sobota, 30 marca 2013

Day after day -rozdział 5

Przypominam o tym że powstał fanpage bloga... <3 




Właśnie zaczęła się długa przerwa więc kupiłem sobie kartonik mleka bananowego i z resztą mojego śniadania w pudełku usiadłem na niewielkiej ławce w rogu korytarza. Zacząłem jeść zrobione przeze mnie jedzenie. Nagle przede mnie wyskoczył pewien chłopak
-TaeMin! Co u ciebie?
-Hej... SonMin  -zobaczyłem że jego wzrok wędruje gdzieś w drugą stronę i po tym oddycha z ulgą. Usiadł bok mnie -Coś się stało? -wtedy ten pokazał mi gestem abym spojrzał w tamtą stronę.  Gdy to zrobiłem ujrzałem Toyamę który idzie w przeciwnym kierunku.
-Znowu chciał... się pobawić
-Dzięki - wróciłem do jedzenia a wtedy wtedy tamten utkwił wzrok w moim śniadaniu
-Wow. Jak ja ci zazdroszczę...  -spojrzałem na niego -  ja nie dostaję śniadania i jem dopiero po powrocie do domu
-To sam je rób... jak ja
-Sam? -skinąłem głową - raczej nie  - wciąż patrzył na moje pudełko
-Bierz jak chcesz - delikatnie je do niego przysunąłem a wtedy chłopak z delikatnym uśmiechem wyciągnął dłoń po jedną z moich kanapek. Otworzył szeroko oczy gdy już miał część w ustach
-Jaja sobie robisz...
-Co? Czemu?
-Jest pyszne
-Dzięki... ale to tylko kanapka. Zwyczajna - chłopak się chwilę zastanowił
-TaeMin. Naucz mnie je robić!
-Wiesz że to tylko kanapki? - wciąż się na niego patrzyłem lekko zdziwiony - No dobra.
-Super.  Masz jutro czas po szkole?
-Tak pewnie... umówiliśmy się na następny dzień na 16 u niego w domu.
Na szczęście ani dzisiaj ani następnego dnia już nie spotkałem Toyam'y

Następny dzień. Wróciłem do mieszkania około 14 więc miałem jeszcze niecałe 2 godziny do spotkania. I tyle mi wystarczyło abym zjadł obiad odrobił lekcje i trochę posprzątał. A uczyć się... raz chyba mogę. Poszło mi to dość szybko... mam wprawę.
Kilka minut przed wyjściem gdy już się powoli szykowałem do domu wróciła moja mama. Gdy powiedziałem jej że idę do kolegi na jej twarzy zagościł bardzo dziwny uśmiech. Ucieszyła się że mam już nowych przyjaciół i na pożegnanie pocałowała mnie w czoło. Zaraz opuściłem blok i ruszyłem w stronę domu chłopaka. Jak zwykle bardzo ciepło przywitała mnie mama JinRi nie dając mi przy tym możliwości złapania oddechu. Zraz potem wyszła a młodej Choi i tak nie było w domu bo poszła gdzieś z koleżanką. Pies był gdzieś na górze i chyba spał więc mieliśmy cały dom i kuchnię tylko dla siebie. Stanąłem przed wielkim blatem i po kolei zacząłem pokazywać chłopakowi co ma robić... Musiałem mu nawet pokazać jak kroić chleb żeby wyszła z tego kanapka... Czy on kiedykolwiek był w kuchni?
Tak mu się spodobało że powiedział że w najbliższej przyszłości gdy takie śniadanie mu się już znudzi mam go nauczyć nowego. Robiliśmy nowe kanapki z coraz bardziej różnymi składnikami. Wymyślaliśmy i łączyliśmy różne składniki. Nigdy nie sądziłem że czynność którą robię prawie codziennie może być tak zajmująca. Narobiliśmy mnóstwo jedzenia. Niby nic w tym złego ale później musieliśmy to zjeść.  Poszliśmy z tym wszystkim do salonu i tam SonMin włączył telewizor. Byliśmy całkiem sami... z jedzeniem. Prawie że od razu znaleźliśmy coś co się akurat nie kończyło. Wręcz przeciwnie. Zaczynał się właśnie bardzo ciekawy teleturniej. O ile teleturniej może być ciekawy...  Przestaliśmy zwracać większą uwagę a to że jemy. A raczej na to ile jemy.
-Kurr... -nagle w pokoju zgasło światło a telewizor się wyłączył. -Nie... -chłopak wstał...chyba wstał tak mi się wydaje. I gdzieś poszedł.Odsłonił delikatnie okno i zaczął się rozglądać -Na całej ulicy niema prądu...
W pewnym momencie usłyszeliśmy głośny trzask. To nie mógł być żaden z dorosłych ani JinRi... bo dlaczego  miała by trzaskać? Chłopak po omacku wyjął jedną latarkę z szafki i ostrożnie aby o nic nie uderzyć ani się potknąć poszliśmy sprawdzić co się stało. Przeszliśmy przez korytarz i najbliższe pokoje... i nic. Pusto. To była nasza wyobraźnia? Niemożliwe...
-Buu!!
-Aaa! -oboje krzyknęliśmy przestraszeni jak... baby. Tamten od razu skierował światło latarki w stronę głosu. Usłyszeliśmy śmiech. Gdy go już zobaczyłem... jego twarz wydała się znajoma. Ale nie mogłem sobie przypomnieć co to za osoba.
-Nie strasz nas! -krzyknął lekko wściekły SonMin
-Sory... nie mogłem się powstrzymać - wciąż się uśmiechał
-Eh... przedstaw się lepiej
-Nie muszę. My się już znamy -spojrzałem na niego zdziwiony. Znałem a jednak nie pamiętałem. Kto to? 
-Przepraszam. Nie poznaję cię
-Ze mną było to samo. Musiałem się drugi raz przedstawiać - powiedział w taki sposób że nawet jeśli było ciemno wiedziałem że się uśmiecha
-Ok. - zrobił krótką przerwę - Jestem Choi MinHo. Oprowadzałem cię po szkole jak tu przyjechałeś
-O. Przepraszam... mam słabą pamięć jeśli chodzi o twarze. Jestem Lee...
-No przecież wiem. Ja cię pamiętam -wciąż się uśmiechał - Co robicie?
-Eeee oglądaliśmy telewizję... ale jak widzisz a raczej nie widzisz wyłączyli nam prąd i... Właśnie. Chodź spróbować jego jedzenia! - To tylko kanapki... -Mamy tego pełno - poszliśmy z powrotem do salonu i daliśmy mu spróbować
-No dobre -powiedział po chwili
-Tylko dobre?! One są pyszne! -powiedział głośniej młodszy Choi co wywołało uśmiech na mojej twarzy
-Dzięki - a mu faktycznie smakowało. Zjadł ich jeszcze bardzo dużo. I za każdym razem gdy w środku pojawiało się co innego chwalił mnie.
Gdy byliśmy we trójkę było jeszcze fajniej. Ciągle wynajdywaliśmy nowe tematy do rozmów i powody do śmiechu.  Nawet jak nie było prądu. SonMin wspomniał że przewodniczący MinHo też dużo siedzi w kuchni   i dobrze mu to wychodzi. Ale i tak nie jest tak dobry jak ja. Czy on zdaje sobie sprawę z tego że to tylko kanapki? A starszego naprawdę polubiłem.

Po pewnym czasie znowu usłyszeliśmy jakiś dźwięk. Okazało się że to JinRi z koleżanką wróciły wcześniej i przy okazji po ciemku potknęły się o szafkę z butami i ją przewróciły.
Była nas piątka i nie było prądu. Co mogliśmy robić? Bawić się w chowanego! Może i to dziecinne ale tylko to pasowało. A to był pomysł SonMin'a. No i miejsce było idealne. Dom był ogromny... miał mnóstwo pokoi szpar kątów i zakamarków.
Aby wybrać osobę która jako pierwsza szuka zagraliśmy w kamień papier nożyce - SonMin przegrał.
-To nie fair! Ja to wymyśliłem... -stanął w ciemnym koncie i zaczął liczyć do 60 a my zaczęliśmy szukać kryjówek. Szukając odpowiedniego miejsca wszedłem do czyjegoś pokoju a później chyba do garderoby. Do ciasnej garderoby. Przecisnąłem się na sam koniec i usłyszałem cichy jęk. Na ten dźwięk gwałtownie podniosłem głowę i przez to walnąłem w coś głową. Co to był za ból.
Wyciągnąłem swoją rękę i zacząłem szukać tego w co walnąłem i co wydało dźwięk
-Ała! Mógłbyś bardziej uważać? - usłyszałem znajomy głos chłopaka który mówił szeptem
-MinHo?
-Ta
-Przepraszam. W co trafiłem
-W oko!
-Sorry...  Gdzie jesteśmy?
-To garderoba SonMin'a - przez około 5 sekund było całkiem cicho.Może lepiej znaleźć inne miejsce...?-Idę...
-Czekaj - chłopak szybko przycisnął mnie do siebie jednocześnie zasłaniając mi usta jedną z rąk. Na początku się trochę zdziwiłem ale zaraz zrozumiałem o co chodzi. Szukający nas odwiedził.
Odetchnąłem gdy ten wreszcie poszedł. -Lepiej się już stąd nie ruszaj - powiedział cicho. Dopiero teraz się zorientowałem że wciąż jestem do niego przyciśnięty. Przez cały czas moje ucho było przy jego klatce piersiowej więc kiedy drzwi się otworzyły usłyszałem jak jego serce przyspiesza. Dość stresująca gra... 
Gdy próbowaliśmy się od siebie odsunąć okazało się że.... trochę się zaklinowaliśmy.  Wreszcie udało nam się od siebie odsunąć i trochę porozmawialiśmy. I wreszcie po jakimś czasie SonMin nas znalazł. Jako ostatnich a to oznacza że wygraliśmy. A kto przegrał? JinRi więc teraz to ona szukała.
Zagraliśmy jeszcze raz ale tym razem poszło o wiele szybciej. Wreszcie gdy byliśmy już wszyscy razem prąd wrócił. Mój wzrok od razu powędrował ku zegarowi.
-Muszę już iść
-Co czemu? -zapytał młodszy Choi
-Patrz. - pokazałem ruchem głowy na zegar - Jest po 20 a ja mam jeszcze klika rzeczy do zrobienia...
-Już? Ja też muszę... - powiedziała koleżanka JinRi
-Dobra ... odprowadzę was - MinHo skierował się do korytarza po swoje buty
-Nie trzeba. Mieszkam tylko jedną ulicę stąd - odezwała się trochę nieśmiało
-Oj dobra. Może i blisko ale i tak lepiej jak pójdę - ubraliśmy się i poszliśmy.
Dziewczyna mieszkała w niecałej połowie drogi do mojego bloku. Dalej chciałem iść już sam jednak ten się uparł. Bo niema nic do roboty... a mi też może się coś stać.
-Jesteś dość popularny wśród dziewczyn co?
-Hym? - spojrzał na mnie - Czemu tak myślisz?
-Widziałeś jej minę? Przez cały czas gdy przy niej byłeś a szczególnie  gdy do niej mówiłeś robiła się cała czerwona. A gdy cię nie było mówiła całkiem swobodnie -starszy się cicho zaśmiał
-Może faktycznie trochę jestem
-Trochę? -spojrzałem na niego nie dowierzając
-Czemu się dziwisz?
-No jak tak  się wygląda... powinieneś podobać się dziewczyną
-Tak? Jak?
-No... jesteś wysoki i przystojny. A wszystkie cię znają bo jesteś przewodniczącym
-Przystojny? Podobam ci się? Dzięki - zaśmiał się
-Nie! Po prostu mówię to co myślę...
-No dobra - wciąż się uśmiechał - ale sam zobaczysz. Pochodzisz jeszcze trochę do naszej szkoły i sam będziesz miał kilka... fanek
-Zobaczymy - uśmiechnąłem się. Wreszcie po kilku minutach doszliśmy do mojego bloku i się pożegnaliśmy. Szybko wbiegłem na drugie piętro i otworzyłem drzwi. Okazało się że jednak nie miałem nic do roboty. Moja mama leżała w łóżku i czytała książkę a ja poszedłem się myć.
Gdy wróciłem od razu zaczęła się mnie wypytywać oto jak było z kim itd.  Przez cały czas się uśmiechała
Po kąpieli przejrzałem kilka książek i położyłem się spać.

Następnego dnia nie miałem żadnego problemu z Toyam'ą. W ogóle go nie spotkałem. Pewnie dlatego że znowu go nie było... piękny dzień. I każdą przerwę miałem zajętą. Na pierwszej i drugiej przyszła do mnie JinRi a na trzeciej i czwartej  SonMin.  Na czwartej spotkałem też przewodniczącego więc trochę z nim porozmawiałem. Okazało się że i JinRi i SonMin kończą o tej samej godzinie co ja więc przez pewien czas wracaliśmy razem.  Z dnia na dzień zacząłem spędzać z nimi coraz więcej czasu

niedziela, 24 marca 2013

Dlaczego tacy jesteście? T.T

Ostatnio coraz częściej dodaję na bloga ankiety. Pytam się was w nich np o to jak chcecie aby rozdział się zakończył... itd. :) A wy..? Nie odpowiadacie :( A im szybciej pojawią się wasze odpowiedzi tym szybciej pojawi się nowy rozdział!! :) Tyle osób odwiedza mój blog... a tylko 2-3 zagłosują w ankiecie! :o :/
Ostatnio zadałam wam pytanie czego chcecie najbardziej...
Nowych rozdziałów Stand By Me
Nowych rozdziałów Day After Day
Nowej wieloczęściówki OnTae
czy one shot'ów z paringami poza SHINee
zadałam to pytanie ponieważ nie wiem na czym mam się najbardziej skupić... mam teraz niewiele czasu na pisanie a mnóstwo pomysłów w głowię i nie wiem co robić
Skoro nie reagujecie na ankietę to piszcie tu w komentarzach!  Pamiętajcie że im szybciej i więcej będzie odpowiedzi tym szybciej coś napiszę! :) Czekam na wasze odpowiedzi

wtorek, 19 marca 2013

Summer Adventure - rozdział 12 KONIEC

Ostatni... o matko... i DUŻO więcej kropek... nawet tu to widać >.< 
przepraszam że tak długo ale nie mam za wiele czasu ...-.-






Co się dzieje? Dlaczego odczuwam taką euforię...? Powoli zacząłem otwierać swoje oczy jednocześnie przykładając i trąc je dłońmi. Czułem się dziwnie szczęśliwy przez co nawet sufit który zobaczyłem zaraz po uchyleniu swoich powiek wydawał się być piękny. Tak samo ściany. Nawet te czerwone plamki krwi komarów które zabijałem niedawno wydawały się być cudowne. Co to jest? Nagle zobaczyłem pewną rękę która unosi się nade mną i spada prosto na moją szyję obejmując ją.Automatycznie odwróciłem głowę w stronę jej właściciela a wtedy zostałem przez niego do siebie przyciągnięty a nasze usta zostały połączone w pocałunku.Po chwili odsunął się ode mnie  i zobaczyłem jego wielki... piękny i szeroki uśmiech.
-Ja też cię kocham -mocno mnie przytulił i ułożył swoją głowę na mojej klatce piersiowej
-Co? Ja nic nie mówiłem -zdziwiłem się
-Wczoraj mówiłeś - Ano tak... teraz pamiętam Wczoraj kiedy to działo powiedziałem te dwa słowa. I żaden z nas już nic nie mówił. Nie mówiliśmy to nie znaczy że nie wydawaliśmy z siebie innych dźwięków... Na pewno nie było całkiem cicho.
-Nie spieszyłeś się z odpowiedzią
-Tak jak ty z powiedzeniem mi tego -cicho na to prychnąłem a wtedy ten delikatnie się zaśmiał. -Ale wiesz... -odsunął się ode mnie i obrócił na plecy kierując swój wzrok w sufit -To było całkiem słodkie... urocze. Takie... kocham cię! Och kocham cię! -przez chwilę się zemnie śmiał
-Oj cicho... -zaśmiał się -wcale tak tego nie mówiłem -trochę się zawstydziłem a to pewnie było jego celem
-To co będziemy dzisiaj robić? -mówił wciąż patrząc w sufit z lekkim uśmiechem
-My?
-No tak -teraz spojrzał na mnie -Jutro rano wyjeżdżasz  prawda? Chcę spędzić z tobą jak najwięcej czasu -odwrócił swoją twarz w moją stronę i się uśmiechnął. Wyglądał wtedy tak słodko że... myślałem że się posram. -Dobra... to teraz dawaj śniadanie -westchnąłem i zacząłem powoli wstawać.  Miałem już iść do drzwi kiedy... - A KiBum ma goły tyłek! -zaczął śpiewać starszy jednocześnie się śmiejąc. Spojrzałem w dół  i faktycznie. Od pasa w dół byłem goły. Gdy wreszcie się zorientowałem jak jest szybkim ruchem zdjąłem jedno z nakryć na łóżku i  się nim zakryłem.
-Dlaczego?!
-No co... nie pamiętasz? -śmiał się
-Pamiętam.. i teraz jestem bez gaci...
-Nie martw się -chłopak również wstał a ja otworzyłem szerzej swoje oczy -Ja też
Gdy zrozumiałem że się gapie odwróciłem swój wzrok. To co zobaczyłem to był...pterodaktyl.
-Chowaj go! -krzyczałem zakrywając dłońmi swoje oczy. Na początku się śmiał ale zaraz oboje się ubraliśmy i wszyliśmy z pokoju. Kiedy byliśmy w przedpokoju tamten łapał mnie za pośladki a ja biłem go po rękach. Stanąłem jak wryty łapiąc chłopaka za nadgarstki gdy zobaczyłem dziadka i babcię siedzących przy stole w kuchni. Na szczęście byli ubrani... Starszy od razu się z nimi przywitał i usiadł obok. Ten zaczął z nimi rozmawiać a ja robić śniadanie. Przez cały czas przyglądałem się i przysłuchiwałem ich rozmowie. Zdziwiło mnie to w jaki sposób to robią i jak dobrze im to idzie. Podałem chłopakowi jego porcję i usiadłem obok ze swoją.
-Długo nie spaliście? -zapytał dziadek
-Yyy... chyba nie... A ... było głośno?
-Nie nie byliście -oboje wstali i skierowali się w stronę drzwi. -Widzisz? Też tak robiłem z kolegami -otworzyłem szeroko swoje oczy gdy usłyszałem te słowa wypowiedziane półszeptem do babci Że co niby robili?! Spojrzałem na JongHyun'a a ten się uśmiechnął i wrócił do jedzenia. Co mam przez to rozumieć? 

Jakiś czas później ten położył się na moim łóżku a ja w miarę szybko zacząłem się pakować. Gdy to robiłem chłopak zaczął mnie zaczepiać na przeróżne sposoby. Gdy oglądał moje i tak nieużywane skarpetki zaczął się śmiać ponieważ były albo w misie albo postacie z bajek. Przecież to tylko skarpetki... a mi się takie bardzo podobają. Lubię gdy ubrania są kolorowe.  Wreszcie udało mi się uporządkować wszystkie rzeczy.
-No to gdzie idziemy? Co robimy?
-A musimy?
-A co będziemy tu robić?
-No... dobra.To chodźmy -opuściliśmy apartament i ruszyliśmy gdzieś w stronę plaży/ Przeszliśmy się wzdłuż plaży i usiedliśmy gdzieś  z dala od kąpiących i opalających się ludzi. -Jak widzisz niema tu za dużo rzeczy do robienia. Powoli rozejrzał się dookoła i westchnął
-Lubisz kukurydzę? -zapytał po chwili a ja spojrzałem na niego lekko zdziwiony. -Lubisz? -skinąłem głową wciąż nie wiedząc o co chodzi i czemu pyta
-Czekaj -odwrócił głowę w inną stronę i podniósł rękę do góry. Sam zacząłem się rozglądać. Zobaczyłem jak w naszą stronę zaczął iść pewien mężczyzna. Gdy już przy nas był zrozumiałem że on właśnie sprzedaje kukurydzę. Starszy kupił jedną i odwrócił się z powrotem w moją stronę.
-To.. -wskazałem na kukurydzę którą trzymał chłopak -Dla mnie..?
-Nie. Dla nas -zmarszczyłem brwi
-Wiesz że kupiłeś tylko jedną ? -skinął głową
-Będziemy ją jedli razem -wciąż się na niego patrzyłem -Pary też jedzą razem pewne rzeczy.... dziewczyną się to podoba . Uważają to za... romantyczne? Tak mówi moja siostra
-Ale ja nie jestem dziewczyną
-Poza tym -spojrzał na moje krocze i z powrotem na moją twarz -Niewiele ci brakuje - pogłaskał mnie po głowie. Prychnąłem i zabrałem kukurydzę. Spojrzałem na nią i odgryzłem kawałek - I jak?
-Dobra... -faktycznie. Była pyszna  Dino zabrał mi ją z rąk i również zjadł kawałek
-Faktycznie. Bardzo dobra -jedliśmy tak na zmianę. Zaraz już nie było czego jeść i starszy wyrzucił niejadalną część do najbliższego kosza. -I widzisz? Nie było tak źle
-Ta... romantycznie -uśmiechnęliśmy się do siebie. Po jakimś czasie usłyszeliśmy  coś dziwnego. Odwróciliśmy się w stronę miejsca z którego dochodził dźwięk. To była kolejka. Ta sama którą widziałem pierwszego dnia gdy wracałem z plaży. Wtedy była wypchana ludźmi którzy do krzyczeli i machali do mnie i moich dziadków. Tym razem siedziało w niej tylko kilka osób a ona zatrzymała się niedaleko nas przy białej tabliczce. JongHyun wstał i skierował się w jej stronę. Stanął przed tabliczką i zaczął w myślach czytać zamieszczone na niej napisy. Podszedłem do niego i również zacząłem czytać. Były na niej zapisane godziny w których jeździ właśnie ta kolejka. Było też kilka innych informacji i z tego co zrozumiałem... ona jeździ po prostu w kółko. A cena za jedną przejażdżkę to 20 kun (około 10zł). I tyle zrozumiałem.
-Chcesz się przejechać? Możemy przyjść jeszcze później - spojrzałem raz na chłopaka i jeszcze raz na tabliczkę - Wieczorem? -skinąłem głową
-Czemu nie? Mogę jechać -uśmiechnął się do mnie
-To o której... o 19? po 20?
-20... myślę że będzie ok
-Super -powiedział jakby do siebie - Co możemy jeszcze dzisiaj robić?
-Nie wiem. To ty powiedziałeś że chcesz spędzić ze mną cały dzień
-A ty nie chcesz? -przybliżył się do mnie tak że nasze nosy prawie się stykały a na jego twarzy wciąż widniał uśmiech.
-Chcę -uśmiech na jego twarzy się powiększył i zaraz się ode mnie odsunął
-No -zaczął się rozglądać dookoła -O! -wyprostował się -Chodźmy -wróciliśmy z powrotem do apartamentu -Masz coś aby zrzucić zdjęcia z aparatu na komputer? -skinąłem głową. Wyjął mój różowy aparacik z szuflady i wyszliśmy.
-Zrobiliśmy ich z tysiąc... poco więcej?
-No bo na ładnym tle wyjdą lepsze -usłyszałem od niego tylko tyle. Wróciliśmy na plażę i znowu zaczęliśmy sobie cykać fotki.  Starszy miał rację wybierając takie zajęcie. Czas mijał nam bardzo szybko miło i zabawnie. A poza tym... dzięki temu będę miał pamiątkę.
Przez cały czas chłopak chciał robić zdjęcia na którym albo byłem sam... albo razem. Nigdy takiego na którym to on był sam. Wreszcie udało mi się mu odebrać aparat i ustawić do zdjęcia.
Stał po kolana zanurzony w wodzie w blasku chorwackiego słońca... Cholernie przystojny Wreszcie po jakimś czasie przyglądania się mu zrobiłem zdjęcie. Udało mi się zrobić tylko jedno ale za to było piękne.. Wyszedł idealnie. Chciałem zrobić jeszcze kolejne ale gdy spojrzałem na mały ekranik z tyłu aparatu znowu się zawiesiłem i chłopak zdążył mi go odebrać. I znowu zaczęliśmy sobie robić mnóstwo wspólnych fotek...
Było ich coraz więcej i więcej aż w końcu przekonałem go że już wystarczy. Niechętnie przestał.

Nie rozumiem jednego... skąd i poco mu tyle kasy? Zabrał mnie do jakiegoś miejsca i kupił jedzenie... Bardzo dobre... powiedziałem mu że nie musi mi nic kupować ale ten się uparł. Przy jedzeniu rozmawialiśmy i śmialiśmy się. W pewnym momencie JongHyun znowu wyjął aparat i zacząłem robić zdjęcia jedzeniu i mi jak je jem... Czy on trochę nie przesadza? Za każdym razem gdy je robił a po tym oglądał powtarzał że są śliczne...  i się uśmiechał.
-Masz na coś ochotę? -spojrzałem na niego -Mogę coś dla ciebie zrobić albo...
-Przestań mi robić zdjęcia -wtedy ten zrobił dziwną... jakby obrażoną minę.
-Poco ja w ogóle pytałem...? -powiedział jakby do siebie
-No właśnie. Poco? -uśmiechnąłem się do niego a ten wzruszył ramionami. Przez chwilę było całkiem cicho. Chłopak przestał mi robić zdjęcia i ze wzrokiem wbitym w kawałek stołu kończył swoją porcję. Spojrzałem na jego smutną minę -No rób... jak musisz. Niech ci będzie -na jego uśmiech wróciła twarz On wiedział że tak będzie prawda...? Jest jak dziecko... 
-A ty jak baba
-Co? - Że jak?! 
-Myślisz że nie wiem że to pomyślałeś? -szeroko się uśmiechnął jednocześnie nabijając jedzenie na swój widelec -Długo już z tobą siedzę -prychnąłem
Może już niecały czas ale znowu zaczął mi cykać fotki... Wreszcie opuściliśmy stolik i poszliśmy się przejść.
-No i co będziemy robić? Tu niema za dużo do roboty
-A co byś teraz tu normalnie robił ?
-Tu? Bez ciebie?... spał
-No to chodźmy spać -zdziwiłem się
-Serio? Chce ci się spać? -skinął głową i się uśmiechnął
-Pewnie. Z tobą zawsze
-Spać... -a jak mu chodzi o coś innego... nieważne. Wróciliśmy do mnie do pokoju i dosłownie rzuciliśmy się na łóżko. Od razu poczułem jak tamten mnie obejmuje w pasie i przyciąga do siebie. Tak mnie do siebie przysunął... że moja noga wylądowała pomiędzy jego.... mój brzuch był przyciśnięty do jego a nasze nosy prawie się stykały. Uśmiechnął się szeroko i przytulił mnie mocno kładąc swoją głowę na moim ramieniu.
-Dobra. Teraz możemy spać
-Żartujesz sobie? -starałem się go od siebie odczepić niestety bezskutecznie
-Nie. Tak jest naprawdę wygodnie.
-JongHyun! -zdjął swoją głowę z mojego ramienia i wrócił nią przed moją twarz
-No co? -uśmiechał się delikatnie
-Kiedy mówiłem że chcę spać... -poczułem jak chłopak przyciąga swoje usta do moich mnie całuje.  Poczułem też coś innego Szybki jest w Wreszcie odsunął swoją twarz od mojej -J-jongHyun...
-Hym?  -uśmiechał się
-Coś ci... -pokazałem ruchem oczu gdzie ma spojrzeć -odstaje..
-I?
-I... czuję go
-A myślisz że ja twojego nie? - Niemożliwe że mi też... -Twój odstaje jak... jak... jak sam nie wiem co -zaśmiał się delikatnie - A to... jest chyba jedyna część twojego ciała która nie jest mięciutka. I zdecydowanie moja ulubione
-Ulubiona?
-Jedna z ulubionych -znowu mnie cmoknął -Jutro.. przed twoim wyjazdem dam ci kartkę
-Jaką kartkę? -nie wiedziałem o co chodzi aż wreszcie mi wytłumaczył. Od naszego poznania dużo ze sobą rozmawialiśmy... starszy dowiedział się o mnie mnóstwo ale sam nie chciał  nic powiedzieć o sobie. Czasem w takich momentach myślałem że jest jakimś kryminalistą który zwiał i próbuje ukryć swoją przeszłość...
W każdym razie powiedział że spisze wszystkie odpowiedzi na moje pytani an kartce i mi ją jutro da. To trochę głupie... ale niech będzie.
Przez chwilę znowu zrobiło się cicho a chłopak żeby to zmienić zaczął mnie gilgotać. Zacząłem się tak głośno śmiać że faktycznie już tak nie było . Wreszcie o 20 opuściliśmy apartament i znowu poszliśmy na plażę.
Usiedliśmy na nagrzanych od słońca kamieniach.
-Patrz już jest. Idziemy? -spojrzałem we wskazane przez chłopaka miejsce. Kolejka właśnie zatrzymała się przed niewielką białą tabliczką. Przez chwilę patrzyłem się w jej stronę aż wreszcie skinąłem głową. Wstaliśmy i nie spiesząc się podeszliśmy do niej. Starszy kazał mi usiąść do jednego z wagonów a sam poszedł zapłacić za jazdę.
Usiadłem w ostatnim wagonie na ostatnim siedzeniu odwróconym tyłem do reszty. Najlepsze miejsce.Zaraz doszedł do mnie starszy i zajął miejsce obok mnie. Spojrzałem na jego dłonie które leżały na kolanach
-Teraz też go wziąłeś?
-No pewnie. Tu też będę robił zdjęcia
-Nie mogłeś go zapomnieć? -powiedziałem bardzo cicho. Po kilku minutach pozostałe miejsca w kolejne zostały zajęte i zaczęliśmy jechać. Po drodze mijaliśmy mnóstwo osób. Gdy zobaczyłem co robi reszta pasażerów... ja i JongHyun również zaczęliśmy to robić. Wszyscy rozmawiali ze sobą żartowali śmiali się krzyczeli i machali do mijanych ludzi.   To właśnie była wesoła kolejka. Na początku jechaliśmy dość wolno ale po kilku minutach zaczęliśmy przyspieszać i machało nami na zakrętach. Po wyjechaniu z plaży jechaliśmy wzdłuż morza po drodze  mijaliśmy domy i restauracje. Przejechaliśmy nawet koło budynku w którym oboje się zatrzymaliśmy.W pewnym momencie kolejka zatrzymała się przed restauracją przed którą stał  wąsaty mężczyzna i grał na akordeonie. Wtedy mężczyzna który sprzedawał bilety wysiadł ze swojego wagonu i podszedł do niego. Wtedy ten zaczął grać coraz weselsze kawałki a ludzie w wagonach zaczęli klaskać w rytm tego co słyszeli .Zaraz sprzedający do nas wrócił i zaczął każdemu rozdawać ulotki. Z tego co zrozumiałem to były reklamy tej właśnie restauracji.Mężczyzna znowu gdzieś poszedł. Obok restauracji stała niewielka biała budka z lodami która nie rzucała się w oczy.
Tym razem wrócił na dobre tylko z lodem w ręku.Zatrzymaliśmy się po to żeby posłuchać piosenki dostać ulotkę i żeby kupił sobie lody...? Wreszcie ruszyliśmy i oczywiście machaliśmy wszystkim mijanym osobom. W pewnym momencie gdy patrzyłem się przed siebie zobaczyłem chłopca który jechał na rowerze za kolejką.  Wyglądał na około 10 lat a jego wzrok był skierowany prosto na mnie. Jemu także pomachałem a wtedy on... zaczął robić dziwne miny. Puścił się kierownicy i zaczął naciągać sobie dłońmi twarz tak że wyglądało to coraz obrzydliwiej. Pokazał mi język. Ty mały... Przyłożyłem swoją dłonie do twarzy i palcami  naciągnąłem sobie skórę pod oczami a innymi zrobiłem świński nos.  No i oczywiście pokazałem mu też język.
-KiBum... -odwróciłem głowę w stronę chłopaka siedzącego obok mnie. Puściłem swoją twarz gdy zorientowałem się że ten zrobił mi zdjęcie. Jak on mógł mi je wtedy zrobić..?
-JongHyun!! -zaczął się śmiać spojrzał na aparat. -Zostaw wreszcie ten aparat!
-Dobra dobra... ale najpierw lepiej to zobacz -przysunął mi go przed twarz tak abym mógł zobaczyć dzieło. Wybuchnąłem niekontrolowanym śmiechem gdy je wreszcie ujrzałem. Było straszne... odrażające! Ale zarazem tak piękne i zabawne że nie mogłem się powstrzymać. Przez chwilę wydawało mi się że mój śmiech był głośniejszy od całej poruszającej się kolejki i siedzących w niej ludzi. Ej... No ładnie.. powinienem szybciej zareagować. Starszy najwyraźniej chciał więcej moich dziwnych fotek więc zaczął mi je robić w momencie gdy się śmiałem.
-JongHyun! Skończ! Oddawaj.. mi ten... aparat... - wreszcie po chwili siłowania się mu go wyrwałem. Gdy spojrzałem przed siebie młodego chłopaka już nie było. Położyłem sobie aparat na kolanach a tamten westchnął.
-No dobra... ale
-Ale co?
-Zróbmy jeszcze jedno ostatnie razem -chciałem coś powiedzieć ale ten mi przeszkodził -Ty je zrobisz - No dobra... przynajmniej będę miał pewność że jedno Chłopak się do mnie przysunął a ja wyciągnąłem rękę z urządzeniem nad nas. Starszy objął mnie swoją ręką i oboje się uśmiechnęliśmy. Nacisnąłem... nic.
-Co się dzieje? -powiedziałem tak żeby nie poruszać ustami ale tak by tamten mnie zrozumiał
-Samowyzwalacz -zrobił to samo
-Ile?
-3 2 1 -zrobione. A w ostatniej chwili chłopak odmienił całe zdjęcie. Odwrócił moją i swoją głowę i połączył  nasze usta w pocałunku.  Świetnie... mamy fajne  zdjęcie ... Odsunąłem go wreszcie od siebie
-No wiesz co? -uśmiechnął się do mnie szeroko
-Ostatnie musi być najlepsze- westchnąłem. Jeszcze przez kilka minut tak jechaliśmy a moja ręka którą machałem już sama się poruszała.
Przejechaliśmy obok wszystkich miejsc w których byłem ale zobaczyłem też wiele nowych.  Gdy wróciliśmy na plaże tam już stał niewielki tłum czekających ludzi na przejażdżkę. Gdy ich zobaczyłem moja ręka sama się podniosła i zacząłem im machać...  Zaraz zaczęliśmy wracać do domu.
W pewnym momencie zobaczyłem grupkę ludzi na drodze a gdy ich mijaliśmy moja ręka powtórzyła ruch. Ponieważ wszyscy rozmawiali między sobą nikt tego nie zauważył. Chociaż... jednak nie. Pewien mężczyzna na samym końcu zatrzymał się i odwrócił w moją stronę. Podniósł rękę delikatnie mi pomachał i dodał całkiem seksownym głosem
-Hi... -na mojej twarzy od razu pojawił się szeroki uśmiech. Nie spodziewałem się żadnej odpowiedzi...a  na pewno nie słownej!
-O nie nie nie nie nie -JongHyun znowu mnie objął -Takich flirtów to ja tu nie chcę - oboje się do siebie uśmiechnęliśmy. Wreszcie dotarliśmy do budynku a kiedy byliśmy przy moich drzwiach tamten cicho zapytał
-Mogę iść z tobą?
-Co? -spojrzałem na niego zdziwiony - Przedtem o to nie pytałeś. Po prostu wchodziłeś
-No tak. Ale to jest twoja ostatnia noc tutaj... -zrobił krótką ale wyraźną przerwę - chciałbym się dzisiaj do ciebie po prostu przytulić i zasnąć - Nie proszę...  poczułem się jakbym się miał zaraz rozpłakać. Do moich oczu już napływały łzy. Tamten przez cały czas patrzył się nisko na swoje buty więc ja szybko otarłem z nich swoje oczy.
-Jasne. Pewnie że możesz -weszliśmy i zaraz padliśmy na łóżko. Nie dał mi się nawet umyć.
Zrobił tak jak przedtem powiedział. Przytulił się do mnie i prawie że natychmiast zasnął. Gdy to zobaczyłem znowu zachciało mi się płakać.


Około 6 zostałem zbudzony przez starszego. Tak się przyssał do moich ust że mnie obudził. Co ja śpiąca królewna że tak mnie budzi?  Już nawet nic nie mówiłem na godzinę... w końcu jadę z dziadkami o 8. Tak było ustalone. Już słyszałem jak biegali z pokoju do pokoju. Powiedziałem chłopakowi że musimy się na chwilę rozdzielić ponieważ idę się myć a ten... nie pozwolił mi. Nie chciał być gdzie indziej nawet na 1 sekundę. Skoro nie mogłem zrobić tego to zająłem się czymś innym. A dokładniej drobnymi porządkami pokoju. Nie przebywałem w nim za długo więc nie było za dużo do sprzątania... Zwykle jak tu siedziałem to spałem. Albo siedziałem z JongHyun'em... rozmawialiśmy robiliśmy sobie zdjęcia i... no. Chłopak mi przy tym trochę pomógł. Poskładaliśmy razem pościel i... dobra myliłem się. Gdy zajrzałem pod łózko okazało się że niema pod nim takiego porządku jak w reszcie pokoju. Było mi tu na początku bardzo gorąco więc piłem mnóstwo wody...  a później butelki po niej wrzucałem "gdzieś". Wszystkie poturlały się pod łóżko.
Szybko je zebraliśmy a po tym zacząłem sprawdzać czy wszystko spakowałem. Powiedziałem mu aby wziął mój aparat i przesłał sobie zdjęcia... odpowiedział że "kiedyś" to zrobi. Gdy się spotkamy to sobie prześle. Kiedyś? Jak ja nawet nie wiem jak ma na nazwisko! Gdzie mieszka?!  Nie rozumiem go... ale jak chce. Tylko ja będę miał pamiątkę. A on... zapomni o mnie...? 
Wreszcie gdy zostało pół godziny tamten sobie poszedł. Ale przed tym pozwolił mi iść do toalety. Skorzystałem z okazji i to zrobiłem a zaraz po tym zaniosłem swoje torby do samochodu. Gdy zamknąłem bagażnik zobaczyłem JongHyun'a który całkiem szybko schodzi po schodach i podchodzi do mnie.
Moja babcia siedziała już w środku a dziadek zajmował swoje miejsce.
Stałem z chłopakiem na tyłach samochodu  ze spuszczonymi głowami trzymając się za ręce. Bez słowa.
Nie wiedziałem  co powiedzieć i od czego zacząć.
-JongHyun... cz-czuję się jak jakaś baba... - spojrzeliśmy sobie w oczy. Czułem że mam i widziałem że i on ma łzy w oczach. Teraz delikatnie się uśmiechnął. Nagle zobaczyłem jak wyciąga zza siebie swoją drugą dłoń z czymś czego przedtem nie zauważyłem. Nic dziwnego było całkiem małe. Bardzo małe i eleganckie pudełeczko. Wręczył mi je -Żartujesz... -pokręcił głową -Co to? M-mogę  teraz otworzyć? -skinął głową. Puściłem rękę chłopaka i niepewnie zdjąłem górę pudełeczka. W środku była mała biała karteczka przykrywająca resztę zawartości.
-Później przeczytasz - zdjąłem karteczkę i wsunąłem ją pomiędzy dwa palce którymi trzymałem też pudełko. Otworzyłem szeroko swoje oczy gdy zobaczyłem co jest w środku.Na małej białej poduszeczce leżał jeszcze inny mniejszy przedmiot.  Naszyjnik? Był srebrny w kształcie połówki serca. Jak na połowę był całkiem duży. Dopiero po chwili zorientowałem się że coś jest na nim napisane. Zawsze będę cię kochać   Przeczytałem w głowie i poczułem jak łzy które cudem trzymały mi
się w oczach teraz wypłynęły. Podniosłem głowę i spojrzałem na chłopaka. Wtedy starszy uniósł swoją dłoń i włożył ją pod swoją bluzkę. Wyjął ją ale teraz razem z druga połówką. Naszyjniki dla par... Poczułem jak z moich oczu płynie jeszcze więcej łez.
-Ja... -wciągnąłem nos - teraz jeszcze bardziej... czuję się jak baba -zacząłem ocierać sobie oczy jedną z dłoni. -Nie musiałeś...
-Wiesz... nie wiadomo kiedy się spotkamy... nie chcę żebyś o mnie zapomniał - Idiota - teraz tego nie zrobisz prawda?
-I bez tego bym pamiętał -przysunąłem i mocno objąłem chłopaka. Przez chwilę tak staliśmy. W pewnym momencie chłopak się ode mnie odsunął i z powrotem przysunął tym razem całując. Nasze usta ledwo się zetknęły a ja poczułem łzy starszego które zahaczyły o moje policzki. Cholera... jest tak blisko. A ja już za nim tęsknię Powoli zaczęliśmy się od siebie odsuwać gdy usłyszeliśmy klakson samochodu mojego dziadka który w ten sposób mnie pospieszał.
-Idź... -kolejne  łzy poleciały z moich oczu a ja ostatni raz bardzo mocno przytuliłem się do chłopaka. Odsunąłem się od niego - Żegnaj KiBum'ie - w tym momencie chciałem powiedzieć tak wiele... ale nic nie potrafiłem. Idąc tyłem wciąż patrzyłem w oczy chłopaka. Wsiadłem do auta i odjechaliśmy.
Po drodze wciąż wpatrywałem się w coraz to mniejszą sylwetkę chłopaka aż całkiem zniknął.  Gdy jeszcze na niego patrzyłem widziałem łzy wypływające z jego oczu.

Na kartce którą od niego dostałem było wszystko... i nic. Czyli wszystkie informacje które były mi najmniej potrzebne. Nie napisał na niej czegokolwiek co mogło by mi pomóc w odnalezieniu go.... Idiota... 

Wróciłem do swojego domu w Korei i tam czekałem na jakikolwiek znak do chłopaka. Siedziałem i czekałem. Przez całe wakacje. I co? I nic.
Często wydawało mi się że go gdzieś widzę ale gdy podchodziłem do tej osoby... okazywało się że to ktoś całkiem inny. Raz okazało się że to kobieta...
I przez cały ten czas aż do teraz nosiłem naszyjnik który podarował mi chłopak. A on...? Nosi swoją połówkę?
Minęły wakacje... i szkoła. Wszystko bardzo wolno. Aż wreszcie zaczęły się kolejne wakacje. Starałem się już nie myśleć o tym że pewnie i na tych go nie spotkam.  Ale gdyby jednak było inaczej? Pewnie bym sie rozpłakał i nie potrafił nic powiedzieć... jak baba. A może... to była tylko moja... wakacyjna przygoda?

Pierwszego dnia wakacji nie wiedząc co ze sobą zrobić położyłem się na kanapie w salonie i już prawie zasypiałem. Rodzice jak zwykle byli poza domem ale to jest już dla mnie całkiem normalne.
Gwałtownie się podniosłem wystraszony dzwonkiem do drzwi który usłyszałem Kurde... dlaczego oni nie mają kluczy? Przecież przychodzą tu tak często... Wstałem i skierowałem się w stronę drzwi aby otworzyć je dziadkom. Odwiedzają mnie kilka razy w tygodniu...
Otworzyłem je i odsunąłem się aby mogli wejść
-Witaj KiBum'ie -zapadła cisza.  Szeroko otworzyłem swoje oczy gdy ujrzałem osobę stojącą przede mną. Nie mogłem uwierzyć... to był on.. JongHyun.  Stał i patrzył się na mnie z uśmiechem. Poczułem jak do moich oczu napływają łzy. -Wróciłem - przez cały czas mówił cicho i spokojnie
-Co tak długo?!  Myślałem że już umrę od tego czekania!  Myślisz że tak można?! Nie! Nie podałeś nawet swojego numeru telefonu! Zero kontaktu! Myślisz że tak można?! -krzyczałem a ten patrzył na mnie ze zdziwioną i trochę przerażoną miną.
-Nie cieszysz się że jestem...? -złapałem się za głowę a z moich oczu wyleciały łzy
-Pewnie że się cieszę... baranie - zrobiłem krok do przodu i  naprawdę mocno go przytuliłem. Po chwili zamknąłem za nim drzwi i razem poszliśmy do mojej sypialni...

piątek, 8 marca 2013

Zróbmy to razem! - One Shot


Jak ja tu dawno nic nie dodawałam... bardzo was za to przepraszam ... ten brak czasu... ech. Ale nie martwcie się już jestem w trakcie przepisywania Summer Adventure tak więc pojawi się niedługo ;)



Tytuł: Zróbmy to razem!
Pairing: HunHan


Tak! Nareszcie! Już jutro spotkam się z moim przyjacielem SeHun'em i na dodatek będziemy razem dzielić pokój w hotelu. Nie mogę się doczekać naszego kolejnego spotkania. Pójdziemy razem na bubble tae i pogadamy... znaczy... nie żebym nie cieszył się ze spotkania z resztą zespołu. Miło będzie spotkać ChanYeol'a czy JongIn'a... Jednak najbardziej cieszę się ze spotkania z tym jednym chłopakiem.  Jest moim bardzo bliskim przyjacielem. Mogę mu powiedzieć wszystko! No i... czasem wydaje mi się że to nie jest zwykła przyjaźń. Czasem dziwnie się przy nim czuję i chcę być blisko niego.... nie wiem co o tym myśleć.

EXO-K zatrzymało się w hotelu już rano natomiast my dolecieliśmy i dojechaliśmy na 12 w południe.  Razem z XiuMin'em ponieważ ten chciał się ze wszystkimi przywitać skierowałem się do mojego pokoju. Z mojej twarzy nie chciał zejść uśmiech bo wiedziałem kogo zaraz spotkam. Wreszcie otworzyłem drzwi i ujrzałem SeHun'a który leży na jednym z łóżek ze wzrokiem wbitym w sufit.
-Cześć! -XiuMin z uśmiechem zaczął mu energicznie machać a wtedy ten delikatnie podniósł głowę i spojrzał w naszą stronę.
-Hej -powiedział i z powrotem położył swoją głowę
-Hej -automatycznie podniosłem rękę i delikatnie mu pomachałem.Wiedziałem że na mojej twarzy widniał jeszcze większy uśmiech niż u chłopaka stojącego obok.
-To idę -zdziwiony odwróciłem głowę w jego stronę
-Już? Tylko tyle chciałeś powiedzieć? -skinął głową
-Został mi jeszcze tylko ChanYeol i KyunSoo
-XiuMin -usłyszałem głos SeHun'a więc teraz odwróciłem głowę w jego stronę. Tamten podparł się na łokciach i patrzył w naszą stronę -Jak już to skończysz to przyjdź tutaj
-Po co?
-Wyjdziemy gdzieś -jeszcze przez chwilę na niego patrzył
-Dobra -wzruszył ramionami i poszedł  -Co on od niego może chcieć?  Zwykle nie rozmawiają zbyt dużo... Zaraz wstał i powoli zaczął się szykować do wyjścia. Nieważne Postawiłem swoją walizkę obok wolnego łóżka a sam na nim usiadłem. Wreszcie znudzony się położyłem.  Oglądałem jak mój przyjaciel szykuje się i wychodzi z drugim. Wkurzyłem się tym że tak długo siedzę sam i skierowałem się do jednego z pokoi członków. Do D.O i Kai'a. Okazało się że byli am prawie wszyscy. Poza SeHun'em i Xiumin'em nie było tam tylko Tao i Krisa. Usiadłem obok Lay'a na podłodze i przyłączyłem się do ich rozmowy. Czas minął nam bardzo szybko i około 19 wróciłem do pokoju. Co jest? Chłopaka wciąż nie było. I wrócił dopiero pół godziny później.
-Gdzie byliście? -zapytałem ale nie dostałem odpowiedzi. Zmarszczyłem brwi -Ostatnio jak rozmawialiśmy powiedziałeś że weźmiesz grę -nawet na mnie nie spojrzał -Masz ją? ... zagramy?  -nic. Zero reakcji. Po prostu położył się na swoim łóżku do mnie tyłem i zasnął. No cóż. Zrobiłem to samo Może jutro się uda.. 

Następnego dnia zaraz po przebudzeniu i wyszykowaniu się ruszyłem do pokoju XiuMin'a. Zawsze bardzo wcześnie wstawał więc byłem pewien że i tym razem już nie śpi.
-Witaj LuHan. Co jest? -usiedliśmy na jego łóżku i po cichu tak aby nie obudzić jego współlokatora zaczęliśmy rozmawiać. Zapytałem się go czy coś było z nim nie tak. Czy SeHun wczoraj się źle czuł czy coś... -Wydawał się dobrze czuć.. nie wiem... może po prostu był zmęczony?
-Może... ale nie odezwał się do mnie nawet jednym słowem -westchnąłem  -A gdzie byliście?
-Zabrał mnie na bubble tae
-Co?! -wstałem z łóżka.Powiedziałem to dość głośno więc się poprawiłem i usiadłem. Zdziwiłem się ponieważ to mnie zawsze na to zabiera... Może przesadzam... ale to była taka nasza wspólna rzecz... Dlaczego z nim...? Nie ze mną... Nie powinienem mieć mu za złe że poszedł się tego napić z kimś innym ale... Nieważne. Dzisiaj ja i SeHun pójdziemy na bubble tae! I jutro też

Zaraz wróciłem do swojego pokoju. Chłopak leżał na łóżku i czytał jakąś książkę.
-SeHun pójdziemy dzisiaj na bubble tae? Chciałbym z tobą porozmawiać... a wczoraj nie powiedziałeś nic poza hej... -i znowu brak odpowiedzi -Ej! -ten włożył zakładkę i zamknął książkę. Położył ją na szafce obok łóżka wstał i wyszedł z pokoju. Co jest? Poczułem się jakbym miał się zaraz rozpłakać. Dlaczego mnie ignorujesz? Przecież jesteśmy przyjaciółmi nie? 
Czekałem na jego powrót bardzo długo. Tym razem wrócił o 16.
-Gdzie byłeś? -jakbym mówił do ściany. Zrobił to co przedtem położył się -Ej! Czemu udajesz że mnie nie słyszysz? Czemu nie odpowiadasz?! -nic -SeHun!
-No co?! -krzyknął a ja teraz postarałem się mówić spokojnie
-Gdzie byłeś?
-U XiuMin'a - Ok... przynajmniej się odzywa Podszedłem do niego i usiadłem obok. Zrobił to samo
-D-dlaczego tylko z nim gadasz... a zemną nie? Jesteś o coś wściekły?
-Nie. Chciałem się go poradzić -patrzyłem na niego a ten w podłogę
-A co zemną? Przecież jesteśmy przyjaciółmi! Czego takiego nie mogłeś mi powiedzieć a mu tak?
-Ale to chodziło... o ciebie
-Po to  nim poszedłeś na bubble tae? Żeby pogadać o mnie?
-Skąd wiesz?
-Nieważne...
-Czy... jesteś zazdrosny?
-Co? Nie! Po prostu.. dlaczego z nim poszedłeś?
-Jesteś zazdrosny
-Nie! Po prostu chciałem żeby... to była taka rzecz.. tylko między nami. Chciałem to robić tylko z tobą... w końcu jesteśmy przyjaciółmi. Chcę... robić różne rzeczy tylko z tobą.. a nie pozwala nam na to to że ty siedzisz tu a ja w Chinach... Chciałbym móc pić bubble tae tylko z tobą móc łazić z tobą po sklepach tak jak z XiuMin'em i brać prysznic po każdym treningu tak jak ty z BaekHyun'em.. -zatrzymałem się. Cholera chyba się trochę zagalopowałem... -Zresztą nie zmieniaj tematu. O czym z nim gadałeś dlaczego z nim?
-On wie o tobie najwięcej. Pytałem się wszystkich... a oni odsyłali mnie do niego
-Ale o co się pytałeś
-O poradę
-Ale jaką? Przecież możemy pogadać o wszystkim! -tamten westchnął i spojrzał na mnie
-Naprawdę chcesz wiedzieć? -powiedział naprawdę spokojnie a ja skinąłem głową -W takim razie... LuHan... kocham cię -otworzyłem szeroko oczy

Zaczęliśmy się kłócić i w końcu wyszło z tego że i ja go kocha...  No cóż poradzić. Położyliśmy się obok siebie na jednym łóżku i patrzyliśmy się w sufit.
-To wszystko jest...dziwne -powiedziałem cicho
-Ej
-Hym?
-Serio chcesz zemną wziąć prysznic?
-Zamknij się...