpieli... nie wiem z czego robisz taką aferę! Zachowujesz się jak perfekcyjna pani domu... -odpowiedziałem zniesmaczony jego narzekaniem
-Moja wina że jesteś taki ujebany?! -zbliżyłem się do niego tak że nasze nosy się stykały -Najpierw się umyj bo jak tego nie zrobisz to cię nie wezmę... o fuj! -złapałem się za nos i oddaliłem od starszego -I zęby też umyj! -krzyknąłem wciąż nie odtykając nosa.
Zrobiło mi się smutno... Co jak co ale takie słowa usłyszane od osoby którą się bardzo lubi bolą. Nigdy nawet nie pomyślałbym że może mi powiedzieć że nie weźmie mnie na kurczaki no ale cóż... 
-Ehhhh.... no ok -odpowiedziałem lecz chyba niepotrzebnie wzdychałem bo Key naciągnęło na wymioty
-Lepiej myj się szybko.... -Jak można tak śmierdzieć?! -Zaraz zwymiotuję... 
Fakt.. im szybciej się umyję tym szybciej pójdziemy. Zabrałem czyste rzeczy i skierowałem się do łazienki. Dawno tu nie byłem pomyślałem w końcu toaletę  wannę mamy osobno. Wziąłem szybki prysznic za którym nigdy nie za bardzo przepadałem i ruszyłem do pokoju Bum'iego.
Co to jest...? Ten piękny zapach... kwiaty? Jakbym hasał po łączce... o tak!  Z moim różowym jednorożcem!  Ach...chwila Odskoczyłem gdy zobaczyłem że JinKi wszedł do mojego pokoju, To on? Zaraz do niego podbiegłem i zacząłem obwąchiwać
-Ty... się umyłeś! -
-Tak wiem... uwierz mi to nie było zbyt przyjemne ... to co idziemy? -zapytałem z nadzieją w głosie którą mam nadzieję że wyczuł. 
-Jak zasłużysz -usiadłem z powrotem na łóżku i wygładziłem zachęcająco ręką miejsce obok mnie. 
-Ale KiBum! Jak nie chcę iść spać tylko na kurczaki! -wydusiłem ze łzami w oczach
Westchnąłem Co za dureń... 
-Idziemy... -powiedziałem trochę wściekły i zawiedziony niedomyślnością Onew
Tak! Chłopak wstał a ja ruszyłem za nim. Po dwóch krokach potknąłem się rozwiązane sznurówki i poleciałem prosto na seksowny tyłek Kim'a jednocześnie ściągając z niego spodnie. 
Co to ma kurwa być?! Coś co poczułem właśnie w swoim tyłku to..?  Podniosłem i odwróciłem swoją głowę w stronę chłopaka.  Miał... nos pomiędzy moimi pośladkami?!
-JinKi!!!
-Przepraszam! -wykrzyknąłem spanikowany po czym zabrałem szybko swoją głowę i się podniosłem. Jak na takie miejsce to nawet ładnie pachniało... 
Również się podniosłem  nawet nie wciągając z powrotem spodni stanąłem bardzo blisko chłopaka
-Aż tak cię tam ciągnie co? W takim razie... -schyliłem i się sprawnie zsunąłem jego spodnie do kostek po czym wróciłem do niego na górę
-Ale... KFC... mieliśmy tam iść  i dlaczego ściągnąłeś mi spodnie? Tu jest zimno... -powiedziałem chcąc jak najszybciej mieć w ustach ten cudowny smak który bądź co bądź niedawno czułem ale... drobiu nigdy nie za dużo! 
Czy on naprawdę jest takim durniem!? Czy tylko udaje...? Wciągnąłem swoje spodnie 
-Idziemy -skierowałem się w stronę drzwi 
Poszedłem w ślady KiBum'a i również wciągnąłem swoją odzież. Zawołałem resztę i po chwili byliśmy już w drodze do fast food'a.
Dlaczego on jest takim idiotą?  Nie rozumie tych sygnałów które mu ciągle wysyłam? I na dodatek wziął ze sobą resztę... świetnie... po prostu świetnie! Wreszcie doszliśmy do tego miejsca...Jaja sobie robicie?! 
-Zamknięte?!!? -do oczu zaczęły napływać łzy -Ma ktoś chusteczkę? -rozhisteryzowawszy zacząłem pytać i krzyczeć jednocześnie a za sobą usłyszałem dialog pomiędzy TaeMin'em a MinHo
-Mamy przejebane... -młodszy
-Nie... to KiBum ma przejebane
-Oj przestań ryczeć! Po prostu przyjdziemy tu kiedy indziej!
-Ale... moje kurczaki! -wybuchłem jeszcze większym płaczem  i wtuliłem się w tors młodszego Kim'a  przez co usmarkałem mu nowy T-shirt 
-Ej! Opierdol się ode mnie!- spojrzałem na swoje brudne od łez i glutów ubranie -Cholera! Wracam do domu!
-Bumciu! Poczekaj.. muszę się wysmarkać! -krzyczałem i zacząłem za nim lecieć. Odwrócił się w moją stronę a wtedy ja i moje kochane szczęście potknęliśmy się o wystającą kostkę chodnikową... i znów padłem na Key ale tym razem trochę inaczej... jak dla mnie lepiej
-Idiota!! -krzyczałem i zrzuciłem z siebie chłopaka. Tym razem udało mi się wrócić do domu. Wszedłem do swojego pokoju i zamknąłem się w nim na klucz.
-Przepraszam.. znowu-nie za bardzo lubiłem tą swoją niezdarność ale musiałem się z nią w końcu pogodzić.Raz gdy śledziłem mojego przyjaciela SiWon'a  bo chciałem wiedzieć gdzie tak często znika zaglądnąłem przez dziurkę od klucza do jakiejś kaplicy do której się udał i zobaczyłem jak goły modli się o większe przyrodzenie.  Chciałem się odwrócić i jak najszybciej  stamtąd odejść ale wtedy niechcący nacisnąłem klamkę od drzwi które okazały się niezamknięte i wpadłem tam z hukiem pokazując przy tym bladą dupę chłopaka wszystkim przechodnią.  Na dodatek wyszedłem na wielkiego zboczeńca... Nie fajnie ale się zdarza.  Teraz najważniejsze jest to żeby dogonić Key. 
Jaki idiota... dureń i kretyn! Jak można nie zauważyć takich rzeczy?
Wleciałem do domu jak strzała i od razu dorwałem się  do drzwi od pokoju chłopaka.  -KiBum otwórz prosze! -moje prośby nie dawały efektu- Kim KiBum otwieraj!! -podniosłem głos lecz usłyszałem tylko ciche Kretyn  i nic więcej. Zdenerwowany kopnąłem w te drzwi a one całe wyleciały z nawiasów i mocno uderzyły w stojącą za nimi postać. Słysząc krzyk wiedziałem że nie jest dobrze.
 Cholera! To boli... Bolało... i to bardzo. Ale żyłem i to się liczyło. Włamanie..? Starałem z siebie zdjąć ciężki przedmiot. 
Pomogłem mu ściągnąć ten kawałek drewna a po chwili wstać.Chwiał się trochę ale żył i to było teraz dla mnie najważniejsze. 
Wreszcie gdy zrozumiałem co się stało i kto to...
-Idioto!!! Chcesz mnie zabić?! -walnąłem go w głowę. Chciałem z liścia w twarz ale szkoda mi było tej ślicznej buźki.
-To nie tak! Przepraszam -to słowo użyłem dzisiaj już chyba trzeci raz i nie miałem zamiaru więcej.  Stał tak blisko mnie... czułem jakby przyciągał mnie niczym magnez. Zbliżałem się coraz bardziej i bardziej aż w końcu złączyłem nasze usta w cudownym pocałunku który działał na mnie odurzająco. A może to było to zioło które dostałem rano od JongHyun'a? Nie wiem ważne że było cudownie
Teraz co...? A kiedy ja chciałem to nie... 

czwartek, 3 stycznia 2013

Day after day -rozdział 4

Ojej... wybaczcie że tak krótko.. >.< Ale ważne że jest prawda? :D Coś myślę że ten fick będzie miał naprawdę dużo rozdziałów i będzie dodawany w odległościach około 3-4 tygodnie xD Ale ja mam wenę... ! Tylko po prostu nigdy nie wiem jak to napisać...
Życzę miłego czytania :*****






Jaki jest dzisiaj dzień? Piątek... Właśnie szedłem zmęczony po w-f 'ie przez korytarz gdy nagle znalazłem się na podłodze przy ścianie.  Jak to się stało? Gdy się zorientowałem szeroko otworzyłem swoje oczy. Nade mną  stał ten sam co zawsze. Łysy chłopak... a zanim wiele innych chłopaków. Większości nie znałem ale już wiedziałem że nie chce ich poznać a jak już to ich nie polubię.  Przez chwilę wszyscy się na mnie dziwnie patrzyli.  O co znowu chodzi? Przecież nic nie zrobiłem... Nie mieli powodu a jednak.  Aż tak bardzo  mnie tu nie chcą? 
-Nie chcesz mnie tu co? - Co? -Jak coś o mnie będziesz gadał to już się nie pozbierasz To że ze sobą gadacie nie znaczy   że możesz robić co chcesz
-Co? Ale o czym ty mówisz?
-Już dobrze wiesz o co -odeszli. Co to miało być? O czym on gadał? 

Poniedziałek. Po koreańskim wychodziłem z klasy i znowu znalazłem się na podłodze.  Tym razem czekał na mnie z podstawioną nogą.  Nachylił się nade mną nisko.
-Dobrze. Oby tak dalej - O co mu chodzi?! 

Wtorek. Właśnie wychodziłem z toalety na przerwie po piątej lekcji. I znowu znalazłem się na podłodze. No ludzie... to już się robi nudne! Usłyszałem śmiech więc podniosłem głowę. Łysy chłopak stał nade mną  a za nim 2 innych chłopaków. Myślałem że sobie pójdą ale ci ciągle nade mną stali. Próbowałem się podnieść ale wtedy poczułem czyjąś stopę przytrzymującą moją głowę i naciskającą na nią. Moja głowa...  Noga naciskała coraz mocniej a ja znowu słyszałem śmiech.
-Co ty wyprawiasz?! Zostaw go! -usłyszałem całkiem nowy głos. A ciężar nogi zniknął. Odetchnąłem z ulgą i ostrożnie zaczynałem się podnosić jednocześnie trzymają się za wciąż bolącą głowę.
-W porządku?  -przede mną stał pewien chłopak.
-Taak -wciąż pocierałem bolące miejsce na głowie jednocześnie robiąc na niej mały bałagan
-Na pewno? Może zaprowadzić cię do pielęgniarki?
-Nieee. Dziękuję
-Aaa rozumiem...
-Co rozumiesz? -zapytałem go zdziwiony
-Tyy nie pamiętasz mnie? -jego twarz faktycznie była trochę znajoma jednak tylko tyle. Nie mogłem sobie przypomnieć skąd ją znam. Potrząsnąłem głową a wtedy chłopak westchnął -Jestem Choi SonMin - Choi...? Już pamiętam. kuzyn JinRi? podał mi swoją dłoń -Coś ci to mówi?
-Lee TaeMin -uśmiechnąłem się -tak... jesteście kuzynami tak? -chłopak skinął głową
-Gdybyś wiedział ile ona nam o tobie opowiadała... -chłopak cały czas się uśmiechał a teraz nagle spoważniał -Często tak się dzieje?
-Hym?
-Chodzi mi o niego... to nie był pierwszy raz prawda? -skinąłem głową
-Wiesz dlaczego to robi? -zrobił to samo -Powiesz mi?
-Tak... ale później. Ile masz lekcji?
-Jeszcze godzinę
-Świetnie. W takim razie spotkajmy się obok szkoły w parku zaraz po lekcjach
-Ok... -Przez cały czas na tej ostatniej lekcji czułem się strasznie dziwnie  Co chwilę ktoś się odwracał i na mnie gapił. Toyama też się raz odwrócił i wtedy przejechał sobie prostym palcem po szyi.  O co mu chodzi?  Gdy lekcje wreszcie się skończyły co dziwne całkiem spokojnie wyszedłem z klasy i szkoły. Od razu skierowałem się w stronę parku w którym umówiłem się z chłopakiem. I tak przechodzę przez niego w trakcie drogi do domu. Gdy d niego dotarłem zobaczyłem już siedzącego na ławce chłopaka.
-SonMin! -Podniósł głowę i zaczął szukać mnie wzrokiem a gdy już znalazł pomachał mi. Zaraz już przy nim byłem i zaczęliśmy rozmawiać
-JinRi. To z jej powodu
-Co? Dlaczego?
-Podoba mu się i nie chce mieć złej opinii
-Przecież to bezsensu.  Przez to ją sobie właśnie psuje nie?
-Wiesz... on to robi po to  żebyś jej nie powiedział. Zobaczył że się przyjaźnicie i się przestraszył. Nie chce wylecieć
-Jak to?
-No.. nie jesteś jego pierwszą ofiarą. Jest taki dla większości. A jak się jeszcze wyróżniasz to koniec. Masz u niego przerąbane.
-To chyba nauczyciele o tym wiedzą prawda?
-No tak. Mówię przecież że nie chce wylecieć. Jeszcze jedno zgłoszenie od przewodniczącego lub jakiś nauczyciel sam zobaczy zdarzenie i go wyrzucą. M... Sory.. -wyjął i odebrał komórkę która zaczęła mu dzwonić w kieszeni spodni. Słuchał rozmówcy i w pewnym momencie jakby się przestraszył i zaraz rozłączył -Ja... naprawdę przepraszam... muszę iść cześć! -i pobiegł w stronę domu.
-Cześć... -powiedziałem cicho i mimo że wiedziałem że chłopak już mnie nie słyszy ani nie widzi machałem mu. Zaraz wstałem z ławki i nie śpiesząc się zacząłem wracać do domu.

wtorek, 1 stycznia 2013

Summer Adventure -rozdział 8







Po dyskotece kiedy było już naprawdę bardzo późno powoli zaczęliśmy wracać do apartamentu. Straszy przez całą drogę bardzo dziwnie się do mnie uśmiechał. Olałem to ponieważ on i tak jest bardzo dziwny więc można powiedzieć że to jest w jego przypadku całkiem normalne. Jak zwykle mnie rozśmieszał więc nawet nie zwróciłem na to uwagi że wróciliśmy do tego samego mieszkania. Padliśmy na łóżko a ja po omacku wyjąłem swój telefon z szafki nocnej Przewróciłem się na plecy i w myślach odczytałem godzinę podaną na wyświetlaczu. Była druga w nocy. Myślałem że będzie później... Odłożyłem telefon na szafkę i  zobaczyłem twarz starszego która nagle pojawiła się nad moją i zaczęła do niej zbliżać. Zmarszczyłem brwi ponieważ nie wiedziałem o co mu chodzi. Co on...? 
-Ej! -odepchnąłem od siebie chłopaka. On właśnie... mnie... pocałował -Co ty wyprawiasz?! -krzyczałem na chłopaka który przeze mnie spadł z łóżka. Delikatnie dotknąłem opuszkami palców swoich ust.-Dlaczego to zrobiłeś?! -chłopak wstał z podłogi i spojrzał na mnie smutno
-Powiedziałem że cię lubię... a ty ... że ty mnie też - w trakcie mówienia spuścił swój wzrok
-No właśnie lubię. Tylko lubię! Nie... kocham -ostatnie słowo z trudem wydobyło się z moich ust
-Myślałem...
-Nie! Nie myślałeś. Czy... -wziąłem głęboki oddech -Wynoś się
-KiBum...
-Wynoś się! -czułem że do moich oczu napływają łzy a na dodatek JongHyun właśnie w nie spojrzał
-KiB.. -Otworzyłem pierwsze drzwi i wypchnąłem go z pokoju po czym otworzyłem mu drugie aby sam wyszedł -Przepraszam -Nie patrzyłem na niego tylko czekałem aż opuści mój apartament. Zamknąłem drzwi na klucz a wtedy  moich oczu wypłynęły łzy Dlaczego płaczę...?  Wróciłem do pokoju zgasiłem w nim światło i chowając twarz w dłoniach rzuciłem się na łóżko. -Bumie... przepraszam -usłyszałem głos chłopaka przez nie domknięte okno. Przez co łzy leciały jeszcze bardziej. Cholera... to był mój pierwszy ... Tak. Możecie w to nie wierzyć ale to prawda. Jeszcze nigdy w życiu się nie całowałem. Ani z dziewczyną ani z chłopakiem. Nigdy też nie miałem dziewczyny...
I czy on... własnie wyznał mi miłość? Powiedział... że mnie lubi... kocha? A ja... boże... co za idiota!!! Byłem wściekły i miałem ogromną ochotę się na czymś wyżyć. Coś zrobić. Cholera... Pierwszy raz od przyjazdu tutaj okno w nocy było otwarte przez co teraz było tu pełno komarów. Jeden własnie mnie ugryzł w rękę a ja... go zabiłem. Po chwili to samo stało się z kolejnym i jeszcze kolejnym. Zaraz przestałem myśleć o wydarzeniu które kilka minut temu miało tu miejsce i zamiast tego zabijałem armie komarów pojawiające się w moim pokoju. Bez litości rzucałem swoimi butami w ściany w miejsca w których pojawiały się komary. Skończyło się tym że zmęczony padłem na łóżko i momentalnie zasnąłem.

Obudziłem się po 13. Wciąż leżąc na łóżku zacząłem się turlać i rozciągać a wtedy moją uwagę przyciągnęły małe czerwone plamki na białych ścianach pokoju.  Od razu przypomniała mi się rzeźnia w której brałem udział tamtej nocy. Jak zobaczy to JongHyun to... Nie Do moich oczu znowu naleciały  łzy a ja zmieniłem pozycję z leżącej na siedzącą. Po około 2-3 minutach. Fajnie... dopiero co przeżyłem swój pierwszy pocałunek a ja ryczę jak dziewica po gwałcie... Ale on powiedział...  Przez to wszystko miałem mętlik w głowie. Naprawdę nie wiedziałem co myśleć... co czuć. Wiem że przesadzam ale on..  Co on sobie myślał?! Chciałem to zachować dla dziewczyny. Chociaż nigdy się nad tym nie zastanawiałem. Leżałem tak aż poczułem jak bardzo jestem głodny. Niechętnie wstałem i ruszyłem po coś do kuchni. A to było naprawdę dużo coś. Brałem wszystko co zmieściło mi się do rąk i było jadalne. Wróciłem z tym do swojego pokoju i zacząłem żreć jak świnia. Zawsze w momentach gdy ogarnia mnie jakieś negatywne uczucie zaczynam jeść bez opamiętania a to własnie był taki moment.
Jedzenia znikało naprawdę bardzo szybko aż wreszcie w ogóle już go nie było. I tak byłem już zmęczony tym jedzeniem. Teraz tylko leżałem i gapiłem się w sufit. Znowu myślałem o tym wszystkim ale tym razem na spokojnie. Zasnąłem

Obudziłem się o 2 rano. Przespałem cały dzień?! Przez chwilę patrzyłem się zdziwiony w niewielki wyświetlacz telefonu. Jak to się mogło stać? Nigdy przedtem nie zasypiałem na cały dzień. Było za wcześnie na wszystko więc zacząłem myśleć nad tym jak teraz będę z nim rozmawiać. Czy w ogóle będę mógł coś powiedzieć? Będę potrafił mu w ogóle spojrzeć w oczy...?  To były teraz moje zmartwienia.
Naprawdę nie miałem co robić ale bardzo mi się nudziło więc wziąłem swój telefon i zacząłem grać w jakieś gry. Trzeba przyznać że naprawdę bardzo wciągają i szybko na nich mija czas. I szybko rozładowuje się bateria... Około 4 rano padła i byłem zmuszony podłączyć ją do ładowarki. Co teraz będę robił? Wstałem i po cichu ruszyłem do kuchni i lodówki. Przygotowałem sobie płatki z mlekiem usiadłem z nimi do stołu i zacząłem jeść. Chwyciłem w dłonie pilot od telewizora  i prawie całkiem ściszając jego głos zacząłem przeglądać kanały. Oglądałem jakiś program gdzie sprawdza się reakcje przypadkowych ludzi. I to tylko dlatego że nikt nic tam nie mówił były tylko dodane od czasu do czasu jakieś efekty dźwiękowe. Nagle zobaczyłem jak drzwi prowadzące na przedpokój się otwierają. Przyjrzałem się aby zobaczyć kto wstał tak wcześnie rano a wtedy zakryłem swoje oczy ręką.  To co zobaczyłem... nie było miłe. Dziadek wszedł całkiem goły do kuchni i zaczął iść w stronę lodówki.
-O wcześnie wstałeś
-Taaa wcześnie -mimo zamkniętych oczu wciąż miałem przed sobą obraz tego pomarszczonego fiuta
-Cz-czemu jesteś nagi? -trochę bałem się odpowiedzi
-Twoja babcia. Niedawno zaczęła się nudzić. Możesz nie wierzyć... ale oboje wciąż jesteśmy dobrzy w te klocki -delikatnie się zaśmiał Co kurwa?! otworzyłem swoje oczy i wróciłem do jedzenia.  Niby patrzyłem się w stronę talerza ale... kątem oka widziałem ten zwiotczały tyłek dziadka poruszający się przy blacie kuchennym. -No to wracam do niej, Królowa przecież nie może czekać - w tym momencie myślałem że wypluję wszystko to co miałem w swoich ustach. W miarę szybko dokończyłem jeść i oglądałem dalej program. Gdy już się skończył i żeby ogląda dalej potrzebna była znajomość języka wstałem i ruszyłem do swojego pokoju. Po drodze na sekundę zatrzymałem się przed wielkim lustrem od szafy w przedpokoju spoglądając na swój tyłek. On chyba nie będzie tak wyglądać co..? Trochę zmartwiony wróciłem do pokoju i sprawdziłem godzinę na wciąż ładującym się telefonie. 7 rano... A co teraz będę robił?