W końcu chłopak opuścił łazienkę w mojej różowo-niebieskiej piżamie. Wyglądał przesłodko.
Wcześniej miał całą twarz czarną jak z węgla. A teraz niesamowicie jasną Co robi mydło!
-No od razu lepiej od ciebie pachnie! - uśmiechnąłem się do chłopaka gdy ten już kładł się na fotelu. Włożył sobie poduszkę pod głowę i okrył się grubym kocem.
-Dzięki - leżał na boku. Dopiero teraz zauważyłem pełno zadrapań na jego twarzy. Większość w okolicach uszu. Przedtem ich nie widziałem ponieważ był brudny Zapytam jutro
Po chwili sam poszedłem się umyć i spać. Długo się wierciłem z boku na bok. A kiedy wreszcie znalazłem pozycję w której było mi wygodnie na łóżku złamałem się. Chciałem wiedzieć. Ruszyłem do pokoju w którym spał chłopak. Chciałem aby ten właśnie wtedy mi wszystko powiedział. Niestety już spał.
Zgasiłem światło które zostawił włączone i wróciłem do swojego łóżka.
Następnego dnia obudziłem się o 9 rano. Zdziwiło mnie to że jest tak wcześnie. Sądziłem że będę spał o wiele dłużej zwłaszcza że poprzedniego dnia miałem kłopoty z zaśnięciem. Za dużo o tym wszystkim myślałem. Jeszcze bardziej zdziwiło mnie to że uciekinier już nie śpi.
Kiedy wszedłem do pokoju zobaczyłem jak ten siedzi na fotelu i głaszcze TaeMin'a. Nie wiem czy to dlatego że jakoś inaczej spał... ale jego włosy były ułożone w dziwny sposób i wyglądem przypominały grzyba.
-Myślałem że go nie lubisz -podszedłem i usiadłem obok niego
-Kiedy się na mnie nie patrzy jest w porządku -pokiwałem głową
-Rozumiem... Dość wcześnie wstałeś. Myślałem że będziesz spać o wiele dłużej
-Siła przyzwyczajenia -powtórzyłem ruch
-Dać ci już jakieś śniadanie czy... -chłopak zaczął bardzo szybko kiwać głową. Widać że chce -Ok... ale daj mi TaeMin'a. On też musi jeść -spojrzał na mnie zdziwiony
-N-nazwałeś swojego kota TaeMin? -powiedział z lekkim oburzeniem w głosie
-Tak... coś w tym złego? -zabrałem kota
-Nie nic... -powiedział już normalnie. Zaraz wraz z kotem skierowałem się w stronę kuchni i wziąłem się do roboty. Zrobiłem dla nas wszystkich jeść. Dla mnie i chłopaka zrobiłem mnóstwo kanapek które zaniosłem do pokoju na osobnych talerzach. Postawiłem oba obok siebie na stoliku przy fotelu i usiadłem.
-To opowiadaj -spojrzał na mnie gdy wybierałem kanapkę dla siebie. -Co robią twoi rodzice? Czy masz rodzeństwo... i tak dalej -dziwnie na mnie spojrzał -No to może... Masz jakichś braci? Siostry?
-Mam brata. Studiuje
-Aha. A rodzice? Mama...?
-Nie żyje -powiedział przerywając mi i zaczynając jeść jedną ze swoich kanapek
-O przykro mi... -zrobiłem krótką przerwę - A tata?
-Uciekłem od niego - przez około 5 sekund była cisza
-Rozumiem że utrata matki boli... ale żeby uciekać?
-To mnie nie boli. Zmarła gdy byłem mały. Nawet jej nie pamiętam -patrzyłem się na niego przez chwilę nie wiedząc co powiedzieć
-Dlaczego uciekłeś od ojca? -zapytałem niezbyt głośno. Chłopak odchylił głowę na bok odkrywając przy tym wiele ran na swojej twarzy. Przejechał po nich palcami
-Widzisz to? - Bił go? To nie był koniec. Chłopak odrzucił koc na bok i wstał. Zdjął bluzkę.
Na klatce piersiowej też miał kilka. - Większość zdążyła się już zagoić... - odwrócił się do mnie tyłem Boże... Jego plecy były w o wiele gorszym stanie -Te się jeszcze trochę pogoją - siedziałem nieruchomo z szeroko otwartymi oczami. Wciąż odwrócony do mnie tyłem zsunął spodnie.
On go nie tylko bił... własnemu synowi... Chłopak odwrócił się z powrotem -Nienawidzę go - wciągnął spodnie. Jego oczy gdy to mówił były pełne łez. Jak można
Patrzyłem się na niego przez chwilę lekko przerażony. Te wszystkie rany na jego ciele... biedny chłopak.
-I to wszystko przez tą twarz! - wskazał na swoją palcem. -Może gdybym nie wyglądał jak baba to by do tego nie doszło! Gdyby mój brat nie wyjechał...to może nie aż tak...- mówił coraz ciszej i w połowie złapał się za głowę po czym usiadł. - Nie.. -pociągnął nosem - nie wierzysz mi prawda? -pokręciłem głową
-Nie wiem.. - co miałem zrobić? Wyrzucić go po tym co mi powiedział? Po tym co mi pokazał...? Nastała cisza
O czym teraz mamy rozmawiać? Trzeba coś wymyślić...
-Właściwie to... jak się nazywasz? - chłopak skończył wycierać swoją twarz od łez i spojrzał na mnie
-Lee TaeMin - odpowiedział po chwili To dlatego wtedy... - A ty?
-Lee JinKi... ale przyjaciele mówią do mnie Onew - skinął głową
-Będę ci mówił po imieniu
-Jak chcesz...
-Nie lubisz go? - zapytał po sekundzie
-Niespecjalnie
-Dlaczego? -przyglądał mi się
-Tak jakoś...
W porządku. Wiem o nim tyle że... nazywa się Lee TaeMin i ma 15 lat. Ma starszego brata i ojca... jego matka nie żyje. Uciekł z domu
Niewiele o nim wiem ale mam nadzieję że to się niedługo zmieni. Jak na razie zamieszka ze mną... Nie znam go i nie wiem czy to na pewno dobry pomysł ale muszę mu na to pozwolić. Przynajmniej przez pewien czas
-Skoro masz tu zostać... powinniśmy się lepiej poznać. Nie wiem może... jakie są twoje zainteresowania? Co lubisz robić?
-Tańczę... śpiewam i dużo czytam
-Ja też! Poza tańcem... nie wychodzi mi to za dobrze. Ale czytać mogę godzinami - uśmiechnęliśmy się do siebie
-Masz tu jakieś książki?-skinąłem głową
-Pełno. Ale muszę jeszcze dużo ich przywieść z mojego rodzinnego domu -spojrzałem na niego - A co ze szkołą?
-Hym? - spojrzał na mnie zdziwiony
-Do której chodzisz? Co z podręcznikami?
-W porządku... czasem do niej chodzę. A wszystkie książki i tak trzymam w szkolnej szafce...-spojrzałem na niego lekko zmartwiony
-Ok.. - trochę trudno mi było wtedy z nim rozmawiać. Ciągle chciałem go pytać o więcej. Chciałem wiedzieć jak długo się to działo i... Jestem okropny
Spojrzałem na chłopaka
-Musimy iść na zakupy. Masz tylko tamte ubrania... a wątpię żeby udało się je doprać - po chwili poszedłem do swojego pokoju i wygrzebałem jakieś ubrania dla chłopaka. Starałem się aby były jak najmniejsze a i tak wszystko na nim wisiało. Jest za chudy. Oboje się ubraliśmy i wyszliśmy. Sądziłem że po drodze nasunie nam się jakiś temat niestety myliłem się. Prawie cały czas była cisza. Jedynie w sklepie zaczynaliśmy rozmawiać o ubraniach.
Nie spodziewałem się że będzie tak wybredny co o do ubrań. Myślałem że raczej mu będzie wszystko jedno. Nie brał byle czego. Kupiłem mu dwie pary spodni... i obie są dziurawe. Widać w nich całe nogi. Osobiście nie mógłbym w takich chodzić. Ale jak chce to proszę bardzo. Kupiłem mu też bluzkę bluzę i buty... Dobrze że miałem kartę bo nie miałbym przy sobie tyle pieniędzy. Rzadko jej używam w sklepach... ale to dlatego że zawsze starczy mi na wszystko pieniędzy.
Wróciliśmy do mieszkania i pokazałem mu książki które już mam w mieszkaniu. Od razu jakąś sobie wybrał usiadł i pogrążył się w lekturze. Nie minęło 5 minut i usłyszałem dzwonek do drzwi. Poszedłem w ich stronę i otworzyłem je
-Cześć co ty tu... kurde. Zapomniałem - złapałem się za głowę
-No hej! Właśnie widzę - przede mną stał mój stary przyjaciel. -Nie zaprosisz mnie do środka?- potrząsnąłem głową
-Pewnie... wchodź MinHo. - Pokażę ci jak wygląda. -chłopak ściągnął swoje budy i wszedł do środka. Od razu zacząłem go oprowadzać po mieszkaniu. Wreszcie pokazałem mój pokój
-Dobra ok -kiedy weszliśmy do niego zobaczyliśmy TaeMin'a z TaeMin'em. Leżeli razem na moim łóżku. Ten większy jedną ręką się podpierał a drugą głaskał mniejszego. - Co to za chłopak? -spojrzał na mnie i uśmiechnął się wrednie
-Nic sobie nie myśl. To mój nowy... kolega. Pomieszka tu trochę
-Spoko - Tylko tyle? Sądziłem że pojawią się jakieś pytania... Będzie sobie zemnie robił jaja czy coś... to w końcu Choi! A tu nic. Zamiast tego ten usiadł obok i zaczął się na niego gapić.
-Cześć - młodszy spojrzał na niego kątem oka -Jestem MinHo. Bardzo BLISKI przyjaciel Onew - to podkreślenie słowa bliski mnie dobiło
-Hej. Jestem TaeMin - wrócił wzrokiem do książki
-Aaha. Ile masz lat?
-15 -nie odrywał swoich oczu od czytanej książki
-A ja 17. - cisza - Wiesz że wyglądasz jak dziewczyna? -szok. Czego jak czego... ale tego pytania się naprawdę nie spodziewałem . -Zdajesz sobie z tego sprawę? -wtedy młodszy westchnął i się podniósł po czym pocałował chłopaka w policzek. Otworzyłem szeroko swoje oczy
-Teraz mnie zostawisz? Chcę to przeczytać - z powrotem się położył i wrócił do książki. I ja i MinHo zaniemówiliśmy
-To może pójdziemy? - powiedziałem po jakimś czasie ciszy i zabrałem chłopaka z pokoju