poniedziałek, 24 grudnia 2012

Wesołych świąt! ^^


Z okazji Wigilii Bożego Narodzenia i zbliżającego się nowego roku chciałabym wam życzyć 
zdrowia szczęścia ... i spełnienia wszystkich(!) marzeń ;D
 I oczywiście spotkania z biasami ^^ xD  Bo tego chyba wszystkie chcemy :3 

      Mam nadzieję że się nie nudzicie i miło spędzacie czas ze swoimi bliskimi. A żeby jeszcze umilić wam ten czas niżej dodałam kilka obrazków z lśniących chłopców:)
+informacja niżej 



KLIKNĄĆ ABY POWIĘKSZYĆ!







Niedługo pojawi się nowy rozdział ;) :***


piątek, 21 grudnia 2012

Summer Adventure -rozdział 7

Proszę... wybaczcie mi że takie krótkie:/ 
Zapraszam do czytania :*** 







Była 9 rano. Jak zwykle cały spocony ponieważ nie otworzyłem okna na noc wstałem z łózka i trochę się chwiejąc powędrowałem do łazienki. Zaraz po tym już całkiem obudzony do kuchni coś zjeść.  Dziadkowie chyba już jedli. Chyba ponieważ kiedy wszedłem do pomieszczenia powiedziałem tylko dzień dobry i nawet na nich nie patrząc poszedłem w stronę lodówki. Wyjąłem mleko talerz łyżkę i płatki.  Złożyłem to jakoś szybko w kupę i i poszedłem do stołu jeść.
-Smacznego - usłyszałem gdy nabrałem pierwszą łyżkę
-Ach tak smacznego -odpowiedziałem. Chwila.. Podniosłem swoją głowę w stronę rozmówcy Co on tu robi?  Po drugiej stronie stołu siedział mój sąsiad JongHyun i jadł to samo co ja.
-Co tu robisz? - Uśmiechnął się szeroko i jadł dalej. Jeszcze przez krótką chwilę wpatrywałem się w niego po czym wróciłem do jedzenia. Po kilku minutach dowiedziałem się jak tamten się tu znalazł.
Siedział prawie godzinę pod naszymi drzwiami i czekał aż się obudzę. W pewnym momencie moja babcia niewytrzymała i dosłownie wepchnęła go siłą do środka. Ale nie denerwowało  ją to że tam siedział tylko to że śpiewał jakieś piosenki których się normalnie uczy w przedszkolu. Powiedziała że ma nawet całkiem dobry głos. Ale nie do takich piosenek!
W pewnym momencie chłopak silnie złapał mnie w pasie i powiedział że mnie niepuści. Chyba że spędzę z nim cały ten dzień.  
Jakbym normalnie tyle z nim nie siedział... on nawiedza mnie nawet w trakcie snu! Po kilku minutach gdy czułem już że nie wytrzymam i pewnie wyrzygam z siebie wszystkie wnętrzności zgodziłem się. Nie było nic do roboty więc jak zwykle poszliśmy na plażę i tam... można powiedzieć że się bawiliśmy. Jak bardzo małe dzieci. Mijały godziny i około 13 zaczęliśmy być trochę głodni. Właśnie wtedy przypomniało mi się że przecież całkiem niedaleko stąd jest budka w której mogę kupić pizzę a ja mam przy sobie dużo kasy. Ale oczywiście taką bez grzybów bo ich nie cierpię... Wybraliśmy pizzę  usiedliśmy na murku przed budką i zaczęliśmy czekać. Wszystko było tam tak zrobione że mogliśmy się dokładnie przyjrzeć jak kobieta robi ciasto itd. Po około 20 minutach zajadaliśmy się pizzą obok morza. Była pyszna a jej ciasto było niesamowicie cienkie. W czasie kiedy jedliśmy straszy zaczął mi opowiadać o swoim śnie. Nawet jak się go o niego nie pytałem i nie chciałem go znać on i tak mi go opowiedział.
Śniło mu się że ja byłem kobietą... miałem cycki i martwiłem się tym że mi nie staje. Ta opowieść tylko  doprowadziła do tego że znowu go przezywałem od zboczeńców. A on się tylko śmiał.  Powiedział też że to nie wszystko... ale najlepszych szczegółów mi nie zdradzi  .Mam się bać? Gdy już skończyliśmy jeść wyrzuciliśmy pudełko po pizzy do kosza obok i zaczęliśmy spacerować wzdłuż morza. Znaleźliśmy mały plac zabaw obok którego znajdował się niewielki bar. Było nam goręcej niż zwykle więc zamówiliśmy sobie tak zimne napoje. JongHyun'a coś wzięło na rozśmieszanie mnie przez co kilka razy prawie się poplułem i popłakałem. Najlepsze w tym było to że to niebyły jakieś głupie wymyślone kawały tylko prawdziwe historie z jego życia. Bardzo szybko nam mijał czas. Nawet nie zauważyliśmy kiedy wybiło 18 wieczorem. Znowu zaczęliśmy gdzieś iść a starszy prowadził przez całą drogę. Wreszcie zobaczyłem znajomy budynek. Weszliśmy do niego i zobaczyłem mnóstwo ludzi oraz kolorowe światła. Byliśmy w tej samej dyskotece przed którą wczoraj spotkałem JongHyun'a. Powiedział mi tylko żebym się bawił i zniknął gdzieś w tłumie. Posłuchałem go i dałem się ponieść muzyce. Było tam tak ciemno że widziałem tylko rozmazane sylwetki ludzi tańczących dookoła. Kolorowe światła które migały od czasu do czasu niewiele pomagały. Tańczyłem a z czasem muzyka robiła się coraz wolniejsza. Gdy była już naprawdę wolna a dookoła tańczyły już prawie same pary zacząłem iść wprzód . Wiedziałem że gdzieś tam jest bar i krzesło na którym niedługo będę mógł się znaleźć. Nie sądziłem że ten budynek jest tak duży Wiąż szedłem i szedłem a baru jeszcze nie było. Nagle poczułem jak ktoś mnie obejmuje i zaczyna mną powoli kołysać na boki. Przez chwilę bardzo chciałem wiedzieć kim jest ta osoba ale było tak ciemno że nie byłem w stanie zobaczyć twarzy. Nawet nie wiedziałem czy to chłopak czy dziewczyna. Jedyne o mogłem zauważyć to to że ta osoba była ode mnie trochę niższa. To dziewczyna Wtedy poczułem jak ręka tej osoby powoli się przesuwa i ściska mój tyłek. Nie to JongHyun Tylko on ma taką łapę. Nawet jeżeli złapał mnie za pośladki nie miałem zamiaru ani go policzkowa ani na niego krzyczeć. Jakoś tak nie miałem na to ochoty. W pewnym momencie chłopak przeniósł swoje dłonie z pośladków na moje i splótł je ze sobą. Na początku trochę się zdziwiłem ale szybko przyzwyczaiłem i sam mocno zacząłem ściskać jego dłonie.
-Bumi... -usłyszałem cichy głos chłopaka
-Hym?
-Wiesz... że cię lubię? Bardzo bardzo lubię.... -oparłem swoją głowę o jego
-Tak tak wiem. Też cię lubię. Też cię bardzo bardzo lubię...

sobota, 15 grudnia 2012

Dla MinHo - one shot

Pisałam to razem z Hikari... mam nadzieję że przynajmniej w małym stopniu będzie to dla was zabawne ;D 


Tytuł: Dla MinHo
Pairing: 2min


Niebieski - MinHo
Żółty -TaeMin

Siedzieliśmy w pokoju. TaeMin nagle poczuł ogromną chęć wzięcia do ust tego cudownego płynu którym rozkoszował się niemal codziennie. Ową rozkoszą było oczywiście mleko bananowe.

-Tae co się tak trzęsiesz? -złapałem chłopaka za ramię
-Czuję się nienasycony... porcja którą dałeś mi dzisiaj była o wiele za mała  MinHo! Daj mi mleka proszę!-krzyczałem rozpaczliwie
-Ale ja nie mam cycków! -odruchowo zdjąłem rękę z jego ramienia 
-Dobrze wiesz że nie oto mi chodzi! Proszę nie drocz się już ze mną! Zawsze tak robisz mam dość! -byłem już bliski płaczu 
Uśmiechnąłem się pod nosem i nachyliłem obok jego ucha.
-Nie zasłużyłeś -wyszeptałem po czym wstałem i skierowałem się w stronę drzwi prowadzących na przedpokój.
-Bo nie miałem okazji... -wypowiedziałem półszeptem lecz tak  aby usłyszał. Może w końcu wynagrodzi mi te kilka dni przez które spał jak kłoda... 
Odwróciłem swoją głowę i spojrzałem na prawie płaczącego chłopaka. Podszedłem do niego i nachyliłem się tak że nasze twarze były teraz oddalone od siebie o około 9 cm.
-Teraz masz -uśmiechnąłem się. 
Uśmiech starszego i słowa zachęty sprawiły że naszła mnie wielka ochota abyśmy odpracowali ostatnie nocy. W jego oczach widać było iż też niema zamiaru dalej siedzieć w salonie i patrzyć w telewizor pełen podtekstów i debilnych programów. Złapał mnie za rękę i pociągnął w stronę swojego pokoju.
Usiadłem na swoim łóżku i spojrzałem na twarz młodego. Wydawała się być bardzo zdecydowana. Usiadł obok  mnie a po chwili zeskoczył z łózka spoglądając na wypukłą w pewnym miejscu kołdrę. 
-MinHo co to jest? -zapytałem trochę bojąc się odpowiedzi bo gdy na to usiadłem przypominało trochę... penisa? 
-To? - Cholera... zapomniałem schować -Nic... to tylko kołdra! -zakryłem ręką to miejsce -Usiądź proszę obok -wygładziłem miejsce po drugiej stronie 
-MinHo kochanie. Dobrze wiesz że i tak dowiem się co to jest więc lepiej żebyś powiedział mi teraz -stwierdziłem trochę półżartem lecz szczerze chciałem wiedzieć czy to jest to o czym myślę
-Ale o czym ty mówisz? Przecież to tylko kawałek kołdry lub prześcieradła który się zwinął i wyglądem przypomina... - Cholera 
Rzuciłem się na kawałek kołdry który coś pod sobą ukrywał. Coś co według Choi'a nie powinien zobaczyć nikt poza nim. Próbował mnie powstrzymać ale średnio mu to wychodziło. W końcu włożyłem rękę pod kołdrę i wyciągnąłem przedmiot.
-To jest moje! -krzyknąłem zdenerwowany tym że rusza moje osobiste rzeczy. Fakt jest moim chłopakiem ale to nie zmienia  faktu że takich rzeczy się nie robi! 
Chłopak wziął go do rąk i spojrzał na mnie wściekłym wzrokiem.
-O czym ty gadasz?! To mój wib....-wyjąłem mu go z rąk Że niby on ma...? 
-On nie jest twój tylko mój! Dostałem go na 19-ste urodziny od Key-ummy... -byłem trochę zawstydzony mówiąc o tym jemu no ale skoro już mówimy o tym to cieszę się że nie tylko ja muszę się zaspokajać... No ale żeby tak czyimś?! To obrzydliwe... 
-Przecież to mój! Patrz! -przysunąłem mu go pod twarz tak żeby mógł przeczytać wygrawerowany napis "Dla MinHo" Na klapce od wejścia na baterie.
-To znaczy że my... mamy wibratory dla par?! -byłem tym zdziwiony. Nie wiem kto dał to jemu ale mam 50% pewności że jest w to zamieszany KiBum.
-Co? W ogóle dlaczego ty...? Idę pogadać z KiBum'em! -zacząłem iść w stronę drzwi 
Po tych słowach już na 100% widziałem kto jest sprawcą całej sytuacji. Usłyszałem głęboki głos MinHo który krzyczał coś do młodszego Kim'a. Po chwili wrócił. Wziąłem do ręki rzecz przeznaczoną do umilenia sobie chwili. Poszedłem po swój i oba schowałem do skrzynki zamykając  ją na klucz.Wróciłem do żabci i biorąc go za rękę skierowałem się na strych. Schowałem przedmiot do jednej z szaf po czym się uśmiechnąłem pod nosem. 
-Myślę że w przyszłości już  nam się to nie przyda -powiedziałem po czym ucałowałem lekko jego wargi i skierowałem się do miejsca jego wypoczynku. 
Nie przyda... a czemu niby nie przyda? Wyjąłem skrzynkę z szafy i bardzo szybko powędrowałem z nią do toalety. Schowałem ją w mojej szafce i jakby nigdy nic wróciłem do pokoju w którym czekał na mnie TaeMin. 
-No to może kontynuujmy -podszedłem do niego jednocześnie  się nachylając 
Wreszcie wróciliśmy do wykonywanej czynności. Położyłem się na nim i zdjąłem koszulę. Badają rękami jego plecy wziąłem się do pracy. 

Z sypialni chłopaków wydobywały się przeróżne dźwięki. Jedno było pewne - to były dźwięki przyjemności.

Zmęczony i spełniony opadłem z chłopakiem na łóżko.
-Tae to było... wspaniałe -pocałowałem go w policzek -Jesteś w tym coraz lepszy  -dyszałem -Musisz częściej tak... zasłużać.
-Dobrze wykonałem swoją pracę -powiedziałem uśmiechając się wrednie  -Więc należy mi się nagroda -przypomniałem Choi'emu że masaż był nie za darmo. Spojrzał na mnie i wstał tylko po to by za chwilę wrócić ze słodkim napojem o smaku bananów dla mnie. Trochę ciężkiej pracy ale się opłacało. 

Summer Adventure -rozdział 6

Przepraszam bardzo że ten rozdział jest tak... normalny i nudny...
Zapraszam do czytania :**






Tym razem było jeszcze goręcej niż zwykle Nie wiem o co tu chodzi ale nie podoba mi się to Nie tylko gorąco ale też ciężko. Powoli otworzyłem swoje oczy aby je przyzwyczaić do światła w pokoju. Próbowałem się ruszyć jednak bezskutecznie. W miarę możliwości podniosłem swoją głowę aby sprawdzić co mi przeszkadza. Ok... Wysoko na mojej klatce piersiowej leżała głowa śpiącego JongHyun'a. Reszta jego ciała też.. Mono mnie obejmował..... a jego noga byłą wciśnięta pomiędzy moje. Czułem się trochę niezręcznie. I na dodatek prawie w ogóle nie mogłem się ruszać.
-JongHyun -sam nie wiem czemu powiedziałem to prawie szeptem. Zacząłem go szturchać aby zareagował. Wtedy zobaczyłem jak jego głowa powoli się podnosi. Nareszcie Zaspane oczy chłopaka teraz patrzyły prosto w moje. Widać było że jeszcze się całkiem nie obudził. -Ej -powiedziałem już normalnym tonem. Po dwóch czy trzech sekundach był już świadomy. Przez chwilę jeszcze się na mnie patrzył a po chwili uśmiechnął. Wyciągnął spode mnie swoje ręce jednocześnie przestając mnie przytulać oraz pozwalając na większy  swobodniejszy ruch i położył je na mojej klatce piersiowej jednocześnie podpierając swój podbródek .
-Jakiś ty śliczny -Wiąż się uśmiechał i patrzył mi w oczy. Co? . Nie wiedziałem o co chodzi. Wtedy ten bardzo szybko ułożył się na mnie wygodnie -Śpimy dalej... dobranoc
-Spadaj! -już teraz zdolny do wykonywania ruchów zrzuciłem z siebie starszego na podłogę obok. A ten niezbyt głośno zawył z bólu. Wreszcie wolny wstałem i powędrowałem do toalety. A zaraz po tym do kuchni w której spotkałem babcię. Zapytała się mnie co mój kolega chce na śniadanie. No tak... wróciłem do pokoju aby go oto zapytać. Oo zasnął... I nawet się przykrył Na łóżku zawinięty w cienkie okrycie spał JongHyun. Westchnąłem  podszedłem do łózka po czym przyjrzałem się mu.  Przedtem też to robiłem ale nie gdy śpi. Jego twarz wyglądała wtedy zupełnie inaczej. Zaraz wróciłem do kuchni i zrobiłem sobie śniadanie. Myśleliście że będę na niego czekał ? Phi! Przecież ja się dopiero obudziłem. Jestem głodny! Po zjedzeniu znowu wróciłem do pokoju. Kiedy usiadłem na łóżku dopiero wtedy zorientowałem się jak gorąco jest w tym pokoju. Jak zwykle nie otworzyłem  okna na noc. Wstałem podszedłem do niego  i je otworzyłem.  Zawsze o tym zapominam.. Niedługo później wstał JongHyun a później wyszedł. Oczywiście przed tym musiał mnie poinformować o tym że mu się śniłem a sen był dla niego wspaniały. Trochę się przestraszyłem ale... po nim mogę się spodziewać różnych ...dziwnych rzeczy. Po tym poszedłem z dziadkami na plażę. Znowu... Ale tym razem nie spotkałem tam starszego. Ani nawet jego siostry. Wciąż leżąc na leżaku z parasolką dużo myślałem. Chwila... skoro ona jest starsza od JongHyun'a   a on jest ode mnie straszy o rok to... ile ona ma lat?! Nieważne to na przykład W pewnym momencie zasnąłem. Co mi się śniło? JongHyun. Za dużo z nim spędzam czasu to dlatego Śniło mi się że... nieważne. Nawet nie chcę o tym myśleć. Jak nie o tym śnie to o JongHyun'ie. Ciągle mi się wbijał przez co nie mogłem się kupić na innych myślach. To mnie trochę wkurzało. Ale im bardziej próbowałem tym bardziej się wpychał. Wreszcie mi się udało kiedy zostałem trafiony twardą piłką przez pewne mały dzieci. I potem goniłem je po całej plaży... byłem naprawdę zdenerwowany. Nie tylko przez tą piłkę ona to był pikuś. Musiałem za nimi biegać to oto chodzi. A ja nienawidzę biegać! Chociaż może trochę przesadzam... ale to nie zmienia faktu że nienawidzę! Kiedy wracaliśmy z plaży idąc drogą zauważyłem zaparkowaną obok kolejkę. Tą samą co widziałem za pierwszym razem kiedy wracałem z plaży. Tym bardziej miałem szansę bardziej się jej przyjrzeć. Była prawie cała zielona a w każdym wagoniku znajdowały się po 2 ławki w których na oko zmieściły by się 4-5 osób. Ominąłem ją i poszedłem dalej. Gdy wróciłem do apartamentu nie wiedziałem co ze sobą zrobić.Najpierw leżałem potem słuchałem muzyki a jeszcze później szukałem nawet sam nie wiem czego w swoich rzeczach. Oglądałem telewizję rozmawiałem z dziadkami. Nawet chodziłem w kółko! Dosłownie. Nic mnie nie zajmowało na więcej niż 5 minut. Aż wreszcie.. sam nie mogłem uwierzyć w to co zrobiłem.
Zapukałem i zadzwoniłem do drzwi apartamentu na górze. Nikt nie otworzył. Zadzwoniłem jeszcze raz ale nic się nie zmieniło. Westchnąłem. Było już po 18 więc na plaży nie powinno ich być. Poza tym zobaczyłbym ich. Zszedłem z powrotem na dół i się położyłem. Zacząłem się zastanawiać gdzie może być to rodzeństwo. Chociaż bardziej skupiłem się na chłopaku. Zauważyłem że ostatnio bardzo dużo o nim myślę. To mnie wkurza. I już nawet sam chcę się z nim spotkać... Niczym przyjaciel... ale na pewno nie taki jak ci moi z Korei. Myślą że nie wiem ale tak nie jest. Tak naprawę udają że mnie lubią i przyczepiają się do mnie dla szpanu. Tylko kilka osób mogę nazwać prawdziwymi przyjaciółmi. A dokładniej trzech... tak jak tamten są idiotami. Mijała godzina po godzinie a ja nudziłem się coraz bardziej. W końcu nie mogłem wytrzyma i wyszedłem. Poszedłem nad morze. Usiadłem na ławce obok i tak myślałem. Zaraz jednak wstałem i zacząłem szukać czegoś ciekawego. Szukałem i oglądałem co się dzieje dookoła. Było trochę atrakcji, Ale większość dla dzieci i nie wpuszczano na nie starszych. Znalazłem pewną drogę przy której stała niewielka budka. Chyba pizzeria. Była zamknięta ale nic w tym dziwnego w kocu to była już 22 a na tabliczce było napisane że jest czynna od 11 rano do 15 popołudniu. Może kiedyś... Mogę ją sam sobie kupić. W końcu dziadkowie dali mi tyle kun...  i jeszcze dawali mi całą resztę która pozostawała po tym jak szedłem do sklepów. Poszedłem jeszcze gdzieś. Nieważne że było ciemno i późno nudziło mi się. Przeszedłem obok małego Konzuma i tak dalej. Szedłem i szedłem. Aż w końcu zatrzymałem się przed całkiem dużym budynkiem. To chyba była dyskoteka ponieważ ze środka dobiegała głośna muzyka i obok było pełno różnych ludzi. To był już koniec drogi więc zacząłem zawracać. 
-KiBum?! -usłyszałem więc odwróciłem się aby sprawdzić kto mnie woła. W moją stronę biegł JongHyun z uśmiechem na twarzy. Trochę się zdziwiłem ponieważ był w samych krótkich spodniach i jakiś klapkach. 
-Gdzie twoja bluzka? -starszy zrobił zdziwioną minę i spojrzał na swoją klatkę piersiową
-Faktycznie... ktoś mi ją zabrał...? -Co za debil... Zaraz zapytałem o co  chodzi z tym wszystkim. Znalazł to miejsce razem z siostrą gdy kilka dni temu byli na spacerze. I dzisiaj tu przyszli. Dyskoteka odbywa się prawie cały dzień i całą noc codziennie. SongDam już dawno poszła do domu. Chłopak próbował mnie namówić żebym się tam z nim teraz cofnął i bawił ale odmówiłem. Nie chciało mi się w tej chwili już nic robić. Aż wreszcie po wielu prośbach zgodziłem się na to że kiedyś tam z nim przyjdę. W trakcie drogi do domu jak zwykle miło rozmawialiśmy. Co prawda mówił jak idiota ale dobrze widziałem że żaden alkohol nie jest temu winien. On już po prostu tak ma. 

niedziela, 9 grudnia 2012

Summer Adventure -rozdział 5






Siedziałem z dziadkiem w salonie i oglądałem telewizję w nieznanym prze zemnie języku.  To nie był angielski... ani też chorwacki. W jego słowach było pełno takich liter jak h lub g. W pewnym momencie dziadek wstał i wyszedł drzwiami na taras a ja zostałem sam. Z tego samego miejsca wyszła babcia i powędrowała prosto do lodówki.
-KiBum'ie słonko nie chciałbyś wyjść do sklepu po coś do picia i lody?
-Tak tak... -ta zaraz mi dała potrzebne pieniądze. Włożyłem buty i opuściłem apartament. Zacząłem schodzić po schodach w dół i iść w stronę furtki kiedy nagle usłyszałem czyjś głos. Odwróciłem się i zobaczyłem JongHyun'a prawie biegnącego w moją stronę.
-Czekaj. Pójdziemy razem -westchnąłem No niech idzie przeszliśmy przez bramkę i skierowaliśmy się do małego sklepu obok. W środku razem z chłopakiem wybrałem swoje produkty i już mieliśmy iść do kasy
-A ty co kupujesz? -zapytałem zdziwiony tym że chłopak nic nie bierze
-Ja? Nic. Siostra mnie wygoniła i powiedziała że mam iść do ciebie - Facepalm... 
-Nieważne...chodź - Nawet nie wiem czemu pozwoliłem mu na to. Wrócił ze mną  do apartamentu. Oczywiście nie obyło się bez komentarza dziadka o tym że wspaniale że mam kolegę. Wzięliśmy pudełko lodów dwie łyżki i nie rozumiejąc  o czym mówią w tv oglądaliśmy ją. jedząc jednocześnie. Ostatnio nie jest tak źle nawet go trochę polubiłem. Ale tylko trochę... Tak minęła godzina. Tu jednak niema za dużo zajęć... Nawet nie wiem jak to się stało że wyszliśmy razem na spacer. Szliśmy gdzieś. Nieważne gdzie i pewnie znowu się zgubimy ale co mogliśmy zrobić? Przeszliśmy nawet obok takiego jednego dużego sklepu... Konzum się chyba nazywał. Szkoda tylko że był tak strasznie daleko od naszego apartamentu.  Były w nim nie tylko produkty spożywcze... Poszliśmy dalej. Po kliku minutach szliśmy wzdłuż morza rozmawiając i nawet nie zauważyłem kiedy zaczęło się ściemniać. Chociaż nie tylko tego... nie zauważyłem również tego że chłopak przez cały czas miał ze sobą aparat. Gdy go zapytałem skąd go ma powiedział że siostra miała go dość i mu go dała.  Nie dziwię się że niewytrzymała..  Trochę dalej od morza był rząd ławek i kolejny Konzum tylko tym razem o wiele mniejszy. Czyli jednak sklep obok nas nie jest jedyny..  Szliśmy sobie zwykle pustą drogą i nagle usłyszeliśmy zbliżające się warczenie i klakson. Na wiecznie pustej ulicy teraz jechał mini traktorek a prowadził go chłopak który wyglądał na około 17 lat. Wyglądał trochę śmiesznie... miał gęste wąsy i długie czarne włosy... Jakby młody chłopak przebierał się za starca. I już nie tylko osiołek mnie zainteresował.. teraz też jest traktorek! Czadowy mały traktorek.
A gdyby go jeszcze przemalować na różowo...?  Jak podejrzewałem trochę zabłądziliśmy... a przy szukaniu drogi rozbolały nas nogi więc zaraz po jej odnalezieniu zaczęliśmy wracać do domu. Przez cały czas całkiem normalnie rozmawialiśmy.   Nie było żadnego łapania za tyłek nic podobnego NIC!  Trochę się o nim dowiedziałem... on o mnie również. Chociażby to że jest ode mnie starszy o rok! Szczerze?
Nie spodziewałem się tego. Myślałem że jest młodszy lub równego wieku. Sam nie wiem dlaczego. Kiedy rozmawialiśmy okazało się że jest całkiem zabawny czego przedtem nie zauważyłem. Nawet bardzo.. Potrafił powiedzieć coś tak dziwnego.. i mimo że wiedziałem że to jest głupie i dla innych w ogóle niezabawne ja się śmiałem. Naprawdę mnie to  bawiło.  Ale nic dziwnego że tego nie zauważyłem.... byłem za bardzo skupiony na jego zboczonej stronie.  Pożegnaliśmy się przed moimi drzwiami. Ja poszedłem do mojego a on do swojego apartamentu. Zamiast do sypialni popędziłem prosto do toalety. W końcu chodziliśmy tak kilka godziny i nie było gdzie się załatwić. Zaraz po tym skierowałem się do swojego pokoju i opadłem na łóżko. No i co teraz będę robić? Nie chce mi się spać.. Usłyszałem pukanie więc wstałem i podszedłem do drzwi. Wreszcie gdy już przy nich byłem zorientowałem się że to nie stąd  dochodzi dźwięk. Odwróciłem się w stronę okna podszedłem do niego i je otworzyłem. Przede mną na schodach stał JongHyun z miną jak u słodkiego porzuconego szczeniaczka.
-Co tu robisz?
-Bumie...
-Mówiłem ci żebyś..
-Mogę u ciebie dziś przenocować? -spojrzałem na niego zdziwiony
-C-co? Dlaczego?
-SongDam mnie znowu wyrzuciła... Zaprosiła chłopaka którego poznała tu rok temu i teraz nie chce mnie wpuścić... -westchnąłem
-Chodź.. -zamknąłem okno i wpuściłem drzwiami chłopaka -Po co ci ona? -zapytałem gdy zobaczyłem torebkę zwisającą z ramienia starszego.
-Udało mi się ją wziąć przed wyjściem... żeby nam się nie nudziło -delikatnie się uśmiechnął. Weszliśmy do mojego pokoju i usiedliśmy na łóżku
-No to co tam masz? -znowu zapytałem
-Zaraz zaraz... po kolei -chłopak zaczął grzebać po swojej torbie i po chwili  wyciągnął z niej małe prostokątne pudełko. W myślach przeczytałem jego nazwę Bierki...?
-Ile ty masz lat?
-Oj przestań. Co z tego że mamy tyle ile mamy? Grać możemy! -westchnąłem i za chwilę zagraliśmy pierwszą rundę. Tylko pierwszą... ponieważ za bardzo się wkurzałem na te małe durne patyczki. Rzecz jasna... starszy wygrał.  Kolejna gra którą wyciągnął ... Chińczyk. Na początku myślałem że sobie żartuje ale mówił całkiem serio. Znowu wygrał. Kiedy to się stało tak się zdenerwowałem że aż zapragnąłem rewanżu. I tak minęło kilaka kolejnych godzin. Była już 23. Oboje w ogóle nie ziewaliśmy i po prostu graliśmy. Gdy ta gra nam się już znudziła powiedziałem żeby wyjął kolejne zabawki.  Myślałem że to będzie kolejna bardzo  odpowiednia na nasz wiek gra ale ta była całkiem w porządku. Wyjął karty. Pierwszą zaproponowaną przez niego grą był rozbierany poker...  Ale ja no to go tylko zwyzywałem od zboczeńców . W końcu   skończyło się na tym że graliśmy w wojnę. I to było dobre. Karty to jest coś w co zawsze wygrywam. Nieważne co to za gra zawsze wygrywam! Zagraliśmy w pierwszą rundę... niesamowite. Jest dobry... jest naprawdę dobry kilka minut później Co?! Pierwsza osoba...  Wygrał zemną. Niesamowite.. Znowu się zdenerwowałem i znowu zapragnąłem rewanżu. Ten facet jest dobry we wszystko
-Może i lepiej że nie zagraliśmy w tego pokera...-powiedział jakby do siebie
-A to niby czemu? Przecież ciągle wygrywasz
-Ale w pokera idzie mi średnio.. a ty widzę jesteś całkiem dobry
-Nie wiem czy mam mu wierzyć czy też mnie wkręca abym się poczuł lepiej po tych wszystkich przegranych.. Gdy już była 2 w nocy i ta gra nam się znudziła. Zapytałem jakie ma jeszcze ale powiedział że na nie jest za mało miejsca w pokoju np. twister... Mata była za duża
-Co masz do picia? -zastanowiłem się przez chwilę
-Colę... i wodę -zaraz poszliśmy do kuchni i ją sobie zalaliśmy. Jeść nam się nie chciało. Po około 5 minutach wróciliśmy do pokoju i położyliśmy się na łóżku. Przez chwilę leżeliśmy w ciszy ale zaraz znaleźliśmy temat do rozmów.  No może nie temat bo rozmawialiśmy o wszystkim i niczym..Większość była bez sensu ale przy tym były bardzo zabawne. Przez cały czas leżeliśmy i patrzyliśmy się w sufit.
-JongHyun -sam nie wiem dlaczego mówiliśmy szeptem
-Hym?
-Jesteś gejem? -pytanie które... sam nie wiem czemu je zadałem. Odwróciłem głowę w jego stronę i poczekałem na odpowiedź
-A jak myślisz?
-Że nie jesteś gejem... tyko pedałem -uśmiechnąłem się jednocześnie wystawiając mu język
-No to masz odpowiedz -zrobił dokładnie to samo co ja. A zaraz znowu oboje zwróciliśmy swoje twarze ku sufitowi i tak leżeliśmy bez słowa.. Minęła chwila
-M-mogę się do ciebie przytulić?
-Co? -zaskoczyło mnie to pytanie. Przedtem po prostu się na mnie rzucał. Skinąłem głową w wtedy ten zrobił to co chciał. Położył swoją głowę na mojej klatce piersiowej i po chwili zasnęliśmy.

środa, 5 grudnia 2012

Summer Adventure -rozdział 4

Jak obiecałam jest nowy rozdział:) Zapraszam do czytania :** 

Gorąco...! Dlaczego ja tu zawsze zapominam o otwarciu okna na noc?! Duszę sie... 
Otworzyłem je i wciągnąłem świeże powietrze. Spojrzałem na swój telefon aby dowiedzieć się która jest w tej chwili godzina. Ósma rano? Jak wcześnie... Załatwiłem swoje sprawy w toalecie i poszedłem do kuchni zjeść śniadanie. Tam spotkałem babcie która powiadomiła mnie że zaraz idziemy na plażę i mam się szykować.  A dokładniej jechać ponieważ tym razem bierzemy trochę więcej rzeczy.  Jak powiedziała tak zrobiłem i zaraz byłem gotowy. Gdy już byliśmy obok morza i wyjmowaliśmy rzeczy z samochodu zauważyłem że było ich faktycznie trochę więcej. Wzięli nawet leżaki... Gdzie oni je przedtem spakowali? Poza masą różnych zabranych rzeczy oczywiście nie mogła się znajdować moja ulubiona parasolka. Dumnie ją trzymałem po wyjściu z auta. Zawsze ją mam w takich miejscach. W końcu nie chcę się opalić. Lubię moją bladą skórę.
Leżałem sobie na całkiem wygodnym ale niestety niebieskim leżaku i oglądałem co się dzieje dookoła.  Spojrzałem na wprost ...zobaczyłem bawiące się dzieci w wodzie... dorosłych też. Na lewo ludzi którzy się  opalają... jest gorąco ale czasem zawieje chłodny wiatr. Spojrzałem w prawo No i jakaś para... chwila... myślałem że to para... a to rodzeństwo. Dokładniej JongHyun i SongDam... szli przez plażę wesoło rozmawiali i trzymali się za ręce. Gdybym nie wiedział że to rodzeństwo...  Tak wyglądali całkiem jak para. Chyba mnie nie zauważyli  więc żeby tak zostało zakryłem się trochę bardziej z ich strony parasolką. Nie żebym nie chciał pogadać z SongDam...  po prostu niezbyt mnie ciągnie do JongHyuna. Jest trochę dziwny.
-KiBum! -  Cholera...  myślałem że do mnie podejdą ale ci tylko mi pomachali poszli gdzieś dalej. Ufff... 
Minął jakiś czas a ja usypiałem. Było tak tylko z tego powodu że zapomniałem gdzie położyłem swój odtwarzacz i teraz nie miałem czym się zająć. Chociaż...i tak bym pewnie zasnął.
-Idź się pokąpać   - usłyszałem cichy głos babci
-Muszę..?
-Tak. Leżysz tu już prawie dwie godziny -niezbyt chętnie wstałem wyprostowałem się i ruszyłem do wody. Bardzo powoli przechodziłem na coraz głębszą wodę aż dochodziła mi do klatki piersiowej.  Powoli ponieważ ta woda wcale niebyła taka ciepła na jaką się wydawała. Gdy wchodziło się do niej pierwszy raz i zanurzało choćby stopę można było doznać szoku. Schodziłem i powoli się przyzwyczajałem. Gdy już byłem na głębokości o której wspomniałem wcześniej przestałem się ruszać.
-Aaa! -poczułem jakby coś bardzo małego ugryzło w moją łydkę. Co to było? zacząłem się powoli poruszać. Zgiąłem się wpół tak że teraz woda zakrywała mnie poszyję i westchnąłem. To jest nudne.. Posiedziałem tak jeszcze około 3 minuty i nagle poczułem jak coś szybko ale delikatnie przejeżdża po mojej ręce aż przeszły mnie ciarki.  Zaraz stało się dokładnie to samo z drugą ręką. Ryby...? Przez minutę było spokojnie. Zaraz wracam na leżak...  -Aaa! -poczułem jak coś mnie łapie za pośladki aż podskoczyłem. Odwróciłem się aby zobaczyć co to było jednak nic nie zastałem. No to już raczej nie mogły być ryby... Zaraz stało się dokładne to samo.  -JongHyun zboczeńcu! - z wody wyłonił się chłopak z maską i wielkim uśmiechem na twarzy. Przytulił się do mnie ślinie i pociągnął pod wodę.  Stało się to tak strasznie szybko że nie zdążyłem zamknąć swoich oczu i naleciało mi do nich pełno słonej wody. Na szczęście prawie że od razu  razem ze mą się z niej wynurzył wciąż mnie nie puszczał.  -Idioto! -zacząłem przecierać piekące oczy a tamten odsunął się ode mnie zdjął  swoją maskę i teraz zwisała mu z szyi. Gdy już przestały mnie piec oczy spojrzałem na niego.  Przedtem tego nie zauważyłem ale był bardzo umięśniony.
W promieniach słońca wyglądał cudownie. A ta woda która spływała po  jego ciele... STOP! O czym ja myślę?! 
Ale to prawda... wyglądał świetnie.  Nagle uśmiechnął się jeszcze szerzej. O nie... wiem do czego zmierza! Już zaczął wyciągać swoje ręce z wody... Zrobiłem pierwsze co przyszło mi namyśl aby uniknąć dalszego obmacywania i ochlapałem go wodą.  Ten sobie tylko szybko przetarł twarz oraz oczy i zaraz mi oddał. No i tak na zmianę... Wesoło chlapaliśmy się wodą  jednocześnie się przy tym przewracając. To trwało kilka minut aż wreszcie przewróciłem JongHyun'a i razem z nim poleciałem. Na szczęście byliśmy na tyle płytkiej wodzie aby można było leżeć na dnie jednocześnie nie tonąć. Leżałem na chłopaku podpierając się jedynie dłońmi.  Obaj się śmialiśmy a w pewnym momencie tamten przestał i zamiast tego  mi się przyglądał.  Zaraz ja też przestałem i teraz patrzyliśmy sobie prosto w oczy. Znowu się uśmiechnął... jednak już nie tak ja przedtem.  Ten uśmiech był... słodki... i delikatny. Ale zaraz zmienił się w ten co zawsze a ja już kolejny raz poczułem jego dłoń na swoich pośladkach.
-Zboczeniec! -krzyknąłem i zaraz wróciłem na swój leżak. Skuliłem się na nim i tak leżałem.
-Widzę że znalazłeś sobie kolegę. To bardzo dobrze -usłyszałem dziadka a babcia chyba gdzieś poszła
-To nie jest mój kolega... to zboczeniec
-Czemu tak mówisz? Przecież widziałem jak dobrze się bawiliście
-C-co? To zboczeniec! On mnie obmacywał... łapał za tyłek! Czy to jest normalny kolega?
-E tam... ja za młodu ze swoimi kolegami robiłem podobnie - Co kurwa?  -widziałem twoją minę. Dobrze się bawiłeś
-Ja wcale się dobrze nie...! -No w sumie... było całkiem zabawnie...  skuliłem się jeszcze bardziej niż wcześniej i jak zwykle zasnąłem

-KiBum!!!
-Aaa! -po około 1 h spania ktoś mi krzyknął do uha przez co ja też to zrobiłem.  Wtedy usłyszałem śmiech a po otwarciu oczu zobaczyłem zboczeńca. - Z czego się śmiejesz  -powiedziałem trochę groźnym tonem ale ten ominął odpowiedz
-Grasz z nami? -pokazał mi kolorową piłkę plażową którą trzymał w rękach
-Z nami..? - rozejrzałem się. Trochę daleko od nas w wodzie stała jego siostra i mi machała. Zaraz jej odmachałem.
-Idź  grać. Trochę się poruszasz -usłyszałem dziadka i westchnąłem
-No dobra - chłopak wyraźnie ucieszony faktem że z nimi zagram uśmiechnął się szeroko. Wstałem z leżaka   wyprostowałem się  i ruszyłem za ciemnowłosym do wody w której zaczęliśmy grać. Na początku było to tylko zwykłe podawanie sobie piłki ale później zamieniło się w... sam nie wiem.  To co się działo było tak dziwne że nawet nie potrafię  nadać temu zbliżonej nazwy a na dodatek przez cały czas się śmialiśmy. W pewnym momencie dziewczyna nas opuściła i przez to zostaliśmy bez piłki.
-Co robimy?
-Poróbmy zamki z pisaku! - Fajnie by było ale...
-To jest kamienista plaża matole... - chłopak się przez chwilę zastanowił i rozejrzał
-To może chodźmy na lody?
-A masz kasę? Bo ja nie... -skinął głową i pobiegł  chyba w stronę miejsca gdzie leżał z siostrą. Po chwili wrócił z kilkoma kunami w rękach
-A teraz.. gdzie je można kupić co? - rozejrzałem się
-Tam -pokazał ruchem głowy - wiem gdzie jest -i poszliśmy. Po drodze zrobiło mi się tak gorąco... pocieszałem się myślą że zaraz będzie lepiej. Po około 5 minutach drogi wzdłuż morza dotarliśmy do małej budki z lodami. Chłopak kupił sobie i mi po jednej naprawdę dużej gałce a w trakcie drogi powrotnej je jedliśmy. Ja wziąłem truskawkowe a on śmietankowe.  Gdy chciałem zacząć jeść tamten złapał mnie za rękę w której trzymałem loda przysunął ją do siebie i sam trochę liznął. Stałem skamieniały. Co to było... 
-Mój lepszy - powiedział i wrócił do swojej gałki. Nie wiedziałem co powiedzieć a wtedy tamten na mnie spojrzał -Yyyy... sory zapomniałem się. Też chcesz? - wyciągnął rękę w moją stronę a ja tylko pokręciłem głową On jest naprawdę dziwny Gdy już wróciliśmy do miejsca w którym się kąpaliśmy lodów już nie było. Musieliśmy je szybciej jeść ponieważ od tego słońca wszystkie by wylądowały na ziemi.  Chwila... stanąłem w miejscu gdzie leżeli dziadek i babcia. Teraz już ich tam nie było... nawet leżaków. I mojej parasolki też! Samochodu też brak.  Pojechali beze mnie... 
-SongDam też poszła -powiedział jednocześnie podchodząc do mnie JongHyun.
Za bardzo nie chciało nam się już nic robić więc skierowaliśmy się w stronę drogi prowadzącej do naszych apartamentów.  Szliśmy pewną drogą... nawet jej nie poznawałem ponieważ zwykle ze słuchawkami w uszach i parasolką na ramieniu idę za dziadkami. I mało zwracałam uwagę na to którędy idę. Po kilku minutach.
-Zgubiliśmy się ...prawda? - chodziliśmy w kółko wciąż próbując nowych dróg. Chyba... wszystkie wyglądały  tak samo. W końcu po kolejnych minutach
-Znam ten sklep! -spojrzałem w drugą stronę -To tu! -byliśmy przed budynkiem. Wreszcie szczęśliwie wróciliśmy do swoich apartamentów.

sobota, 1 grudnia 2012

Summer Adventure -rozdział 3

Przepraszam że taki krótki... następny jest już w trakcie pisania i   będzie trochę dłuższy ;) 
Zapraszam do czytania :*** 


Jak gorąco... już drugi raz obudziła mnie ta sama rzecz... temperatura. Dlaczego tu musi być tak gorąco?! Otworzyłem oczy i zdjąłem z siebie cienkie okrycie a dokładniej prześcieradło wstałem i poszedłem prosto do kuchni. Wziąłem sobie oś do picia i miałem wracać kiedy zobaczyłem swojego dziadka oglądającego telewizję.
-Dzień dobry -odpowiedziałem tym samym
-Wiecie że zamknęliście mnie wczoraj w pokoju? Musiałem tam siedzieć cały wieczór sa... -Chwila..  jak najszybciej mogłem odłożyłem szklankę i wróciłem do swojego pokoju. Gdy już w nim byłem od razu spojrzałem na łóżko.  Odetchnąłem Jednak nie kogo tu nie było ... usiadłem na łóżku ten durny typ to był tylko sen 
-Aaa! -krzyknąłem gdy zobaczyłem że po drugiej stronie łózka coś się porusza. Powoli i ostrożnie wychyliłem się aby zobaczyć co to jest.
-Dalej krzyczysz jak baba.... -usłyszałem zaspany i znajomy głos. Czyli jednak nie... cholera -Ej... czemu ja leżę na podłodze!?!?  -podniósł się przytrzymując o kawałek łózka  -Bumie... gdzie są moje spodnie?
-C-co?! -przerażony automatycznie wstałem z łóżka. Nie patrzyłem  się w jego stronę
-Hahah żartowałem -zaśmiał się a ja odetchnąłem
-Niemów tak do mnie! -usłyszałem pukanie w moje okno więc podszedłem do niego i je otworzyłem
-Hej -usłyszałem od dziewczyny stojącej po drugiej stronie okna -przyszłam po brata. Jest tu prawda?
-Hej... tak jest -pokazałem jej delikatnym obróceniem głowy w jego stronę a ona tam spojrzała
-Już idę -opuściliśmy mój pokój i podeszliśmy do drzwi wyjściowych które znajdują się obok. Kiedy byliśmy przy jeszcze zamkniętych ten się odwrócił jakby chciał coś powiedzieć. Spojrzałem na niego trochę zdziwiony a wtedy ten się do mnie przytulił. O co chodzi?
-Mięciutko -powiedział cicho a ja poczułem jak jego ręka ląduje na moim pośladku
-Spadaj zboczeńcu! -dosłownie wypchnąłem go za drzwi A ja się zastanawiałem o co mu chodziło... 

Około 15 po obiedzie siedziałem sobie przy otwartym oknie na swoim łóżku.
-Przepraszam za niego, Mam nadzieję że nie było z nim i tak źle -podniosłem oczy i po drugiej stronie na schodach zobaczyłem SongDam
-To zboczeniec... -dziewczyna się zaśmiała
-No to widzę że się nie nudziliście. Ale jak to się dokładnie stało że spędził tu całą noc? Nie chciał mi powiedzieć -westchnąłem
-Moja babcia i dziadek... nie dość  że zamknęli apartament to jeszcze mój pokój...
-A... to dlatego. Wiesz że mogliście spokojnie wyjść przez okno? Widocznie cię polubił skoro nic nie mówił Co?! automatycznie zrobiłem coś co myślę że przypominało facepalm'a Okno... 
-Świetnie... -wtedy dziewczyna spojrzała na górę schodów i z powrotem w moją stronę
-Ja już muszę iść. Cześć
-Pa -ciemnowłosa zeszła po schodach a po chwili to samo zrobił jej brat jednocześnie mi machając On jest dziwny 

Około pół godziny później do mojego pokoju przyszedł dziadek z pytaniem czy chcę jechać z nim do miasta bo tu są tylko 2 czy nawet 1 sklep i to z samym jedzeniem.  Jechaliśmy przez około 6 minut. Chodziliśmy po sklepach. No cóż.... Nie powiem że coś mnie tam bardziej zainteresowało.  Głównie przez to że większość rzeczy była damska. Jedyne co tam zobaczyłem bardziej dla chłopaka to... czapki. I tak były paskudne.  Znalazłem sobie jakąś budkę z lodami i kupiłem sobie 2 gałki za 7 kun(około 3,50zł)  Trzeba przyznać... były pyszne.  A jedna gałka była jak prawie 3 te które jadłem w Korei. Sam nie wiem jak mi samemu udało się je zjeść całe.  Dziadkowie w gołe nie pozwalali mi się oddalać. Chociaż ...i tak gdzie mógłbym pójść?  Dookoła nic ciekawego. Raz gdy przechodziłem obok takiego yyy posągu? Zobaczyłem osiołka. Tak mi się spodobał że aż psiknąłem.  Wcisnąłem babci do rąk aparat i powiedziałem żeby zrobiła mi z nim zdjęcie. Jego właściciela nigdzie w tej chwili nie było  więc zdjęcie było za darmo. A może płaci się za przejażdżkę...? Nie wiem Widziałem też wiele innych rzeczy jednak żadna z nich niebyła warta mojej większej uwagi. A osiołek był uroczy. Poco mi zdjęcie z jakimś posągiem rzeźbą czy wierzą jak mnie one wcale nie interesują! A osiołek mnie bardzo interesował. Jak dotąd tylko on...
Gdy wróciliśmy do domu odetchnąłem. Koniec łażenia...  Spojrzałem na zegarek była ósma. Jakim cudem tu tak szybko mija czas? Byłem tym wszystkim bardzo zmęczony więc poszedłem pod prysznic a potem spać.